Autor Wątek: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie  (Przeczytany 16153 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #15 dnia: 24 Sty 2013, 09:16:42 »
SM42 też jeśli wiesz o co chodzi.

Nie znam się na lokomotywach ;)


---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline Maćkofff

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 712
  • Płeć: Mężczyzna
  • Stojaki.waw.pl
    • Stojaki.waw.pl
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #16 dnia: 25 Sty 2013, 16:26:13 »
http://www.sadistic.pl/nowe-prawo-jazdy-vt170236.htm <- Podobno tak wygląda nowy egzamin. Dla mnie jest jeszcze bardziej banalny.
___
Pozdrawiam serdecznie!

>   Parkingi rowerowe w Warszawie - Stojaki.waw.pl
>   Mapa stojaków, standardy projektowe, porady nt. bezpiecznego zostawiania roweru.

Kenneth

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #17 dnia: 25 Sty 2013, 16:34:54 »
BANAŁ
Chciałbym mieć taki test w grudniu... Wtedy zrobienie go byłoby po prostu frajdą.

Nie wiem jak to możliwe, że tyle osób go nie zdało. Chyba po prostu nie zdały go osoby, które nie umieją czytać, nie są spostrzegawcze, nie umieją zinterpretować tego co widzą...?*


* vide wątek w HP o IT ;)

Kenneth

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #18 dnia: 26 Sty 2013, 12:30:03 »
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,13300392,Kto_zda_egzamin__Nawet_dyrektor_WORD_u_oblal___.html#BoxWiadTxt

Cytuj
W Zielonej Górze tekst na prawo jazdy zdały tylko dwie osoby z 75 kursantów. Egzamin oblał dyrektor WORD-u i pięcioro dziennikarzy-kierowców, którzy podeszli do próbnego testu. Gdzie tkwi problem? W rygorystycznych zasadach oceniania

 - Jeśli jest pan kierowcą, zda pan nowy egzamin bez problemu. Bo jest życiowy, intuicyjny i łatwiejszy niż stary egzamin - przekonywał mnie dyrektor zielonogórskiego WORD-u kilka dni przed wprowadzeniem nowych zasad egzaminowania kandydatów na kierowców.

 Minął tydzień, a w WORD-ach w całej Polsce trwa rzeź kandydatów. W Zielonej Górze w ciągu pierwszych pięciu dni egzaminowania zdały tylko dwie osoby na 75 kursantów. - Tylko dwie osoby to debiutanci. Pozostali przygotowywali się do egzaminu na starych zasadach i mają problem z nowym, który jest zupełnie inny - przekonuje dyrektor Rafał Gajewski.


Jak rozumiem, ów dyrektor WORD-u już oddał swoje prawo jazdy i złozył wymówienie?

Co do innych osób, które nie zdały - to jest to o czym chyba piszę od kilku lat - jest spora liczba kierowców - może nawet większość? - która nie powinna mieć prawa jazdy. Im wystarczy rower. One po prostu nie mają w sobie na tyle odpowiedzialności, aby prowadzić taki pojazd.


Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #19 dnia: 26 Sty 2013, 12:38:05 »
Podobno tak wygląda nowy egzamin. Dla mnie jest jeszcze bardziej banalny.

Jest. Ale prawda jest taka, że jak znasz przepisy, to jaka by nie była forma, to Ty i tak zdasz ;)
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Kenneth

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #20 dnia: 26 Sty 2013, 19:29:24 »
Jest. Ale prawda jest taka, że jak znasz przepisy, to jaka by nie była forma, to Ty i tak zdasz ;)

Chcesz powiedzieć, że ów dyrektor WORD-u nie znał przepisów? ;)

To bardzo interesujące stwierdzenie, które może zonaczać, że nie tylko system nauczania jest do luftu, ale i służby egzaminujące stoją na... opłakanym poziomie!

Offline Maćkofff

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 712
  • Płeć: Mężczyzna
  • Stojaki.waw.pl
    • Stojaki.waw.pl
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #21 dnia: 26 Sty 2013, 20:37:06 »
Chcesz powiedzieć, że ów dyrektor WORD-u nie znał przepisów? ;)
Mój instruktor od części praktycznej kiedyś opowiadał mi jak pewnego razu udali się na szkolenie/egzamin/odnowienie uprawnień/niewiem co. Szkoleniowcem był człowiek z WORD'u, który nie dość że się spóźnił to mając miejsce na 1,5 Yarisa, nie mógł równolegle zaparkować swoim przez jakieś 10 minut ;)
___
Pozdrawiam serdecznie!

