Gwizdki to nie jest pomysł nowy.
Egzaminu raczej nie zdał.
Weterani zabezpieczenia stosują różne dziwne gadżety.
Może to być syrena (niestety ciut przycicha) trąbka, czy co tam
kto wymyśli. Wszystko na nic.
Istnieje spora grupa uczestników masy (nawet stałych bywalców),
którzy wszystko mają za nic. Przyjechali się zrelaksować,
pogadać, pośmiać itp. Po co właściwie ta impreza się odbywa to dla
nich - nie jest ważne. Grunt, że jest fajnie.
A my się cieszymy, że mamy frekwencję.
I to jest ta żaba, którą zjadamy miesiąc w miesiąc za wyjątkiem
najtęższej zimy.
Osób w zabezpieczeniu oczywiście nigdy zbyt wiele, ale trasy też
można układać w sposób nieco bardziej przemyślany.
Dam przykład: ciąg Terespolska, Stanisławowska, Dwernickiego,
Szaserów, Chłopickiego, Zamieniecka. Cały czas wąsko, częste
skrzyżowania, parkingi a ludzi do zabezpieczania brakuje.
W finale policja zarządza postój przed Łukowską, a tył masy
pozostaje na Pl. Szembeka i stoi w miejscu. O patologię w takim
przypadku raczej nie trudno. Zabezpieczenie oczywiście ma marne
szanse się na przód przedostać. Więc sytuacja trochę trwa.
Mam propozycję do potencjalnych autorów tras:
Jeździjmy raczej arteriami. Tam jest dużo łatwiej masę zabezpieczyć,
i efekt dużo większy. Bo jak będziemy po zadupiach jeździć
np. Szaserów (to tuż koło mnie) to mało kto nas zauważy,
a o wypadek znacznie łatwiej. Poza tym jak się niektórzy nauczą,
że przez peleton jednak można się przedrzeć to dobrze nie będzie.