Warszawska Masa Krytyczna

Infrastruktura rowerowa i sprawy lokalne => Mokotów, Ursynów, Wilanów => Wątek zaczęty przez: szuwik w 19 Mar 2012, 18:13:21

Tytuł: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: szuwik w 19 Mar 2012, 18:13:21
Postanowiłem zarejestrować się na tym forum aby uzyskać wyjaśnienie u źródła. Pragnę przedstawić szanownym forumowiczom pewne zdarzenie którego byłem świadkiem oraz z własnej woli uczestnikiem. Zachowania rowerzysty które zaobserwowałem nie jestem sobie w żaden sposób wytłumaczyć, więc może wśród forumowiczów znajdą się osoby pojmujący zasady poruszania się po drogach w sposób zbliżony do bohatera tego postu i oświecą mnie gdzie popełniłem błąd. Być może on sam jest użytkownikiem tego forum, więc osobiście wytłumaczy jaka idea mu przyświecała.
Na wstępie zaznaczę, że mnie również zdarza się pokonywać warszawskie ulice z wykorzystaniem dwóch kółek, więc tym bardziej nie mogę sobie wytłumaczyć tego, czego świadkiem było mi dzisiaj dane zostać.

Dla mieszkańców Mokotowa, Wilanowa i Ursynowa znane jest skrzyżowani al. Wilanowskiej i Dolinki Służewieckiej. Pas w kierunku Wilanowa. Stojąc na czerwonym świetle zauważyłem rowerzystę który zjechał z góry, minął sygnalizator w przestrzeni między pasami dla pieszych a skrzyżowaniem miast stanąć spokojnie zaczął kręcić się jak g..no w przerębli wywijając ósemki i kółka na całej szerokości jezdni. Profesjonalny sprzęt i ubranie sugerowałoby, że mam do czynienia z osobą świadomą swojej pozycji na drodze, ale nie szata czyni człowieka.
To nie koniec przygód "żółtego cyklisty". Nie czekając na zmianę świateł, (bo przecież stoi za sygnalizatorem, więc ich nie widzi), na czerwonym przeciął Dolinkę (dwie jezdnie po chyba trzy pasy w każdym kierunku przedzielone pasem zieleni więc szeroko) i ruszył w kierunku Wilanowa.
Zastanowiło mnie, czy aby nie pomylił się zakładając okulary przeciw słoneczne, może były zbyt ciemne albo wada wzroku zbyt duża, bo mimo zakazu poruszania się rowerami na nowym odcinku Wilanowskiej i wyraźnie oznaczonej ścieżce rowerowej nie pomny zakazom i nakazom kontynuował wojaże rowerowe pasem przeznaczonym dla samochodów. Postanowiłem po zrównaniu się z nim przez otwartą szybę zwrócić mu uwagę, że porusza się pod zakazem, ale niestety uwagę moją skwitował "sper...laj".
Ot taka scenka rodzajowa z warszawskich ulic.
Zastanawiam się czym gorszym było jego zachowanie od tego, gdybym ja samochodem przejechał na czerwonym świetle przez przejście, ścieżkę rowerową, czy skrzyżowanie. Czy czerwone światło dla samochodów jest bardziej czerwone niż dla rowerzystów lub pieszych.
Czym różni się przejechanie na czerwonym środkiem ulicy od dość popularnego wśród rowerzystów zjechania na chodnik i pokonanie ulicy na czerwonym na przejściu dla pieszych.
Sam jestem zwolennikiem ruchu rowerowego i budowania ścieżek rowerowych. Ale do jasnej ciasnej skoro już są to korzystajcie z nich.
Chciałbym zobaczyć wasze miny widzący samochód mknący miast ulicą ścieżką rowerową. To takie samo wykroczenie jakie zafundował mi dzisiaj bohater tej opowieści.
Nie wiem, czy wśród czytających ten post znajdzie się ktoś kto będzie mi tego typu zachowania wytłumaczyć. Wiem jedno, tego typu przypadki są incydentalne, ale dopóki będą się zdarzały nie ma co liczyć na zrozumienie i uprzejmość kierowców wobec rowerzystów.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Mhrok w 19 Mar 2012, 18:39:37
Po pierwsze, ja nie lubię tego typu rowerzystów, bo robią złą sławę. Kierowcy zapamiętują bardziej tego gorszego niestety :<
Niektórzy "rowerzyści"(nazwani tak tylko dlatego, że jadą na rowerze) uważają, że sygnalizacja ich nie obowiązuje, z jakiego powodu - nie wiem. Sam czasem przejeżdżam na czerwonym, ale jest to najczęściej wyjazd z biurowców na 17-go Stycznia koło 2 czy 3 w nocy.
Ogólnie potępiam tego typu zachowania i jak spotykam takiego to mam mu ochotę nagadać. Ale najczęściej to on przejeżdża a ja zostaję, bo przecież to ja stoję na czerwonym, a on jedzie.


Zapraszam na Masę Krytyczną tak przy okazji :)


O jeżdżeniu po jezdni zamiast po drodze dla rowerów[DDR] można napisać dużo. Sam praktykują czasem, bo jest w naszym mieście niemało miejsc, gdzie się nie da jechać DDR. Jak mam do wyboru zniszczoną, wyboistą i niebezpieczną DDR to wybiorę jezdnię.


I jeszcze jedno, nie łączyłbym ceny roweru i wyglądu w jakikolwiek sposób z "świadomością" rowerzysty, który na nim jedzie. To często nie działa.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 19 Mar 2012, 20:03:51
Co zrobić, jak całe życie Policja i inni wciskają nam, że podstawa to kask i kamizelka, a nie jeżdżenie z głową, przestrzeganie przepisów itp ;)

A tak na poważnie. Opis sugeruje, że spotkałeś albo kuriera, albo osobę lansującą się na kuriera. To postaci kontrowersyjne nawet wśród rowerzystów. I już nawet wiesz dlaczego.

Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 19 Mar 2012, 20:53:44
Szybciej nieudacznie lansującego się na kuriera, albo kogoś o kim wiemy że nie powinien jeździć na rowerze, i ta osoba domyśla się że mówie o niej  ;)
 
Następnym razem jak zobaczysz takie debilne zachowanie, jak robienie kółek i ósemek przed tarczą skrzyżowania, bez zamiaru zajęcia pozycji do jazdy w konkretnym kierunku, koniecznie zrób zdjęcie i je prześlij do nas.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Infero w 19 Mar 2012, 21:12:28
E tam, lansować się na kuriera można i z tanim sprzętem - wiem z własnego doświadczenia  :P  Aczkolwiek nie do końca jestem pewien, czy w moim przypadku jest to lans, czy po prostu miłość do mojego szosuni..

   Moim zdaniem warto by było w takich przypadkach zwrócić uwagę na markę roweru i jakieś charakterystyczne cechy. Potem wszystko na forum. Na 100% uda się człowieka spotkać i jeśli społeczność będzie świadoma egzystencji "rowejrzysty", to jest możliwość zwrócenia takiemu typowi uwagi, ew. jakiś braterski kuksaniec. Dobrze myślę?
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 19 Mar 2012, 21:39:10
Źle myślisz. Nie masz stuprocentowej gwarancji, że koleś w żółtym stroju na zielonej szosówce Bianchi (przykład wzięty z kosmosu) to właśnie typ "winny" przelatywania na czerwonym - możesz opie*dolić (ew. poczęstować braterskim kuksańcem) bogom ducha winnego cyklistę który przypadkowo będzie miał podobny strój i rower do osoby faktycznie łamiącej przepisy. Chyba, że masz 200% pewności, że wiesz kto jest winny - wtedy opieprzaj oporowo.
Woydzio
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: wildzi w 19 Mar 2012, 21:43:33
Sam jestem zwolennikiem ruchu rowerowego i budowania ścieżek rowerowych. Ale do jasnej ciasnej skoro już są to korzystajcie z nich.
Wybacz że tak napiszę, ale są to słowa najbardziej typowe dla osób które z tych "ścieżek" nie korzystają. Śmigając samochodem nie widzi się i nie czuje własnym ciałem wszystkich krawężników i nierówności, śmigając samochodem nie widzi się lasu znaków koniec-początek-koniec-początek-koniec... drogi dla rowerów... a dalej jak? Pojedź choćby na to jedno wymienione przez Ciebie skrzyżowanie, rowerem, i z pozycji tamtego rowerzysty dostań się na drogę rowerową po przeciwległej stronie skrzyżowania...

Nie usprawiedliwiam tamtego "rowerzysty", ani jemu podobnych. Są czarnymi owcami wśród normalnych, jeżdżących przepisowo rowerzystów, a przez to niezauważalnych.
Prawdopodobnie gość należy go nieformalnej grupy "młodych-agresywnych". Za którymś wjazdem na czerwonym ktoś go ściągnie samochodem.

Chciałbym zobaczyć wasze miny widzący samochód mknący miast ulicą ścieżką rowerową. To takie samo wykroczenie jakie zafundował mi dzisiaj bohater tej opowieści.
[ironia włącz] W takiej sytuacji kierujący pojazdem (rowerem) może wykonać co następuje:

a)zatrzymać rower w poprzek
b)wyjąć komórkę
c)robić zdjęcia lub filmować
d)zadzwonić na policję lub straż miejską
Polecam minę kierowcy :P [ironia wyłącz]

A na poważnie nie są to równoważne sytuacje. Według znowelizowanej ustawy jeśli droga rowerowa nie prowadzi tam dokąd jedzie lub zamierza skręcić rowerzysta to nie ma obowiązku z niej korzystać. Niestety mało osób wie o tej nowelizacji i na czym polegały zmiany. Nawet policjanci! (mam nadzieję że tylko ich dwóch). Trafiłem na takich nieuków z Pafką... Na szczęście mieli palmtopa i umieli się tym posługiwać. Znaleźli po podanej przez nas dacie odpowiednią nowelizację i paragrafy... zrobili oczy jak pięciozłotówki i bezradnie pouczyli.

A na poważnie 2... jakie są miny pieszych gdy im z na przeciwka pędzi chodnikiem skuter dostawcy pizzy?

Wiem jedno, tego typu przypadki są incydentalne, ale dopóki będą się zdarzały nie ma co liczyć na zrozumienie i uprzejmość kierowców wobec rowerzystów.
I to jest najważniejsze zdanie. Niestety tacy się zdarzają... Niestety w każdej grupie użytkowników dróg są tacy co psując zdanie o całej grupie...
Twój post świadczy jednak że są osoby które potrafią rozumować zdroworozsądkowo i wiedzą że to pojedyncze przypadki...
Wbrew temu zdaniu dostrzegam tą uprzejmość codziennie. Tylko nie zawsze można podziękować, awaryjnych nie włączę, a rękę nie zawsze można podnieść.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Savil w 19 Mar 2012, 21:50:40
Po kolei: to kręcenie się w miejscu, to tak zwana stójka - kiedy rowerzysta nie chce wypinać spd-ów [buty wpinane w pedały, tak jak buty narciarskie wpina się w narty], żeby podeprzeć się nogą. Dopóki kręci się nie przeszkadzając nikomu, pal go licho, można sobie pooglądać, nudząc się na czerwonym.

Jeśli przejechał w normalnym ruchu miejskim w dzień na czerwonym, to jest idiotą i nie przyznajemy się do niego. Wbrew pozorom nie bronimy wszystkich rowerzystów przed wszystkim. Jeśli ktoś jest idiotą, zasługuje na mandat. Wyjątkowe przypadki, dajcie bogowie, również na nagrodę Darwina.

Czasami powierzchnia ścieżki rzekomo rowerowej przypomina kostkowe fale Dunaju. Czasem też ścieżka skręca, a rowerzystka nie, lub odwrotnie. Albo rowerzysta wie, że ścieżka niedługo się skończy - w połowie chodnika, znane zakończenia teleportowe. Albo, że za 20 m trwają na niej roboty drogowe i wymiana kanalizacji. Wtedy jedzie jezdnią.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: szuwik w 19 Mar 2012, 22:40:16
Z tego co zauważyłem, to klient zjechał od strony Puławskiej, przejechał cały nowy odcinek Wilanowskiej (między Dolinką, a Sobieskiego) na zakazie i skręcił w Kierunku Świątyni Opatrzności Bożej. Raczej nie lansował się na kuriera. Wyglądał jak ktoś, kto przed chwilą zdjął białą koszulę przepoconą korporacyjnym potem, wdział ekstra ciuszki coby pokazać się na mieście jaki ze mnie kolo.
Zauważyłem jak często ludzie wysiadający z samochodu w oka mgnieniu zapominają co ich wkurza na drodze. Jako kierowcy klną na pieszych i rowerzystów, a wystarczy, że wysiądą na parkingu pod marketem lub wsiądą na rower zachowują się jakby rozum i zdrowy rozsądek zostawili w bagażniku.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Mhrok w 19 Mar 2012, 23:02:51
Niestety nie można "odstrzelić" wszystkich idiotów na rowerach. Rowerzystów ogólnie jest za mało, dlatego idioci wyróżniają się bardziej, niż idioci w samochodach - zapraszam do pojeżdżenia rowerem po Warszawie, znajdzie się ich cała masa.
Moim zdaniem brakuje trochę stanowczości w karaniu rowerzystów za wykroczenia drogowe, przez to część z nas(nich?) myśli, że wszystko im wolno. I to już jest złe.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: IwaN_bike w 19 Mar 2012, 23:34:43
Hmm... idiotów nie brakuje w żadnej "warstwie społecznej"  ??? ... Może to był jeden z tych, którzy myślą, że jak mają kamizelkę i kask to stają się niczym highlander  :P ...
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 20 Mar 2012, 07:39:18
Po kolei: to kręcenie się w miejscu, to tak zwana stójka

Nie. Stójka, to STANIE, ewentualnie drobne ruchy przód-tył.

