Wczoraj opiep*** dwie stare baby z psami na smyczach, łażące beztrosko ścieżką rowerową. A było tak. Jadę, widzę, że stoją na ścieżce, więc dzwonię - raz, drugi, trzeci - nie pomaga. W końcu baby się przesunęły, ale nie zeszły ze ścieżki, tylko przesunęły się do jej lewej krawędzi, jednocześnie częstując mnie jakąś niezrozumiałą wiąchą. Zatrzymałam się i mówię: "Przepraszam, ale stoją panie na ścieżce rowerowej", na co słyszę: "A wy to ciągle chodnikami jeździcie, tak, że przejść nie można!". "Ale ja jechałam ścieżką, więc proszę w tym momencie nie mieć pretensji do mnie" - odparowałam. "Ależ ja wcale nie mam do pani pretensji" - pada odpowiedź, po której depnęłam na pedały i pojechałam sobie, bo już nie było sensu dyskutować. Wniosek: Stare baby zawsze wiedzą lepiej.