Autor Wątek: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio  (Przeczytany 11706 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

storm

  • Gość
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,10538963,Komunikacja_dla_twardzieli__gorzej_niz_w_metrze_w.html
Cytuj
Narzekacie, że ciężko jest przedostać się przez zamkniętą Pragę? Na wcześniejszych odcinkach jest jeszcze gorzej. Oto historia podróży z Wołomina opisana przez naszą czytelniczkę.
[...]


Polecam przeczytać całość. Robi wrażenie i gdybym miał osobiście stać w korku samochodem/skuterem/rowerem lub stać w MEGATŁOKU w tramwaju/podciągu to jednak mimo wszystko bym chyba wybrał to pierwsze, bo ne jestem zwierzęciem, ale Człowiekiem.
Tylko ciekawe, co na to KM i ZTM? jak zwykle pewnie, oleją...


Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #1 dnia: 26 Paź 2011, 20:33:17 »
A ja bym się po prostu nie wyprowadzał na zadupie, by później stamtąd godzinami dojeżdżać narzekając na wszystko co popadnie. Bo zwykle jednak problem mają ci mieszkający poza miastem.

A opisywanie w artykule Kolei Mazowieckich jako komunikacji miejskiej to już w ogóle jakiś ponury dowcip, albo zwyczajny brak wiedzy :P Zwłaszcza linii Wołomińskiej, która w mieście Warszawie nie ma nawet dwóch stacji na swojej trasie :P

---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline adriansocho

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 614
  • Płeć: Mężczyzna
  • All terrain, all mountain.
    • Profil na fejsie
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #2 dnia: 26 Paź 2011, 20:53:21 »
Jak się szuka pracy w miejscu oddalonym o 40km to tak bywa. Dlaczego ci ludzie sobie nie znajdą pracy w Wołominie? Albo się przeprowadzą do Warszawy? Albo inaczej, po co się ograniczać, sugeruję pracę znaleźć w Łodzi, Wrocławiu.


 Ja w obecnej sytuacji mogę się naśmiewać, bo do pracy mam 15 m (łącznie z wizytą w łazience przed pracą) i chodzę tam w kapciach, ale jak pracowałem na etacie to miałem do pracy 15 min rowerem.
AdrianSocho

Offline kultowy

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 310
  • Płeć: Mężczyzna
  • ...tylko jak krzyk cichnie przyjaźń
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #3 dnia: 26 Paź 2011, 21:20:53 »
nie obraźcie się Panowie, ale pitolicie banialuki ;)

do podwarszawia to się wyprowadzają dorobkiewicze, ci opisani to pewnikiem mieszkańcy wołomina i okolic od urodzenia.

pracy tam nie znajdą bo pracy tam niezbyt wiele. taki urok aglomeracji - jest miasto matka (praca) i miasteczka satelity (sypialnie). do warszawy się nie przeprowadzą bo mieszkanie w tym mieście to dobro luksusowe - na zakup mało kogo stać zaś wynajem to pieniądze psu w d**** - płacisz pół pensji na kwadrat, który nigdy nie będzie twój.
przerąbane jak w ruskim czołgu.

ja mieszkam w warszawie a gdybym uskuteczniał dojazdy komunikacją zbiorową to miałbym podobnie, nieco krócej ale też jak sardynki. zresztą pewnie się w grudniu/styczniu przeproszę ze zbiorkomem... już się boję normalnie ;)
pozdrawiam,
grzech aka straszny bibliotekarz

storm

  • Gość
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #4 dnia: 26 Paź 2011, 21:40:19 »
To nie jest takie proste Panowie... Aby kupić mieszkanie w Warszawie trzeba mieć kupę kasy. Bo to nie są już czasy PRLu (vide Alternatywy 4), nie wystarczy się zapisac i odkładać po sto złotych i ktoś tam kiedyś to mieszkanie DA. otóz to, mieszkania się kupuje i płaci się cenę rynkową, często nawet bardzo daleką od kosztu wybudowania takiego mieszkania. No ale mamy kapitalizm i wolny rynek...