Umiejący robić stójkę wolą robić stójkę niż kręcić jakieś ósemki. Ze stójki możesz szybko ruszyć - z ósemki nie bardzo, zwłaszcza jeżeli światło się zmieni wtedy, gdy akurat jesteś tyłem do kierunku jazdy. Dlatego to nie tylko głupie zachowanie, ale i pozerskie oraz nieefektywne.


Hmm... idiotów nie brakuje w żadnej "warstwie społecznej"  ??? ...

Dokładnie. Nie ma co dzielić świata na kierowców, rowerzystów i pieszych, bo zwykle jesteśmy po trosze wszystkimi trzema. Grunt by wsiadając do auta pamiętać o kulturze wobec pieszych i cyklistów (w tym przepisowa prędkość i kwestia pierwszeństwa na pasach i przejazdach rowerowych), wsiadając na rower pamiętać co wkurza kierowców i starać się tego nie robić, a po zostawieniu kierownicy nie łazić po ścieżkach i nie robić innych głupot.


Może to był jeden z tych, którzy myślą, że jak mają kamizelkę i kask to stają się niczym highlander  :P ...

Najpewniej tak było. A przecież niczego innego nie uczą, jak tylko o kaskach i kamizelkach. Ostatnio przeglądałem sobie kilka stron różnych akcji kierowanych do rowerzystów. Wszystkie jak jeden mąż opowiadały jaki to ważny jest kask, w jakie odblaski się ubrać. We wszystkich ostatnia rada dotyczyła czynności, którą wykonujesz przed wejściem na rower - załączenia oświetlenia. Co do jazdy - najwyraźniej pomysłów nie ma ani Policja, ani Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, ani inny "specjaliści". Ich akcje często wprowadzają w błąd (z 4 plansz opublikowanych przez KRBRD rok temu 3 pokazywały zachowania niezgodne z prawem).
Na te akcje idzie naprawdę wielka kasa. Są bilboardy, telewizja, spoty radiowe... nasza "oddolna" Masa niestety nie ma takiego zasięgu by wszystkie głupoty wyprostować i przebić się z "naszym" przekazem. Więc trudno się dziwić, że później ludzie jeżdżą tak jak jeżdżą i myślą że nie jest istotne co robią na drodze. Przecież dokładnie to od 10 lat wkładają im do głowy "specjaliści".
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 31 Sty 2013, 15:29:13
Niedopuszczalne jest jechać - ''kręcić'' al.Wilanowską od ''Dolinki Służewieckiej'' w kierunku Wilanowa - ulicą. Tam jest zakaz wjazdu dla Rowerzystów. A z lewej strony - przy tej ulicy ,w stronę Wilanowa biegnie wygodna ścieżka rowerowa, która w śnieżną zimę jest  całkowicie zaśnieżona.
Nawet w zimę - kiedy To nie istnieje możliwość przejazdu ścieżką rowerowa, ani nawet chodnikiem - nie zaryzykował  bym przejazdu al. Wilanowską - tylko bym wybrał objazd przez ul. Św. Bonifacego i ul. Sobieskiego do Wilanowa - jak zresztą robiłem Tak już w tym Roku.

Niestety nie wszyscy rowerzyści Tak mają - jak ja, bo też widziałem już kilku ''śmiałków'' śmigających sobie ulicą.
Pozdro.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 31 Sty 2013, 15:32:06
Niniejszym tytuł "Złotej Łopaty" za wykopanie wątku mającego rok czasu, ale w którym się jeszcze nie zdążył wypowiedzieć wygrywa kolega Fionotron... gratuluje.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 31 Sty 2013, 15:48:27
Myślałem że stałem się laureatem '' Forumowego Złotego Pióra Wiecznego''    ;)     .
Wiem, wiem na Tak prestiżową nagrodę będę musiał jeszcze trochę poczekać i czymś wiekopomnym się Tu zasłużyć.

Czyli że niby tą ''Złotą Łopatą'' to będziecie mnie walili po głowie - żebym już więcej już niczego takiego nie Robił. Ale że jeżdżę w kasku - może to jakoś przeżyję     ;)

Oj niedobrze niedobrze - bo Wtedy mój  kask będę musiał wymienić na Nowy.
Kurcze może mi jeszcze tym razem odpuścicie   ;)   ?
Prosze, proszę Was    :)    .

A co do al. Wilanowskiej, to fajnie się Nią jeździło - ale jeszcze przed oddaniem jej do ''użytku publicznego''
Pozdro.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: jarmoni w 31 Sty 2013, 20:29:10
Jak ścieżka jest zaśnieżona, to nie dziw się, że jeździ po ulicy. Nawet jeśli jest zakaz. Co do przepisów - pokaż mi kierowcę, który przestrzega ograniczenia do 50 km/h (akurat jest takie na Al. Wilanowskiej). Ja przestrzegam i widzę kogoś innego raz na miesiąc.

Mieszkam w śródmieściu przy skrzyżowaniu Hożej i Kruczej. Tam nie ma "zielonej strzałki", ale rzadko widzę, aby ktoś z szanownych kierowców stał na czerwonym. Nawet, jak idą piesi po przejściu.

Jeszcze mam pisać?

NB. Widze, że nekroposting poczyniłem.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 01 Lut 2013, 09:07:56
Jak ścieżka jest zaśnieżona, to nie dziw się, że jeździ po ulicy. Nawet jeśli jest zakaz.

Dokładnie. Mnie tam nawet powieka nie drgnie na widok zakazu, bo gdy ścieżka nieprzejezdna, to którędy mam jechać jak nie jezdnią? Zwłaszcza, że chodniki też u nas zwykle nieodśnieżone.


Co do przepisów - pokaż mi kierowcę, który przestrzega ograniczenia do 50 km/h (akurat jest takie na Al. Wilanowskiej). Ja przestrzegam i widzę kogoś innego raz na miesiąc.

To ja mam wrażenia, że tych jadących choć z grubsza zgodnie z dozwoloną prędkością przybywa. Przynajmniej tam, gdzie ja jeżdżę.

Mieszkam w śródmieściu przy skrzyżowaniu Hożej i Kruczej. Tam nie ma "zielonej strzałki", ale rzadko widzę, aby ktoś z szanownych kierowców stał na czerwonym. Nawet, jak idą piesi po przejściu.

I to jest problem. U nas w kraju tak się wszyscy koncentrują na temacie prędkości, który oczywiście jest bardzo ważny, że inne wcale niemniej ważne tematy spadają na trzeci plan. Zielone strzałki, wymuszenia pierwszeństwa, jazda na czerwonym świetle, skręcanie nie z tego pasa, z którego się powinno, czy nielegalne parkowanie ograniczające widoczność... wszystko to jest cholernie niebezpieczne, a ani Policja tego nie pilnuje, ani media o tym nie mówią, ani tym bardziej nic się z tym specjalnie nie robi.

Prędkość to ważny problem, ale wcale nie jedyny.


NB. Widze, że nekroposting poczyniłem.

To forum zaleca w regulaminie, by zamiast zakładać nowe wątki, reanimować stare. Dzięki temu jak ktoś będzie szukał informacji o np oponach, będzie miał do przejrzenia jeden wątek zamiast 15.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: `L` w 01 Lut 2013, 12:16:19
Dokładnie. Mnie tam nawet powieka nie drgnie na widok zakazu, bo gdy ścieżka nieprzejezdna, to którędy mam jechać jak nie jezdnią? Zwłaszcza, że chodniki też u nas zwykle nieodśnieżone.

Ścieżka zwykle jest nieprzejezdna, bo ścieżka istnieje na etapie budowy. Po umieszczeniu oznakowania i oddaniu do użytku to "droga dla rowerów" albo "droga dla pieszych i rowerów". Mylę się?

Jeśli sami rowerzyści używają słowa "ścieżka" to co się później dziwić, że HGW w swoich materiałach o "półmetku drugiej kadencji" chwali się, że jest owych ścieżek ~350km.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 01 Lut 2013, 13:59:34
Ok. Wporzo.
Macie ochotę To tak jeźdzcie    :)    .
 
A ja w tym konkretnym przypadku - dalej będę objeżdżał al. Wilanowską w czasie zaśnieżonych chodników. Tak się składa  że jestem stąd - i przyzwyczajenia swojego nie zmienię.
 
A rowerowi ''śmiałkowie'' jadący samą al. Wilanowską od ''Dolinki Służewieckiej'' wybierali Tak i To nie raz jak nawet ścieżka rowerowa przy niej była przejezdna.

Pozdro     :)     .
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 01 Lut 2013, 14:40:30
Ok. Wporzo.
Macie ochotę To tak jeźdzcie    :)    .
 
A ja w tym konkretnym przypadku - dalej będę objeżdżał al. Wilanowską w czasie zaśnieżonych chodników. Tak się składa  że jestem stąd - i przyzwyczajenia swojego nie zmienię.

Ciesz się, że masz wybór i możesz objechać inna ulicą.

Ja np mam Modlińską z nieodśnieżonymi chodnikami i DDR i... kolejny most na Marywilskiej 2-3km dalej, gdzie też mogę jechać tylko jezdnią, albo... 10km dalej ulicę Białołęcką, gdzie chodników to chyba nawet nie ma miejscami. Muszę dmuchać jezdnią, gdy DDR i chodniki nieodśnieżone, a w godzinach 6-10 to wręcz powinienem jechać środkowym pasem (bo prawy to buspas). Zakazy na jezdni też były - ale na szczęście już ich nie ma. Stąd też moja znieczulica i olewanie zakazów. Po prostu musiałem to robić przez ostatnie 15-20 lat, to przywykłem :)

Co nie znaczy, że Ty cokolwiek robisz źle... jak masz wybór to miło, że chce Ci się zadbać o kierowców.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: gromanik w 02 Lut 2013, 21:22:25
To ja tylko odpowiem filmami - tak w praktyce coraz rzadziej, ale jednak wygląda pierwszeństwo rowerzysty na przejeździe rowerowym:
http://www.youtube.com/watch?v=PbLafUIB4XE (http://www.youtube.com/watch?v=PbLafUIB4XE)

http://www.youtube.com/watch?v=suIgmmlOTgE (http://www.youtube.com/watch?v=suIgmmlOTgE)

A tu Policja pojechała mając wszystkich w poważaniu - właśnie chciałem skręcić w lewo (a wystarczyło na chwilę światła ostrzegawcze właczyć):
http://www.youtube.com/watch?v=R62N2tdfkz8 (http://www.youtube.com/watch?v=R62N2tdfkz8)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 02 Lut 2013, 21:42:33
Jakiś user, któremu odpowiedziałeś - ale warto o takich pamiętać...:

Cytuj
częściej testuj refleks? kierowców przy takiej pogodzie - a najlepiej zimą ok. 7-8 rano - to będziesz obchodził święto 1.11 a komuś zrujnujesz życie ormowcu.
tacy debile na rowerkach i pijaczki na drodze stwarzają największe zagrożenie !
twoje miejsce jest w parku, lesie albo na ścieżce rowerowej

Moim zdaniem - z takimi tekstami warto iść do Sejmu i naciskać, naciskać i NACISKAĆ aby szanowne kierowcy jakie dostają prawo ajzdy - miały za sobą minimum 1.000 (tysiąc!!!) kilometrów przejechanych na rowerze i udokumentowanych GPSem lub w inny sposób. 1.000 kilometrów zrobionych w ciągu jednego roku, bezpośrednio przez okresem kursu na prawo jazdy lub w czasie jego trwania.
Wówczas takie coś, co wyzywa od ormowców, sam nie mając bladego pojęcia o Prawie o Ruchu Drogowym, która nie powinna nigdy dostać prawa jazdy do ręki i która powinna zajmować wyłącznie tylne miejsca w samochodzie (włącznie z bagażnikiem) - nie pisałaby bzdur publicznie.

P.S. Takie same rzeczy dzieją sie na skrzyżowaniu Al.Jerozolimskich z Łopuszańską...
A może tak się zaczaić i ponagrywać? Moze jakieś media i inne WORDy byłyby zainteresowane tematyką bezpieczeństwa rowerzystów na drogach, które to jest nagminnie ignorowane i naruszane przez kierowców?
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Libr w 02 Lut 2013, 22:02:20
z tymi km na rowerze to paranoja przed prawkiem ;] a przed rowerem z taczką ?
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 03 Lut 2013, 10:48:13
z tymi km na rowerze to paranoja przed prawkiem ;] a przed rowerem z taczką ?

A dlaczego niby paranoja? Które F paranoiczne/paranoidalne paranoją? F20.0 czy F60.0? A może F22.0?

Libr - zanim coś napiszesz - zastanów się. Bo tu nie chodzi o paranoję - tylko o to, aby inni jadący po tej samej ulicy co "świeżak" - czuli się jako tako bezpiecznie. I tu niestety nie pomoże kupa zielonych liścików czy zielony samochodzik. Ta osoba prowadząca ten samochód musi umieć nie tylko jeździć samochodem (bo to umie każdy) - ale musi umieć jeszcze poruszać się po ulicach i drogach. (obojętne, czy rowerem czy samochodem - byleby po jezdni i zgodnie z PoRD).
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Libr w 03 Lut 2013, 18:14:25
Przepraszam może źle zrozumiałem.
Ale uważam że przed możliwością zdania prawka trzeba byłoby udowodnić czy udokumentować przejechaną jakąś ilość km na rowerze uważam za paranoje. I to pod każdym względem. Nie koniecznie kierowca musi jeździć rowerem czy też musi potrafić na nim jeździć.

