Warszawska Masa Krytyczna

Inne sprawy rowerowe => O rowerach w mediach => Wątek zaczęty przez: remitent w 06 Maj 2013, 13:16:11

Tytuł: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: remitent w 06 Maj 2013, 13:16:11
Pamiętacie wypadek z sierpnia zeszłego roku, gdzie zginęły 3 osoby?

http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=%2F20130503%2FREG12%2F130439991

cytaty:

"Rowerzyści, w których wjechało rozpędzone auto winni są tragedii na drodze ? uznał biegły sądowy. W jego ocenie fakt, że kierowca jechał z prędkością 150 km na godzinę nie miało żadnego znaczenia."

"W ocenie eksperta to rowerzyści stojący na jezdni i na jej poboczu przyczynili się do zdarzenia. Natomiast zachowanie kierowcy, w ocenie biegłych, nie miało żadnego znaczenia."
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: GFM w 06 Maj 2013, 15:11:24
Bo to jest tak:
Wszelkiej maści mecenasy to zakała rasy ludzkiej.
Żyją z ludzkiej krzywdy i ssą niczym pijawki.
A tak na prawdę to niczego pożytecznego nie
wnoszą.
Gdyby nie ich koledzy "po fachu" to by już dawno
z głodu zdechli.


Kierowca naćpał się jakichś prochów, gnał 150
i za samo to powinien za kraty trafić.
Jak nie do pudła to na odwyk.
A on do tego ludzi zabił i co?
Pewnie niewinny. Pomroczność jasna narkotyczna.

Kilka dni temu na Grochowskiej były wyścigi.
Też się naćpali i kto szybciej.
Ile to trzeba się naćpać by po ulicy 150 jechać?
Efekt: kierowca na miejscu, tył autobusu do
remontu. Autobusu szkoda. Za nasze podatki
był kupiony. Ubezpieczyciel za szkody poczynione
"w stanie" odpowiedzialności finansowej nie ponosi.
A samobójca już niczego nikomu nie odpracuje.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: remitent w 06 Maj 2013, 15:24:29

był kupiony. Ubezpieczyciel za szkody poczynione
"w stanie" odpowiedzialności finansowej nie ponosi.
Ponosi.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Fochna w 06 Maj 2013, 15:51:42
Cytuj
Wszelkiej maści mecenasy to zakała rasy ludzkiej.
Po pierwsze: foch :P
Po drugie - biegli to nie mecenasy. Tu prawdopodobnie wypowiadali się biegli ds. ruchu/transportu/bóg wi czego.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 06 Maj 2013, 16:31:10
Biegli to wogle osobna bajka.

Często urządzają sobie prywatne turnieje i wzajemnie się wygryzają.
Powołaj dwóch jeszcze takich co się bardzo lubią to masz pewność że każdy napisze co innego.
Na tych od drogownictwa to się nie znam, ale ci z uprawnieniami budowlanymi i technicznymi to generalnie tak mają że każdy chce zabłysnąć swoją fachowością - a mają pewność że nikt nie zrozumie co gadają :P

Inna cudowna sytuacja, to kiedy ci wspaniali inżynierzy i niedoszli laureaci nagrody nobla z fizyki, zajmują się interpretacją przepisów i pisaniem opinii prawnych, zamiast oceniać stan faktyczny :P
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 06 Maj 2013, 20:34:28
Jakbyście mieli wątpliwości kim są tzw. "eksperci" od bezpieczeństwa ruchu drogowego w Polsce, to już ich nie macie. Kijem ich nalezy odganiać od tematu rowerów, tacy z nich specjaliści.

Na szczęście Prokurator zachował się bardzo rozsądnie i po prostu nie uznał tych bzdur za rzetelną ekspertyzę.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 07 Maj 2013, 10:44:30
Kierowca naćpał się jakichś prochów, gnał 150
i za samo to powinien za kraty trafić.
Jak nie do pudła to na odwyk.
A on do tego ludzi zabił i co?
Pewnie niewinny. Pomroczność jasna narkotyczna.

Zgadzam się...
 
Nie kierowca tylko naćpana kanalia za kółkiem...
Najgorzej - to dalsze życie rodzin tych kolarzy...
I ciągłe zadawanie sobie jednego podstawowego pytania - dlaczego to właśnie ich spotkało?
Są to bardzo trudne pytania - bo nie ma na nie żadnej ''zadowalającej'' odpowiedzi...
(Osoby wierzące mają trochę łatwiej - bo czasami we wspólnocie łatwiej się jest otworzyć przed innymi i tak zwyczajnie z sobą porozmawiać...  )
Oni tylko sobie trenowali, ale nie dojechali już do swych domów - gdzie na pewno czekały na nich bliskie im osoby...
Z takim odejściem chyba najtrudniej jest zrozumieć zaakceptować taki stan... Rodziny które tego doświadczyły  tego dochodzą latami do jako takiej równowagi psychicznej a niektórym nigdy się to nie udaje...

A dla tego ''kierowcy'' przynajmniej 25lat więzienia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia i ciężka praca np. kamieniołomy... I co miesięczne oddawanie zarobionej kasy rodzinom rozjechanych kolaży - wiem ze kasa życia im nie przywróci - ale pozwoli przynajmniej godnie im żyć...
A że ciężka praca też uszlachetnia - to może do tego ''kierowcy'' (i innych mu podobnych ''tłuczków''!) może coś by wreszcie trafiło...
Pozdrawiam... 
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: `L` w 07 Maj 2013, 21:50:22
Najgorzej - to dalsze życie rodzin tych kolarzy...

To nie żadni kolarze. Rodzinka turystów na grzyby sobie wyjechała. Chyba trochę pobłądzili i zatrzymali się by zorientować się, jak wracać...

Czasem warto przeczytać, zanim się coś skomentuje.