>   Parkingi rowerowe w Warszawie - Stojaki.waw.pl
>   Mapa stojaków, standardy projektowe, porady nt. bezpiecznego zostawiania roweru.

Offline Libr

  • Uczestnik
  • **
  • Wiadomości: 119
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #22 dnia: 27 Sty 2013, 01:13:33 »
Wszystko jest dla ludzi kwestia głowy na karku. Zdałem prawko za czwartym razem, jeżdżę rzadko od 3 lat i czuję się baaardzo słabym kierowcą. Nie chciałbym zaostrzenia egzaminów teorii czy też praktyki idącej razem z podwyżką kosztów tych rzeczy. A tu leży problem że interes się kręci by jak najwięcej zarobić, a nie na tym żeby prawidłowo nauczyć jak się poruszać na drodze.



"Gatunki to tylko składniki, z których pragnę stworzyć własną potrawę. Muzyka nie dzieli się bowiem według mnie na gatunki lecz na tą, która jest zgodna z rytmem naszego serca i tą, która się z nim rozmija." L.U.C

Kenneth

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #23 dnia: 27 Sty 2013, 02:52:48 »
@Maćkoff - to chyba normalne. U mnie przed firmą widziałem ostatnio jak pewna osoba parkuje autko. Nie było to 10 minut, ale dobra minuta. To co mnie zajmuje góra kilkanaście sekund i to w czymś podobnej wielkości czym jeździ ta osoba - u niej zajeło kilka manewrów, aby... zaparkować tyłem. No ale - prawa jazdy jeszcze nie mam. ;>

@Libr - zgadzam się. Nie wiem czy zdam prawko za drugim razem czy za trzecim. Wiem, ze egzaminatorzy łapią i ochrzaniają za wszystko mająć w duszy głębokiej to, że my, egzaminowani nie mamy na co dzień samochodu, że musimy płacić, a nawet jak płacimy to nie siedzimy na spokojnie z autkiem i nie poznajemy go tak jakbyśmy chcieli sami - ale zawsze pod czyimś okiem, którego właściciel nam pewne rzeczy narzuca. W ten sposób wiele rzeczy nam umyka, nie wiemy na co zwrócić uwagę no i na egzaminie, kiedy spotykamy się z innym podejściem, różniącym się od tego wyniesionego od instruktora, który z nami jeździł na kursie - zawalamy egzamin.
Do tego dodać trzeba jeszcze taką rzecz, że te samochody jakie jeżdżą na egzaminach są tak wysłużone!, że to nawet widać po tych gratach. Podczas swojej pierwszej próby jechałem fabią, której zewnętrzne i wewnętrzne klami od strony kierowcy były w takim stanie, jakby te drzwi były otwierane sto razy na minutę. masakra! I to sprzęgło, które działało tak, jakby za chwilę miało nawet niewrócić do położenia neutralnego. Nic dziwnego, że w końcu mi to autko zgasło i w to w bardzo złym momencie...
Po tym egzaminie przez następne dni ostrrro sprawdzałem co zawaliłem i... Nic. Po prostu cokolwiek bym nie brał (a mam spory wybór autek, którymi mogę pojeździć ot tak sobie) - wszystko się słucha i nie zgasł mi ani jeden pojazd - o ile tego nie chciałem. :) Rozumiem, że nówki i 1-2 roczne samochody prowadzą się inaczej, ale z kolei WORD też powinien mieć na stanie samochody w przyzwoitym stanie technicznym, który nadają sie do jazdy bez stosowania nie wiadomo jakich sztuczek z samochodem, aby ten jechał! Taką sztuczką dla mnie w Skodzie Fabii - jest ruszanie z miejsca z używaniem gazu na półsprzęgle! Po co?! Na co?! Na łuku dodawać gazu?! Bo samochodzik jest już samozłomem i inaczej sprzęgło nie działa i gaśnie?! A przecież przy tym momencie obrotowym i 950 rpm, to Fabia powinna skoczyć do przodu! (i na kursie skakała nawet gdy sie puściło sprzęgło za szybko).
Obecnie mam do dyspozycji samochodziki, które mają te 600-700 rpm i mam takie wyczucie, że umiem wyjechać mimo małego rowka-krawężnika bez gazu praktycznie każdym modelem jakie mamy w ofercie! A tu ide na egzamin i co? D...sza bo samochody są zajechane. Zniszczone! A mają raptem 1-2 lata??? I są w stanie gorszym niż te flotowe, z którymi ja mam czasami do czynienia???

