Autor Wątek: Klub Połamańców na Bezrowerzu  (Przeczytany 85374 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

storm

  • Gość
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #75 dnia: 28 Wrz 2011, 11:18:41 »
Ciąg dalszy moich zmagań z kolanem i... naszą służbom niezdrowia...
Wparowałem rano na Chałubińskiego zapisać się na USG. Po chwili dowiedziałem się, że najbliższy termin jest na.... MARZEC 2012. Czylid o tego czasu mam sobie noge odstawić do kąta i chodzić na jednej, tak? Spoko! No to gazem do Rejestracji Ogólnej w szpitalu - a nuż widelec ktoś mi powie gdzie jeszcze mogę zorbić USG... jak nie u nich to gdzieś indziej... Chwila rozmawiania z Panią Rejestratorką i chociaż nie mogła wiele, kazała podejść do Sekretariatu Dyrekcji, to może Pan Dyrektor dopisze coś, co by było szybciej. Poszedłem tam, pana Dyrektora nie było, poczekałem i z korytarza słyszałem jak Pani Sekretarka rozmawia z nim, a w końcu zostałem poproszony do telefonu... Pogadałem z Panem Dyrektorem przez telefon - okazało się, że zamotany lekarz na Ostrym Dyżurze dał mi skierowanie na USG, a powinien dać do Poradni Kolanowej. Brawo! Także udałem się na górę, pod Blok Operacyjny, skąd po chwili wyleciał Dyrektor, rzucił na mnie okiem i... skoro stoi = nic mu nie jest. Dopisał mi na skierowaniu "do poradni kolanowej" i tyle go widziałem. Poszedłem do Poradni Kolanowej. Okazało się, że do tejże potrzeba... skierowania! od Lekarza Rodzinnego, albo z Poradni Urazowo-ortopedycznej. (1.5h czekania w kolejce na przyjęcie?). Tak więc poszedłem pod Ostry Dyżur, licząc, że znajdzie się jakiś doktor, który widząc, co ktoś narobił w papierach, to wyprostuje i to skierowanie do Poradni Kolanowej mi wypisze. Kija tam. Pan doktorek stwierdził, że on nie jest od wypisywania skierować i... tyle.


Podsumowując, straciłem 2h czasu, gówno zyskałem, poza wkurzeniem się i innych osób i namieszaniem (przykro mi), zorientowałem się jak wygląda ten największy szpital w Warszawie zajmujący się ortopedią i doszedłem do wniosku, ze baaaaaardzo żałuję, że nie poszedłem na starcie np do Bielańskiego.
Może jutro uda mi się skołować to skierowanie od lekarza I kontaktu, ale na litość!!! Oni tam mają BURDEL MAXIMA!!! Tam młody lekarz przyjmujący pacjentów, chyba nie do końca zdaje sobie sprawę z tego, jak działa szpital w którym on pracuje.... :( A kolejny doktorek na Ostrym, mógłby jednak ten papierek wydać. I trochę więcej uprzejmości, bo to nie pan doktorek mi płaci, że do niego przyjdę z kolankiem, ale ja jemu.


Na koniec chcę podziękować Pani z Rejestracji w Szpitalu, której się chciało i Pani Sekretarce w Dyrekcji, która zadzwoniła, mimo, że nie powinna... No i Panu Dyrektorowi, że wyjrzał, chociaż pewnie ABSOLUTNIE nie powinien był tego robić. I powinien też wiedzieć, że swoim działaniem wiele nie pomógł... A mógł wydać polecenie komuś "z dołu", który tym przypadkiem by się zajął... Echhh...


Offline Makenzen

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 595
  • Płeć: Kobieta
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #76 dnia: 28 Wrz 2011, 14:07:09 »
Szok.
Niedawno moja mama widziała w przychodni taką akcję - przychodzi starsza pani i mówi, że serce ją boli i chce iść do kardiologa. A w rejestracji mówią, że najbliższy wolny termin... za 2 miesiące! Toż to umrzeć można prędzej, niż się dostać do lekarza...
A spróbuj może wbić się na USG do Luxmedu. Robią też na NFZ, może będą mieli jakiś szybszy termin. Polecam dr. Tomasza Rossę z Al. Jana Pawła bodajże 78 - fajny lekarz, i rowerować nie tylko pozwala, ale nawet zaleca :)
"Warszawa to nie wieś, żeby po niej rowerem jeździć"

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #77 dnia: 28 Wrz 2011, 20:17:13 »
Niedawno moja mama widziała w przychodni taką akcję - przychodzi starsza pani i mówi, że serce ją boli i chce iść do kardiologa. A w rejestracji mówią, że najbliższy wolny termin... za 2 miesiące!