Cytuj
Pokrzywdzeni wypoczywali w naszym regionie. Tego dnia wybrali się na grzyby. Zabłądzili w lesie, gdy wracali do domu było już ciemno. W 5-osobową grupę cyklistów wjechał rozpędzony hyundai. Troje z nich, w tym 6-letnie dziecko zginęło na miejscu.
  >:(
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 08 Maj 2013, 07:17:19
To nie żadni kolarze. Rodzinka turystów na grzyby sobie wyjechała. Chyba trochę pobłądzili i zatrzymali się by zorientować się, jak wracać...

Najsmutniejsze jest to, że na szosie Sejny-Suwałki rowerowych turystów jest w sezonie zatrzęsienie. Całe wycieczki w okolicach tej szosy się kręcą, bo najpierw są Suwałki, potem podsuwalskie Krzywe (gdzie jest jezioro nad które tłumnie walą ludzie i dyrekcja Wigierskiego Parku Narodowego), potem są Wigry i klasztor przy których roi się od turystów, potem jest jeszcze kilka jezior nad które jeżdżą okoliczni turyści i Sejny. A dalej tą szosą ludzie wala na Ogrodniki i do Druskienników. Tam dosłownie wszędzie można się spodziewać całych grup turystów na rowerach.

Nikt trzeźwy nie jedzie tą szosą 150km/h, bo wiadomo, że może trafić się tam cyklista. A także pieszy bo pobocza tam nie ma nigdzie. Albo przepęd bydła. Albo ciągnik rolniczy, kombajn lub snop siana co wypadł z powyższych. Na fragmentach nie ma jak tej drogi uniknąć, nie ma alternatywy.

Już nie mówiąc o tym, że ta szosa miejscami wygląda jak kolejka górska, więc ogólnie grzanie po niej 150 km/h to pomysł mocno poroniony i w zasadzie gwarantujący wypadek - jak nie wjechanie w kogoś, to wylot autem w krajobraz. Tam miejscami to się nie powinno nawet 90 jechać. Miejscami zresztą się nawet nie da. Jak ten kretyn tam 150km/h leciał to ja nie wiem.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: GFM w 08 Maj 2013, 09:04:50
Jak ten kretyn tam 150km/h leciał to ja nie wiem.

Ależ Raffi - wiesz.
Nie jechał tylko leciał.
Niektórym to się zdarza, po Red Bullu albo mocniejszych.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 08 Maj 2013, 20:48:55
A tymczasem w TVP właśnie poleciał materiał o tym. W Wiadomościach.

I muszę przyznać, że to jeden z najlepszych materiałów o rowerach jakie widziałem w ciągu ostatnich lat. Nie wiem czy nie najlepszy. Z kilku powodów:

- Było o wypadku w Sejnach. Dokumentnie wyśmiano ekspertyzę i bzdury w niej (szkoda, że bez podania nazwisk tych "ekspertów" i wyśmiania ich personalnie, ale nie można mieć wszystkiego).
- W materiale nie padło słowo kask, kamizelka, ani alkohol. W ogóle nie było żadnych tematów zastępczych, bzdur i straszenia jaka to jazda rowerem niby jest straszna i niebezpieczna, a cykliści źli.
-W materiale nie pojawia się policjant, co jest sukcesem, bo oni zwykle pieprzą od rzeczy.
- Powiedziano, że rower to przede wszystkim środek transportu. Chyba po raz pierwszy w Wiadomościach.
-Świetnie się wypowiadał Krzysiek Woźniak ze Skołowanych. Rzeczowo, neutralnie, ale i bez ukrywania problemów np z jeżdżącymi po chodnikach.
-Z naszego podwórka pokazano absurd z warszawskimi buspasami na Poniatowskim. Już śmiało można mówić, że cała Polska się śmieje z ZTM i WRD KSP, które się tego absurdu trzymają jak ruscy Stalingradu.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Franc w 08 Maj 2013, 21:11:34
linki??, gdzie linki??
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: kocio w 08 Maj 2013, 23:10:48
Prawdopodobnie to ten materiał:

http://www.tvp.pl/publicystyka/programy-informacyjne/wiadomosci/najciekawsze-materialy/prawo-jazdy/11020599 (http://www.tvp.pl/publicystyka/programy-informacyjne/wiadomosci/najciekawsze-materialy/prawo-jazdy/11020599)

ale nie mogę potwierdzić na 100%, bo głupi Silverlight/Moonlight nie chce mi działać pod Ubuntu.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 16 Maj 2013, 10:15:59
Rzeczywiście ciekawe...
 
Ale już od dawna wiedziałem że jestem ''uczestnikiem ruchu drogowego drugiej kategorii''

O jej to nie można jeździć chodnikami Krakowskiego Przedmieścia     ;)    ?
Kurcze, bo jakoś nie wiedziałem    ;)    .
No i jak tak można z tym żyć    ;)   !
Pozdro... 
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 16 Maj 2013, 10:55:49
Jak ten kretyn tam 150km/h leciał to ja nie wiem.

Ależ Raffi - wiesz.
Nie jechał tylko leciał.
Niektórym to się zdarza, po Red Bullu albo mocniejszych.

Od kilku miesięcy ma pracę zmuszającą mnie do błyskawicznego przemieszczania się po Polsce i jazda z prędkoscią 15o km/h jest dla mnie czymś normalnym  a przy tym nie muszę zażywać żadnych wspomagaczy. Czy jeżdże niebezpiecznie... Nie bo można jeżdzić szybko i bezpiecznie tzn szybko gdy na drodze nie ma innych uczestników ruchu drogowego, szybko gdy nie przebiega przez teren zabudowany i szybko na tyle  na ile droga na to pozwoli. Niestety większość szybkich kierowców nie potrafi zwalniać gdy tego sytuacja nakazuje i dlatego mamy masakrę za masakrą.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 16 Maj 2013, 14:48:27
Od kilku miesięcy ma pracę zmuszającą mnie do błyskawicznego przemieszczania się po Polsce i jazda z prędkoscią 15o km/h jest dla mnie czymś normalnym 

Sorry, dla mnie to nigdy nie będzie normalne. Może na autostradzie lub ekspresówce, ale nie na normalnej drodze krajowej. Choć szczerze powiedziawszy to i po autostradach nie zdarza mi się jeździć 150km/h.