Jeśli coś źle zrozumiałem z poprzednich postów to z góry przepraszam.

Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 03 Lut 2013, 19:13:22
@Libr, to nie o to chodzi, aby kierowca przyszły umiał jeździć na rowerze. Równie dobrze może to być skuter. Ale tylko rower daje pewność, że uczacy się jeżdżenia po drogach przyszły kierowca - nie zrobi specjalnej krzywdy ani sobie - ani tym bardziej innym.
A kilometraż powinien być do udowodnienia, bo w tym państwie każdy przychodząc na lekcje kursu prawa jazdy wie wszystko, gdzie on to nie był, co on nie widział - a tak naprawdę nie umie się zachować na drodze.

30 godzin kursu obecnego to jest tylko po to, aby chyba zaznajomić kandydata na kierowcę z czymś takim jak samochód. To powinno być nie 30 - ale 300. Oczywiście wówczas koszt kursu byłby znacznie wyższy. Dlatego może warto by było wprowadzić to co pisałem o rowerze/skuterze i potem jeździe z kimś obok prywatnym samochodem.

P.S. Może to jest paranoja - może nie. Ale wolę wiedzieć, ze ten kierowca jaki jedzie za moim rowerem - będzie umiał zachować się na drodze. W szczególności wobec mnie.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Libr w 03 Lut 2013, 19:41:29
Czyli dobrze zrozumiałem i Dla mnie to jest paranoja i tyle :] A kierowca powinien przejść kurs i wynieść jak najwięcej z niego. Ale olaboga nie wymagajmy od kierowcy samochodu osobówki doświadczenia  czy umiejętności jazdy skuterem czy rowerem. I argument typu nie jeździł rowerem to nie wie jak ma się zachować w osobówce wobec rowerzysty do mnie nie przemawia.

Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Olexy w 03 Lut 2013, 20:06:19
Rzeczywiście, jakiś dziwny pomysł. ;)
Oczywiście- jeśli kierowca jest jednocześnie rowerzystą (nie chodnikowcem) to jest w stanie zrozumieć pewne zachowania np. mijanego cyklisty na drodze czy ogólnie bardziej zwraca uwagę na rowerzystów. Nie sądzę jednak by miało to jakikolwiek wpływ na jego poziom wiedzy o przepisach ruchu drogowego... Z resztą nie czarujmy się- nie wszyscy rowerzyści jeżdżący po ulicach znają przepisy.
Problemem kierowców w Polsce jest brak poszanowania dla innych uczestników ruchu, uważanie ich za gorszych, co z kolei rodzi pogląd, że "droga jest moja i idźcie stąd wszyscy!" (np. kierowcy wkurzający się na rowerzystów, że spowalniają ruch. Nie zauważają jednak plusów tej sytuacji- że przez to np. dziecko wracające ze szkoły może uniknąć potrącenia).
Zmuszanie kogoś do przejechania rowerem XXXX km to jakaś paranoja i wzbudziłoby to tylko większą niechęć.
Już nastąpiła jakaś zmiana w egzaminach- to dobrze. Wiedza o przepisach powinna być egzekwowana, myślę, że nie najgorszym pomysłem byłoby robienie co kilka lat takich testów, wraz z badaniami lekarskimi.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 04 Lut 2013, 09:07:33
30 godzin kursu obecnego to jest tylko po to, aby chyba zaznajomić kandydata na kierowcę z czymś takim jak samochód. To powinno być nie 30 - ale 300.

Rozumiem, że tyle właśnie godzin zamierzasz opłacić i wyjeździć z instruktorem zanim pójdziesz na swój egzamin? Bo proponowanie czegoś, czego się samemu nie chce stosować jest dziwne :P


Problemem kierowców w Polsce jest brak poszanowania dla innych uczestników ruchu, uważanie ich za gorszych, co z kolei rodzi pogląd, że "droga jest moja i idźcie stąd wszyscy!"

To jest problem. Do tego nie jest to problem na którym kursy skupiają się w odpowiednim stopniu. Kierowcom nie tylko nie wpaja się, że drogi nie należą do nich, a są tylko ich użytkownikami, w miastach zazwyczaj wcale nie najważniejszymi ani najliczniejszymi, ani tym bardziej nie uczy się ich szacunku do pieszych i rowerzystów.


Zmuszanie kogoś do przejechania rowerem XXXX km to jakaś paranoja i wzbudziłoby to tylko większą niechęć.

A moim zdaniem nie. Problem wielu kierowców to brak spojrzenia na ulicę z drugiej strony, spoza samochodu. Takie spojrzenie powinno być wpajane na kursie, a np przechodzenie przez ruchliwe przejście dla pieszych (jako pieszy), czy skręcanie w lewo na ruchliwej Puławskiej 1000 razy lepiej wytłumaczy kierowcy konieczność zmniejszenia prędkości i dbania o innych uczestników ruchu niż tysiąc pogadanek Pasiecznego w TV i drugi tysiąc akcji edukacyjnych.

Jestem pewny, że KAŻDY jeden, który pochodzi sobie po przejściu w Mysiadle w mig zrozumie po co stoi tam fotoradar i 50 czy 60 km/h. Każdy jeden, który pojeździ sobie drogą rowerową na Sobieskiego, KEN lub Marszałkowskiej w mig zrozumie dlaczego dokładne rozejrzenie się zanim się wjedzie autem na przejazd rowerowy jest ważne. Innymi metodami można to tłumaczyć godzinami i skutek wcale nie jest taki pewny (patrz: Lis) :P

Dlatego uważam, że obowiązek chodzenia i jeżdżenia rowerem w ramach kursu na prawko wcale by nie był złym pomysłem. Znacząco podniósłby świadomość kierowców, niskim kosztem i małym wysiłkiem.


Już nastąpiła jakaś zmiana w egzaminach- to dobrze. Wiedza o przepisach powinna być egzekwowana, myślę, że nie najgorszym pomysłem byłoby robienie co kilka lat takich testów, wraz z badaniami lekarskimi.

Oczywiście, że prawo jazdy nie powinno być dane raz na zawsze. Od 1997 roku mieliśmy blisko 80 zmian w PoRD, a w rozporządzeniach dotyczących kierowców (wyposażenie pojazdów, znaki i sygnały drogowe itd) pewnie drugie tyle. To, że kierowcy nie mają ŻADNEJ motywacji, by się z tym zapoznawać i być na bieżąco, to jeden z większych błędów obecnego systemu.

Mnie się podoba tutaj system amerykański i słynne DMV, które kierowca musi odwiedzać co kilka lat, a także wtedy gdy popełni jakieś większe wykroczenie drogowe.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Franc w 04 Lut 2013, 10:09:48
Raffi: powinniśmy kiedyś zrobić testy w Mysiadle, czy zapatrzeni w prędkościomierz z obawy przed fotopstrykiem kierowcy będą zauważać pieszych, czy nie. Bo mi się ciągle wydaje, że nie będą, że fotopstryk to tylko pudrowanie pryszcza. Ok - skutki wypadku będą mniejsze, bo kierowcy jadą wolniej - dziś nawet jechali 38km/h, ale tu nie chodzi o jazdę wolniej, tylko o to, żeby się zatrzymali.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 04 Lut 2013, 10:58:59
Mnie z położenia kierowcy strasznie wkur... jak rowerzysta wyskakuje na przejazd dla rowerów z dużą prędkością,i ma nagle pretensję że kierowca go nie widzi.
Ale całokształt problemu jest niestety bardziej złożony ,każda ze stron która jest uczestnikiem ruchu
ponosi odpowiedzialność za to co się dzieje ,na jezdniach poboczach i chodnikach.
Nie staram się kogokolwiek usprawiedliwiać , ale jeśli ludzie nie zmienia się sami to jakakolwiek forma prewencji naprawdę nie wniesie dużo zmian. To my się musimy zmienić i tyle .A nie oni maja zmieniać nas.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 04 Lut 2013, 11:35:00
tu nie chodzi o jazdę wolniej, tylko o to, żeby się zatrzymali

Wiem, że wracamy do tego już kolejny raz, a to co powiem to banał, ale z 50 km/h łatwiej wyhamować niż z 60. A z 60 łatwiej niż z 70. I tak dalej. Czysta fizyka.

Nie dysponuję od ręki wynikami badań potwierdzającymi, że wolniej jadący kierowcy chętniej się zatrzymują by ustąpić miejsca pieszym, ale szczerze wierzę, że taka korelacja występuje. Nie tylko na podstawie własnych obserwacji - subiektywnych, wyrywkowych i pewnie dość łatwych do obalenia. Także dlatego, że to ma sens od strony fizycznej - łatwiej wyhamować z mniejszej prędkości, krócej się hamuje (można zobaczyć pieszego później i wciąż zdążyć wyhamować na czas), mniej się "traci" na ponowne rozpędzanie auta. Nie wierzę, by to wszystko nie miało żadnego wpływu.

Plus jest jeszcze kwestia pola widzenia, które jak wiemy zawęża się ze wzrostem prędkości, a tym samym utrudnia kierowcy wypatrywanie pieszych i ogólnie wszystkiego. I to już jest temat dość dobrze przebadany od strony medycznej.


Moim zdaniem skoro kierowcy się nie zatrzymują, to albo nie są w stanie pieszego wypatrzyć na czas, albo nie są w stanie potem wyhamować na czas. W obu przypadkach ograniczenie prędkości jest rozwiązaniem, które da potrzebny czas kierowcy.



Ale jeżeli napiszesz, że geometria jezdni na Puławskiej nie przystaje do takich ograniczeń, też się zgodzę. Geometria Puławskiej powinna ulec zmianie, by zniechęcić do zachowań niepożądanych i niebezpiecznych dla ludzi, którzy tam żyją. Tylko, że geometrii nie zmienimy od razu - to są koszty, przy dzisiejszym budżecie wiara, że ktoś te koszty poniesie w ciągu najbliższych 5 lat jest utopią.

A wymusić wolniejszą jazdę możemy, z dnia na dzień. Tak, jestem świadomy, że to półśrodek. Po prostu nie mam pomysłu na nic lepszego w realnej perspektywie czasowej. A tego, że ludzie będą tam rozjeżdżani przez kolejne 10-20 lat zanim znajdzie się kasa na kompleksową przebudowę ulicy - nie akceptuję.


Mnie z położenia kierowcy strasznie wkur... jak rowerzysta wyskakuje na przejazd dla rowerów z dużą prędkością,i ma nagle pretensję że kierowca go nie widzi.

To tak jakby mieć pretensję do kierowcy, że jedzie sobie ulicą, na której ma pierwszeństwo i śmie nie lubić zajeżdżania drogi. Albo jakby wkurzać się, że pociąg jedzie przez przejazd kolejowy i trzeba na niego uważać.

Wkurzanie się na to za kierownicą samochodu nie ma sensu o tyle, że nerwy sobie zszarpiesz, a to i tak się nie zmieni. Trzeba się po prostu dostosować. Traktuj rowerzystów jak pociąg na przejeździe kolejowym. Twój problem zniknie ;)


Ale całokształt problemu jest niestety bardziej złożony ,każda ze stron która jest uczestnikiem ruchu ponosi odpowiedzialność za to co się dzieje ,na jezdniach poboczach i chodnikach.

Przy czym ta odpowiedzialność musi być proporcjonalna do masy i szybkości pojazdu, czyli do energii kinetycznej - bo to ona przekłada się na zniszczenia i śmierć jaką można nieść danym pojazdem.

Natomiast teraz na drogach mamy dżunglę - prawo większego i silniejszego, który uważa, że to pieszy musi uważać, gdy wchodzi na przejście, choć ma na nim pierwszeństwo. To jest CHORE, to WYMAGA ZMIANY.

Nie staram się kogokolwiek usprawiedliwiać , ale jeśli ludzie nie zmienia się sami to jakakolwiek forma prewencji naprawdę nie wniesie dużo zmian.

Przykład Słowacji, gdzie po podniesieniu mandatów o kilkaset procent i literalnym ZASTRASZENIU kierowców, statystyki wypadków poprawiły się znacznie, świadczy o tym, że się mylisz.

W kraju też mamy tego przykłady. Np DK8 - postawiono 300 puszek na fotoradary, a liczba wypadków i trupów zmalała zależnie od odcinka od 30 do 50%. Najwięcej - co ciekawe - na Mazowszu!
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 04 Lut 2013, 12:11:22
Rafał czy ty prowadzisz czasami pojazd typu samochód osobowy  :) ;)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 04 Lut 2013, 12:29:50
Rafał czy ty prowadzisz czasami pojazd typu samochód osobowy  :) ;)

Tak, ostatnio wczoraj.

I co w związku z tym? Dowodzi to czegoś? Albo może jest jakimś argumentem przeciwko czemuś?
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 04 Lut 2013, 12:31:53
Odnoszę wrażenie że jesteś bardzo dobrym kierowcą i super zdyscyplinowanym a takich to właśnie brakuje  :)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 04 Lut 2013, 12:36:41
@Olexy - w czym ten pomysł jest dziwny? W tym, że zmusza kierowców do tego, aby posiadali jakąś wiedzę nt poruszania się po mieście i jego okolicach na rowerze? Aby poznali pewne smaczki wynikające z jazdy w ruchu na rowerze?
Olexy - tego poszanowania dla innych nie nauczysz jak pozwolisz świeżakom zajmować od razu miejsca w wyczesanych beemkach czy innych mercach prosto ze szrotu z Niemiec. Oni po prostu muszą mieć pewne początki w jeździe na czymś mniejszym, wolniejszym, co łatwiej zatrzymać i pomanewrować. Zupełnie tak jak z kategorią A1 czy A2, które mają być obowiązkowe do pewnego wieku przed kategorią A. Po to, aby zielony motocyklista nie rozpędził się od razu do 200 km/h w szpanie i nie rozwalił siebie i jeszcze kogoś.