2 miesiące na kardiologa to termin wręcz ultra-krótki. Albo po znajomości, albo z powodu bardzo ciężkiego stanu zdrowia. Normalnie to można czekać nawet latami!

Jak ja miałem zagrażającą niewydolnością serca tachyarytmię, to zajęcia się problemem przez lekarzy doczekałem się po jakiś 4 czy 5 miesiącach ganiania Ojca po szpitalach i błagania by ktoś gdzieś mnie jednak przyjął. Ostatecznie się udało na Spartańskiej przyjąć mnie na oddział Intensywnej opieki kardiologicznej, rzekomo "tylko na jednodniowe badanie". W szpitalu zostałem ponad miesiąc, bo jak mnie już przyjęli, do nie mogli w takim stanie zdrowia wypisać. Dzięki takiemu "fortelowi" żyję. Niestety długi czas oczekiwania kosztował mnie sporo zdrowia, po wyjściu ze szpitala tygodnie na zwolnieniu, pół roku bez jakiegokolwiek sportu, a później długie i mozolne wracanie do formy.

Teraz mam nie lepiej. Na początku września zapisywałem się do proktologa. Termin? 27 grudnia. A tymczasem cały czas tracę krew, przez co co chwila muszą mnie tankować jak nie krwią, to żelazem. Nie wiem ile kosztuje np jedna jednostka krwi, albo dzień w szpitalu na suplementacje żelaza. Ale obstawiam w ciemno, że na skróceniu mi terminu tej wizyty NFZ nieźle by zaoszczędził.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

storm

  • Gość
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #78 dnia: 28 Wrz 2011, 20:56:14 »
@Raffi - ale wiesz, ile szpitali by padło, gdyby nie takie głupoty, za które ktoś im płaci? ;) (MY im płacimy. MY!)
Osobiście do kardiologa czekałem jakieś 4 miesiące. I masz szczęście @Raffi, że Ciebie nie olali i powiedzieli Ci co jest... Że trzymali w szpitalu i coś działali. W moim przypadku, po echu nie dostałem żadnej odpowiedzi od kardiolożki, chociaż ludzie z podobnymi wynikami, ale i pewnymi objawami, na ogół lądują na stole pod nożem chirurga... Ale po co straszyć (rzeczowo informować w moim przypadku) pacjenta?


Ciąg dalszy mojej historii...
Polazłem wieczorem jeszcze raz, bo chciałem mieć to skierowanie do Poradni Kolanowej. Najpierw do rejestracji ogólnej, na rejestracje na ostry dyżur, bo dzisiaj ledwo co chodziłem w pracy. Więc skoro stan jest taki dosyć "nieletki" to chciałem, aby ktośkolwiek coś z tym zrobił. Niestety dla tej pani z rejestracji, po wysłuchaniu problemu i skojarzeniu mnie z "tym samym co był rano", to było za mało, posłała mnie do gabinetu, abym powiedział to samo co powiedziałem doktorkowi rano z OD, aby mi przepisał skierowanie z badania USG na skierowanie do Poradni Kolanowej. Także stanąłem grzecznie pod drzwiami i w wolnej chwili spytałem doktorka (innego). Niestety. Okazało się, że tak se ne da, bo ne. Bo on nie ma mojej dokumentacji medycznej* i nie wypisze mi czegoś takiego bo to ostry dyżur... I albo w poradni urazowo-ortopedycznej mi to wypisze na podstawie dokumentacji, albo mam znaleźć doktora, który mi wypisał to skierowanie na USG gdzieś tam na oddziale i jego o to poprosić.


* to nic, że mógłby sam rzucić okiem na kolano i przepisać ze skierowanie USG to co napisał tam Dyrektor ds.Lecznictwa... To przecież za trudne... No bo pieczątki nie ma Pana Dyrektora i w ogóle, podejrzana sprawa... pewnie pacjent sobie sam dopisał... :>


W tej sytuacji, mam WIELKĄ NADZIEJĘ, że mi ta torbiel czy cokolwiek innego samo zniknie i nie będę musiał korzystać z pomocy tych konowałów z lindleya czy innych znachorów i szarlatanów... Wolę nawet, aby samo częściowo znikło, niż znowu tam trafić do tego BURDELU MAXIMA.


Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #79 dnia: 28 Wrz 2011, 22:24:43 »
Osobiście do kardiologa czekałem jakieś 4 miesiące. I masz szczęście @Raffi, że Ciebie nie olali i powiedzieli Ci co jest...

Co jest to było wiadomo od początku - taką arytmię to by nawet dziecko z tróją z biologii zdiagnozowało po prostu badając puls ;)

Gorzej było co do przyczyn i leczenia. Przyczyny arytmii nie ustalono do dziś, choć kardiologów pewnie nade mną pochylało się jednorazowo więcej niż Ty w życiu widziałeś. I nie wiedzą, mimo tego, że przez miesiąc przebadano mnie tam od stóp do głów.

Z leczeniem też nie było różowo bo np na betablokery nie reagowałem wcale, elektrostymulacje przezprzełykową w celu regulacji rytmu organizm tez miał zadziwiająco mocno w dupie. Dopiero ablacja pomogła, choć i tu nie było pewności, czy się uda. Budząc się z narkozy usłyszałem od lekarzy, że czy się udało, to będą w stanie stwierdzić dopiero za kilka dni.


Że trzymali w szpitalu i coś działali. W moim przypadku, po echu nie dostałem żadnej odpowiedzi od kardiolożki, chociaż ludzie z podobnymi wynikami, ale i pewnymi objawami, na ogół lądują na stole pod nożem chirurga... Ale po co straszyć (rzeczowo informować w moim przypadku) pacjenta?

Ja też odpowiedzi nie dostawałem, bo byłem wtedy niepełnoletni i lekarze woleli się nie dzielić ze mną pewnymi informacjami, zwłaszcza tymi negatywnymi. O pewnych aspektach choroby i możliwych konsekwencjach braku leczenia to gdyby nie przypadek (otwarte drzwi do pokoju lekarskiego gdy sobie urządzałem spacerek po oddziale) to bym się pewnie dowiedział post-factum.

Zresztą i teraz mi nie wszystko mówią lekarze. Dziś sobie czytałem o tym żelazie co mi pompowali niedawno, co by zrozumieć po cholerę mnie ciągają do szpitala na wlewy i trzymają tam całymi dniami. No i się dowiedziałem, że suplementacja tego konkretnego żelaza może się skończyć w 1% przypadków zatrzymaniem pracy serca i jeszcze kilkoma innymi atrakcjami, z których najmniej nieprzyjemne są dreszcze i gorączka. Oczywiście w szpitalu mi o powiedzieli tylko, że podczas wlewu i kilka godzin po nim muszę być na obserwacji "w razie co". Najlepszego ;)
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

storm

  • Gość
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #80 dnia: 29 Wrz 2011, 09:38:59 »
@Raffi - arytmia to tak, jasne... Z tym problemu nie ma (rozpoznaniem). Przyczyn nie musisz ustalać, bo w grę wchodzą takie możliwe rzeczy genetyczne, dziedziczne, uszkodzeń w trakcie młodego i starszego życia, że... Co do pochylania się nad Tobą sporej ilości lekarzy, to pamiętaj, że ja tez bywałem ostatnio w szpitalach różnych, a w jednym z nich robiłem nawet jako przedmiot do badania dla studentów... ;) Także wiem coś o tym i wiem jak się z tym czułem (marnie).
Co do tego co się wie o przyczynach... No ja wychodząc z ostatniego szpitala, nie wiedziałem nadal co było przyczyną mojego pobytu tam, dopiero dzięki temu, że jestem uparty i że w wypisie znalazło się coś o farmakologii, udalo mi się znaleźć odpowiednie związki między różnymi lekami jakie brałem, co zresztą mi się przydało, bo mogłem pewnemu doktorkowi udowodnić, że to nie ja jestem "trefny", tylko nieodpowiednie leki zrobiły ze mnie "trefnego".


