Ciekawy artykuł. Nastawiałem się na typową paplaninę o miejskim superhero, alternatywności, subkulturze, elitarności i innej hipsterce. Ale artykuł mnie mile zaskoczył. Oczywiście lansowanie kurierów nie zniknęło całkowicie, dziennikarz wyraźnie chciał z tego zrobić wielkie story. Ale sami goście wypowiadają się jakoś tak bardziej po ludzku - nie boją się pokazać, że sukultury dawno nie ma, ludzie się rozpierzchli. Nie wciskają kitu, tylko mówią, że kurierem może być każdy. Nie boją się mówić o problemach - kolana, problemy z brakiem ubezpieczenia (zakładają własny fundusz), trudne warunki pracy, poniżanie przez pracowników korporacji... Mam wrażenie, że kurierka w WAW wyrasta z wieku młodzieńczego i wchodzi w pewną dorosłość. Krótko mówiąc, w końcu jest szansa na prawdziwy obraz tej pracy, ciężkiej i wykańczającej zdrowie, choć i dającej pewną frajdę tym, którzy to lubią (a to nieliczni, większość wytrzymuje krótko). LUBIĘ TO!
Przy okazji napisali też o Masie. Cóż, nie znam początków historii (rok 1998), ale wydaje mi się, że aż tak wiele to Masa kurierom nie zawdzięcza. Przynajmniej w czasach, gdy ja zacząłem jeździć na Masy, środowisko kurierów było obecne na Masach, ale głównie jednak tylko obecne. Wtedy de facto większość rzeczy robił już Skeler, Olo i inne osoby bardziej z kręgu Zielonego Mazowsza niż z grona kurierów. Co nie znaczy, że niektórzy kurierzy (n.p. G.I., Zachar) nie są dla Masy zasłużeni. Ale IMO to raczej wyjątki, a nie reguła pozwalająca powiedzieć, że Masa to kurierzy
Przynajmniej za moich czasów.
Co do wjazdu na skrzyżowanie - Storm, zwróć uwagę na kolorystykę świateł. Gdy gość wjeżdża na skrzyżowanie, w tle od dawna pali się już zielone. Nie znam tam cyklu na pamięć i nie wiem ile druga jezdnia ma wyprzedzenia przed pierwszą, ale IMO gość mógł nie złamać żadnego przepisu, a to auta mogły opuszczać skrzyżowanie na "trzeciej fazie żółtego".