Warszawska Masa Krytyczna
Inne => Hydepark => Wątek zaczęty przez: qwerJA w 06 Mar 2014, 01:58:27
-
Ostatnio dzięki postowi wklejonemu przez znajomego na fb (dotyczącym dramatycznych poszukiwań zaginionej artystki, która zbiegła z ZK na Białołęce) odkryłem zaskakujące medium lokalne, a w nim całe morze artykułów, przy których tvnwarszawa wymięka.
Najciekawszy i zarazem ad rem : http://kurierzurominski.pl/189402,On-zabil-nasza-siostre-Chcemy-sprawiedliwosci.html#axzz2v8OeuoEX
-
Klasyczna Polska Powiatowa. Przejedź się na dowolne zadupie, najlepiej na wschód Polski i kup tam jakąkolwiek prasę lokalną. Im większa wiocha i bardziej lokalny tytuł, tym ciekawsze pod tym względem artykuły.
A tak BTW, to temat nierowerowy, raczej do Hydeparku. Bo o rowerach tu ani słowa nie ma :P
-
Też się wahałem czy nie do hydeparku 8)
-
Wracając do tematu. Pamiętam artykuł z jakiejś Piszowskiej gazetki, który opowiadał o dramacie mieszkańców jednej z tamtejszej drogi, którzy uskarżali się na - cytuję: "brak chodników, w dodatku nieoświetlonych (https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1659028455853&set=a.1657879427128.69703.1841408061&type=3&src=https%3A%2F%2Ffbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net%2Fhphotos-ak-frc1%2Ft31%2F279682_1659028455853_2732860_o.jpg&smallsrc=https%3A%2F%2Ffbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net%2Fhphotos-ak-ash3%2Ft1%2F267706_1659028455853_2732860_n.jpg&size=1000%2C664)".
Z tej samej gazety dowiedziałem się (to był 2010 rok, wakacje), że w Piszu mają już rondo "im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego". Ronda szukałem w Piszu dobre dwie godziny - bo nawet miejscowi nie wiedzieli, że coś takiego jest :D
Od tej pory czytam zawsze lokalne gminne gazetki, ilekroć tylko jestem na wsi.
-
Od tej pory czytam zawsze lokalne gminne gazetki, ilekroć tylko jestem na wsi.
Robię tak samo. Pomijając, że jest to całkiem fajna rozrywka, to można się jeszcze dowiedzieć, co gryzie lokalną społeczność. A że mamy jako naród niemal wrodzoną skłonność do narzekania, dzięki temu bardzo szybko w krótkiej rozmowie można nawiązać nić porozumienia z napotkanymi mieszkańcami.
W ten sposób znienawidzony burmistrz lub urzędnik, czy inny lokalny wyzyskiwacz będący bohaterem lokalnej prasy, nie raz "pozwolił mi" znaleźć trochę tańszą kwaterę, oddać butelki bez paragonu, lub uniknąć zakupu wędliny trzeciej świeżości. Także zdecydowanie polecam.
-
O tak, ma to też jeszcze jedną zaletę - jak miejscowi słyszą "Warszawiak" to im się robi grymas na twarzy i potrafią być bezinteresownie niemili. Ale gdy gość z Warszawy umie pogadać o ich problemach, interesuje się, dopytuje, rozmawia, da się wymarudzić z bolączek, to jakoś niechęć do "Warszawki" znika.
To ważne nie tylko z powodów pragmatycznych (pozwala - jak napisałeś - załatwić różne rzeczy nie do załatwienia), ale i wizerunkowych. Potem na kolejnych warszawiaków patrzą mniej krzywo ;)