Właśnie @Raffi, akurat dzisiaj widziałem takiego rowerzystę-odważniaka. (Al.Krakowska, kierunek na Raszyn)
Na skrzyżowaniach wymijał co się tylko da, jak się tylko da, stawał przed autobusem, tirem, osobówką. Potem blokował je oczywiście, ale co ciekawe... nie jechał swoim pasem ale IDEALNIE ŚRODKIEM BIAŁEJ LINII oddzielającej prawy pas ruchu od pobocza (czyt: RÓW)
Nie wiem co on zrobił dalej, jak go wyprzedzałem przed zjazdem na Komorów gdzie odbijam, krzyknął mu aby wjechał jeszcze bardziej na prawo... Biedny wystraszył się okropnie, ale w lusterku widziałem, że chyba jednak nie posłuchał.... ;P
Nie rozumiem takich ludzi. Po co się taki pcha do przodu, skoro zaraz zostanie wyprzedzony?
Inna rzecz, że dotyczy to tak samo kierofcuff... To co oni rano wyprawiają na Kleszczowej... Wiedzą doskonale, że ten poziom którego wyprzedzą WIDZĄC KOREK - zaraz icyh wyprzedzi... Jak tylko się zatrzymają... Ale pędzą jak te barany na rzeź... zatrzymują się... A ja za moment musze wyprzedzać takich jełopów lewym pasem (dla tych z naprzeciwka). I po co to? Po to by być pierwszym?