@Libr - ta paranoja przestanie być dla ciebie paranoją - kiedy dostrzeżesz wreszcie jak bardzo wypowy Polak bez umiejętności wyprzedza cię na milimetry, jak zajeżdżą ci drogę czy weszcie wymusza pierwszeństwo czy to na skrzyżowaniu równorzędnym, czy to na przejeździe rowerowym. Dopóki nie odczujesz tego na własnej skórze - nie zrozumiesz.

@Raffi - wolę wyjeździć przed egzaminem więcej, aby uzyskany papierek nie było tylko papieriem, ale faktycznym potwierdzeniem tego co już umiem. A nie papierkiem danym na "odwal się" czy za "ładne oczy". Albo - za "głęboką kieszeń".
Co do reszty się zgadzam. I tylko rowerzysta-kierowca rozumie co to znaczy być rowerem w takich miejscach na Łopuszańskiej jak ja zazwyczaj bywam. Tylko taki nie jedzie mi na kole, kiedy mozolnie się wspinam na wiadukcie 15 km/h. Taki kierowca rozumie też doskonale, że i tak tam dalej jest korek, więc nawet jeśli on mnie wyprzedzi tu i teraz, albo nawet mnie przeskoczy - to i tak wyprzedzę go w korku, a on będzie musiał powtórzyć swoje działanie jeszcze raz.

Dlaczego 1.000km? Dlatego, aby taki kierowca nie zrobił tego w 2 dni. Aby pojeździł nie tylko przy ładnej pogodzie ale i w trudniejszych warunkach pogodowych, nie tylko po parku, ale i gdzieś dalej. Poza miasto, ale i też nie tylko do lasu - ale może i do pracy. Żeby te kilometry nabił nie tylko na jakimś podwórku jeżdżąc w kółko.

Prędkość. Tu można by pisać epopeje, ale prawda jest taka, że ten świeżak, który dostanie papierek do ręki nie zna się na prędkości i wydaje mu się, że on zawsze da radę, bo jest młody, zna się na wszystkim i jest jak Młody Bóg. Dlatego wszystkich kandydatów powinno się wsadzać do symulatora samochodu - i niech jedzie. Niech zobaczy jak się jedzie po ulicy w mieście, po ulicy podmiejskiej na jesieni, po śnieżku, po "czarnym" w zimie itede.


@Ditu - a niech wyskakuje. Ale on często/gęsto ma pierwszeństwo, którego ty możesz nie mieć. I co wtedy? Rozjedziesz i co dalej?
Nie, nie mam jeszcze prawa jazdy, ale nie sądzę, aby an tej podstawie można było uznawać mnie za złego kierowcę :P
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 04 Lut 2013, 12:50:21
@Ditu - a niech wyskakuje. Ale on często/gęsto ma pierwszeństwo, którego ty możesz nie mieć. I co wtedy? Rozjedziesz i co dalej?
Nie, nie mam jeszcze prawa jazdy, ale nie sądzę, aby an tej podstawie można było uznawać mnie za złego kierowcę :P
Tak zgadzam się z tobą mają pierwszeństwo i nie podlega to żadnej dyskusji.Ty w myśl prawa też jesteś kierowca  :D
Nie nie rozjeżdżam.  ;D
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 04 Lut 2013, 15:14:34
I argument typu nie jeździł rowerem to nie wie jak ma się zachować w osobówce wobec rowerzysty do mnie nie przemawia.

Pewnie że zdarzają się kierowcy - dla których każdy rowerzysta będzie intruzem na ulicach i tacy to zawsze to zawsze Tak będą Nas traktowali. Jednak kierowcy którzy chociaż Raz wyjechali rowerem ze ścieżek rowerowych na ulice  - i to te o największym samochodowym zatłoczeniu w dużej aglomeracji miejskiej - będą mogli się wczuć w zachowania rowerzysty jadącego przed nim - zrozumieć je, a nawet przewidzieć jego zmiany toru jazdy- przez to wydłuży się czas reakcji kierowcy. I być może zapobiegnie on jakiejś stłuczce czy niechcianemu i to przez obie strony użytkujące ulicę - nie raz i groźnemu w swoich następstwach wypadkowi. 
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 04 Lut 2013, 18:33:00
@Raffi - wolę wyjeździć przed egzaminem więcej, aby uzyskany papierek nie było tylko papieriem, ale faktycznym potwierdzeniem tego co już umiem. A nie papierkiem danym na "odwal się" czy za "ładne oczy". Albo - za "głęboką kieszeń".

Nie zrozum mnie źle, gorąco popieram by wyjeździć więcej, a na egzamin iść przygotowanym w 100%. Sam wyjeździłem przed egzaminem na prawko jakieś 40-50h, choć wtedy wymagano 20.

Po prostu ciekaw jestem, czy swój pomysł o 300h stosujesz sam na sobie, czy jednak wyjeździsz 30, 60 lub na przykład 100h?


Dlaczego 1.000km? Dlatego, aby taki kierowca nie zrobił tego w 2 dni. Aby pojeździł nie tylko przy ładnej pogodzie ale i w trudniejszych warunkach pogodowych, nie tylko po parku, ale i gdzieś dalej. Poza miasto, ale i też nie tylko do lasu - ale może i do pracy. Żeby te kilometry nabił nie tylko na jakimś podwórku jeżdżąc w kółko.

Moje doświadczenia pokazują, że nawet godzinka lub dwie na rowerze potrafią kierowcy otworzyć oczy i zmienić punkt widzenia.

Sprawdzone na pewnym reporterze TVN, który zaczynał kurs ze mną z poziomu typowego chodnikowca, który nie jeździ jezdnią, bo niebezpiecznie, a po kilku godzinach jazdy ze mną po mieście bronił mnie na antenie, gdy mówiłem, że łamanie prawa na rowerze miewa głęboki sens i jest poparte bezpieczeństwem. A jeździł ze mną 4h (z czego realnej jazdy było może 2,5h, reszta to czekanie na wóz który nas kręcił), tylko w weekend, przy pięknej pogodzie, małym ruchu (wakacje) i w dodatku tylko po centrum miasta.


kierowcy którzy chociaż Raz wyjechali rowerem ze ścieżek rowerowych na ulice  - i to te o największym samochodowym zatłoczeniu w dużej aglomeracji miejskiej - będą mogli się wczuć w zachowania rowerzysty jadącego przed nim - zrozumieć je, a nawet przewidzieć jego zmiany toru jazdy- przez to wydłuży się czas reakcji kierowcy. I być może zapobiegnie on jakiejś stłuczce czy niechcianemu i to przez obie strony użytkujące ulicę - nie raz i groźnemu w swoich następstwach wypadkowi.

100% racji. Tu nie chodzi o pokazanie "zobaczcie jak my to mamy źle" tylko o to, że taki kawałek wycieczki rowerowej po mieście dla kierowcy potrafi naprawdę otworzyć oczy na wiele spraw. Spraw mających bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo zarówno tego kierowcy, jak i innych użytkowników na drodze.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 04 Lut 2013, 22:22:27
@Raffi. Z instruktorem czy bez? ;) Bo z instruktorem to może 30 godzin. Ale bez... Znacznie więcej i to więcej także pod względem dopilnowania samego siebie. Bo w moim przypadku tak jak już pisałem, często nie chodzi tylko o to, że mi się może coś stać - ale, że coś się może stać innym - a wtedy mam kompletnie prze.......
A przed egzaminem (kolejnym) będę się starał wyjeździć tyle ile tylko się da + dodatkowe godziny z instruktorem. Nie tylko po to, aby odwalić egzamin - ale po to aby wiedzieć za co został on zaliczony pozytywnie. Tak jak było z moim ż.j.

Reporter - on chciał to zrozumiec i zobaczyć na własne oczy - _jak_ to jest. W przypadku kandydata na kierowcę tak różowo już nie jest, bo to dla niego taki stopień, który musi niby pokonać. A zwyczajni kierowcy już z prawkiem mają nas głęboko w.... bo dla nich "rower = rekreacja".
A wcale tak nie jest.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 05 Lut 2013, 07:01:34
Reporter - on chciał to zrozumiec i zobaczyć na własne oczy - _jak_ to jest. W przypadku kandydata na kierowcę tak różowo już nie jest, bo to dla niego taki stopień, który musi niby pokonać. A zwyczajni kierowcy już z prawkiem mają nas głęboko w.... bo dla nich "rower = rekreacja".
A wcale tak nie jest.

Albo chciał, albo go do tego tematu wyznaczyli. Tego nie wiesz. W sumie mogłem się zapytać - ja też nie wiem.

Wiem za to, że na wstępie jak się witaliśmy facet zaznaczył, że "On sam jeździ na rowerze, ale..." a To zwykle oznacza to samo - kogoś kto dwa razy w roku wsiada w weekend na rower i jedzie do Powsina, a pomiędzy tymi dwoma razami najchętniej by do nas strzelał ;)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Fochna w 05 Lut 2013, 09:49:28
Mnie z położenia kierowcy strasznie wkur... jak rowerzysta wyskakuje na przejazd dla rowerów z dużą prędkością,i ma nagle pretensję że kierowca go nie widzi.

Ten sam rowerzysta, który poruszając się przed tym samym kierowcą z tą samą "dużą" prędkością po jezdni "skurw$%%^^& się wlecze i tamuje ruch!"?
Mnie kierowca rozjechał na przejeździe. Ruszałam ze stania (światła na przycisk, osobiście przeze mnie wciśnięty) po spędzeniu na przejściu jakiejś minuty w towarzystwie trójki innych rowerzystów. "Nie zauważył". Mimo że grupa była spora...
Jakoś dojeżdżając do skrzyżowań z nadrzędną, na które "z dużą prędkością" może wyskoczyć ciężarówka, kierowcy nauczyli się uważać - dadzą radę i w przypadku przejazdów rowerowych...
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Olexy w 05 Lut 2013, 13:17:23
@ Kenneth i Raffi

Sama napisałam, że
Cytuj
Oczywiście- jeśli kierowca jest jednocześnie rowerzystą (nie chodnikowcem) to jest w stanie zrozumieć pewne zachowania np. mijanego cyklisty na drodze czy ogólnie bardziej zwraca uwagę na rowerzystów
Więc oczywiście, że zgadzam się z twierdzeniem, że dobrze gdy kierowca jeździ również rowerem.
Chodziło mi raczej o ten nieszczęsny tysiąc kilometrów (wiem, że był to przykład, ale ogólnie chodzi o dość 'spory dystans') Prawda jest taka, że znaczna część osób nie przejedzie tyle nawet w rok- widzę to nawet po swoich znajomych, którzy przejadąc 20km chodnikiem "w tą i z powrotem" uważają to za spore osiągnięcie, jazdę w mżawce nazywają "hardcorem" o zimie oczywiście już nie wspominając (nawet teraz- gdy jest ciepło i sucho).
Lekcje nauki jazdy po mieście takie jak były organizowane z okazji święta Cyklicznego, czy taką jak Raffi zorganizował dziennikarzowi z Uwagi są super, więc oczywiście fajnie byłoby gdyby przyszły/obecny kierowca wziął udział w takiej kilkugodzinnej lekcji, ale zmuszanie kogoś do przejechania 1000km w np. pół roku uważam za chore. (btw- Czy w takim razie wg Kennetha, ludzie niepełnosprawni nie mogliby otrzymać prawa jazdy?)
Warto zachęcać ludzi do jazdy na rowerze i spojrzenia na ulice z punktu widzenia rowerzysty, ale nic na siłę. Szczególnie, że jak ktoś dziś złośliwie mija rowerzystów 'na gazetę', to nawet wyjeżdżone minimum rowerowych km raczej nie zmieni jego podejścia.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 05 Lut 2013, 14:02:16
A zwyczajni kierowcy już z prawkiem mają nas głęboko w.... bo dla nich "rower = rekreacja".
A wcale tak nie jest.

No właśnie - Tak właśnie niestety myślą niektórzy kierowcy. I ograniczają ''kręcenie'' do rekreacji. I w ''głowie im się nie mieści'' - To że niektórzy np. dojeżdżają - przez cały rok do pracy rowerem i to wcale nie dlatego, że muszą, albo dla oszczędzania - ale po prostu że Tak Lubią! I nawet jakoś do tego nie muszą się zmuszać - np. w srogą i śnieżną zimę. Inni jeszcze odnaleźli się w zawodach np. MTB. Są oni zawzięci i walczą do samego końca - mety, o jak najlepszy czas i zawsze im mało tych maratonów!. Inni znowu umawiają się w nocy na rowerek i ''wykręcą''  nieraz i bardzo słuszne dystanse powyżej 100km! Następni organizują wielodniowe a nieraz nawet i wielotygodniowe wycieczki rowerowe - i Dają Radę!
Wszystkie te grupy rowerowe są rowerowo ''pozytywnie zakręcone'' - i takie różnorodne podejścia do ''kręcenia'' wskazują na to -  że rower może być sposobem na życie    :)     .
I w wielu przypadkach moich kolegów rowerzystów z Masy Krytycznej czy kolegów zawodników z Maratonów MTB ''kręcenie'' jest sposobem na życie - co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości.

Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 05 Lut 2013, 14:06:33
@Olexy - ty chyba nic nie zrozumiałaś z tej dyskusji... Tu nie tyle chodzi o przejechanie kilometrów w ciągu jakiegoś czasu - ale o zdobycia pewnego doświadczenia w poruszaniu się po jezdni, a przede wszystkim OBYCIA w tym. tak aby ten kierowca jak wyjedzie na droge nie był kimś kompletnie zielonym, kto zatrzymuje ruch w promieniu kilkuset metrów z racji swojego sposobu poruszania się - ale umiał poruszać się w sposób płynny - tak jak inni. Żeby dla takiego kogoś wykonanie zgodnie z PoRD skrętu w lewo było czymś prostackim, niezależnie, czy wykonuje ten skręt na jezdni 1, 2 czy 5 pasmowej. Żeby ten ktoś umiał wjechać na Rondo Babki, zmienić na nim pas i wyjechać w swoim kierunku bez zatrzymywania całego ruchu dookoła.
Czy to jest takie trudne do zrozumienia? I proooszę... Nie próbuj mi tłumaczyć, ze 30 albo i 100 godzin jazdy samochodem nauczą kandydata dobrego prowadzenia samochodu. na to potrzeba kilometrów - i to właśnie zrobionych na takim prostym rowerku, gdzie jest więcej czasu na pomyślenie, więcej czasu na obserwację i na właściw(sz)e zachowanie.

Odpowiednio używany rower - jest znakomitym narzędziem do nauki jazdy po mieście.
I nie wynajduj mi proszę ludzi niepełnosprawnych czy inne osoby, które nie moga jeździć na rowerze. Schodzisz z tematu - zupełnie niepotrzebnie.

Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 05 Lut 2013, 14:20:30
Chodziło mi raczej o ten nieszczęsny tysiąc kilometrów (wiem, że był to przykład, ale ogólnie chodzi o dość 'spory dystans') Prawda jest taka, że znaczna część osób nie przejedzie tyle nawet w rok- widzę to nawet po swoich znajomych, którzy przejadąc 20km chodnikiem "w tą i z powrotem" uważają to za spore osiągnięcie, jazdę w mżawce nazywają "hardcorem" o zimie oczywiście już nie wspominając (nawet teraz- gdy jest ciepło i sucho).

@Olexy

Tak, pewnie i tak ale na tym forum piszą ''Koledzy Rowerzyści'' którzy mają przejechane nie raz i dziesiątki tys. km z czego większość na szosie i miejskich ulicach  - no i maja Oni bardzo duże rowerowe doświadczenie.
A co najciekawsze że są to za zwyczaj bardzo otwarte osoby.
Może jeszcze po prostu osobiście nie poznałaś takiego ''hardkora''.
Pozdro     :)    .
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 05 Lut 2013, 17:27:38
Więc oczywiście, że zgadzam się z twierdzeniem, że dobrze gdy kierowca jeździ również rowerem.
Chodziło mi raczej o ten nieszczęsny tysiąc kilometrów (wiem, że był to przykład, ale ogólnie chodzi o dość 'spory dystans') Prawda jest taka, że znaczna część osób nie przejedzie tyle nawet w rok

Też uważam, że nie ma co wpisywać, że 1000 km. Jedno popołudnie na jezdni, prawda jest taka, że dla większości ludzi to wystarczy. A reszta i tak nie zrozumie, choćby jeździła non stop ;)


jak ktoś dziś złośliwie mija rowerzystów 'na gazetę', to nawet wyjeżdżone minimum rowerowych km raczej nie zmieni jego podejścia.

Prawda. Jednak wierzę, że takich zadeklarowanych drogowych morderców jest mało. Większość mija na gazetę, bo sobie nie zdaje sprawy, że to problem i tworzenie zagrożenia. I tą większość da się edukować.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Libr w 05 Lut 2013, 23:33:02
Mijanie na gazetę w większości spotykane jest dla tego iż rowerzysta jedzie skrajnie jak najbliżej prawej strony pasa.

I problem co do osób nie pełnosprawnych to doskonały przykład iż przymusowe wejście i zejście z roweru wieje absurdem.
I nie mów Mi że rowerzysta przy prędkości 30-45km/h będzie doskonałym kierowcą auta przy prędkości 70km/h. Nie wiem co ma rower wspólnego z autem jeśli chodzi o naukę jechania tym drugim. Możesz być dobrym kierowcą roweru, a zarazem złym kierowcą auta lub na odwrót.

Nie wyobrażam Sobie przed rozpoczęciem etapu zdania prawka jakiejkolwiek jazdy na rowerze. I nie mów Mi że auto nie jest dla osoby która nigdy w życiu by nie pomyślała o jakiejkolwiek jeździe na rowerze. Nie wspominając że takowa osoba będzie bardzo dobrym kierowcą w mieści i po za nim.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: jarmoni w 05 Lut 2013, 23:52:58
Cytuj
I nie mów Mi że rowerzysta przy prędkości 30-45km/h będzie doskonałym kierowcą auta przy prędkości 70km/h. Nie wiem co ma rower wspólnego z autem jeśli chodzi o naukę jechania tym drugim. Możesz być dobrym kierowcą roweru, a zarazem złym kierowcą auta lub na odwrót.

Czemu z prędkością 70 km/h? Czemu akurat 70? Na większości ulic jest ograniczenie do 50 km/h.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: `L` w 06 Lut 2013, 01:01:07
Prawda. Jednak wierzę, że takich zadeklarowanych drogowych morderców jest mało. Większość mija na gazetę, bo sobie nie zdaje sprawy, że to problem i tworzenie zagrożenia. I tą większość da się edukować.

A co z drogowymi mordercami? Propozycje typu: "odstrzeliwać poza okresem ochronnym przypadającym na dzień bez samochodu" - zdecydowanie odrzucam ;)

Ostatnio pewna miła dziewczyna spisała, co mam do powiedzenia o takim "miszczu kierownicy". Mam nadzieję, że skończy się to dla niego kursem reedukacyjnym (chyba kosztownym - do 3kzł). Jednak większość ludzi odpuszcza w takich sytuacjach, bo komu się chce na zeznawaniu tracić 2h swego życia, skoro je właśnie uratował - stąd rodzi się poczucie bezkarności u sprawców.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 06 Lut 2013, 07:42:29
Nie wiem co ma rower wspólnego z autem jeśli chodzi o naukę jechania tym drugim.

Na pewno jeżdżąc rowerem nie nauczysz się techniki jazdy autem - tego jak kręcić kierownicą, jak parkować, czy jak zmieniać biegi bez szarpania - to fakt. Ale ucząc się jeździć na rowerze uczysz się:
-obserwowania wszystkiego dookoła
-przewidywania zachowania innych na drodze
-zasady ograniczonego zaufania w praktyce
-asertywnej jazdy, nie dawania się sprowokować
-płynnej, ekonomicznej jazdy (bo przyśpieszanie co chwila i hamowanie to wysiłek)
-współżycia z innymi użytkownikami drogi
Nikt mi nie powie, że to się kierowcy nie przyda :P

Twierdzę, że tych umiejętności na rowerze nauczysz się o wiele lepiej niż w aucie. Właśnie dlatego, że rower jest mniejszy, wolniejszy, słabszy, a Ty na nim jesteś mniej chroniony.


Prawda. Jednak wierzę, że takich zadeklarowanych drogowych morderców jest mało. Większość mija na gazetę, bo sobie nie zdaje sprawy, że to problem i tworzenie zagrożenia. I tą większość da się edukować.

A co z drogowymi mordercami? Propozycje typu: "odstrzeliwać poza okresem ochronnym przypadającym na dzień bez samochodu" - zdecydowanie odrzucam ;)

Ostatnio pewna miła dziewczyna spisała, co mam do powiedzenia o takim "miszczu kierownicy". Mam nadzieję, że skończy się to dla niego kursem reedukacyjnym (chyba kosztownym - do 3kzł). Jednak większość ludzi odpuszcza w takich sytuacjach, bo komu się chce na zeznawaniu tracić 2h swego życia, skoro je właśnie uratował - stąd rodzi się poczucie bezkarności u sprawców.

Nie twierdzę, że kretynów za kółkiem nie ma. Są, istnieją. Dobrze, że takich tępisz, zwłaszcza jeżeli nie jest to samosąd a środki dozwolone prawem (np. zgłaszanie spraw Policji).

Podałeś przykład, ja Ci podam mój: Kilka lat temu na Modlińskiej jechałem sobie prawym pasem na rowerze. Środkowym wyprzedzał mnie autobus przegubowy, bezpiecznie, z odległością i wszystkimi honorami. Nagle skręcił ostro w prawo, na mój pas, wprost na mnie. Omal mnie nie zabił - zabrakło dosłownie 3 centymetrów by zarzucająca sekcja B (popularnie "przegub") walnęła mnie i rower. Pierwsza moja myśl: Cham, morderca. Blat, ogień i na pętle, zwłaszcza że miałem świadka.
10 minut później, pętla Nowodwory, podjeżdża autobus. Wchodzę i z zamiarem zrobienia zadymy (adrenalina jeszcze buzuje) i kluczem 24mm za pasem pytam kierowcy co ja Mu zrobiłem, że chciał mnie zabić.
Dwie minuty później wychodzę bez żadnych większych pretensji do kierowcy. Dlaczego? Jakiś kretyn z lewego zajechał Mu drogę Maluchem, bo wpadł na pomysł zmiany pasa tuż przed jadący około 60km/h autobus. Facet z Ikarusa w pełni odruchowo uciekał przed zderzeniem, by nie zabić 3 niewinnych ludzi i debila-kierowcy. Naprawdę ciężko mi było faceta o to winić.

Powtórzę - nie twierdzę, że kretyni za kółkiem nie istnieją. Twierdzę, że to co na pierwszy rzut oka czasem wygląda jak próba morderstwa, w rzeczywistości może wcale nią nie być.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 06 Lut 2013, 08:43:10
I nie mów Mi że rowerzysta przy prędkości 30-45km/h będzie doskonałym kierowcą auta przy prędkości 70km/h. Nie wiem co ma rower wspólnego z autem jeśli chodzi o naukę jechania tym drugim. Możesz być dobrym kierowcą roweru, a zarazem złym kierowcą auta lub na odwrót.

Chrzanisz Libr! człowiek ucząc się jeżdżenia rowerem po mieście - uczy się zasad kultury wobec innych i tego wszystkiego, co napisał już Raffi!
Przede wszystkim zaś - uczy się po co jest PoRD i jak on działa i dlaczego tak a nie inaczej. jadąc na rowerze masz także znacznie więcej czasu na naukę a obserwując innych i samemu robiąc to co oni - uczysz się postępować w sposób właściwy.
I potem wsiadając do samochodu - uczysz się tylko obsługi tegoż. Nie musisz się uczyć znaków drogowych, poziomych i tego jak się zmienia pasy i skręca w prawo lub lewo - bo to już wiesz, bo to już przerabiałeś na rowerze. O ile nie jeździłeś po chodnikach, tylko po jezdni ;>>>

Libr: taka osoba jeżdżąca i rowerem i samochodem - ma baaaardzo wieeelkie szanse na to, aby być kierowcą znacznie lepszym aniżeli przeciętny "trzymacz kierownicy".
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 06 Lut 2013, 11:10:06
Odnoszę wrażenie że rozmowa tyczy się tylko ludzi którzy znają podstawy PoRD.
I tu się całkowicie zgadzam,ale jak się to ma do tumanów co pedałują jak przysłowiowy debl.
Przecież tacy są wśród nas i nie jest ich wcale tak mało. Piszecie że kierowcy mijaj nas na grubość kartki,a jak my ich omijamy w korkach na mm to jest wszystko ok  :D,wiem rower mniejszy lżejszy itp itd.
W wielu kierowcach tkwi przekonanie rower na jezdni =zawalidroga.
Jak dla mnie to jest studnia bez dna  :(
A myśleliście jak by to było jakby nasze rowerki rozwijały około 100 km/h   było by zajefajnie  :D :D
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 06 Lut 2013, 12:17:02
@ditu - ale kiedy mijasz samochód rowerem - to TY decydujesz, że to zorbisz, jesteś na to gotowy i na to, aby ewentualne koszty powstania rys, rozpieprzonych lusterek, etc - pokryć z własnej kieszeni czy z OC. Bo w sumie to kierowcy nic więcej nie grozi.
Co innego jak kierowca będzie wyprzedał na milimetry - wtedy kosztu ŻYCIA może już nikt nigdy nie zwrócić...

Dostrzegasz pewną różnicę?
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 06 Lut 2013, 12:31:22
Pewnie że dostrzega  ;). Nawet mogę ci powiedzieć jak to jest  :(
Zgadzam się z tobą ale niestety nie złapałem typa, >:( i lusterko i wkład fotochromatyczny muszę kupić sam .
A to troszkę kosztuje  >:( >:(
Sami podejmujemy ryzyko jazdy po jezdni i jesteśmy świadomi tych zagrożeń czyż nie.
Mało ja planuje tak jazdę żeby właśnie nie było ścieżek rowerowych.

    
Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy

Tak do tematu wypiszmy  co nas wkurza w nas samych (rowerzystach) jak jedziemy samochodem  ;D
To był by dobry pomysł jak sobie powinniśmy ułatwiać życie.
Niejednokrotnie wielu z nas porusza się innymi środkami komunikacji niż rower i wtedy ma inny punkt widzenia.
Warto wypisać spostrzeżenia.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: jarmoni w 06 Lut 2013, 13:25:58
Ja mało przejechałem samochodem (ok. 200 tys.), więc za bardzo nie mam się jak na ten temat wypowiadać. Cholera, pewnie nie wkurzają mnie rowerzyści, bo pierwsze w życiu kilometry (30 tys.) zrobiłem w Szwajcarii i we Francji, gdzie pojęcie "wtargnięcia" nie istnieje i za przekroczenie prędkości o 60 km/h płaciło się wtedy 2000 CHF mandaciku.