Co do nieletności - jak masz skończone 16 lat to masz PRAWO do otrzymywania informacji nt swojego stanu zdrowia podanej w przystępnej i zrozumiałek dla Ciebie formie. To jest obowiązek lekarza. W moim przypadku, już jeden lekarzyk olał mnie i... byłem bliski wyjścia z SORu. Gdyby nie Tatuś, to bym wyszedł i wrócił do domu i... I nic by się nie stało. Ale o tym dowiedziałem się potem, jak już doczytałem. Bo przecież pan dochtór takich informacji nie poda. Dlatego namawiam do interesowania się tym, co oni próbują diagnozować.
O dreszczach to mi nie pisz, bo ja je mam co kilka tygodni :D Niewyjaśnione dla niektórych lekarzyków, a zrozumiałe dla każdego pacjenta co brał pewne leki ;)


I na koniec. Odnośnie ciągu dalszego... Zastanawiałem się dzisiaj jak to jest z płaceniem za te moje wizyty i doszedłem do wniosku, że skądś muszę wydostać skierowanie do owej Poradni Kolanowej. Czyli niezależnie od tego czy pójdę do swojego internisty czy do poradni urazowej - ktoś będzie musiał za to zapłacić. Za to, że nie tyle co mi się chce* chodzić, tylko za to, że jeden lekarzyk popełnił błąd i zamiast skierować od razu do Poradni Kolanowej, dał skierowanie na USG. I MY WSZYSCY za tego rezydenta będziemy płacić. Oczywiście, dobrze by było, gdyby on sam rozpoznawszy mnie na korytarzu po tym jak dostał burę od Dyrektora postanowił naprwić swój bład i zrobił to ad hoc z doskoku... Ale po co? Mógłby tez poprosić kolege z oddziału, aby ten wypisał odpowiedni papierek. Ale po co? Po co naprawiać swoje własne błedy?


* chce? nie. Już nie. Już mi ciutkę wsiąkło, mogę chodzić prawie normalnie po płaskim, tylko schody dalej są uciążliwe, ale stwierdzam, ze to P.........Ę. Może jak mi kolano całkiem padnie i nie będę w stanie wstać z wyrka, to może się tym zajme i wtedy to będzie pewnie dla tych konowałów interesujące. A póki co mam dosyć latania po tych lekarzykach.
Swoją drogą, to ciekawe... Że jak ja coś namieszam, to muszę to JA naprawić i to jest w moim biznesie. Ale w służbie zdrowia, widocznie ten zwyczaj nie obowiązuje i lekarz nie odpowiada za to co robi, ba, jego koleżkowie również nie poczuwają się do pewnej odpowiedzialności za to co robi ich firma.
Także, gdyby ktokolwiek z Was występował na Lindleya w charakterze pacjenta - upewniajcie się, że na pewno dostajecie odpowiednie papierki. Żebyście nie musieli latać tak jak ja.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #81 dnia: 29 Wrz 2011, 10:37:04 »
@Raffi - arytmia to tak, jasne... Z tym problemu nie ma (rozpoznaniem). Przyczyn nie musisz ustalać, bo w grę wchodzą takie możliwe rzeczy genetyczne, dziedziczne, uszkodzeń w trakcie młodego i starszego życia, że...

Owszem, ustalić przyczynę musisz. Bo zależnie od przyczyny leczenie może wyglądać różnie. Np jeżeli arytmia jest od zakażenia bakteryjnego to leczy się ją przede wszystkim antybiotykami. Jeżeli jest od zakażenia wirusowego (np niedoleczone zapalenie płuc), to leczy się innymi lekami. Jeżeli jest spowodowana uszkodzeniem mięśnia sercowego (np wada wrodzona), to może być konieczna operacja, albo przeszczep. Jeżeli arytmia jest od problemów ze stawami, to trzeba wyleczyć stawy i dopiero brać się za serce. Jeżeli jest od spieprzonego leczenia kanałowego, to do wyleczenia serca potrzebny będzie... stomatolog. Są też betablokery, kilka rodzajów ablacji... które w różnych przypadkach działają bardzo różnie. I tak dalej i tak dalej...

Przyczyna jest kluczowa. Bez poznania jej, podanie betablokerów, albo ablacja może się zakończyć zgonem. Bez przyczyny nigdy też nie wiadomo, czy leczenie się uda i czy nie będzie nawrotu. I dlatego żaden lekarz nie pozwala mi np. zostać dawcą krwi.


Co do pochylania się nad Tobą sporej ilości lekarzy, to pamiętaj, że ja tez bywałem ostatnio w szpitalach różnych, a w jednym z nich robiłem nawet jako przedmiot do badania dla studentów... ;) Także wiem coś o tym i wiem jak się z tym czułem (marnie).

