Tak się akurat składa że dziś tam jechałem. Do Centrum Sportu jakoś tam jeszcze ''kręciłem'' zmodernizowanym asfaltem z samochodami - ale czułem się tam jakoś nieswojo... Z Centrum Sportu czułem się jeszcze bardziej nieswojo - bardzo wąski i wyboisty chodniczek przy blaszanym ogrodzeniu... Deszcz i prawie z naprzeciwka pędzące na mnie samochody... Chyba wybrałem zły chodnik... Mogłem po prostu ''pokręcić'' ulicą - jeździłem tak wielokrotnie, ale przy tak złej pogodzie z tymi wyprzedzającymi ''na gazetę'' samochodami trochę się obawiałem...
A kto tam z kierowców będzie się przejmował (aby go objeżdżać choć z małym zapasem) zgarbionym samotnym rowerzystą - który marzy tylko, aby w szczęśliwie dojechać do domu? Tak sobie myślałem jadąc na wysokości ''Portu Czerniakowskiego''.
Pozdro.