Dobrze kojarzysz. Po prostu progi na Księcia Janusza nie były rozgłaszane medialnie więc nie każdy mógł się zorientować, że taki wynalazek to nie żadna nowość.
Jasne, że to żadna nowość. Nowością jest TYLKO to, że po tych progach puszczono autobusy, bo do tej pory ZTM stał na stanowisku, że "albo autobus, albo bezpieczeństwo". Co było tym śmieszniejsze, że na pętli autobusowej przy dw. Centralnym autobusy jeżdżą po progu (nie wyspowym, normalnym), którego grzbietem prowadzone jest przejście dla pieszych, od wielu lat
Takie progi są, i to od wielu lat, np w Białymstoku. W Suwałkach, Kołczewie, Krakowie, Puławach (i pewnie wielu innych miejscach) autobusy jeżdżą z kolei po progach "normalnych", czyli po takich po jakich ZTM twierdzi, że się nie da.
Warto jednak powiedzieć o czym innym.. Bardzo dobrze, że ZTM wycofuje się rakiem ze swojej głupiej, zabobonnej opinii o progach. Do tej pory ludzie mieli do wyboru: Albo bezpiecznie na ulicy przed domem, albo blisko do przystanku autobusu. I oczywiście część wybierała "blisko", progi nie powstawały i były wypadki. Idealnym przykładem jest chyba Lucerny, gdzie zamiast progów postawiono światła za 300 tys zł, które miały spowalniać kierowców, a są przez nich koncertowo olewane.
A teraz sądzę,że tych progów szybko będzie się robiło więcej i więcej. Bo zapotrzebowanie jest ogromne.
Czyli niestety, spora część czytelników woli (niezależnie od okoliczności) auto od zbiorkomu. W sumie, biorąc pod uwagę swoje przygody kolanowe i konieczność walki o miejsca siedzące w tramwajach - też się nie dziwię...
A co w tym dziwnego?
Też uważam, że wyniki były do przewidzenia. Z grubsza 27% warszawiaków jeździ po Wawe autem. Reszta jeździ innymi środkami transportu - zbiorkomem, rowerem. Albo pracuje w domu lub chodzi pieszo. Ale tak czy siak - rogi im nie przeszkadzają w niczym.
Z czasem ten wynik się jeszcze zmieni. Część tych, co się dziś boją jak to wolno będą musieli jeździć, zobaczą, że różnicy praktycznie nie ma. I wtedy buntować się już będzie tylko ta część kierowców, którzy chcieliby jeździć po mieście 120 i uważają, że to najważniejsze na świecie. Inna sprawa, że i takich, póki co, będzie w WAW sporo.