Jeśli egzamin ma się odbywać na takim złomie, który jest aż tak zdemolowany - to nic dziwnego, że ta cała nauka jazdy idzie na marne. Poza tym kto z nas będzie w przyszłości jeździł samochodem poegzaminacyjnym bez wymiany wadliwych elementów w samochodzie? Sądzę, że nikt by takiego samochodu nie kupił i nie próbował remontować na własny koszt. I śmiem uważac, ze zadaniem WORDu jest nie tylko podstawienie samochodu - ale przede wszystkim samochodu, który nadaje sie do jazdy i spełnia określone kryteria techniczne. Zbliżone do samochodu nowego.

Rano1

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #24 dnia: 27 Sty 2013, 08:38:10 »
Z testem na prawo jazdy jest trochę tak, jak ze znajomością gramatyki. W praktyce i tak pozostaje to, co jest przydatne na codzień. Poza tym wiedza teoretyczna to podstawa, ale też nie można na drodze traktować jej "z klapkami na oczach", bo trzeba być ostrożnym i stosować zasadę ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchu.
Test testem, ale najważniejsza jest umiejętności poruszania się pojazdem. A co do egzaminu praktycznego (połowa lat 90-tych) to powiem tyle, że i po 6 podejściach do egzaminu (4 razy oblewali na placyku z jazdy figurowej - to była metoda na oszczędzenie benzyny, 1 raz - do dziś tak uważam, że oszukali mnie na mieście) wcale nie byłem w 100 % przygotowany do jazdy w każdych warunkach, bo na kursach i tak wszystkiego nie uczą. Dlatego - kiedyś było to zasadą, teraz o dziwo nie - dla nowych adeptów kierownicy przyklejano na przedniej i tylnej szybie ZIELONY LISTEK. Z tym znaczkiem człowiek się poruszał przez jakiś czas. Znaczek ten też był niejako "ostrzeżeniem" dla innych kierowców.
« Ostatnia zmiana: 27 Sty 2013, 08:40:01 wysłana przez Rano1 »

Offline uasic

  • Uczestnik
  • **
  • Wiadomości: 169
  • Płeć: Kobieta
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #25 dnia: 27 Sty 2013, 09:07:29 »
Dlatego - kiedyś było to zasadą, teraz o dziwo nie - dla nowych adeptów kierownicy przyklejano na przedniej i tylnej szybie ZIELONY LISTEK. Z tym znaczkiem człowiek się poruszał przez jakiś czas. Znaczek ten też był niejako "ostrzeżeniem" dla innych kierowców.

Ma to sens, bo reszta nie będzie zaskoczona, że naprawdę ograniczasz prędkość do 50 km/h:]

Były jakieś sankcje za brak tego listka? Jak siedemnastolatek brał samochód rodziców, żeby dziewczynę/ chłopaka przewieźć, to naklejał, a w poniedziałek do pracy się zdejmowało, żeby wstydu nie robić?

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #26 dnia: 27 Sty 2013, 10:19:38 »
Jest. Ale prawda jest taka, że jak znasz przepisy, to jaka by nie była forma, to Ty i tak zdasz ;)

Chcesz powiedzieć, że ów dyrektor WORD-u nie znał przepisów? ;)

Ten z ZIelonej Góry? Tak, nie znał przepisów, sam zresztą wprost o tym powiedział, że poległ na pytaniach z jazdy z przyczepą, a nigdy tego nie robił, więc i go te przepisy nigdy nie interesowały.


To bardzo interesujące stwierdzenie, które może zonaczać, że nie tylko system nauczania jest do luftu, ale i służby egzaminujące stoją na... opłakanym poziomie!

System jest do luftu i to wiadomo od zawsze. Teraz jest nieco mniej do lutfu. Pomyśl sobie jak było wcześniej - te 90% co teraz oblewa, wcześniej zdawało i dostawało prawo jazdy (o ile nie oblali na praktyce)...

