Po kilku nocach na kampingach (najdelikatniej rzecz ujmując - bardzo głośno, przestrzegam, to nie są miejsca dla dzieci),
To jest typowo Polska specyfika, o której przekonałem się już ponad 14 lat temu i jak do tej pory ani trochę się nie poprawia. Dlatego jak ognia unikam polskich campingów nocując głównie na dziko
Z kempingami to generalnie bardzo wiele zależy gdzie nocujesz. Są kempingi ciche, bez łubu-dubu i nachlanej młodzieży, a są i takie, gdzie jest syf i hałas do 4 rano. Trzeba rozsądnie wybierać.
Często już wjeżdżając na kemping widać, czy pole jest spokojne czy nie. Jak stoją niemieckie campery, to pole na bank jest ciche - Niemcy by najpierw zamarudzili obsługę na śmierć, a potem zwiali, gdyby nie było cicho w nocy i gdyby standard był zły. Jak camperów nie ma, a są za to ospoilerowane daewoo i full młodzieży, to należy wiać czym prędzej. Warto unikać pól najtańszych i środków turystycznych miejscowości (np. Giżycko, Stegna, Hel).
Inna sprawa, że w takiej np Stegnie czy na Helu, to se pole możesz wybierać dowolne, a jak dyskoteka we wsi się rozkręci się na pełny regulator to wszystkie pola i kwatery w okolicy 5km słuchają - czy im się podoba, czy nie. Dlatego "modnych" miejscowości po prostu się unika. Na rowerze, gdy można zawsze dotrzaskać kolejne 10km, to nie jest specjalny problem, by odjechać do sąsiedniej wioski, która jest mniej modna, a przy okazji tańsza.
Przy tym należy pamiętać podczas wybierania noclegu na dziko o tym aby na owe miejsce nie mógł dojechać samochód bo wcześniej czy póżniej ale zawsze będziemy mieli w nocy nieproszonego gościa w postaci rozwydrzonej miejscowej młodzieży, parki niekoniecznie zakochanych czy porannych robót leśnych czy rolnych.
Generalna zasada brzmi - niech Cię nie widzą z drogi, z zabudowań i z uczęszczanych miejsc. Przydaje się namiot w kolorze ciemnej zieleni lub granatu. No i trzeba się nastawić na to, że kładziemy się o zmroku, a wstajemy na tyle niedługo po świcie, by ludzie nie zaczęli łazić.
Nad morzem idealna do spania jest plaża. jak jest pogodnie, można nawet nie rozbijać namiotu i kimnąć pod gwiazdami. Tylko trzeba się nastawić na suszenie śpiwora i to nawet przy idealnej pogodzie - rosa swoje robi. No i śpiwór też musi być porządny do takiej zabawy, bo bez namiotu jest o wiele chłodniej
Nie wiem, czy potwierdzisz Robert, ale mnie też się nieźle sypiało na cmentarzach. Są idealne, bo nikt się tam nocą nie pałęta, są też osłonięte murami od zabudowań i wścibskich oczu. Te wiejskie, o ile nie są przy samym kościele, nie mają też stróży i nie są zamykane, więc zwykle można na nie wejść przez całą dobę.