Czy jeżdże niebezpiecznie... Nie bo można jeżdzić szybko i bezpiecznie tzn szybko gdy na drodze nie ma innych uczestników ruchu drogowego

Nie ma innych uczestników, dobre. A kiedy na otwartej drodze publicznej masz taką gwarancję, że nie pojawi się żaden inny uczestnik ruchu lub zwierze? Bo moim zdaniem nigdy!


Przykładzik. W marcu jechałem grzecznie 90km/h krajówką, za miastem. Wczesny ranek, pusto, pogoda idealna, droga prosta i równa, widoczność po horyzont, a ja wypoczęty i w pełni sił - nic tylko grzać, "bo bezpiecznie". Założę się, że jechałbyś tam te swoje 150 km/h, bo droga naprawdę zachęcała by docisnąć gaz.

Jakieś 40-50m od maski na drogę wlazł mi facet (jak się potem okazało - pijany), który wcześniej szedł sobie z prawej, wzdłuż drogi, poboczem, w ogóle nikomu nie wadząc. Zbliżając się do Niego zdjąłem nogę z gazu, ale nic nie zdradzało, że może zacząć przechodzić przez drogę, albo że jest pijany i może coś odwalić. Na pewno byś na jego widok nie hamował z tych 150km/h do 90km/h.

Gdy wlazł, próbowałem ominąć go z lewej, jednocześnie hamując i trąbiąc by choć się zawahał, bo tyle wystarczyłoby bym go ominął. Niestety na dźwięk klaksonu i pisku kół gość wpadł w panikę i zaczął biegiem uciekać na LEWE pobocze, czyli wprost pod moje koła. Koszmar kierowcy, bo już nic nie mogłem zrobić. Zwolniony film z twarzą człowieka rozwalającą się o szybę dokładnie na wysokości oczu kierowcy, z ramieniem łamiącym się o przedni słupek, z nogami rozrywającymi przedni zderzak i gnącymi stalowe osłony pod nim, a potem z ciałem lecącym w powietrzu i bezwładnie obijającym się o barierę energochłonną po lewej stronie drogi.

(http://bzaborow.org/galer/photo/filename/96172/norm/DSC_7886.JPG20130331-28203-64gzso-0.jpg)

Co z tego, że pijany! Co z tego, że prawdopodobnie sąd mnie uniewinni... jako kierowca ZAWIODŁEM, bo powinienem był to przewidzieć, a nie przewidziałem. Muszę żyć, z tym, że potrąciłem i wysłałem do szpitala człowieka. Nie sądzę, bym zapomniał tą twarz rozwalającą się o szybę do końca życia.

A teraz najważniejsze: Facet przeżył wyłącznie dlatego, że jechałem wolno i przepisowo. Ja walnąłem gościa może przy 30-40km/h bo większość prędkości udało się wytracić na tych 40 czy 50 metrach jakie mnie do niego dzieliło. Uciekanie w lewo dało mi może jeszcze ze 2-3 metry ekstra na hamowanie. Przy takiej prędkości pieszy ma jakieś 50% szans na przeżycie (przy 60km/h ma już tylko 10%). Z mediów wiem, że podobno złamał tylko bark i się potłukł, co wydaje mi się wręcz niesamowite, bo udzielając mu pierwszej pomocy musiałem przywracać oddech, a facet był nieprzytomny.

Jadąc 150km/h "bezpiecznie" walnąłbym go tak gdzieś z prędkością 130 km/h, bo na dystansie tych kilkudziesięciu metrów więcej z pewnością bym nie wyhamował. O ile w ogóle zdążyłbym zacząć hamować, bo przy 150km/h w sekundę auto przejeżdża 41,5 metra, a przecież nikt nie jedzie np 6 godzin non stop w pełni skoncentrowany, by cały czas mieć czas reakcji 0,5 sekundy. Zrobiłbym z gościa miazgę taką, że nawet w worek na zwłoki ciężko byłoby go pozbierać. Kto wie, czy po zderzeniu nie wyleciałbym autem w krajobraz i nie uszkodziłbym też osób we własnym samochodzie. I być może poszedłbym za to siedzieć jako współwinny lub winny śmierci człowieka.


Wszystkiego na drodze przewidzieć się nie da, bo tak przewidując wszystko to byś zwariował, popadł w paranoję i w ogóle nie wyjechał spod domu.  Wsiadając do auta już z założenia ignoruje się potencjalne zagrożenie - zwłaszcza, że w 99,99% przypadków ono pozostaje wyłącznie teoretyczne, potencjalne i nic złego się nie dzieje. To usypia czujność i powoduje, że wcześniej czy później każdego coś na drodze zaskoczy.

Dlatego niestety znaczenie ma to, z jaką prędkością jedziesz, gdy już coś nieprzewidywanego się wydarzy. Możesz się zarzekać, że masz super refleks, auto, hamulce, opony, ale praw fizyki nie przeskoczysz. Długość drogi hamowania rośnie wraz z prędkością samochodu, a w zasadzie wraz z jego energią kinetyczną. Czyli droga hamowania zwiększa się nie liniowo, a w kwadracie prędkości! Manewrowość spada wraz z prędkością samochodu - znowu: w kwadracie prędkości. Przy 150km/h to co Ci wychodzi, wybiega lub wyjeżdża pod koła 50m przed Tobą możesz opisywać już w czasie przeszłym. O ile zdążysz w ogóle to dostrzec, bo im szybciej tym bardziej siada widzenie peryferyjne i tym trudniej jest zareagować na czas.

