Nie ma obowiązku zwolnić. Ma obowiązek zachować ostrożność i jechać z taką prędkością, żeby móc zahamować. Tutaj ewidentnie z hamowaniem nie było problemu, więc kierujący tego obowiązku nie naruszył. Owszem, nie dohamował do końca, ale nie było też takiej potrzeby.
Wychodzę z założenia, że możliwość wyhamowania w ostatniej chwili to trochę za mało i staram się najpierw widzieć, a potem hamować. Zwłaszcza, że w tej sytuacji autor filmu powinien zobaczyć tego pieszego dużo wcześniej (zaraz za skrzyżowaniem) i albo przyspieszyć, albo zwolnić na tyle, by do takiej sytuacji nie doszło.
Gdyby pieszy go w ogóle nie zauważył i szedł swoje, albo w ostatniej chwili przyspieszył, to hamowanie byłoby na styk - albo dosłowny, albo w przenośni. A to moim zdaniem trochę za blisko.
Chyba powoli zbliżamy się do zgody albo do wałkowania w kółko tego samego. Koniec?
Ale jeśli ktoś mówi, że oblał z konkretnego powodu, to raczej nie jest to złośliwość egzaminatora. Tak samo jak nie jest zadaniem instruktorów przekazywanie fałszywych informacji. A ostrzeżenia moich jak najbardziej sprawdziły się na egzaminie z teorii, więc nie widzę powodu, dla którego miałbym przyjąć, że w kwestii "przepuszczania" kłamali.
Jeśli ktoś mówi, ze oblał z konkretnego powodu, to zakładamy, że mówi prawdę. Ale niekoniecznie sposób w jaki on przedstawi sytuację jest takim samym, w jaki widział ją egzaminator.
Zgodzę się też z tym, że instruktorzy nie przekazują fałszywych informacji, ale czasem przekazują plotki. A plotki mają to do siebie, że bywają fałszywe, choćby dlatego, że kursant niekoniecznie ma ochotę przyznać się, że oblał przez własną głupotę, skoro może to wygodnie (i wiarygodnie) zwalić na egzaminatora.