Pragnę zauważyć, że przedstawione filmy nie przedstawiają systemu kierowania samochodem, tylko system hamujący w razie wykrycia przeszkody. Takie coś, co stanowi dodatkową linię obrony na wypadek, gdyby kierowca zapomniał wcisnąć hamulec. Pięciodziewiątkowa skuteczność nie jest priorytetem w przypadku takich rozwiązań.
Och Kapitanie Oczywisty. Przecież właśnie o to mi chodzi, że skoro nie radzimy sobie z dość prostymi systemami "wykryj i zahamuj" to do aut sterowanych w sposób całkowicie automatyczny jeszcze BARDZO daleka droga.
A paradoksalnie najtrudniejszy będzie okres przejściowy - gdzie potulne narzuconym regułom roboty spotykać będą mniej potulnych kierowców łamiących prawo i będą musiały "wykombinować" co z tym fantem zrobić.
Nie ufałbym automatycznemu pilotowi tak do końca, jeżeli o to pytasz. Zresztą chyba nikt tak do końca im nie ufa, skoro w kabinie wciąż siedzi co najmniej dwóch ludzi, a samoloty i ich systemy przechodzą dalece bardziej dokładne kontrole techniczne niż jakiekolwiek auto.
W kabinie siedzą piloci, bo żaden autopilot nie jest przygotowany do obsługi nietypowych sytuacji. Do tego potrzeba inteligencji, adaptacji do nowej sytuacji. Maszyny potrafią to w bardzo ograniczonym zakresie. W przypadku samochodu nie istnieje taka potrzeba, bo i tak nie ma czasu na myślenie. Człowiek jest też potrzebny do wykonania trudnych czynności, jak lądowanie. Samochodem nie lądujesz.[/quote]
Obstawiałbym jednak, że przeciętny kierowca w Warszawie ma do czynienia z większą liczbą sytuacji nietypowych. Ruch lotniczy jest do usrania uporządkowany, żartuje się, że piloci nawet seks uprawiają według checklisty. Przy takim uporządkowaniu praktycznie jedyne co może się wydarzyć by zburzyć ten porządek to awaria techniczna lub inny pilot popełniający błąd.
Ruch drogowy w Polsce to na tle lotnictwa wciąż jeden wielki chaos. Inaczej poruszają się pojazdy, inaczej piesi, a cykliści jeszcze inaczej. Do tego dochodzi ułomne oznakowanie, dziury, remonty, kierowcy z założenia łamiący prawo i stanowiący zagrożenie... i na to wszystko musi reagować automat, jeżeli ma być niezawodny.
Ale samoloty to jedno. Wszystko w około jest sterowane przez elektronikę, która "podejmuje decyzje". Sprzęt w szpitalach, linie kolejowe, system IDS, każda większa sieć, coraz częściej zautomatyzowana produkcja. I to działa!
Owszem, ale to są proste algorytmy, proste decyzje - jak A to zrób to, a jak B to tamto. Komputery to niesłychanie sprawni idioci - umieją podjąć decyzje błyskawicznie, ale decyzję prostą - A czy B. Jak będzie C i tego C nie będzie w programie, to sprzęt zgłupieje! Tylko że C się po prostu nie zdarza.
A na drodze C, D i Z, czyli sytuacje nietypowe, niezgodne z zaprogramowanymi zasadami poruszania się po drodze, przytrafiają się co chwila - a to ktoś zmienia pas bez kierunku, a to się samochód rozkraczył w miejscu gdzie go być nie powinno, a to ktoś wymusza pierwszeństwo... jeździsz po drogach to sam widzisz na pewno
Zgadzam się z tym, że dużo wody w rzece upłynie, zanim będzie można posadzić komputer za kierownicą. Szczególnie na znanych nam drogach z wiecznie błędnym oznakowaniem, które nawet człowieka ogłupi. Ale to nie możliwości techniczne są tutaj głównym hamulcem.
O to mi właśnie chodzi. Komputerowi można zaprogramować zbiór zasad i on będzie jeździł według tych zasad. Ale jak każesz mu improwizować w sytuacji nietypowej, polegnie.