Dlatego NIE, nie da się jechać szybko i bezpiecznie. To możliwe na rajdzie, gdzie droga jest wyłączona z użytku i zabezpieczona, a Ty masz pilota, który dyktuje Ci z kartki każdy zakręt, górkę i wybój na trasie. A i tam auta wypadają z drogi i zabijają ludzi. Na normalnej drodze, w normalnym ruchu, gdzie jedziesz normalnym autem, zawsze może się zdarzyć coś nieprzewidywanego i niezawinionego przez Ciebie, co Cię po prostu zabije (czego Ci oczywiście nie życzę). Na dłuższą metę nie ma czegoś takiego jak "szybko i bezpiecznie".
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Hipek99 w 16 Maj 2013, 15:21:38
Od kilku miesięcy ma pracę zmuszającą mnie do błyskawicznego przemieszczania się po Polsce i jazda z prędkoscią 15o km/h jest dla mnie czymś normalnym  a przy tym nie muszę zażywać żadnych wspomagaczy. Czy jeżdże niebezpiecznie... Nie bo można jeżdzić szybko i bezpiecznie tzn szybko gdy na drodze nie ma innych uczestników ruchu drogowego, szybko gdy nie przebiega przez teren zabudowany i szybko na tyle  na ile droga na to pozwoli. Niestety większość szybkich kierowców nie potrafi zwalniać gdy tego sytuacja nakazuje i dlatego mamy masakrę za masakrą.
Zrozumiem ekspresówkę,  czy autostradę, choć i tam łatwo o niespodziankę typu "Cinquecento zaczyna wyprzedzać ciężarówkę i roooooozpędza się od 80 km/h" - każdy zapewne nie raz i nie dwa trafił na takiego agenta, który jeszcze do tego raz mrugnie kierunkowskazem i pakuje się pod koła; ja jeżdżąc przepisowo i tak nieraz już oczyma duszy widziałem swój przód wbity w czyjś bagażnik. Ale 150 km/h na drodze krajowej?

Rozumiem, że Ty wiesz, kiedy zwalniać, gdy sytuacja tego nakazuje. A skąd wiesz, że sytuacja tego nakazuje? "Oni", czyli ci, którzy powodują te "masakry" też na pewno to wiedzą.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 16 Maj 2013, 15:32:02
Bardzo plastycznie opisałeś ów wypadek a także bardzo trafnie ubrałeś w naukowe cyferki. Cóż... w pełni się z tym zgadzam i potwierdzam tę regułę, że SZYBKO NIE ZNACZY BEZPIECZNIE. Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.
Raffi, nigdy nie jechałeś ze mną i nie znasz ani mojego stylu jazdy ani tego na czym się koncentruję. W opisywanym przypadku wszelkie twoje domniemania są błędne i na 90 % mogę się założyć, że ów gość by doszedł do celu cało gdybym to ja prowadził ów pojazd. Tak już jest, że jedni patrząc na drogę widzą tylko ciemną nitkę ograniczoną białymi liniami a inni widzą znacznie więcej a najmniej skupiają się właśnie na owej nitce.
Czy zatem jestem idealnym kierowcą... absolutnie NIE. Co więcej jestem mordercą mającym na swoim koncie zabite psy, koty, kury oraz inne drobne obiekty latające. Czy jestem z tego dumny... absolutnie nie. Chciałby aby te istoty nadal żyły i gdybym tylko potrafił cofnąć sie w czasie to bym mógł opracować taką trasę na której bym nie spotkał owych istot.
A wracając do prędkości czy wolno znaczy bezpiecznie... ależ nie. Swego czasu wracałem z gór szybką trasą katowicką, która to była w remoncie. Ograniczenia prędkości były na poziomie 40,50,70 km/h, gęsto ustawione słupki a jazda w idealnym wężyku. Bezpiecznie... Nie. Taka jazda usypiała, traciłem koncentrację i mało brakowało a bym zaczął jeżdzić po słupkach. Z wielką ulgą wyjechałem po za obszar remontowy gdzie mogłem docisnąć do 130 i w pełni skoncentrowany bezpiecznie dojechać do domu.
To chyba by było na tyle co mam w tym temacie do powiedzenia.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 16 Maj 2013, 15:41:59
Od kilku miesięcy ma pracę zmuszającą mnie do błyskawicznego przemieszczania się po Polsce i jazda z prędkoscią 15o km/h jest dla mnie czymś normalnym  a przy tym nie muszę zażywać żadnych wspomagaczy. Czy jeżdże niebezpiecznie... Nie bo można jeżdzić szybko i bezpiecznie tzn szybko gdy na drodze nie ma innych uczestników ruchu drogowego, szybko gdy nie przebiega przez teren zabudowany i szybko na tyle  na ile droga na to pozwoli. Niestety większość szybkich kierowców nie potrafi zwalniać gdy tego sytuacja nakazuje i dlatego mamy masakrę za masakrą.
Zrozumiem ekspresówkę,  czy autostradę, choć i tam łatwo o niespodziankę typu "Cinquecento zaczyna wyprzedzać ciężarówkę i roooooozpędza się od 80 km/h" - każdy zapewne nie raz i nie dwa trafił na takiego agenta, który jeszcze do tego raz mrugnie kierunkowskazem i pakuje się pod koła; ja jeżdżąc przepisowo i tak nieraz już oczyma duszy widziałem swój przód wbity w czyjś bagażnik. Ale 150 km/h na drodze krajowej?

Rozumiem, że Ty wiesz, kiedy zwalniać, gdy sytuacja tego nakazuje. A skąd wiesz, że sytuacja tego nakazuje? "Oni", czyli ci, którzy powodują te "masakry" też na pewno to wiedzą.

Dokładnie. Ekspresówki wbrew pozorom nie są bezpieczne i mógłbym wiele takich sytuacji przytoczyć.
Skąd wiem, że sytuacja nakazuje zwolnienie bądż nawet mocne zwolnienie... nie wiem, czynię to intuicyjnie a moje intuicja opiera się na 23 letnim doświadczeniu. Jak na razie intuicja mnie nie zawiodła ale także ani na milimetr nie chcę owej granicy przesuwać w kierunku zwiększenia ryzyka.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Publius w 16 Maj 2013, 17:53:23
Bardzo plastycznie opisałeś ów wypadek a także bardzo trafnie ubrałeś w naukowe cyferki. Cóż... w pełni się z tym zgadzam i potwierdzam tę regułę, że SZYBKO NIE ZNACZY BEZPIECZNIE. Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny.

