Ale tak czy inaczej ta opona to już dawno
powinna trafić na śmietnik.
Zatem rada, taka nie tylko dla Kristi:
Biednych nie stać na oszczędzanie. Opona to 40-100zł, ale opona plus dwie dętki plus jakieś bilety na zbiorkom czy inne koszty tego, że się łapie gumę i rowerem nie da się dalej jechać to już 70-130zł. Taka to oszczędność z odwlekania wymiany.
Analogicznie z łańcuchami. Łańcuch (taki średniej klasy) to 30-40zł, ale niewymieniony w porę kosztuje więcej, bo trzeba od razu i kasetę wymienić, a czasem i blaty w korbie. I bywa, że wychodzi 200zł. O ile stary łańcuch nie zerwie się, albo nie uszkodzi tylnej przerzutki, bo i takie przypadki widywałem.
Klocki hamulcowe to 5-20zł. Ale nie wymienione na czas trą metalem o obręcz i koszt rośnie o nową obręcz plus koszt przeplotu plus czasem jeszcze nowe szprychy (jakby stare nie pasowały do nowej obręczy) i wychodzi nierzadko dobrze ponad 100zł.
Oszczędzanie na elementach roweru, które podlegają naturalnemu zużyciu TO NIE JEST OSZCZĘDNOŚĆ, to walenie sobie pałką po głowie i wywalanie kasy w błoto. NAJTANIEJ jest wymieniać wszystko na czas, zanim narobi zniszczeń w pozostałych elementach roweru.