Warszawska Masa Krytyczna
Imprezy rowerowe => Inicjatywy rowerzystów i inne imprezy rowerowe => Wątek zaczęty przez: qwerJA w 31 Lip 2010, 15:53:33
-
Właśnie, mądry tekst z dawnego forum, który wart jest przypomnienia ;)
http://forum.gazeta.pl/forum/w,13129,100561108,100561108,bezpieczenstwo_rowerzysty_w_miescie.html (http://forum.gazeta.pl/forum/w,13129,100561108,100561108,bezpieczenstwo_rowerzysty_w_miescie.html)
Mianowicie:
Zdradzę wam od czego najbardziej zależy bezpieczeństwo rowerzysty w mieście
(choć wyniki tych badań są już znane od roku - -odnośniki na końcu postu).
Odpowiedź może na pierwszy rzut oka nie jest oczywista, ale w gruncie rzeczy
jest logiczna.
Ścieżki rowerowe?, oświetlenie?, ostrożność?, przepisy? to wszytko jest rzecz
jasna ważne, ale jak się okazało nie ma tak decydującego znaczenia.
Otóż największy wpływ na bezpieczeństwo rowerzystów w mieście ma... ilość
rowerzystów w danym mieście (w ang. jest też użyte stwierdzenie community).
Im więcej rowerzystów tym - paradoksalnie mniej wypadków.
Badacze podają przykład, że dwukrotne zwiększenie liczby rowerzystów na
drogach, powoduje zmniejszenie się wypadków z udziałem tychże o 1/3.
Dlaczego tak się dzieje?
Jajogłowi podają, że zwiększenie ilości rowerzystów automatycznie wymusza
zmianę ich zachowania wobec rowerzystów, uczą się dzielić z nimi drogę itd.
Większa liczba rowerzystów oznacza także, że więcej kierowców jest także
rowerzystami, więc tacy kierowcy/rowerzyści maja jadąc samochodem bardziej
przyjazny stosunek do rowerzystów.
Także argument taki, że chętnie bym jeździł po mieście rowerem, gdyby kierowcy
zachowywali się inaczej, gdyby były ścieżki rowerowe itd. nie ma już racji
bytu. Po prostu trzeba jeździć jak najwięcej, a sytuacja sama się zacznie
zmieniać. (bez lobbowania u władz miasta i innych takich). Bo takie myślenie
prowadzi do błędnego koła: nie będę jeździł bo jest niebezpiecznie, ale
dlatego jest niebezpiecznie, bo niewiele ludzi jeździ(...).
Wniosek:
Dlatego szanowne Panie i Panowie starajmy się jeździć rowerami często i starajmy się jeździć po jezdni ;) :)
-
może jak najwięcej po ścieżkach o które walczymy i jak jest to możliwe w kamizelkach masy lub koszulkach propagując Masę i przede wszystkim być przyjaźnie nastawiony do innych rowerzystów może mniej wysportowanych i na mniej wypasionych maszynach ale więcej oddanych sprawie niż nie jeden z wyścigowców z "Poland Bickie" Panowie więcej kultury mniej szpanu. Naszą "ikoną" powinna być - nasza maskotka w kapeluszu na czele przeważnie jeżdżąca.
-
Otóż to, zgadzam się z Tobą jerzy1234. Jedziesz ścieżką a tu sami MTBMazovia. Oczywiście są negusy co wychodzą w niedzielę na rower ( i dobrze niech to robią) ale są i pozostałe dni tygodnia. Trzeba propagować zdrowy tryb życia by ludzie zaczęli jeździć do pracy na rowerze. Ale pozostaje jeszcze dodatkowe pytanie po czym jeździć??? Po ścieżkach warszawskich? A może raczej po jezdni!
-
To prawda. Większość ludzi nie chce się przebierać jak ufoludki, czy wydawać tysięcy złotych na rower i zbroję by bezpiecznie jeździć. Chcą po prostu wsiąść i pojechać. I to powinniśmy propagować :-)
-
Cały rok jeżdżę do pracy na rowerze od +40 do -30C. Początkowo starałem się jeździć po chodniku, tam gdzie nie ma ścieżki rowerowej. Zima wymusiła u mnie inne zachowania, bo nike odśnieżali chodników. Od tej pory jeżdżę po ulicy metr od krawężnika, żeby uniknąć studzienek itp. dziur. W dzień i w nocy, poneważ pracuję na zmiany. Odpukać ale jeszcze mnie nikt nie obtrąbił, nie mówiąc już o kolizji. Na moją ocenę, im bliżej krawężnika jedziesz, tym większa szansa na jakąś nieprzyjemność.
-
ja akurat jeżdżę po prostu jak potrzebuję się przemieścić dalej niż pieszo (czyli prawie zawsze jak wychodzę z domu), niezależnie od pogody za oknem. są dni, kiedy wiele razy wychodzę gdzieś pojechać, a czasem w ogóle nie mam takiej potrzeby. kwestię bezpieczeństwa jazdy moim zdaniem człowiek samemu sobie wypracowuje z czasem. po prostu trzeba to wyczuć i zrobić sobie dobre nawyki (czyli niekoniecznie zgodne z PoRD) by być w miarę bezpiecznym na drodze.