Po takim stwierdzeniu chyba bym nie chciał wsiadać z Tobą do samochodu... Brak pokory często odbija się czkawką, obyś nigdy się o tym nie przekonał.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 16 Maj 2013, 18:08:15
. Brak pokory często odbija się czkawką, obyś nigdy się o tym nie przekonał.

Mylisz się. Pokory mam mnóstwo a nos ani przez chwilę nie szorowałem po suficie. Uważam, że droga jest dla każdego i każdy ma prawo poruszać się z taką prędkością przy jakiej jest wstanie opanować samochód i nie zagrozić innym a przy tym nigdy nie wciągam się w wyścigi czy rywalizację z innymi uczestnikami ruchu.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: `L` w 16 Maj 2013, 20:45:57
Czy zatem jestem idealnym kierowcą... absolutnie NIE. Co więcej jestem mordercą mającym na swoim koncie zabite psy, koty, kury oraz inne drobne obiekty latające. Czy jestem z tego dumny... absolutnie nie. Chciałby aby te istoty nadal żyły i gdybym tylko potrafił cofnąć sie w czasie to bym mógł opracować taką trasę na której bym nie spotkał owych istot.

Zazdroszcząc Ci doświadczenia chciałbym też byś zdradził, przy którym psiaku przestałeś się zastanawiać: "Pies czy dziecko?"
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Hipek99 w 16 Maj 2013, 22:50:10
Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.
Drogi Robercie! Po Twojej pierwszej wypowiedzi byłem do negatywnie nastawiony do Twojego podejścia, ale zdecydowanie zmieniam zdanie. Mało tego, znam nawet trochę ludzi, z podobnym jak Ty stażem za kółkiem (plus-minus kilka lat). Dziwne, ale oni mają podobne zdanie o sobie. Że są doświadczeni, że wiedzą na czym się koncentrować, niektórzy mnie nawet zapraszali do samochodu, bo nie znam ich stylu jazdy, a gdybym poznał... O proszę, też to napisałeś! Argumentów za tym, że da się szybko i bezpiecznie słyszałem mnóstwo. A wiesz, co mnie zaskoczyło? Żaden z Was, o wielcy i doświadczeni, nie powie o sobie "jeżdżę szybko, jestem kretynem i nie wiem, co robię". Jakimś dziwnym trafem każdy, który jeździ "szybko i bezpiecznie", jest bardzo doświadczony i wie to wszystko, co o sobie napisałeś. I wiesz co? Ja Wam wierzę, że tak o sobie myślicie. Problem w tym, że swoją piaskownicę, w której bawicie się w "szybko i bezpiecznie", zarówno Ty, moi znajomi i setki innych mi nieznanych, budujecie sobie na drogach publicznych. I problem w tym, że codziennie kilku "szybkich i bezpiecznych" orientuje się, że "bycie wyjątkiem od reguły" się nagle wzięło i wyjechało na księżyc. A pozostał problem w postaci czyjejś pogiętej karoserii, rannego człowieka, trupa, czy, w najlepszym przypadku, własnych oberżniętych gaci.

Na to, że zmienicie zdanie o sobie, nadziei nie mam. Pozostaje mi więc nadzieja, że ktoś mądry w końcu zalegalizuje strzały z fotoradaru bez ostrzeżenia, zwiększy koszt mandatu tak dziesięciokrotnie (albo procentem od zarobków) i bardzo szybko wyczyści z Was drogę, zabierając Wam uprawnienia do "bycia wyjątkiem". Jak jest ryzyko, że ktoś zastrzeli kogoś przypadkowo, pozwolenia na broń nie dostaje; czemu miałoby być inaczej w przypadku prawa jazdy? Samochód jest równie skuteczny jak broń palna, tylko trochę bardziej bałagani.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 17 Maj 2013, 00:24:16
Rozumiem, że Ty wiesz, kiedy zwalniać, gdy sytuacja tego nakazuje. A skąd wiesz, że sytuacja tego nakazuje? "Oni", czyli ci, którzy powodują te "masakry" też na pewno to wiedzą.

@Hipek99

Kurcze chyba nie znasz robertaroberta1   :)   !!!!

No tak jesteś tu od niedawna no i w sumie to masz prawo go nie znać     ;)     !
Musisz wiedzieć że robertrobert jest kierowcą rajdowym     ;)     !
i gdzież nam małym żuczkom do Niego     ;)     !

A robertrobert1 już się tu tak dobrze - poczuł na tym forum, że już pisze swój post po swoim poście - a co tam! przecież On tak może    ::)    ...
Ciekawe co będzie dalej    :)   ?
Tak więc hipek99 - ''trzymaj szereg'' na tym forum i nie pisz ''zbędnych'' (takich - jak zacytowałem) komentarzy    ;)   ...
Pozdro...
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Hipek99 w 17 Maj 2013, 09:10:28
Nie wiedziałem o tym, że jest kierowcą rajdowym, to prawda. Jakoś jednak w kwestii prędkości jestem niereformowalny i nie wycofuję ani jednego słowa, które napisałem.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 17 Maj 2013, 10:16:58
Nie wiedziałem o tym, że jest kierowcą rajdowym, to prawda. Jakoś jednak w kwestii prędkości jestem niereformowalny i nie wycofuję ani jednego słowa, które napisałem.

@Hipek99
 
Bardzo Ciebie polubiłem chłopie...
Ale bardzo dobrze - nie wycofuj się z ani jednego Twojego słowa    :)   ...
A tak przy okazji to spójrz na moje ''ematikony'' które zmieściłem w moim poście     :)     ...