A ja byłem wtedy debilem i jeździłem po tych autostradach 200 km/h (wpakowaliby mnie do więzienia za to, wtedy jeszcze nie było tam tak dużo radarów jak teraz). Rozumiem, że w Polsce mało kto miał szansę się "wyszaleć" i są tego skutki na co dzień.

W każdym razie rowerzyści na drodze absolutnie mnie nie irytują, bo rozumiem, z czym wiąże się jazda rowerem po polskich drogach.

Ja sam się przeciskam między samochodami a na wypadek stłuczenia komuś lusterka mam OC, które kosztuje grosze - 150 zł rocznie, polecam.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 06 Lut 2013, 13:36:51
Chrzanisz Libr! człowiek ucząc się jeżdżenia rowerem po mieście - uczy się zasad kultury wobec innych i tego wszystkiego, co napisał już Raffi!

@Libr
 
Taaak To jest bardzo ''trafione określenie'' co Do twojej Osoby.
Przyłączam się - chrzanisz   ::)    ,  i co niestety już nie pierwszy raz Tobie się zdarza na tym forum.

Myślę ze przydała by się Tobie lektura i wgłębienie się w posty kolegów rowerzystów Raffiego i Kennetha i to nie tylko na tym wątku, ale również i na innych -  a może wreszcie i Ciebie oświeci     ::)    .

@Raffi
 
Zgadzam się z Tobą co do ostatniego Twojego postu - też tak myślę     :)    .

Pozdro.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 06 Lut 2013, 14:31:32
Odnoszę wrażenie że rozmowa tyczy się tylko ludzi którzy znają podstawy PoRD.
I tu się całkowicie zgadzam, ale jak się to ma do tumanów co pedałują jak przysłowiowy debl.

Z grubsza to samo co z debilami za kółkiem.

Przecież tacy są wśród nas i nie jest ich wcale tak mało.

Skoro są WŚRÓD NAS, tu na tym forum, to kogoś wskaż :)


Piszecie że kierowcy mijaj nas na grubość kartki,a jak my ich omijamy w korkach na mm to jest wszystko ok  :D,wiem rower mniejszy lżejszy itp itd.

Owszem, bo póki co rowerzyście wolno w korku wyprzedzać pojazdy, a kierowcy nie wolno wyprzedzać rowerzysty bez zachowania minimum metrowego odstępu.

Plus oczywiście to co powiedziałeś o tym, że rower lżejszy i nikomu krzywdy nie robi też jest argumentem. Tak samo to, co powiedział Kenneth jest argumentem.


W wielu kierowcach tkwi przekonanie rower na jezdni =zawalidroga.

No właśnie ja też mam takie wrażenie, że kierowcy tkwią w przekonaniu, że droga nalezy do nich. A to jest przekonanie BŁĘDNE i to w wielu aspektach:
- historycznym - rowery i piesi pozwolili jeździć po swoich drogach, oni byli tam pierwsi,
- prawnym - nigdzie nie ma przepisu, że drogi są tylko dla aut,
- logicznym - jak byś doszedł do auta zaparkowanego po drugiej stronie ulicy, gdyby ulica była tylko dla aut,
...i tak dalej i tak dalej.

A myśleliście jak by to było jakby nasze rowerki rozwijały około 100 km/h   było by zajefajnie  :D :D

Mam szybki rower i - zaskoczę Cię - zwykle nie jeżdżę nim na 100 procent.

Inna sprawa, że i autem nie jeżdżę na 100 procent. To kwestia mentalności - zawsze znajdzie się jeden czy dwóch kretynów, co zechcą pojechać na maxa tam, gdzie się nie powinno. Ale nie należy przez pryzmat mniejszości osądzać wszystkich.

Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 06 Lut 2013, 15:01:40
Ale nie należy przez pryzmat mniejszości osądzać wszystkich.
No nareszcie się rozumiemy  :D
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: `L` w 06 Lut 2013, 18:22:35
Tak do tematu wypiszmy  co nas wkurza w nas samych (rowerzystach) jak jedziemy samochodem  ;D

Gdy jadę samochodem to nic mnie we mnie nie wkurza odnośnie bycia rowerzystą poza faktem, że jednak właśnie jadę samochodem :)

Jednak bardziej ogólnie to wkurzają mnie debile bez światełek, gdy warunki jednak wymagają ich użycia. Raz, że ubranego w ciemne ciuchy rowerzysty nie widać dość dobrze, dwa, że robi złą opinię rowerzystom. Za batmanów policja mogłaby się ostro wziąć, byłbym podwójnie wdzięczny. Ale ten temat był wałkowany milion razy, głównie wśród tych, którzy się spierają czy cateye, czy walle, czy jeszcze coś innego...
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Libr w 06 Lut 2013, 23:15:52
Chrzanisz Libr! człowiek ucząc się jeżdżenia rowerem po mieście - uczy się zasad kultury wobec innych i tego wszystkiego, co napisał już Raffi!

@Libr
 
Taaak To jest bardzo ''trafione określenie'' co Do twojej Osoby.
Przyłączam się - chrzanisz   ::)    ,  i co niestety już nie pierwszy raz Tobie się zdarza na tym forum.

Myślę ze przydała by się Tobie lektura i wgłębienie się w posty kolegów rowerzystów Raffiego i Kennetha i to nie tylko na tym wątku, ale również i na innych -  a może wreszcie i Ciebie oświeci     ::)    .

Pozdro.

Bardzo możliwe że chrzanie 3 po 3 ale punktu widzenia i poglądu nie zmienia z racji tego że np. wasz pogląd uważam jako absurd. Nie jestem w stanie zrozumieć po co komu km na rowerze przy zdawaniu prawka na autko.
Widzisz osobę która ma w dupie dwa kółka nie w sensie rowerzystów tylko swoich upodobań np. nie lubi jeździć, nie umie nie widzi najmniejszej zalety w rowerze. I taka osoba by musiała 8 zrobić na rowerze na placu manewrowym czy nawet tylko usiąść na manekin rowerowy uważam za pomysł który w głowie Mi się nie mieści ;]

Tak samo nie chciałbym być traktowany jako rowerzysta z przymusową jazdą autem żeby zobaczyć czego nie robić na złość kierowcom osobówek.

Chrzanie i chrzanić będę bo jak się z czymś nie zgadzam to mówię to wprost może trochę złym językiem ale lepiej składać zdań nie potrafię :)

Może i nie mam racji, może żyje w błędzie. Ale szanuje za to wasze zdrowsze i lepsze podejście, lecz mi do takiego podejścia baaaaaardzo daleko.

Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 07 Lut 2013, 10:03:47
Bardzo możliwe że chrzanie 3 po 3 ale punktu widzenia i poglądu nie zmienia z racji tego że np. wasz pogląd uważam jako absurd. Nie jestem w stanie zrozumieć po co komu km na rowerze przy zdawaniu prawka na autko.

Kilometry sa po to, aby ten facet faktycznie coś wyjeździł i faktycznie zobaczył coś na tej jezdni. Tak samo na patent kapitana jachtowego wymaga się wypływanych X rejsów i zaliczenia Y godzin faktycznego pływania - a nie stania w porcie i chlania piwka w tawernie obok przy dźwiękach szant. Chyba dla każdego jest logiczne, zę lepiej pływającym będzie ten co nie tylko widział to dziwne kółko na rufie jachtu - ale i je trzymał w rękach - niż ten co widział je z dala, prawda?


Widzisz osobę która ma w dupie dwa kółka nie w sensie rowerzystów tylko swoich upodobań np. nie lubi jeździć, nie umie nie widzi najmniejszej zalety w rowerze. I taka osoba by musiała 8 zrobić na rowerze na placu manewrowym czy nawet tylko usiąść na manekin rowerowy uważam za pomysł który w głowie Mi się nie mieści ;]

Ale mnie to NIE obchodzi jakie on ma upodobania i gusta! Dla mnie to taka osoba może uwielbiać jazdę konna i nienawidzić motoryzacji, albo mieć licencję pilota zawodowego na Boeingi. Ale jesli chce mieć prawo jazdy (aż mi się chciało napisać: na zabijanie) to MUSI się dopasować do wymagań, a nie dopasowywać wymagania pod siebie.
Uważam, że te kilometry są ważne, gdyż uniemozliwiają zaliczania prawa jazdy na placu manewrowywm w kółko robiąc parkowanie czy łuczki. (tak jak to było jeszcze 8-9 lat temu!). Dzięki tym kilometrom - kursant ma możliwość przejechania tych kilometrów w mieście, na drodze pozamiejskiej i zobaczenia "jak to jest" poza parkingiem.
Bo przesiedzieć w samochodzie i popatrzeć na tablicę rozdzielczą czy posłuchania muzyczki z radyjka - to każdy może. Ale nie będzie miało to raczej większego wpływu na zdawalność prawa jazdy, zgodzisz się?

Dlaczego zatem rower?:
- bo jest wolny
- skoro wolny to dzięki swojej powolności - łatwiej zauważyć to, czego z samochodu nie widać (ach te znaki drogowe, sygnalizacja)
- jest więcej czasu na manewry
- więcej czasu na interakcję z innymi
- możliwość zaobserwowania tego czego kierowca samochodu nie widzi - np owe krawężniki na DDRach :>
- więcej czasu na poznanie miasta i jego ulic oraz dróg podmiejskich
- poobcowania z samochodami dookoła
- wyuczenie właściwych zachowań takich jak NIErozmawianie przez komórkę podczas prowadzenia pojazdu, czy odcinanie się od świata przez słuchanie muzyki w słuchawkach nausznych - kursant od razu wie, że nie da rady obsłuzyć komórki jedną ręką podczas prowadzenia roweru, a uzycie drugiej grozi nie tyle co rozwaleniem czyjegoś auta - tylko zgubieniem własnych zębów ;> a to boli..... ;>

I tak dalej i tak dalej - tak jak napisał Raffi.
Czy to działa?
Opowiem historyjkę. Mam krewnego. Rower posiada, ale nie jeździ wcale. I tak:
- do świateł 300 metrów, zmieniły się na czerwone, a ten... pędzi. Nogi z gazu nie zdjął, nie przyhamował... Pędzimy jak te kretyny do świateł... I kiedy zostaje te 50 metrów - hamowania na maksa, bo czerwone. Ja zazwyczaj jak jadę na rowerze to widząc czerwone zmniejszam nacisk na pedały... Ale OMC kierowca wie leppppiej.
- to samo miejsce, droga krajowa. Strasznie bijące światła w lusterku, w rezultacie OMC kierowca odbija w boczną drogę i leci naokoło. Zapytany dlaczego: "wkurzyli mnie ci z tyłu, oślepiali mnie w lusterku!". Strrraszne. No i jedziemy. Nie 4 a 6 kilometrów. Nie po gładkiej drodze, ale po prawie kocich łbach. Nie po 2 pasach ruchu, ale po 1. 3 ronda do zaliczenia zamiast żadnego. Droga w większości nieoświetlona vs oświetlona. Chwilami nic nie widać, a to co się dzieje przy zagajniku (te oślepiające reflektory samochodów zbliżających się z naprzeciwka przy sumarycznej prędkości >120 km/h!) to masakra... Itede. No i oczywiście nawierzchni i tego co po boku nie widać, więc nie wiadomo czy coś/ktoś nie wyskoczy nagle pod koła. Ale taką drogę wybrał OMC kierowca, bo jemu ktoś zaświecił w oczy z lusterka kilka razy...

Tak samo nie chciałbym być traktowany jako rowerzysta z przymusową jazdą autem żeby zobaczyć czego nie robić na złość kierowcom osobówek.

Ten przymus masz wszędzie. Tak jak żeglarz jachtowy musi znać budowę jachtu, nawigację śródlądową i nieco morskiej i ćwiczy na omegach a dopiero potem wsiada na kabinówki - tak samo powinno być przy prowadzeniu samochodu. Na początku coś bez napędu mechanicznego, a dopiero jak się nauczysz sterować - to coś z napędem własnym. Inercja jachtu wchodzącego do portu na pagajach jest taka, że łatwo go zatrzymać nawet nogą, ale jeśli odpalić na nim silnik - to wówczas problemy z zatrzymaniem mogą być setki razy większe... I tak samo jest z samochodem i rowerem - jeśli popełnisz błąd jako młodociany rowerzysta na rowerze - to pewnie nikomu się nic nie stanie. Ale jeśli nie zauważysz czegoś i naciśniesz pedał hamulca o sekundę za póxno - to nie wiadomo czy sam to przeżyjesz.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Libr w 07 Lut 2013, 11:56:53
I chcesz Mi powiedzieć że ktoś kto nigdy na rower nie usiądzie nie może być dobrym kierowcą ;] Zmień dostawce leków ;]
Faktycznie jak chcesz patent kapitana to się pływa, a czemu np. nie lata samolotem zobaczyć jaka woda może być wielka ? Albo czemu przed wypłynięciem nie musi udowodnić że umie pływać trzema stylami: żaba, delfin i klaun ?

Zmuszania kogoś do jazdy na rowerze przy zdaniu na prawo jest pomysłem do bani którego pojąć nie pojmę.
Może to być alternatywa dodatkowa dla chętnych, ale zmuszanie kogoś do jazdy na rowerze osobę która zdaje prawko jest komiczne.

