Odpowiedź z ZTM na skargę na kierowcę autobusu dosłownie mnie dziś rozwaliła, ale do rzeczy:
Jakiś czas temu, podczas dość silnego deszczu i w godzinach szczytu, zjeżdżałem sobie Tamką po pasie dla rowerów.
Widząc autobus stojący w korku na skraju swojego pasa (koła już na linii pasa dla rowerów), przeczuwałem że może być wesoło... I nie zawiodłem się - po wyminięciu 2/3 autobusu, przy mojej prędkości c.a. 35km/h, kierowca bezczelnie wjeżdża kołami na pas rowerowy. Nagle znajduję się sytuacji, że z jednej strony mam autobus, a z drugiej słupki. Między nimi się nie zmieszczę. Ledwo wyhamowałem, zatrzymałem się w rynsztoku. Podjeżdżam do kierowcy, a ten mnie pozdrawia środkowym palcem...
Napisałem pismo do ZTM (nie dla tego że mi zajechał, ale w kwestii kultury na drodze - starczyłoby żeby przeprosił...) i dziś dostałem taką odpowiedź:
Zdawać sobie należy sprawę (...) iż nie można egzekwować swojego prawa do poruszania się ścieżką za wszelką cenę.
Ja nie słyszałem żadnej karetki, ani takiej nie widziałem. Nawet jakby jakaś tam była (a ja jej nie słyszałem) to co - on sobie może ot tak wjechać mi bez patrzenia (lub co gorsza z premedytacją) na pas rowerowy a rowerzysta niech się martwi i wpada na słupki?