Mój rekord konsultacji to 24 lekarzy kardiologów podczas jednego tylko obchodu (bo przyjechał profesor Suwalski), byli studenci i chyba wszyscy lekarze z 3 oddziałów kardiologicznych na Spartańskiej. Ledwo się w sali (a duża była) mieścili. Jak obleźli łóżko i rzucili na nie teczki z wynikami moich badań (duuużo papieru, wcale nie lekkie), to mi się z braku powietrza słabo momentami robiło :D

Pobij to ;)


Co do nieletności - jak masz skończone 16 lat to masz PRAWO do otrzymywania informacji nt swojego stanu zdrowia podanej w przystępnej i zrozumiałek dla Ciebie formie. To jest obowiązek lekarza.

Sorry, niestety do 16-stki odrobinkę mi brakowało.
« Ostatnia zmiana: 29 Wrz 2011, 10:40:59 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

storm

  • Gość
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #82 dnia: 29 Wrz 2011, 11:30:36 »
@Raffi - nie o to mi chodziło z tymi przyczynami, bardziej mi chodziło o sprawy takie typowo naturalne, a nie kwestie czegoś niedoleczonego :) Wady wrodzone i nabyte to raczej wychodzą przy okazji rentgenów i innych tomografii czy echokardiogramów, więc to też jest raczej pomijalne jak dla mnie... I to pominąłem w swoim toku rozumowania.
Co do ilości stojących jednocześnie lekarzy nad sobą, to mnie pobijasz. Ja mogę tylko studentami ;) A co do teczek - trzeba było protestowac, a nie dawać się walcować tam ;)


Wiek - tak czy inaczej, pacjent jest pacjentem i ma prawo wiedzieć co jest grane i co mu będzie dobrego, a co złego. To że jest dzieckiem - tym bardziej właśnie wyjaśnianie ma podstawowe znaczenie dla dalszych losów zdrowienia i traktowania służby medycznej przez to rosnące dziecko i przyszłego dorosłego. No i wreszcie - dziecko czy nie - to nie jest przedmiot. Nie można sobie z nim robić co się chce, bo tak, bo słabsze, bo małe i ma się słuchać. Nie. To jest podejście ostatnich wsiochów, ludzi, którzy nie mają żadnego szacunku dla życia ludzkiego. Potem są tego efekty, że człowiek omija lekarza i chodzi tylko wtedy kiedy już naprawdę musi i nie wytrzymuje bez tego - a zdrugiej strony lekarze się dziwia, alarmują o śmiertelności, ostrzegają, reklamują itede - zapominając, o swoich własnych działaniach zniechęcających do odwiedzania ich. Co za paradoks...


Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #83 dnia: 29 Wrz 2011, 11:57:09 »
Co do ilości stojących jednocześnie lekarzy nad sobą, to mnie pobijasz. Ja mogę tylko studentami ;) A co do teczek - trzeba było protestowac, a nie dawać się walcować tam ;)

Próbowałeś kiedyś krzyczeć lub narzekać w sytuacji, gdy nie bardzo możesz złapać oddech? :)


Wiek - tak czy inaczej, pacjent jest pacjentem i ma prawo wiedzieć co jest grane i co mu będzie dobrego, a co złego. To że jest dzieckiem - tym bardziej właśnie wyjaśnianie ma podstawowe znaczenie dla dalszych losów zdrowienia i traktowania służby medycznej przez to rosnące dziecko i przyszłego dorosłego. No i wreszcie - dziecko czy nie - to nie jest przedmiot. Nie można sobie z nim robić co się chce

W pełni się zgadzam.

Potem są tego efekty, że człowiek omija lekarza i chodzi tylko wtedy kiedy już naprawdę musi i nie wytrzymuje bez tego

O, to zupełnie jak ja :)
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

storm

  • Gość
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #84 dnia: 30 Wrz 2011, 10:55:30 »
@Raffi - trzeba było machać girami i rękami :D "Zwracać na siebie uwagę" - co zresztą z tego co ja wiem, wychodzi Ci perfekcyjnie ;)
Co do chodzenia do doktorów - ja osobiście od jakiegoś czasu słucham się swojego ciała i tego co mi podpowie pewien znajomy Doktor. Warto, bo przedstawia mi on punkt widzenia lekarzy i pewne rzeczy faktycznie wyglądają inaczej od "ich strony".