Ale czy dyrektor WORDu musi znać PoRD na pamięć? Moim zdaniem nie musi, bo on ma zarządzać WORDem (to firma!), a nie uczyć czy egzaminować ludzi. Tak ja dyrektor twojej firmy nie musi znać się na komputerach, czy tym co oznacza błąd 104 w sterowniku silnika Toyoty Yaris. On ma od tego specjalistów (Ciebie i mechaników), do zarządzania wystarczy mu ogólne pojęcie.

JA BARDZIEJ JESTEM CIEKAW ILU POLICJANTÓW BY POLEGŁO NA TYM EGZAMINIE. Bo ci, to akurat PoRD powinni na pamięć znać ;)

@Maćkoff - to chyba normalne. U mnie przed firmą widziałem ostatnio jak pewna osoba parkuje autko. Nie było to 10 minut, ale dobra minuta. To co mnie zajmuje góra kilkanaście sekund i to w czymś podobnej wielkości czym jeździ ta osoba - u niej zajeło kilka manewrów, aby... zaparkować tyłem. No ale - prawa jazdy jeszcze nie mam. ;>

Ja ostatnio parkuję średnio z 5 minut. Głównie dlatego, że zawsze trochę to celebruję w zimę. Najpierw wjeżdżam celowo źle, o 30-50cm w lewo od miejsca gdzie faktycznie mam wjechać, potem wyjeżdżam i wjeżdżam 5-7cm w prawo. W ten sposób udeptuje sobie kołami dróźkę, by z auta nie wychodzić w kopny śnieg, tylko na ubite. Potem ze 2-3 razy wjeżdżam już tam, gdzie chcę stanąć, by sobie udeptać śnieg pod kołami i mieć później łatwiej wyjechać z miejsca parkingowego. To wszystko trwa :)


samochody jakie jeżdżą na egzaminach są tak wysłużone!, że to nawet widać po tych gratach. Podczas swojej pierwszej próby jechałem fabią, której zewnętrzne i wewnętrzne klami od strony kierowcy były w takim stanie, jakby te drzwi były otwierane sto razy na minutę. masakra! I to sprzęgło, które działało tak, jakby za chwilę miało nawet niewrócić do położenia neutralnego. Nic dziwnego, że w końcu mi to autko zgasło i w to w bardzo złym momencie...

Auta w WORDach wymieniane są zwykle co 3 lata, co jest dość dobrym wynikiem (np większość firm wymienia flotę co 4 lata). Ale przy tak intensywnym użytkowaniu to one niestety dostają w kość. Nie dość, że auto "robi" od świtu do nocy non stop, dzień w dzień, to jeszcze co 30 minut siada ktoś nowy, nierzadko bez wyczucia... najpierw trzaśnie drzwiami jak w Starze, potem popiłuje rozrusznik, pojedzie na półsprzęgle przy 5000 obrotów, a na końcu spróbuje zmienić bieg bez sprzęgła. No jak te auta mają nie być zajeżdżone jak przeżywają to 20 razy dziennie?


Taką sztuczką dla mnie w Skodzie Fabii - jest ruszanie z miejsca z używaniem gazu na półsprzęgle! Po co?! Na co?!

No tak, teraz to się nazywa "sztuczka". Kiedyś auta były gaźnikowe, nie miały komputera regulującego obroty biegu jałowego i pilnującego by Ci nie zgasł i ta "sztuczka" nosiła nazwę "codzienność". Ciekawe, czy gdyby Cię posadzić za kółko w Zaporożcu, czy Wartburgu, to byś dał radę choćby odpalić silnik zimą ;)

Tak, wiem, prawdopodobnie nigdy nie będziesz takim autem jeździł. Ale przyjdzie Ci jeździć innymi, każde auto ma swoje sztuczki. Np zimowe odpalanie Transita MK4 2,5D to cała procedura, a jeden błąd oznacza, że rozładujesz akumulator i nigdzie już nie pojedziesz. U mnie w Corsie za wcześnie przełączysz na gaz i silnik nie dość, że zgaśnie to odpalać go powinno się dopiero po kilku minutach, bo inaczej nie odpali a rozładujesz akumulator i nigdzie nie dojedziesz. W Fordzie Mondeo, którym jeździłem jakiś czas temu, zamykanie auta było ciekawym przeżyciem. W Octavii sporym stresem jest podjazd pod krawężnik i trzeba to robić sposobem. Mazda 3 kumpla ma swoje wymagania odnośnie turbiny i mam na myśli nie tylko odczekanie aż ta ostygnie... Każde jedno auto jakim jeździłem ma jakieś swoje "niuanse", które trzeba było rozgryźć, a których nie znajdziesz w instrukcji. Przyzwyczajaj się,taka dola kierowcy. A obecne auta i tak są "idiotoodporne" w porównaniu z tym, co było kiedyś ;-)



Obecnie mam do dyspozycji samochodziki, które mają te 600-700 rpm i mam takie wyczucie, że umiem wyjechać mimo małego rowka-krawężnika bez gazu praktycznie każdym modelem jakie mamy w ofercie!