W związku z tym, przeciętna rodzina mająca/chcąca posiadać dziecko nie kupi sobie kawalerki 25m2 i nie zamieszka w niej, tylko będzie szukała miejsca, gdzie będzie w stanie normalnie egzystować przez nastepne minimum kilkanaście lat. I mając do wyboru bród, syf, śmierdzące powietrza i warunki bytowania w kawalerce z lat PRLu lub nowoczesne mieszkanie 2 pokojowe, w nowym budynku, z ładnym otoczeniem i pachnącym roślinnością powietrzem (choćby to było pole rolnika!) - wybierze to drugie.
A że dojazd? Daleko? No trudno. Ale chyba lepiej mieszkać na 40-50m2 niż na 25? Zwłaszcza z dzieckiem i żoną, nie sądzicie? Bo to, że każdy z nas osobna może sobie pomieszkać nawet i w namiocie to jest jasne jak słońce. Ale czy sprowadzicie w takie miejsce na stałe malutkie dziecko? Bo ja nie. I bardzo chcę tego, aby moje dzieci miały jak najlepszy start, z pominięciem etapu mieszkania w dziupli/.norze/jaskinii... ;)


Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #5 dnia: 26 Paź 2011, 22:29:53 »
do podwarszawia to się wyprowadzają dorobkiewicze, ci opisani to pewnikiem mieszkańcy wołomina i okolic od urodzenia.

Ja bym obstawiał, że to właśnie Oni najgłośniej krzyczą. Developer wmówił im, że to będzie idylliczne osiedle na zielonym uboczu, z "dobrym skomunikowaniem z centrum", albo "jedynie 20 minut od centrum", a Oni uwierzyli i się teraz tego domagają.

Rdzenni mieszkańcy, co dojeżdżają do WAW od zawsze, przynajmniej ci których znam, nie narzekali. Zdążyli przywyknąć, bo z wjazdem do Wawy zawsze było kiepsko.


pracy tam nie znajdą bo pracy tam niezbyt wiele. taki urok aglomeracji - jest miasto matka (praca) i miasteczka satelity (sypialnie).

No i właśnie miasto powinno temu przeciwdziałać. Skoro w Zachodniej Europie się udało, to i u nas się da. Trzeba tylko to jasno powiedzieć - Warszawa to nie Wołomin i Pruszków, więc nie oczekujcie, że Koleje Mazowieckie będą jeździły niemal puste i co 5 minut. Dojazd z zadupia zawsze będzie trwał, bo po prostu musi trwać. I zawsze będzie niewygodny, bo chętnych do takiego dojazdy jest już dziś więcej niż dróg i pociągów. I wciąż ich przybywa.


do warszawy się nie przeprowadzą bo mieszkanie w tym mieście to dobro luksusowe - na zakup mało kogo stać zaś wynajem to pieniądze psu w d**** - płacisz pół pensji na kwadrat, który nigdy nie będzie twój.

Teraz wydają pół pensji na samochód (albo kilka, bo nie zawsze rodzina jednym samochodem daje radę się obsłużyć dojazdy dla wszystkich członków), z którego mogliby zupełnie zrezygnować, gdyby mieli blisko. W zasadzie żadna różnica ekonomiczna. Poza tym, że mieszkając bliżej nie traci się tyle czasu.


ja mieszkam w warszawie a gdybym uskuteczniał dojazdy komunikacją zbiorową to miałbym podobnie, nieco krócej ale też jak sardynki. zresztą pewnie się w grudniu/styczniu przeproszę ze zbiorkomem... już się boję normalnie ;)

To "krócej" to wbrew pozorom ważna rzecz. Inaczej jest stać na palcach przez 10 minut, a inaczej przez godzinę.