Twoje zalety roweru kierowce szczypią i pieszczą nie umiem jeździć na rowerze to nie jeżdżę zdaje prawko i poruszam się autkiem. I nie mów Mi że nie mogę być dobrym kierowcą bez jazdy na rowerze bo to tak jak porównać informatyka grafika i programistę jeden jest dobry w tym a drugi w tamtym ;]
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 07 Lut 2013, 12:30:02
Przepraszam a jak się będzie to odnosiło do osób z określona niepełnosprawnością?
co złożysz im rowerek z kolkami bocznymi a zapomniałem przecież można pedałować i nosem.
To jakieś chore myślenie.
Jeśli taka osoba zdała egzamin na prawo jazdy to jest to w 100% kierowca i tyle.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 07 Lut 2013, 13:01:44
I chcesz Mi powiedzieć że ktoś kto nigdy na rower nie usiądzie nie może być dobrym kierowcą ;] Zmień dostawce leków ;]

Libr, obawiam się niestety, że to tobie zabrakło leków i w swojej manii czy innej schizie przestajesz rozumieć to co inni ci piszą od co najmniej kilku stron...! Może jednak przejdź się do tego lekarza, albo wykup receptę?

Faktycznie jak chcesz patent kapitana to się pływa, a czemu np. nie lata samolotem zobaczyć jaka woda może być wielka ? Albo czemu przed wypłynięciem nie musi udowodnić że umie pływać trzema stylami: żaba, delfin i klaun ?

Dziękuję, że przyznajesz mi rację.
Tak, na wstępie kursu który robiłem, było pytanie kto umie pływać, a kto nie, i te osoby, które nie umiały - miały szansę nauczyć się tego, a jeśli nie no to oczywiście musiały pływać w kapoczku.
Notabene na jednym z obozów wędrownych, pływający z nami ratownik przeprowadził prosty test - kazał założyć kapok unoszący się na wodzie. Wtedy było wiadomo - kto sobie poradzi "jakby co" - a kto wymaga dodatkowej opieki.
Tyle tylko, że ta osoba, która nie umie pływać - najwyżej utonie. A jak to się ma do osoby, która nie prowadziła nigdy wcześniej pojazdu po drodze? Co będzie jak nikt jej nie będzie już pilnował w jej samochodzie? Zastanowiłeś się nad tym, czy może... znowu masz problemy z poczuciem rzeczywistości?


Zmuszania kogoś do jazdy na rowerze przy zdaniu na prawo jest pomysłem do bani którego pojąć nie pojmę.
Może to być alternatywa dodatkowa dla chętnych, ale zmuszanie kogoś do jazdy na rowerze osobę która zdaje prawko jest komiczne.

O nie nie nie. To twoje uporczywe trzymanie się teorii, ze jazda rowerem nic nie daje przy nauce jazdy samochodem - świadczy o twojej trwałej niezdolności umysłu do tego, aby sobie wyobrazić to, co wszyscy dookoła ci tłumaczą na tym Forum.

Twoje zalety roweru kierowce szczypią i pieszczą nie umiem jeździć na rowerze to nie jeżdżę zdaje prawko i poruszam się autkiem. I nie mów Mi że nie mogę być dobrym kierowcą bez jazdy na rowerze bo to tak jak porównać informatyka grafika i programistę jeden jest dobry w tym a drugi w tamtym ;]

Tak tak, tylko zapominasz o tym, że obaj przeszli przez pewne podstawy i obaj wiedzą co to jest RISC a co CISC i obaj umieliby złożyć komputer.


@Ditu - czy ty widzisz tutaj cokolwiek o osobach niepełnosprawnych? Chcesz popadać w skrajności? Ok, zatem guzik mnie obchodzi czy ty pedałujesz nosem czy inną nieparzystą częścią ciała. Jak dla mnie - możesz niepedałować wcale.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 07 Lut 2013, 14:04:48

@Ditu -  Chcesz popadać w skrajności? Ok, zatem guzik mnie obchodzi czy ty pedałujesz nieparzystą częścią ciała. Jak dla mnie - możesz nie pedałować wcale.
Dobre 
:D :D :D :D
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 07 Lut 2013, 15:10:29
O nie nie nie. To twoje uporczywe trzymanie się teorii, ze jazda rowerem nic nie daje przy nauce jazdy samochodem - świadczy o twojej trwałej niezdolności umysłu do tego, aby sobie wyobrazić to, co wszyscy dookoła ci tłumaczą na tym Forum.

@Libr

No to kolejny raz - tym razem zgadzam się z cytatem Kennetha.

Widzę że niewiele do Ciebie trafiło     ::)      .

Dobra, zawsze możesz na jakiejś wiosennej Masie Krytycznej - pogadać o tym z Tanawisem.
Jest On bardzo miły i na pewno udzieli Tobie wyczerpujących odpowiedzi. Na temat jak można wykorzystać wcześniejsze ''kręcenie'' na warszawskich ulicach z puźniejszą nauką jazdy samochodem. Zawsze można się od kogoś z większym rowerowym i jako kierowcą nauczyć prawda    :)    ?
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 07 Lut 2013, 15:31:56


O nie nie nie. To twoje uporczywe trzymanie się teorii, ze jazda rowerem nic nie daje przy nauce jazdy samochodem - świadczy o twojej trwałej niezdolności umysłu do tego, aby sobie wyobrazić to, co wszyscy dookoła ci tłumaczą na tym Forum.
Proszę zauważyć  że w druga stronę może być tak samo.
Kończąc kurs poznajemy przepisy PRD i wiemy jakie są konsekwencje np wjazdu  pod  znak b2 (zakaz wjazdu)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 07 Lut 2013, 16:16:50
@Ditu - zaskoczyłeś mnie teraz makabrycznie. Bo widzisz, znajomość takich znaków to:
- albo samonauczanie: "tato tato! A co to jest?" + "znak drogowy synku" + "a co to znaczy?"
- albo środowisko w szkole podstawowej, gdzie takie rzeczy również są omawiane (1-3 klasa?)

Masakra, skoro widzisz problem w znajomości znaków drogowych... :(
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Franc w 07 Lut 2013, 19:00:47
tu nie chodzi o jazdę wolniej, tylko o to, żeby się zatrzymali

Wiem, że wracamy do tego już kolejny raz, a to co powiem to banał, ale z 50 km/h łatwiej wyhamować niż z 60. A z 60 łatwiej niż z 70. I tak dalej. Czysta fizyka.

Nie dysponuję od ręki wynikami badań potwierdzającymi, że wolniej jadący kierowcy chętniej się zatrzymują by ustąpić miejsca pieszym, ale szczerze wierzę, że taka korelacja występuje. Nie tylko na podstawie własnych obserwacji - subiektywnych, wyrywkowych i pewnie dość łatwych do obalenia. Także dlatego, że to ma sens od strony fizycznej - łatwiej wyhamować z mniejszej prędkości, krócej się hamuje (można zobaczyć pieszego później i wciąż zdążyć wyhamować na czas), mniej się "traci" na ponowne rozpędzanie auta. Nie wierzę, by to wszystko nie miało żadnego wpływu.
[ciach]

Dzisiaj wszyscy jechali wolno w stronę Piaseczna, mniej niż 50km/h, ja, jak zwykle (niezależnie od prędkości) mogłem się zatrzymać by przepuścić pieszych, ale 8 kierowców, którzy mnie wyprzedzili jakoś nie mogło. hmm...... coś ciężko mi uwierzyć w skuteczność tego tam pier........ fotopstryka, naprawdę ciężko.
Bo ja to widzę w ten sposób - mamy wielki, ropiejący wrzód, syf i gangrena (znaczy niebezpiecznie na przejściach) to osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ten wrzód zakleją plastrem (znaczy postawią fotopstryka, żeby kierowcy jechali wolniej i w razie wypadku pieszy odniósł mniejsze obrażenia), zamiast zoperować (znaczy wymusić na kierowcach, żeby się zatrzymali). Wrzody i inne takie tam się operuje a nie zakleja plastrem!
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 07 Lut 2013, 19:40:59

Wlasnie widze ze wielu z nas zupelnie ma je w dup.... a czepiamy sie kierowcow.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 07 Lut 2013, 20:42:56
I chcesz Mi powiedzieć że ktoś kto nigdy na rower nie usiądzie nie może być dobrym kierowcą ;]

Ja twierdzę, że kierowca, który ocenia wszystko wyłącznie z perspektywy auta osobowego jest kierowcą GORSZYM niż taki, który zna kilka punktów widzenia drogi - w tym pieszy, rowerowy, ale i - uwaga - kierowcy pojazdu większego niż SUV lub motocykla.

Obecnie na kursie nie masz ani słowa o żadnym z tych sposobów transportu, ani słowa o ich specyfice. Rezultat jest taki, że kierowcy są naprawdę zaskoczeni tym, że ciężarówka robi przeciwskręt, naczepa zachodzi, motocykl się pochyla lub omija dziurę w nawierzchni, cyklista pojawia się na jezdni, a pieszy śmie wejść na pasy. Nie byliby zaskoczeni, gdyby znali specyfikę poruszania się tymi pojazdami. I pod tymi względami - tak, są gorsi od tych, którzy tą specyfikę znają.


Albo czemu przed wypłynięciem nie musi udowodnić że umie pływać trzema stylami: żaba, delfin i klaun ?

Bo w praktyce to pływanie niewiele daje. Poza jeziorami Mazurskimi w lato, gdy woda ma 20 stopni Celsjusza, pływackie umiejętności są w zasadzie nieistotne... umiejętność pływania jak Otylka przyda Ci się na tyle, że padniesz z hipotermii góra 30 minut później. No chyba, że ktoś pływa tylko przy brzegu, ale i tam nie zawsze się udaje przeżyć. I mówi Ci to kompletny szczur lądowy, za to zaznajomiony ze temperaturą wody pewnych akwenów :P AHOJ!

p.s. Jak pływa się "klaunem"? ;-) Tak już z czystej ciekawości


Zmuszania kogoś do jazdy na rowerze przy zdaniu na prawo jest pomysłem do bani którego pojąć nie pojmę.

Ok, czyli to kwestia religijna, faktycznie nie ma o czym gadać.


to tak jak porównać informatyka grafika i programistę jeden jest dobry w tym a drugi w tamtym ;]

Informatyk ze mnie żaden, bo niemal nie praktykuję w tym zawodzie, ale mnie tam jako adminowi sieci się przydało i programowanie, i grafika, i jeszcze kilka innych dziedzin informatyki pozornie zupełnie niezwiązanych z sieciami. Ba nawet rzeczy nieinformatyczne jak elektryka, elektronika, prawo, podstawy ekonomii, czy umiejętność rozmawiania z ludźmi się przydawały.

Jak to świadczy o Twoim przykładzie? :P


Przepraszam a jak się będzie to odnosiło do osób z określona niepełnosprawnością?

Wierz mi, to co robi Marek Sołtys na wózku, gdy musi przejechać przez Jerozolimskie przy stacji metra Centrum, to hardcore w porównaniu z czymkolwiek co w życiu robiłem na rowerze, a trochę tego było.
Myślę, że niepełnosprawnym na wózkach można odpuścić w drodze wyjątku. Choć rowery dla nich są i to całkiem fajne - wiem, miałem okazję spróbować i gdybym miał dość kasy, pewnie bym sobie zamówił taki rowerek z kompozytu na jakim siedziałem ;)

Oczywiście pozostaje problem co robić np. z niewidomymi lub niepełnosprawnymi umysłowo chcącymi robić prawko, ale myślę że tu już sam dojdziesz do jakichś wniosków, co można z nimi zrobić ;)


Dzisiaj wszyscy jechali wolno w stronę Piaseczna, mniej niż 50km/h, ja, jak zwykle (niezależnie od prędkości) mogłem się zatrzymać by przepuścić pieszych, ale 8 kierowców, którzy mnie wyprzedzili jakoś nie mogło. hmm...... coś ciężko mi uwierzyć w skuteczność tego tam pier........ fotopstryka, naprawdę ciężko.

Mojej teorii o tym, że prawdopodobieństwo zatrzymania się jest zależne od prędkości to nie przekreśla. Dziś miałeś warunki takie, że droga hamowania z tych 50 km/h była dłuższa niż zwykle z 70. Co oznacza też tak samo niską chęć hamowania u kierowców, jak przy 70 przy dobrej pogodzie.

Tak, fotopstryk nie zmieni w tej sytuacji nawyków kierowców by jechać z maksymalną dozwoloną i "nie błyskającą" prędkością. Tak jak nie zmieni nawyku faceta, co dziś na Wisłostradzie wyprzedził mnie (bo jechałem poniżej prędkości dozwolonej, a to hańba), po czym wykręcił bardzo efektownego bączka po wszystkich pasach cudem tylko unikając spotkania z elementami krajobrazu.


Bo ja to widzę w ten sposób - mamy wielki, ropiejący wrzód, syf i gangrena (znaczy niebezpiecznie na przejściach) to osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo ten wrzód zakleją plastrem (znaczy postawią fotopstryka, żeby kierowcy jechali wolniej i w razie wypadku pieszy odniósł mniejsze obrażenia), zamiast zoperować (znaczy wymusić na kierowcach, żeby się zatrzymali). Wrzody i inne takie tam się operuje a nie zakleja plastrem!

