Chodzi mi o ten stan ducha: "rozjechać, krew, KREWWWW!!!!" xD
No cóż, może to dlatego, że tego dnia zniszczyłem Pimpfowi nowy aparat oraz przez kilka godzin nie byłem w stanie odkręcić żadnej z pięciu śrubek w korbie? A może dlatego, że gość zajechał mi drogę i jeszcze z mordą wyskoczył i klaksonem?
W każdym razie bywają takie dni, że lepiej nie wjeżdżać, ani nie wchodzić mi pod korbę