Właśnie, mądry tekst z dawnego forum, który wart jest przypomnienia
http://forum.gazeta.pl/forum/w,13129,100561108,100561108,bezpieczenstwo_rowerzysty_w_miescie.htmlMianowicie:Zdradzę wam od czego najbardziej zależy bezpieczeństwo rowerzysty w mieście
(choć wyniki tych badań są już znane od roku - -odnośniki na końcu postu).
Odpowiedź może na pierwszy rzut oka nie jest oczywista, ale w gruncie rzeczy
jest logiczna.
Ścieżki rowerowe?, oświetlenie?, ostrożność?, przepisy? to wszytko jest rzecz
jasna ważne, ale jak się okazało nie ma tak decydującego znaczenia.
Otóż największy wpływ na bezpieczeństwo rowerzystów w mieście ma... ilość
rowerzystów w danym mieście (w ang. jest też użyte stwierdzenie community).
Im więcej rowerzystów tym - paradoksalnie mniej wypadków.
Badacze podają przykład, że dwukrotne zwiększenie liczby rowerzystów na
drogach, powoduje zmniejszenie się wypadków z udziałem tychże o 1/3.
Dlaczego tak się dzieje?
Jajogłowi podają, że zwiększenie ilości rowerzystów automatycznie wymusza
zmianę ich zachowania wobec rowerzystów, uczą się dzielić z nimi drogę itd.
Większa liczba rowerzystów oznacza także, że więcej kierowców jest także
rowerzystami, więc tacy kierowcy/rowerzyści maja jadąc samochodem bardziej
przyjazny stosunek do rowerzystów.
Także argument taki, że chętnie bym jeździł po mieście rowerem, gdyby kierowcy
zachowywali się inaczej, gdyby były ścieżki rowerowe itd. nie ma już racji
bytu. Po prostu trzeba jeździć jak najwięcej, a sytuacja sama się zacznie
zmieniać. (bez lobbowania u władz miasta i innych takich). Bo takie myślenie
prowadzi do błędnego koła: nie będę jeździł bo jest niebezpiecznie, ale
dlatego jest niebezpiecznie, bo niewiele ludzi jeździ(...).
Wniosek: Dlatego szanowne Panie i Panowie starajmy się jeździć rowerami często i starajmy się jeździć po jezdni