Mieszkając w mieście nie ma tez dramatu jak puścisz jeden pełny tramwaj - za 3-4 minuty będzie kolejny. Na zadupiu z autobusem/pociągiem co godzinę nie zmieszczenie się do środka to gwarancja godziny w plecy, a to już boli - niezależnie, czy śpieszysz się do pracy, szkoły, na spotkanie, czy do znajomych na imprezę.

Inaczej jest zapewnić Ci tramwaj co 5 minut na krótkiej trasie np 5km, a inaczej zapewnić satysfakcjonującą częstotliwość takich samych tramwajów na trasie liczącej 25km. Po prostu trzeba wtedy tych tramwajów 5x więcej. I 5x więcej pracowników, i 5x więcej obsługi do taboru, 5x więcej miejsca w zajezdni. A później energii do tramwajów lub paliwa do autobusów. Krótko mówiąc jest to makabrycznie drogie - dlatego linie podmiejskie są droższe i mają gównianą częstotliwość.

Generalnie zawsze dojazd z daleko odsuniętych osiedli będzie gorszy. A zza miasta to już w ogóle, bo gmina nie ma najmniejszego powodu by zadbać o super jakość transportu poza swoim terytorium, uszczęśliwiając nie swoich mieszkańców i nie swoich wyborców. Woli te same autobusy wykorzystać u siebie i dbać o własnych obywateli/wyborców. W dodatku z 5x lepszym skutkiem, bo trasy są krótsze i do poprawy czegoś trzeba mniej taboru niż na linie długie.


przeciętna rodzina mająca/chcąca posiadać dziecko nie kupi sobie kawalerki 25m2 i nie zamieszka w niej, tylko będzie szukała miejsca, gdzie będzie w stanie normalnie egzystować przez nastepne minimum kilkanaście lat. I mając do wyboru bród, syf, śmierdzące powietrza i warunki bytowania w kawalerce z lat PRLu lub nowoczesne mieszkanie 2 pokojowe, w nowym budynku, z ładnym otoczeniem i pachnącym roślinnością powietrzem (choćby to było pole rolnika!) - wybierze to drugie.
(...)A że dojazd? Daleko? No trudno. Ale chyba lepiej mieszkać na 40-50m2 niż na 25?


Wybór jest logiczny, każdy woli większe. Warto jednak zauwazyć, że nie wielkością mieszkania mierzy się jakość życia w nim.

Jeżeli życie w wymarzony M ma polegać na tym, że wstaję o 5, by dojechać w 2h do miasta w korkach, później pracować tam 10h, bo muszę utrzymać 3 samochody dla rodziny by oni też mogli dojeżdżać, później wracam 2h do domu by tam paść ze zmęczenia na twarz nie widząc rodziny, nie mogąc cieszyć się z wielkości mieszkania, ani zielonego otoczenia i nie mając na nic czasu, to NIE, NIE LEPIEJ.

Ludzie popełniają poważny błąd stawiając znak równości pomiędzy wielkością mieszkania, a jakością życia w nim.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Rano1

  • Gość
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #6 dnia: 26 Paź 2011, 22:48:12 »
Wszystko jest względne.
Takim Zadupiem jest dla mnie (nie obraź się Raffi) Białołęka. Jak ktoś stamtąd jeździ do pracy do... Warszawy, np. na Mokotów, wcale nie ma bliżej niż np. z Wołomina na Pragę  :) Też w gruncie rzeczy jest tam masakra, bo 20 lat temu była tylko Modlińska i Toruńska oraz pola na północ od Trasy AK, a teraz nic z ulic nie przybyło a na dawnych polach jest całe miasto.
Ludzie czasem wolą pojechać w ścisku (PKP) szybciej niż np. autobusami. Mimo wszystko trochę dziwię się, że bardziej nie rozwineła się z okolic Wołomina bus-alternatywa. Widać z drogami kiepsko.  A PKP z zasady pasażerów ma w d, zajmuje się sobą.
Jak w końcu rozwalą PKP i wejdzie jakiś niemiecki przewoźnik, wówczas się poprawi.


Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #7 dnia: 27 Paź 2011, 07:48:27 »
Wszystko jest względne.
Takim Zadupiem jest dla mnie (nie obraź się Raffi) Białołęka.

Ale ja się nie obrażam. Więcej, ja się z Tobą w stu procentach zgodzę. Znaczna część Białołęki to zwyczajna wieś, a nie miasto. Stąd zresztą nazwy części dzielnicy "Białołęka wieś", "Zielona Białołęka" itp i nazwy ulic np. Cudne Manowce, Dzikiej Kaczki, Kępa Tarchomińska, Echa Leśne, Zbożowa. Problemy o których pisałem dotyczą Białołęki tak samo jak Marek, Ząbek i innych podwarszawskich miejscowości.


Jak ktoś stamtąd jeździ do pracy do... Warszawy, np. na Mokotów, wcale nie ma bliżej niż np. z Wołomina na Pragę  :) Też w gruncie rzeczy jest tam masakra, bo 20 lat temu była tylko Modlińska i Toruńska oraz pola na północ od Trasy AK, a teraz nic z ulic nie przybyło a na dawnych polach jest całe miasto.

Ja jeżdżę na Mokotów z samiutkiego początku Białołęki i powiem Ci szczerze, że miewam dość od kiedy nie mogę tego robić rowerem :) Dlatego szukam czegoś bliżej - albo pracy, albo mieszkania. Plus oczywiście leczę się, by szybko wrócić na rower.

Co mają ci, co mieszkają na tej samej Białołęce, ale o 15km dalej ode mnie, wolę nawet nie myśleć. Ja przed sobą mam tylko 1km korka do Grota, 21 linii autobusowych, niektóre jeżdżące co 3-4 minuty. I akceptowalny na rowerze dystans 15km.

Oni to mają jak na wsi miejscami - za daleko na rower, autobus raz na godzinę, zero dróg, perspektywa godziny w korku zanim dojadą do mnie i bloki pośrodku pola na którym wciąż pasą się krowy.

Zwykle zresztą te pola są na terenach zalewowych lub podmokłych. Ale hej, kto kupując mieszkanie sprawdzałby plany miejscowe i opracowania ekofizjograficzne. Lepiej wierzyć developerowi na słowo, na pewno nie wciska kitu by tylko pozbyć się wybudowanych mieszkań ;)


Mimo wszystko trochę dziwię się, że bardziej nie rozwinąła się z okolic Wołomina bus-alternatywa. Widać z drogami kiepsko.  A PKP z zasady pasażerów ma w d, zajmuje się sobą.

Po pierwsze - za duże potoki ruchu na busy. Tam mieszkają tysiące ludzi, więc busik mieszczący w porywach 20 osób jest po prostu ekonomicznie bez sensu.

Po drugie, by wozić ludzi, trzeba mieć po czum. Z Wołomina masz wyjazd szosą wojewódzką na Warszawę (wąską i często zakorkowaną), albo szosą na Radzymin i dalej krajówką na Warszawę z perspektywą korka od Marek. Tam nigdy nie będzie dobrze, nie ma co się bujać.

Poza tym mnie tam brak "marszrutek" nie doskwiera. To bardzo nieudany wymysł kapitalizmu ze wschodu. W aglomeracjach z cywilizowaną komunikacją zbiorową się tego nie spotyka.


Jak w końcu rozwalą PKP i wejdzie jakiś niemiecki przewoźnik, wówczas się poprawi.

PKP w okolicach Warszawy nie obsługuje żadnego połączenia w ramach aglomeracji. Tylko dalekobieżne :P

Masz Koleje Mazowieckie (samorządowe), które powoli, ale jednak się rozwijają. Kupują nowy tabor, poprawiają jakość. I masz SKM (miejską), która też kupuje tabor i poprawia jakość.