Ja też uważam, że Puławską powinno się zwęzić i dostosować do tego, by była bezpieczniejsza, w tym wybudować DDR, może gdzieniegdzie jakieś estakady. Niestety na to potrzeba pewnie z miliard PLN (na tyle szacowano przebudowę podobnej długości Modlińskiej), a tej kasy nie ma. Możesz mieć to, albo nic. Ja wolę jednak plaster niż krwawienie do śmierci ;)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Franc w 07 Lut 2013, 21:07:31
Ja tam jestem przeciwny zwężaniu Puławskiej, co najwyżej, można zwęzić 2 wewnętrzne pasy ruchu (tylko dla osobówek), celem dobudowania Buspasa (jako 4 pas) odgrodzonego krawężnikiem wzdłużym*. Puławska - to jest duża droga wjazdowa, dla bardzo wielu ludzi - Piaseczno ma coś z 70tyś mieszkańców, na okolicznych zadupiach też trochę ludzi mieszka. Nie wszyscy mają łatwy dojazd zbiorkomem.
Estakady: hmmmm, moje marzenie - na skrzyżowaniu z Karczunkowską, tunel pod obwodnicą i pod skrzyżowaniem z Płaskowicką, bezkolizyjny skręt w lewo w Poleczki w połączeniu z tunelem na wprost pod tym skrzyżowaniem.
A we wspomnianej lokalizacji można dać światła dla pieszych na przycisk i je sprzęgnąć z 2 fotopstrykami strzelającymi za przejazd na czerwonym, skoro uważasz, że kładki z podjazdami są niefajne. Prędkość 70km/h.

* szerokość buspasa: taka jak "serwisówek" wzdłuż Trasy Siekierkowskiej (od Czerniakowskiej) - autobus bez problemu wyprzedza tam rowerzystę. Bez zatoczek przystankowych, oczywiście z dopuszczonym ruchem rowerów. Dołożenie zastrzeżenia, że rower nie może blokować autobusu czyli nawet się zatrzymać żeby go przepuścić jest dla mnie oczywistą oczywistością.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 07 Lut 2013, 21:43:28
Wszystko co mówisz ma sens. I niestety za Twojego i mojego życia raczej nie powstanie z uwagi na aspekty finansowe. Smutne, ale Puławska to naprawdę nie jest w skali Warszawy ulica pierwszej potrzeby :P


Ja bym pewnie zrobił tą Puławską inaczej niż Ty, ale to zostawmy już w sferze niedomówienia. Chyba, że jesteś bardzo ciekawy.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Franc w 07 Lut 2013, 22:14:49
Chętnie poczytam, muszę się trochę oderwać od wkurwiania się na chałturodawcę i podenerwować się na kogoś innego (cel zastępczy łagodzi i rozprasza mój gniew), inaczej bym pewnie chałturodawcy zrobił krzywdę.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Libr w 07 Lut 2013, 23:38:10

p.s. Jak pływa się "klaunem"? ;-) Tak już z czystej ciekawości

Ok, czyli to kwestia religijna, faktycznie nie ma o czym gadać.


Co do pływania to błąd literówka miało być kraulem czyli grzbietowy nie wiem ja to fachowo się nazywa.
Co do podejścia do tematu to nie traktuje tego jako religii, ale wasze argumenty Mnie nie przekonują do tego żeby możliwość zdania prawka była poprzedzona jazdą na rowerze.

Co do nauki to wiadomo można iść na studia i na nich przebibać zdobyć papier i nie mieć wiedzy. Tak samo jest z kursem na prawo jazdy. Ja przeszedłem niecałe 4 lata temu i szczerze powiem na słuchałem się o tirach o rowerzystach i nawet o pieszych. Tylko kwestia tego czy to zapamiętałem i zrozumiałem.

Co do niepełnosprawnych byłem ostatnio ze znajomym po bilety na koncert dla niepełnosprawnych 70% ulgi. Tylko że zapis w regulaminie był że osoba do kasy musi podjechać na wózku inwalidzkim. absurd.



@Ditu -  Chcesz popadać w skrajności? Ok, zatem guzik mnie obchodzi czy ty pedałujesz nieparzystą częścią ciała. Jak dla mnie - możesz nie pedałować wcale.

I tu dałeś do zrozumienia że tylko Twoje Ja się liczy... więc możemy zakończyć rozmowę i jeśli ma być to puentą to faktycznie będzie po twojemu więc niech  każdy kurs prawa jazdy zacznie się od jazdy na rowerze. ;]

Ty wiesz swoje
Ja swoje zachowam dla siebie
A Raffiego możemy pozdrowić ;]


 
 
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: ditu w 08 Lut 2013, 09:25:37

Ty wiesz swoje
Ja swoje zachowam dla siebie
A Raffiego możemy pozdrowić ;]

Z mojej strony  tez pozdrawiam
Libr
Raffiego i
Kennerha z (skondinond)  ;)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 08 Lut 2013, 12:35:16
Ja twierdzę, że kierowca, który ocenia wszystko wyłącznie z perspektywy auta osobowego jest kierowcą GORSZYM niż taki, który zna kilka punktów widzenia drogi - w tym pieszy, rowerowy, ale i - uwaga - kierowcy pojazdu większego niż SUV lub motocykla.

Zgadzam się. Tak jest Zawsze dobrze jest wypróbować kilka ''perspektyw'' a nie bazować tylko na jednej. Niestety nie do wszystkich To przemawia...

Trudno co robić  ::)  ?
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 08 Lut 2013, 13:54:55
Tak nieco zmieniając temat - właśnie podjąłem się wyzwania - na wiosnę dostarczą mi zatwardziałego kierowcę, a ja mam z nim przez miesiąc jeździć na rowerze, uczyć go jak przeżyć, jak dojechać do pracy itp. itd.

Szczegółów na razie nie podam, ale zapowiada się bardzo ciekawie :D
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 08 Lut 2013, 14:38:01
Szczegółów na razie nie podam, ale zapowiada się bardzo ciekawie :D

No Tak zdecydowanie bardzo ciekawie    :)      .

A będziesz pisał na forum o postępach tego ''zatwardziałego'' kierowcy po zmianie ''perspektywy'' na rower? 
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 09 Lut 2013, 09:22:05
Szczegółów na razie nie podam, ale zapowiada się bardzo ciekawie :D

No Tak zdecydowanie bardzo ciekawie    :)      .

A będziesz pisał na forum o postępach tego ''zatwardziałego'' kierowcy po zmianie ''perspektywy'' na rower?

Nie wiem czy ja, ale ktoś na pewno będzie pisał.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Franc w 15 Lut 2013, 10:46:37
[ciach]
Dzisiaj wszyscy jechali wolno w stronę Piaseczna, mniej niż 50km/h, ja, jak zwykle (niezależnie od prędkości) mogłem się zatrzymać by przepuścić pieszych, ale 8 kierowców, którzy mnie wyprzedzili jakoś nie mogło. hmm...... coś ciężko mi uwierzyć w skuteczność tego tam pier........ fotopstryka, naprawdę ciężko.

Mojej teorii o tym, że prawdopodobieństwo zatrzymania się jest zależne od prędkości to nie przekreśla. Dziś miałeś warunki takie, że droga hamowania z tych 50 km/h była dłuższa niż zwykle z 70. Co oznacza też tak samo niską chęć hamowania u kierowców, jak przy 70 przy dobrej pogodzie.

Tak, fotopstryk nie zmieni w tej sytuacji nawyków kierowców by jechać z maksymalną dozwoloną i "nie błyskającą" prędkością. Tak jak nie zmieni nawyku faceta, co dziś na Wisłostradzie wyprzedził mnie (bo jechałem poniżej prędkości dozwolonej, a to hańba), po czym wykręcił bardzo efektownego bączka po wszystkich pasach cudem tylko unikając spotkania z elementami krajobrazu.


Kolejne spostrzeżenie samochodowe z tego pięknego miejsca z jakże potrzebnym fotopstrykiem:
Dziś musiałem zatankować czołga - zajechałem więc na stację benzynową, z której rozpościerał się piękny widok na wspomniane przejście. Stanąłem pod dystrybutorem i zacząłem tankować. W tej samej chwili gdy wkładałem pistolet do wlewu, na wysepce (przedziałek pomiędzy jezdniami) zatrzymał się pieszy (nitkę w stronę Piaseczna przeszedł bez problemu), przednim była nitka do wAw. Stał tak przez cały czas jak lałem do baku 58L ropy. Nikt się nie zatrzymał, sucha jezdnia, wszyscy jadą dużo mniej niż 50km/h, dopiero jak się przewaliła fala samochodów i zrobiła się dziura to pieszy mógł wejść na przejście. I jak już był w połowie pierwszego pasa to się samochody następnej fali, które właśnie nadjechały się musiały zatrzymać.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 15 Lut 2013, 16:31:25
To teraz jeszcze musisz znaleźć inne przejście dla pieszych na podobnej ulicy, gdzie będzie 70km/h. Po czym zajechać tam na stacje i tankując 58 litrów ON obserwować jak auta szybciutko i bez wahania przepuszczają pieszych.

Najlepiej badania wykonywać na próbie większej niż sztuk 1. Wyniki będą nieco bardziej miarodajne już w okolicach 1000 ;)


Na razie udało Ci się udowodnić (za mała próba) zaobserwować rzecz dość oczywistą - kierowcy nie stosują się do prawa nakazującego im przepuścić pieszego na przejściu, zwłaszcza w miejscu, gdzie geometria jezdni jest niedorzecznie szeroka i zachęcająca do tego typu działań.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 15 Lut 2013, 17:30:41
@Franc - zapraszam na Aleję Krakowską - przystanek Lipowczana.
Codziennie rano przechodzę tamtędy 2 razy i za każdym razem jest to:
- albo czekanie na koniec fali
- albo wchodzenie przed samochody "na chama" z nadzieją, że nie zostanie się "skoszonym"

Przy czym ja to i tak jestem "cienki" bo nie wchodzę AŻ TAK "na chama" jak mój Kolega. ten to jak wszedł, to słychać było piszczenie hamulców, trzęsawkę-rzucawkę samochodów, którym odpalał się ABS, czy poślizgi... ;>
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Mhrok w 15 Lut 2013, 17:42:15
@Franc - zapraszam na Aleję Krakowską - przystanek Lipowczana.
Codziennie rano przechodzę tamtędy 2 razy i za każdym razem jest to:
- albo czekanie na koniec fali
- albo wchodzenie przed samochody "na chama" z nadzieją, że nie zostanie się "skoszonym"

Przy czym ja to i tak jestem "cienki" bo nie wchodzę AŻ TAK "na chama" jak mój Kolega. ten to jak wszedł, to słychać było piszczenie hamulców, trzęsawkę-rzucawkę samochodów, którym odpalał się ABS, czy poślizgi... ;>
Teraz i tak jest lepiej (patrzę z perspektywy puszki), bo kawałek dalej jest fotoradar ;)
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Kenneth w 15 Lut 2013, 18:01:29
@Mhrok - ten fotoradar to chyba nie działa... nie widziałem aby cokolwiek błyskało... A ludziska i tak chwilami zapieprzają ile się da.

Tak czy inaczej rada dla wszystkich przechodzacych po pasach dla pieszych - NIGDY NIE PRZECHODŹCIE OD RAZU PO WSZYSTKICH PASACH!!!
Najpierw prawy pas, sprawdzajac co tam jedzie na środkowym i czy nie wyprzedzi czasem stojacego samochodu na prawym, potem środkowy i tak samo z lewym. NIGDY NA RAZ TRZY. Nawet jak się wydaje, że jedzie tylko jeden samochód - bo może coś jeszcze jechać za nim.
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Mhrok w 15 Lut 2013, 18:04:37
@Mhrok - ten fotoradar to chyba nie działa... nie widziałem aby cokolwiek błyskało... A ludziska i tak chwilami zapieprzają ile się da.
Zdaje się jest ustawiony na przekroczenie prędkości 30km/h+, ale nie jest to potwierdzona informacja...
Tytuł: Odp: Rowerzysta z punktu widzenia kierowcy
Wiadomość wysłana przez: Franc w 15 Lut 2013, 18:36:31
Na razie udało Ci się udowodnić (za mała próba) zaobserwować rzecz dość oczywistą - kierowcy nie stosują się do prawa nakazującego im przepuścić pieszego na przejściu, zwłaszcza w miejscu, gdzie geometria jezdni jest niedorzecznie szeroka i zachęcająca do tego typu działań.


I właśnie o to mi chodzi - fotopstryk w tym miejscu to wyłącznie działanie zbójeckie GITD a nie sposób poprawy bezpieczeństwa.
Tam jednak powinny być światła na przycisk (i fotopstryki strzelające w obie strony za jazdę na czerwonym).

@Franc - zapraszam na Aleję Krakowską - przystanek Lipowczana.
Codziennie rano przechodzę tamtędy 2 razy i za każdym razem jest to:
- albo czekanie na koniec fali
- albo wchodzenie przed samochody "na chama" z nadzieją, że nie zostanie się "skoszonym"

Przy czym ja to i tak jestem "cienki" bo nie wchodzę AŻ TAK "na chama" jak mój Kolega. ten to jak wszedł, to słychać było piszczenie hamulców, trzęsawkę-rzucawkę samochodów, którym odpalał się ABS, czy poślizgi... ;>

Znam tamto przejście - parę razy tam przechodziłem: współczuje Ci Kenneth, że musisz z niego korzystać. Tam się przydaje przechodzić prowadząc rower przed sobą. Choć z drugiej strony szkoda roweru. Albo nieść jakieś grabie /szpadel.
Zresztą zanim przebudowali Puławską przy Auchan i przy policji (na przejściu dla pieszych dodali światła) - to też były jazdy: raz mało brakowało (siakieś 3~5cm) a jeden gościu by rozwalił mi Nr5 - wyprzedzał samochód, który się zatrzymał, by mnie przepuścić gdy przeprowadzałem rower.