P.S. A co do kar umyślne potrącenie (wypadek) ze skutkiem śmiertelnym, to powinny odstraszać potencjalnych ''piratów drogowych''. Niestety nasze prawo kulawe jest i ci którzy wsiadają po alkoholu, albo narkotykach - w sumie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, to mało co im grozi, bo jeżeli już ich skażą - co w praktyce też może być trudne i nawet ciągnąć się latami i np. wyrok więzienia dostaną to za ''dobre sprawowanie'' wcześniej wyjdą, i może i nawet będą prawo jazdy nadal mieli - a więc ''hulaj duszo piekła nie ma''    ::)     !
Pozdro - fionotron...
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Maj 2013, 13:51:12
Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.
Drogi Robercie! Po Twojej pierwszej wypowiedzi byłem do negatywnie nastawiony do Twojego podejścia, ale zdecydowanie zmieniam zdanie. Mało tego, znam nawet trochę ludzi, z podobnym jak Ty stażem za kółkiem (plus-minus kilka lat). Dziwne, ale oni mają podobne zdanie o sobie. Że są doświadczeni, że wiedzą na czym się koncentrować, niektórzy mnie nawet zapraszali do samochodu, bo nie znam ich stylu jazdy, a gdybym poznał... O proszę, też to napisałeś! Argumentów za tym, że da się szybko i bezpiecznie słyszałem mnóstwo. A wiesz, co mnie zaskoczyło? Żaden z Was, o wielcy i doświadczeni, nie powie o sobie "jeżdżę szybko, jestem kretynem i nie wiem, co robię". Jakimś dziwnym trafem każdy, który jeździ "szybko i bezpiecznie", jest bardzo doświadczony i wie to wszystko, co o sobie napisałeś. I wiesz co? Ja Wam wierzę, że tak o sobie myślicie. Problem w tym, że swoją piaskownicę, w której bawicie się w "szybko i bezpiecznie", zarówno Ty, moi znajomi i setki innych mi nieznanych, budujecie sobie na drogach publicznych. I problem w tym, że codziennie kilku "szybkich i bezpiecznych" orientuje się, że "bycie wyjątkiem od reguły" się nagle wzięło i wyjechało na księżyc. A pozostał problem w postaci czyjejś pogiętej karoserii, rannego człowieka, trupa, czy, w najlepszym przypadku, własnych oberżniętych gaci.

Na to, że zmienicie zdanie o sobie, nadziei nie mam. Pozostaje mi więc nadzieja, że ktoś mądry w końcu zalegalizuje strzały z fotoradaru bez ostrzeżenia, zwiększy koszt mandatu tak dziesięciokrotnie (albo procentem od zarobków) i bardzo szybko wyczyści z Was drogę, zabierając Wam uprawnienia do "bycia wyjątkiem". Jak jest ryzyko, że ktoś zastrzeli kogoś przypadkowo, pozwolenia na broń nie dostaje; czemu miałoby być inaczej w przypadku prawa jazdy? Samochód jest równie skuteczny jak broń palna, tylko trochę bardziej bałagani.

Zgadzam się prawie ze wszystkim. Na to, że tak jeżdżę składa się wiele czynników. Nie ukrywam, że podstawowym czynnikiem jest organizacja pracy, która wymusza błyskawiczne przemieszczanie się. Ale za ów stan winię państwo polskie, która dopuszcza tak stan. Wiele bym dał aby respektowanie PORD było w stylu skandynawskim a infrastruktura w stylu zachodnioeuropejskim i tu nie tylko mam na mysli gęstą sieć autostrad ale przede wszystkim infrastrukturalne ograniczenia prędkości. Tymczasem w Polsce jak jest każdy widzi. Ominięcie Warszawy w szybki sposób jest praktycznie niemożliwe. Obwodnice innych miast także pozostawiają wiele do życzenia. Najlepszym przykładem jest obwodnica Białegostoku, która prowadzi po jednopasowych ulicach z mnóstwem świateł a gdy tylko wyjeżdżamy na wielopasówkę to mamy radar za radarem.
Czy zatem jestem idealnym kierowcą... absolutnie NIE. Co więcej jestem mordercą mającym na swoim koncie zabite psy, koty, kury oraz inne drobne obiekty latające. Czy jestem z tego dumny... absolutnie nie. Chciałby aby te istoty nadal żyły i gdybym tylko potrafił cofnąć sie w czasie to bym mógł opracować taką trasę na której bym nie spotkał owych istot.

Zazdroszcząc Ci doświadczenia chciałbym też byś zdradził, przy którym psiaku przestałeś się zastanawiać: "Pies czy dziecko?"

Nigdy nie miałem wątpliwości w stopniowaniu. I tak najmniej istotne dla mnie jest Życie zwierząt a najbardziej istotne jest życie innych ludzi, głownie tych niechronionych uczestników ruchu drogowego. Pomiędzy jest moje życie, życie współpasażerów i stan pojazdu czy czym akurat ta kolejność jest czysto przypadkowa.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 17 Maj 2013, 13:54:39
Bardzo plastycznie opisałeś ów wypadek a także bardzo trafnie ubrałeś w naukowe cyferki.

To nie plastyka ani cyferki, to życie. Jedziesz, jesteś super zajebisty, droga jest idealna i prosta, pogoda żyleta, samochód ekstra-sprawny i... BUM. Nagle okazuje się, że jednak coś nie było tak super jak się wcześniej wydawało.

Ja też mam 13 lat doświadczenia za kółkiem, dystans liczony w setkach tysięcy kilometrów. Ja też nigdy wcześniej nie miałem wypadku. Też uniknąłem setek jak nie tysięcy wypadków, stłuczek, czy innych sytuacji problemowych na drodze, gdzie błąd popełnił ktoś inny.. Startowałem (krótko) w KJSach, a do rajdów nie doszedłem tylko z powodu braku kasy (to jednak drogi sport). Zrobiłem dwa kursy na pierwszą pomoc, dokształcam się z przepisów, techniki samochodowej i wszystkiego co tylko może się przydać w prowadzeniu auta. W ogóle przez 13 lat miałem jedną niewielką stłuczkę (nie ze swojej winy, szkód w pojeździe było na zawrotne 500zł). W całej karierze kierowcy dostałem dwa mandaty (za złe parkowanie, nigdy za prędkość lub wykroczenie podczas jazdy). Wniosek - też mógłbym powiedzieć, że jestem och i ach mistrzunio, bo mało kto ma takie statystyki jako kierowca.