To nie wyczucie, to sterownik silnika, kilka czujników i elektroniczna przepustnica pilnują obciążenia i obrotów i wzbogacają mieszankę, gdy wydaje im się, że silnik może zgasnąć (gdy dojeżdżasz do rowka i na półsprzęgle nie dodajesz gazu).

Wszystkie "nowe" auta to mają, przydatny wynalazek, choć czasami też wrzód na dupie, gdy komputer uważa, że to jest ten moment gdy obroty jałowe powinny wynosić 2000, albo gdy stwierdza, że dodanie gazu nie jest teraz dobrym pomysłem i muli silnik. Przy czym nie mówię o awariach, tylko o nietypowych sytuacjach, których najwyraźniej nie przewidziano w programie sterownika. Bo przy awariach to w ogóle są jazdy :)


A tu ide na egzamin i co? D...sza bo samochody są zajechane. Zniszczone! A mają raptem 1-2 lata???

Podziękuj kolegom-kursantom, to ich dzieło.

Swoją drogą pomyśl jak musieli być źle nauczeni ci kursanci, którzy tak zakatowali to auto. Jak to świadczy o naszym systemie? Przecież ci ludzie często na to prawko zdają ;)


Sądzę, że nikt by takiego samochodu nie kupił i nie próbował remontować na własny koszt.

Kupują handlarze, jak ciepłe bułeczki. Potem cofną licznik, podpisują i auto stacje się "rarytas, nie flotowy, po emerytce, 1000% autentyczny przebieg, niebity, garażowany, używany tylko w weekendy" za cenę o połowę wyższą ;)

Flotowe zresztą też idą nieźle, mają swoje zalety - po pierwsze przebieg auta nie jest lipny, po drugie serwisowano je w ASO, po trzecie zwykle jest komplet dokumentów potwierdzających stan techniczny, a po 4 wiele firm o auta dba lepiej niż właściciele prywatni.
« Ostatnia zmiana: 27 Sty 2013, 10:25:23 wysłana przez Raffi »
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline Olexy

  • Uczestnik
  • **
  • Wiadomości: 197
  • Płeć: Kobieta
    • Warszawska Akademia Rowerowa
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #27 dnia: 27 Sty 2013, 13:41:47 »
(...)To co mnie zajmuje góra kilkanaście sekund i to w czymś podobnej wielkości czym jeździ ta osoba - u niej zajeło kilka manewrów, aby... zaparkować tyłem. No ale - prawa jazdy jeszcze nie mam. ;>
Wiesz, bez instruktora na fotelu obok, który w razie czego przypilnuje czy oby nie 'przytrzesz' samochodu obok trochę inaczej się parkuje. Szczególnie zimą.
Osobiście nie mam problemów z parkowaniem, ale rzadko parkuję bez korekty- musi być prosto, symetrycznie, ale też muszę mieć pewność, że mam wystarczająco dużo miejsca na manewr. Lepiej pokręcić kilka razy niż mijać na milimetry na zasadzie "a nuż się uda".

Cytuj
Wiem, ze egzaminatorzy łapią i ochrzaniają za wszystko mająć w duszy głębokiej to, że my, egzaminowani nie mamy na co dzień samochodu, że musimy płacić, a nawet jak płacimy to nie siedzimy na spokojnie z autkiem i nie poznajemy go tak jakbyśmy chcieli sami - ale zawsze pod czyimś okiem, którego właściciel nam pewne rzeczy narzuca. W ten sposób wiele rzeczy nam umyka, nie wiemy na co zwrócić uwagę no i na egzaminie, kiedy spotykamy się z innym podejściem, różniącym się od tego wyniesionego od instruktora, który z nami jeździł na kursie - zawalamy egzamin.
Jeśli kogoś tak stresuje obok mrukliwy egzaminator, że nie może zdać, to jak zachowa się w sytuacji na drodze, gdzie coś go zaskoczy, zestresuje? Z resztą bez przesady- naprawdę nie słyszałam o przypadku, w którym egzaminator wykazałby się wyjątkowym chamstwem. Poinformowanie o błędnie wykonanym zadaniu też raczej pod "ochrzan" nie podchodzi... (O nie, sorry, niektórzy uważali za chamskie zachowanie prośbę o zmianę pasa na skrajny lewy, ze skrajnego prawego na cztero-pasmowej jezdni. "No bo jak on tak mógł!")
Jeśli masz problem z samym faktem, że to ktoś inny będzie obok Ciebie siedział na egzaminie niż Twój instruktor, to weź sobie kilka jazd doszkalających z kimś innym- wtedy przywykniesz do obecności innej osoby oraz innego sposobu wydawania poleceń.
Warszawska Akademia Rowerowa- zapraszamy na naukę jazdy rowerem w ruchu miejskim! www.facebook.com/WarszawskaAkademiaRowerowa