Ale zapóźnień z 50 lat nie nadrobi się w rok. Zwłaszcza, że tabor kolejowy do tanich nie należy. My zaczęliśmy je nadrabiać ostatnio. Jeszcze dekadę to potrwa, a cudów i tak się nie spodziewaj.

Bo jest jeszcze kwestia torów. Możesz mieć milion pociągów, ale nie zmieszczą się na torach. Tymczasem infrastruktura torowa wokoło Warszawy to lata 50-te i kilka nielicznych modernizacji, w większości nie do końca udanych.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)

Offline Bear

  • Stały uczestnik
  • ***
  • Wiadomości: 373
  • Płeć: Mężczyzna
  • abrakadabra.
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #8 dnia: 27 Paź 2011, 10:18:35 »

Cytuj
Ale zapóźnień z 50 lat nie nadrobi się w rok. Zwłaszcza, że tabor kolejowy do tanich nie należy. My zaczęliśmy je nadrabiać ostatnio. Jeszcze dekadę to potrwa, a cudów i tak się nie spodziewaj.

Bo jest jeszcze kwestia torów. Możesz mieć milion pociągów, ale nie zmieszczą się na torach. Tymczasem infrastruktura torowa wokoło Warszawy to lata 50-te i kilka nielicznych modernizacji, w większości nie do końca udanych.

i w zasadzie tu jest burek pogrzebany. Z zadupia zawsze jest trudno dojechać, ale jak ktoś się zdecydował tam mieszkać, to przeciez wie co robi. A jak mu nie pasuje, to niech się przeprowadzi. Tylko Polacy to taki naród że woli 50 lat się męczyć niż pokombinować i sobie poprawić.
A ścisk wynika właśnie z braku przyszłościowego myślenia - 20 lat temu powinna być zaprojektowana jakaś nitka kolei podmiejskiej, tramwaju dalekobieżnego czy coś. Takie połączenia są np. w między Zgierzem a Łodzią, i Konstantynowem a Łodzią. Z tego prostego powodu, że jeszcze za poprzedniego ustroju była potrzeba dojeżdżania do pracy do zakładów przemysłowych, które wybudowano poza Łodzią a nie w jej środku. No i ciągi komunikacyjne służą do dziś.

storm

  • Gość
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #9 dnia: 30 Lis 2011, 17:48:25 »
Czas dodać troszkę gorzkich żali na Koleje Mazowieckie. Oto wczoraj po pracy wyleciałem z firmy na tramwaj, udało nam się wpaść z kolegą i.... dojechać na Koratyńskiego, gdzie jakaś kretynka wjechała samochodem pod jeden z kilku tramwajów jadących przed nami. W związku z tym, pieszo ruszyliśmy na Dw.Zachodni, gdzie dzięki szybko podejmowanym decyzjom ("wsiąść do autobusu byle jakiego..."), udało nam się dotrzeć o czasie. Następnie udałem się na peron 6 i punktualnie o 18:00 wsiadłem do pociągu. Usiadłem, odetchnąłem... Minęło dziesięć minut... Kolejne dziesięć... I o 18:20 nadal siedziałem w pociągu na Dw.Zachodnim. Na szczęście Kierownik Pociągu poinformował podróżnych, że czekamy na "skomunikowanie" z innym pociągiem.
Co się okazało? Mianowiecie, czekaliśmy na JEDNĄ OSOBĘ. Bodajże jakąś tam chorą, ponoć jakąś znajomą niejakiego Struzika jadącą do... uwaga.... Łowicza (to tam gdzie podmiejskie też jeżdżą!). Dla mnie to bardzo interesujące... Bo ja z chorym kolanem zapier....alałem kilka kilometrów pieszo, aby zdążyć, a w razie czego jechać na Śródmieście i stamtąd pojechać podmiejskim... A taka "specjalna pasażerka" z powodu jakiegoś przeziębionka powoduje, że czeka na nią kilkaset osób a spółka KM - traci pieniążki...
Pociąg wyruszył z Dw.Zachodniego o 18:40. Czekaliśmy CZTERDZIEŚCI MINUT (40) na JEDNĄ PASAŻERKĘ.


