qwerJA: wychodzi mi, że trochę źle zrozumiałeś. Nie napisałem, że jak jadę przepisowo to jadę nieostrożnie i nie przepuszczam pieszych. Napisałem coś zupełnie innego: jak jadę dużo poniżej moich możliwości to się szybciej męczę i bardziej dekoncentruję, natomiast pieszych przepuszczam zawsze, niezależnie z jaką prędkością jadę. Tak, że jakoś nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek pieszy mi wtargnął, może dlatego, że jak widzę pieszego przy drodze, to zwalniam instynktownie, niezależnie z jaką prędkością jadę. Poza tym, jak mam ograniczoną widoczność sytuacji, to nie jadę szybko.
GFM: jedno najechane miałem podczas jazdy w zwartej kolumnie samochodów jadącej 50~60km/h przy prędkości dopuszczalnej 70km/h, na dość śliskiej nawierzchni, na której nie wyrobiły hamulce mojego starego, pokrzywionego Twingo bez abs'u. Bardzo chciałem utrzymać 6~7m do samochodu z przodu, ale zawsze się to kończyło wepchaniem się jakiego innego samochodu z pasa obok, więc żeby jechać do przodu, musiałem zmniejszyć odległość, do takiej jak trzymali wszyscy dookoła i jak kolumna przyhamowała to ja poślizgałem się spokojnie w tyłek tego z przodu. A za drugim razem, to było przy zmianie pasa przy Wyścigach na Puławskiej V~40km/h przy 50km/h dopuszczalnej bo korek, jechałem z Dolinki ślimakiem, potem na skrajny lewy i jak się skończył to z włączonym kierunkowskazem zacząłem zmieniać pas w bardzo ładną lukę na prawym. Jak się w taką lukę wciskam, to raczej celuje być bliżej tego z przodu, niż zajechać temu z tyłu. Jak już się wpasowałem, to ten z przodu czegoś przyhamował a ja poleciałem znów na zablokowanych kołach. To Twingo miało jakieś popier...... hamulce* A 2 najpoważniejsze zdarzenia drogowe (zmiana pasa przez Tira, który obrócił mnie przy tym na zderzaku i rozwalenie lewego zawieszenia na prawym krawężniku Trasy Siekierkowskiej) które miałem - były nie z mojej winy.
Mandaty: 1 za to najechanie przy Wyścigach (w 2006, 07?), 1 za niemanie świateł 1listopada 30 października 1999 roku, pierwsza jazda w Polsce, kilka dni po powrocie z Francji, gdzie takich bzdur nie było, 1 za wyprzedzanie na zakazie w Zambrowie o 0100 w zimową noc (wyprzedzana ciężarówka zasłoniła mi znak) i parę km później drugi, za 85km/h na 70km/h o 0200 w nocy w zimę na jakimś zadupiu na [8] (dobrze mnie było widać z daleka bo leciałem na długich) chyba 1995 albo 96r. [dopisano] 1 mandat za zawracanie na zakazie przy Dworcu Zachodnim (dalej nie wiem jaj dojechać do Zachodniego jadąc Jerozolami od strony Ronda Zesłańców). Od tamtego czasu mandatów za przekroczenie prędkości nigdy nie dostałem, tylko jedno pouczenie za 100km/h na 70 w drodze do Ciechanowa (via Płońsk) w jakiejś wsi odgrodzonej barierkami od szosy (przed przebudową tego odcinka na ekspresówkę) [/dopisano]. Może mam szczęście, może wtedy, gdy są ograniczenia to na tyle zwalniam, że się nie łapię? A wszystkich mandatów wychodzi mi 5.
* miałem kiedyś taką akcję tym Twingo jak jechaliśmy z Żoną do Przemyśla drogą przez Konin (?) - lecimy spokojnie ~100km/h prostą szosą przez las, z daleka (200~300m?) widzę boczną drogę, z niej jakiś miś zastanawia się czy wyjeżdżać, więc ja prewencyjnie mocniej po hamulcach, żeby mocno zwolnić i dać mu czas na zastanowienie się. Jak puściłem hamulec to szarpnęło samochodem bo okazało się, że moje hamowanie zablokowało koła co zgasiło silnik.