I co? I tak wysłałem człowieka do szpitala. W warunkach, w których do wypadku w zasadzie nie powinno dojść! Pomimo wielu działań jakie podjąłem, by do wypadku nie doszło. Co mógłbym zrobić więcej? Chyba tylko zwalniać przy każdym pieszym widocznym (i niewidocznym) w okolicy drogi do 40km/h, bo może też nagle wejdzie pod koła? Mało realne rozwiązanie (ciekawe ile aut jadących za mną zobaczyłbym w bagażniku), ale nic więcej do głowy mi nie przychodzi. A 40km/h bardzo kłóci się z 150km/h i z "szybko i bezpiecznie".
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Maj 2013, 14:20:26
Bardzo plastycznie opisałeś ów wypadek a także bardzo trafnie ubrałeś w naukowe cyferki.

 Jedziesz, jesteś super zajebisty, droga jest idealna i prosta, pogoda żyleta, samochód ekstra-sprawny i... BUM.

I tu sie Rafii mylisz. Bo właśnie ani prosta droga ani pogoda jak żyleta mnie nie rajcuje. Uwielbiam jeździć po bardzo krętych drogach i w warunkach pogodowych kiedy to inni kierowcy nie pojadą nawet do kościoła a od autostrad wolę lokalne drogi na których z wielkim trudem wymijają się PKSy. Na takich drogach liczy się właśnie koncentracja i umiejętności  a nie tylkoślepe dotarcie do celu.


Ja też mam 13 lat doświadczenia za kółkiem, dystans liczony w setkach tysięcy kilometrów. Ja też nigdy wcześniej nie miałem wypadku. Też uniknąłem setek jak nie tysięcy wypadków, stłuczek, czy innych sytuacji problemowych na drodze, gdzie błąd popełnił ktoś inny.. Startowałem (krótko) w KJSach, a do rajdów nie doszedłem tylko z powodu braku kasy (to jednak drogi sport). Zrobiłem dwa kursy na pierwszą pomoc, dokształcam się z przepisów, techniki samochodowej i wszystkiego co tylko może się przydać w prowadzeniu auta. W ogóle przez 13 lat miałem jedną niewielką stłuczkę (nie ze swojej winy, szkód w pojeździe było na zawrotne 500zł). W całej karierze kierowcy dostałem dwa mandaty (za złe parkowanie, nigdy za prędkość lub wykroczenie podczas jazdy). Wniosek - też mógłbym powiedzieć, że jestem och i ach mistrzunio, bo mało kto ma takie statystyki jako kierowca.

I co? I tak wysłałem człowieka do szpitala. W warunkach, w których do wypadku w zasadzie nie powinno dojść! Pomimo wielu działań jakie podjąłem, by do wypadku nie doszło. Co mógłbym zrobić więcej? Chyba tylko zwalniać przy każdym pieszym widocznym (i niewidocznym) w okolicy drogi do 40km/h, bo może też nagle wejdzie pod koła? Mało realne rozwiązanie (ciekawe ile aut jadących za mną zobaczyłbym w bagażniku), ale nic więcej do głowy mi nie przychodzi. A 40km/h bardzo kłóci się z 150km/h i z "szybko i bezpiecznie".

Pamiętasz Raffi naszą dyskusję o OGRANICZONYM ZAUFANIU... To jest temat rzeka i można podać setki przykładów kiedy należy stosować OGRANICZONE zaufanie a kiedy stosujemy BEZGRANICZNE zaufanie.

A teraz Rafii, jeśli chcemy się licytować to porównajmy cyferki

1. ty masz na koncie jednego rannego a ja ani jednego.
2. Ty masz na koncie jedną stłuczkę a ja 3
3. Ty masz na koncie kilka mandatów a ja ich co najmniej kilkanaście.

Więc kto jest lepszym kierowcą... Ja nie wiem. Zależy co dla nas jest ważne. Ja w tym przypadku wcale nie mówię, że jestem THE BEST. Ja po prostu nie mam na swoim koncie żadnej istoty ludzkiej i to jest dla mnie najważniejsze.

Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Maj 2013, 14:28:39
Nie wiedziałem o tym, że jest kierowcą rajdowym, to prawda. Jakoś jednak w kwestii prędkości jestem niereformowalny i nie wycofuję ani jednego słowa, które napisałem.

@Hipek99
 
Bardzo Ciebie polubiłem chłopie...
Ale bardzo dobrze - nie wycofuj się z ani jednego Twojego słowa    :)   ...
A tak przy okazji to spójrz na moje ''ematikony'' które zmieściłem w moim poście     :)     ...

P.S. A co do kar umyślne potrącenie (wypadek) ze skutkiem śmiertelnym, to powinny odstraszać potencjalnych ''piratów drogowych''. Niestety nasze prawo kulawe jest i ci którzy wsiadają po alkoholu, albo narkotykach - w sumie za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, to mało co im grozi, bo jeżeli już ich skażą - co w praktyce też może być trudne i nawet ciągnąć się latami i np. wyrok więzienia dostaną to za ''dobre sprawowanie'' wcześniej wyjdą, i może i nawet będą prawo jazdy nadal mieli - a więc ''hulaj duszo piekła nie ma''    ::)     !
Pozdro - fionotron...