Offline Lucy86

  • Nowicjusz
  • *
  • Wiadomości: 13
  • Płeć: Kobieta
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #28 dnia: 27 Sty 2013, 21:28:59 »
Właśnie zrobiłam sobie w ramach testu nowy egzamin teoretyczny - dodam, że jestem półtora miesiąca po starym i za 2 tygodnie mam egzamin praktyczny. Jak dla mnie większość pytań jest logicznych, nie do końca było mi potrzebne wideo demonstracyjne przy części pytań, ale rozumiem jego funkcję. Plusem jest to, że nie ma już pytań wielokrotnego wyboru. Natomiast muszę przyznać, że przy dwóch pytaniach źle odpowiedziałam i nie wiem, dlaczego...jedno dotyczy znaku ze szpitalem, co do którego w moim podręczniku kursanta jest tylko napisane "znak informacyjny - szpital", a poprawna odpowiedź wskazywała na konieczność zachowania szczególnej ostrożności i ograniczenia hałasu...
Jednocześnie jestem w stanie zrozumieć osoby, które były przyzwyczajone do baaardzo długiego czasu na odpowiedź, a teraz nagle mają np. 15 sekund. Poza tym, mam wrażenie, że cały system edukacji jest nastawiony na naukę opartą na wkuwaniu, a teraz nagle oczekuje się myślenia...

Kenneth

  • Gość
Odp: Prawo jazdy po nowemu - pogrom na egzaminie w Krakowie
« Odpowiedź #29 dnia: 28 Sty 2013, 07:59:10 »
@Olexy:
Jeśli przytrę samochód to równie dobrze mogę w ogóle nie wchodzić do firmy. To dodatkowy stresik, którego inni nie mają. A jednocześnie i jego brak - jeśli wiem, że po prostu... umiem. Trudno zresztą nie umieć, jeśli się jeździło już praktycznie wszystkimi modelami i to w najróżniejszych sytuacjach.
Na to pokręcenie kilka razy nie masz czasu. Na egzaminie podczas parkowania masz czas na to aby wjechać z ciągle obracającymi się kołami. Jeśli się zatrzymasz - poprawka i... I tyle. jak źle zrobisz poprawkę - koniec egzaminu. Nie wiem kto tak wymyślił, ale widocznie zależało mu na naszej, egzaminowanych osób kasie. A nie na nauczeniu czegokolwiek.
Co do osoby, która ewentualnie siedzi obok mnie - to jest nic. Znacznie gorzej jest, jeśli masz pełną odpowiedzialność za powierzony sprzęt. Że nie dość, że rozwalisz coś, to jeszcze odpowiesz za to materialnie i stracisz źródło dochodów. To jest o wiele gorsze, niż to że stracić możesz te 122 PLN za egzamin (albo i więcej), bo Fabia na pewno ma AC/OC i odpowiedzialność egzaminatora.