Offline SeBeQ

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 593
  • Płeć: Mężczyzna
  • =============== Make Gravity Your Slave ==========
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #10 dnia: 30 Lis 2011, 18:02:48 »
Cytat: storm
Czekaliśmy 40min na jedną pasażerkę
Od zawsze są ważni i ważniejsi. Widocznie Ona była znajomą "Krzysztofa Jarzyny ze Szczecina" :D
Pozdrawiam
SeBeQ

---> Make Gravity Your Slave <---

Rano1

  • Gość
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #11 dnia: 30 Lis 2011, 20:32:07 »

Poza tym mnie tam brak "marszrutek" nie doskwiera. To bardzo nieudany wymysł kapitalizmu ze wschodu. W aglomeracjach z cywilizowaną komunikacją zbiorową się tego nie spotyka.


Mała poprawka. "Marszrutki" to nie wymysł kapitalizmu ze wschodu. Były tam w socjaliźmie. Jeździłem nimi i w Rosyjskiej SRR (marszrutnaja taksi), Łotewskiej SRR (marszrutu taksometrs) oraz w Litewskiej SRR (marszrutas taksometras).

No i jeszcze wierszyk, co właśnie wymyśliłem:

Bo nie ma jak na MarymoncieTutaj pod Laskiem, ale nie w kącieNo i są trasy wylotoweZarówno na furę, jak i na rower  :)

storm

  • Gość
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #12 dnia: 01 Gru 2011, 18:03:20 »
Panowie, wszystko ładnie i pięknie jak się siedzi w ciepłym pociągu, nikt się nigdzie nie spieszy etc... Ale jak człowiek się spieszy do domu, aby się spakować do szpitala i jeszcze ma z tym związane nerwy to... sami rozumiecie... Poza tym o ile mi wiadomo, to te pociągi nie jeżdżą do licha dla p.Struzika & znajomych, ale przede wszystkim dla innych pasażerów.
I ja się dopytywać nie będę czy ta pani miała bilet :P


Offline adriansocho

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 614
  • Płeć: Mężczyzna
  • All terrain, all mountain.
    • Profil na fejsie
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #13 dnia: 01 Gru 2011, 19:58:18 »
Poza tym o ile mi wiadomo, to te pociągi nie jeżdżą do licha dla p.Struzika & znajomych, ale przede wszystkim dla innych pasażerów.
I ja się dopytywać nie będę czy ta pani miała bilet :P

I na pewno te pociągi nie jeżdżą za pieniądze p. Struzika i sp-ki Królika, i nie za ich podatki, tylko za podatki pozostałych osób. Wstyd.
AdrianSocho

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Komunikacja dla twardzieli: gorzej niż w metrze w Tokio
« Odpowiedź #14 dnia: 05 Gru 2011, 08:47:36 »
ja z chorym kolanem zapier....alałem (...) Czekaliśmy CZTERDZIEŚCI MINUT (40) na JEDNĄ PASAŻERKĘ.

No widzisz. A ja kiedyś w Radomiu przyszedłem o godzinie 16:30 na pociąg odjeżdżający o 16:10 i pojechałem pociągiem o 15:40. Czy jakoś tak.

To mnie wiele nauczyło. Koleje żyją własnym życiem, bieganie za pociągami by się nie spóźnić zupełnie nie ma sensu. Idzie się spokojnym kroczkiem, bo i tak wiadomo, że 40 minut opóźnienia jest jak w banku. 40 to ulubiona liczba kolejarzy. Zwykle, gdy jadę koleją pociąg spóźnia się właśnie o 40 minut. Nierzadko już na stacji początkowej.

A skomunikowania? Jak Ty byś się przesiadał, to pewnie też byś chciał by poczekali. I zdarza się, że czekają, przynajmniej na mnie kilka razy czekali. A nie jestem znajomym Struzika.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)