było bardzo fajnie. najpierw się dowiedzieliśmy, że ścieżka jest zasypana śniegiem i nią nie pojedziemy, potem przejechaliśmy ulicą Makowiecką, a reszta osób niezmotoryzowanych szła za nami. wszyscy potem dostali piernika i mogli do woli pić CIEPŁĄ(!)* herbatę i zajadać się smaczną i CIEPŁĄ(!)* grochówką z bułką. było też kilka wystrzałów, przecinanie wstęgi, klaskanie, święcenie drogi i jeszcze raz klaskanie aby się ogrzać.
były w sumie 3 osoby z masy (w tym ja) + jedna z turystycznej (pozostałe 2 osoby z turystycznej ponoć zrezygnowały już na moście śląsko dąbrowskim).
* zupa była naprawdę CIEPŁA(!). a temperatura była niska, bardzo niska.