Ciąg dalszy.
Dzisiaj rano, po 2 dniach absencji w tak "wspaniałym miejscu" polazłem na Lindleya, i zobaczyłem MEGAkolejkę do urazówki, skąd miałem wziąć skierowanie do kolanówki... na szczęście przypomniałem sobie, że kierowany też byłem w 2 inne miejsca - internista albo doktor, który wystawiał mi skierowanie na USG. Tak więc udałem sie pod Oddział P.Doktora, odczekałem swoje (cierpliwość to bardzo mile widziana cecha u pacjentów w tej naszej służbie zdrowia) i dostałem od ręki co chciałem. Wow! I za to Panu Doktorowi Dziękuję. (bo mógł olać, zapomnieć co jest w karcie i odesłać do urazówki po dokumentację, albo do doktora co tam przyjmuje (vide MEGAkolejka...)
Potem jeszcze była koleeeejka do kolanówki (ale już tylko z 15 osób), gdzie używając swojego Uroku Osobistego udało mi się uzyskać w miarę krótki termin... Ufff :D
Jest tylko jedna rzecz, która mnie niepokoi i której się obawiam (zwłaszcza widząc pacjentów "chodzących" po oddziale) - ta "poradnia kolanowa" to "Poradnia Chirurgii Barku, Ręki i Kolana", więc troszkę mi się to nie podoba...


Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #85 dnia: 30 Wrz 2011, 11:47:32 »
@Raffi - trzeba było machać girami i rękami :D "Zwracać na siebie uwagę" - co zresztą z tego co ja wiem, wychodzi Ci perfekcyjnie ;)

Mam swoje metody. Uśmiechający się i szczęśliwy pacjent cholernie się wyróżnia na oddziale. Lekarze czują się w potrzebie by szybko coś z nim zrobić i wypisać, zanim ta zaraza się rozprzestrzeni :D


udało mi się uzyskać w miarę krótki termin... Ufff :D

Gratuluję. To prawie jak Święty Graal ;-)
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

storm

  • Gość
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #86 dnia: 12 Paź 2011, 09:43:33 »
Stało się... Mój chińskij wynalazek zwany Wangye (skuter) stwierdził wczoraj z rana, że dalej nie jedzie i ma mnie gdzieś. Sypnął w srodku jakimiś częściami z kopniakowego rozrusznika, elektryczny też przestał działać no i... Mogę sobie na niego co najwyżej popatrzeć. A mam ochotę to dziadostwo rozp... kopniakami na częśći... jak to możliwe, żeby skuter mając 4.5k km się rozpadał?! Kurde?! Co to ma być?! SLR ma 3.315km i dopiero tylny hamulec zaczął się domagać wymiany klocków niedawno!


Ale do tematu... Zmuszony przez Wangye, mając do wyboru pędzenie do autobusu/podciągu (brak biletu, jazda na gapę?) lub wyciągniecie roweru z garażu (i problemy z nogą!), wyrałem to drugie rozwiązanie. Nie powiem, do pracy dojechałem i to w rekordowym tempie 39 minut, AVG 25.50 km/h, ale noga... Było lepiej niż w Pamiętną Środę opisywaną wcześniej, ale i tak... Czułem ją. Na szczęście przygotowałem się na takie możliwości, w pracy mam Apap, zażyłem i... dało się chodzić. I nawet wróciłem do domu... kolejna dawka apapu, dzisiejszy poranny wyjazd w ten okropny ZIĄBBB... I nie boli... Wygląda na to, że NLPZetem troszkę zaleczyłem ten stan zapalny w stawie, jednocześnie działajac przeciwbólowo, więc nie jest aż tak źle... może nawet uda mi się tą nogę podleczyć praaawie całkiem, zanim za tydzień trafię do ortopedy? Wówczas by było to już leczenie prawie że zachowawcze... Ale i tak wolałbym się pozbyć tego problemu raz a dobrze...


Offline Infero

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 258
  • Płeć: Mężczyzna
  • \m/ d- -b \m/
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #87 dnia: 12 Paź 2011, 11:11:57 »
Przytargaj skuter na okęcie, jakoś się dogadamy.

storm

  • Gość
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #88 dnia: 12 Paź 2011, 11:16:46 »
@Infero - tylko niby jak? 100kg? Kiepsko mi się to widzi :/ Nie mam przyczepki ani nic niestety... A holować tego to... absolutnie... Nie podejmę się :[


Offline Infero

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 258
  • Płeć: Mężczyzna
  • \m/ d- -b \m/
Odp: Klub Połamańców na Bezrowerzu
« Odpowiedź #89 dnia: 12 Paź 2011, 11:22:55 »
No to nie pomogę, bo ja się nie znam.. Szwagier mógłby rzucić okiem, zostawiłbyś grata i odebrał działającego.