@Raffi.
Te samochody nie musza być wymieniane. Wystarczy tylko/AŻ, że będą faktycznie sprawne i bez oczekiwania na nic będą miały wymieniane sprzęgla i naprawiane inne części. Bo jesli w takiej Fabi cholernie ciężko wyczuć sprzęgło to znaczy, że jest kompletnie rozj...ana. Nie wiem czy jeździłeś już kiedyś tajotą? Pojeździj sobie przy okazji, sam zobaczysz, że nierozjechana Fabia sama jedzie. A tajota - nie. Ba. Przeciętna tajota da się wyczuć. Poza przedstawicielem klasy SUV, który w opcji w jakiej ją wyłapałem - nie ruszy pod górkę z jakimś egzaminatorem nawet bez kilku prób obok górki wpierw. ;>
Co do czujników i elektroniki i innych tam takich - być może. Nie miałem do czynienia jako siedzący przed kierownicą z takimi samochodami, które miałyby takie wymagania. Za to miałem do czynienia z silniczkami do łódek ;P I ręcznie obczaiłem parę spraw związanych z odpalaniem tego szmelcu z jakim się spotkałem... Gdzie nie pomagał guziczek "ssanie" :P A zdarzyło się też kiedyś, że kumpel szarpnął linką za rozrusznik, zgodnie z instrukcją i... Linka została mu w rączce. :D A Ty mi mówisz o kiepskim traktowaniu stacyjki kluczykiem - ech wygodni jesteście ;D
Co do parkowania - próbowałeś kiedyś parkować jachtem na Mazurach? Ja miałem do czynienia z DeZią, kiedy sam wracałem z Gizycka do warszawskiego Zegrza. Sam. Sztuk jeden. Wiesz jak wygląda wtedy sztrandowanie na brzegu Pisy kiedy goni Cie potrzeba? Wiesz jak wygląda samotne podejście do kei w Mikołajkach, albo podejście do plaży obok stacji benzynowej, aby napełnić baki? To jest zabawa na całego. A nie na lądzie, gdzie zaciągniesz hamulec i... stoisz. Na wodzie nie ma "hamuj!". Na wodzie możesz spróbować rzucić kotwicę. Ale jak zrobisz to źle to... Może nie być w ogóle czasu na powtórkę. za to mogą być straty.

Co do katowania przez kursantów - pamiętaj, ze to jest tylko 30 godzin! Praktycznie ten kursant będąc w niezłym stresie (każdy jest!) musi wykonać normalne czynności, których de facto do tej pory mało co robił. Taki kursant często nie miał żadnego dostępu do samochodu, nie jeździł nim i nagle postawiony przed takąm opcją prawie samodzielnego poruszania się, dodatkowo pod wpływem nerwów - może robić głupoty. I będzie je robił!
Dlatego taki kurs nie powinien trwać 30 godzin, ale znacznie więcej. Przynajmniej z 50 - aby pewne rzeczy "weszły w krew" i zostały automatyzowane. I moim zdaniem kurs nie powinien się odbywać na zasadzie jeżdżenia tylko na 1 modelu bo za moment taki świezo co upieczony wsiądzie do jakiegoś opla i co? Będzie próbował nim się zmieścić między tyczki stojąc metodę kręcenia kierownicą na łuku czy podczas parkowania, jak go uczył instruktor?! NONSENS!

@Lucy - dokładnie. Zażyj, Zakuj, Zdaj, Zapomnij. I potem taki lebiega wymusza pierwszeństwo na rowerzyście na przejeździe rowerowym, bo...... jego NIE nauczyli! Nie nauczyli myślenia a na teście nie trafił na 1 z..... 2 pytań? No i niestety. Nie pamięta. Za to doskonale może pokazać gdzie ma zbiorniczki jakiego płynu, ale tylko w Skodzie Fabii :>>> Co prawda w każdym innym samochodzie będzie miał ustawione inaczej, ale co to za problem aby uczyć na pamięć rozkładu guziczków akurat w Skodzie Fabii? ;>>>


Na koniec interesujące fajne linki:

http://moto.pl/Porady/1,115890,13042767,Co_daje_kurs_prawa_jazdy_.html
http://moto.pl/Porady/1,115890,13295740,Prawo_jazdy_po_nowemu__Balagan_i_niekompetencja.html#BoxMotoTxt

Krótko mówiąc: burdel i bałagan. A skutki takie same jak poprzednio, czyli zmiany kosztem naszych, egzaminowanych pieniędzy, które nie wniosą zbyt wiele i tak jak do tej pory świezo co upiecozny posiadacz prawajazdy nie umiał prawie nic, tak teraz będzie umiał tylko minimalnie więcej.

Moim zdaniem - ten modem nauki jazdy powinien się zmienić i może nawet zamiast wymyślać coraz to nowe hybrydy - może warto ściągnąć np. cały model amerykański, gdzie przez rok przed zdaniem egzaminu kandydat jeździ z kimś jeszcze samochodem, pod czyimś okiem i się uczy co i jak?