Zgadzam się. Polskie Prawo drogowe jest bardzo kulawe tak samo jak jego respektowanie a kary za wszelkie przewinienia śmiesznie niskie. Natomiast rażąco niskie są kary za prowadzenie pojazdu pod wpływem czy za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. We wszystkich tych przypadkach samochód powinno się traktować jak broń więc za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym kierowce powinno się wysyłać przynajmniej na 25 lat do więzienia albo na dożywocie a za jazdę po alkoholu co najmniej rok więzienia i co najmniej 10 lat pozbawienia prawa jazdy.
Tylko surowe prawo i co najważniejsze nieuchronność kary spowoduje wyhamowanie piractwa na drogach  i znaczną poprawę bezpieczeństwa.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Hipek99 w 17 Maj 2013, 15:44:20
A tak przy okazji to spójrz na moje ''ematikony'' które zmieściłem w moim poście     :)     ...
No, nadziobałeś ich tyle, że nie wiedziałem, na ktore mam patrzeć. ;)

We wszystkich tych przypadkach samochód powinno się traktować jak broń więc za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym kierowce powinno się wysyłać przynajmniej na 25 lat do więzienia albo na dożywocie a za jazdę po alkoholu co najmniej rok więzienia i co najmniej 10 lat pozbawienia prawa jazdy.
Tylko surowe prawo i co najważniejsze nieuchronność kary spowoduje wyhamowanie piractwa na drogach i znaczną poprawę bezpieczeństwa.
Nieuchronność kary - owszem. Ale surowe prawo? Swego czasu za kradzież ucinano dłoń, uważasz, że było to skutecznym narzędziem? Jeśli człowieka wsadzisz za kratki na 25 lat (pominę, że kary, które sobie zażyczyłeś, nie do końca współgrają z karami za zabójstwo nieumyślne (3 mies - 5 lat)), czy to rozwiąże problem? Tak, jeśli mowa o przyszłych ofiarach. Nie, jeśli mowa o tym, kto już wypoczywa w Krainie Wiecznego Rowerowania.

Trzeba wskoczyć krok wcześniej i przypilnować, żeby nasz bohater nie zrobił nikomu krzywdy. Środek jest bardzo prosty: zabierać uprawnienia ludziom, którzy nie gwarantują odpowiedzialnego zachowania na drodze (oczywiście nie od razu i nie za pierwsze wykroczenie). W Polsce przyjęło się, że prawo jazdy się należy, a jest to tylko przywilej.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Publius w 17 Maj 2013, 16:20:49
Ja po prostu nie mam na swoim koncie żadnej istoty ludzkiej i to jest dla mnie najważniejsze.

Jak tak Cię czytam to aż się prosi żeby dodać "jeszcze..." :]
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: oelka w 17 Maj 2013, 16:26:41
Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.

Pewien pan redaktor też był wyjątkiem, też świetnie sobie radził, dużo mówił i pisał o bezpiecznej jeździe i... zabił na podporze wiaduktu swojego kolegę po fachu.
Nie chcę ciebie spotkać nigdzie na drodze.
Ludzie zbyt pewni siebie przegrywają przez swoją pewność. Oby nie kosztowało to innych.

Krzysztof
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 17 Maj 2013, 16:55:41
Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.

Pewien pan redaktor też był wyjątkiem, też świetnie sobie radził, dużo mówił i pisał o bezpiecznej jeździe i... zabił na podporze wiaduktu swojego kolegę po fachu.
Nie chcę ciebie spotkać nigdzie na drodze.
Ludzie zbyt pewni siebie przegrywają przez swoją pewność. Oby nie kosztowało to innych.

Krzysztof

@oelka

Dobrze prawisz      :)    ...
Też tak uważam      :)    ...
Pozdro...
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 17 Maj 2013, 20:48:45
A teraz Rafii, jeśli chcemy się licytować to porównajmy cyferki
1. ty masz na koncie jednego rannego a ja ani jednego.
2. Ty masz na koncie jedną stłuczkę a ja 3
3. Ty masz na koncie kilka mandatów a ja ich co najmniej kilkanaście.
Więc kto jest lepszym kierowcą... Ja nie wiem.

Wg mnie Ty, bo nikogo nie raniłeś. I nie będę pisał "jeszcze" bo szczerze Ci życzę, by tak właśnie pozostało.

Ale ja nie pisałem by się licytować, czy chwalić, że jestem zajebisty, bo zdaję sobie sprawę, że nie jestem. Mam to na zdjęciach, mam to na karoserii auta i kto wie, czy nie będę miał tego w papierach, bo nasi biegli to potrafią cuda wymyślić. Jestem boleśnie świadomy moich ułomności jako kierowca. Zresztą przed wypadkiem też byłem ich świadomy.

Moim celem było pokazać, że prędkość z jaką jedziesz ma KOLOSALNE znaczenie na drodze. Że najbardziej zajebisty kierowca, którym wierzę, że jesteś, nie zmieni praw fizyki. I jeżeli przy 150km/h auto w sekundę przejeżdża 41,5 metra, to przejeżdża. A tyle zwykle się potrzebuje na reakcję swoją i reakcję auta na twoje naciśnięcie hamulca. A potem to auto potrzebuje jeszcze ze 70 metrów na samo hamowanie (przy założeniu idealnych warunków do hamowania). I jak Ci pieszy wejdzie tak jak mi na 40-50m przed maskę, to Go rozsmarujesz po całej drodze przy tych 150km/h. I tyle będzie z "szybko i bezpiecznie".

I nawet nie pisz o omijaniu - ja tez omijałem, najbardziej jak mogłem, dalej z lewej była już tylko bariera energochłonna. Zresztą przy 150km/h zdolność pojazdu do wykonania nagłego manewru omijania jest w zasadzie zerowa. Pamiętaj, że słynne testy łosia wykonywane są przy 50-60km/h. I też nie wykonuje się tego manewru na 40 czy 50 metrach. To co dopiero przy 150 km/h.

I tu myślę, że nie ma wątpliwości.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Maj 2013, 21:13:33
Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.

Pewien pan redaktor też był wyjątkiem, też świetnie sobie radził, dużo mówił i pisał o bezpiecznej jeździe i... zabił na podporze wiaduktu swojego kolegę po fachu.
Nie chcę ciebie spotkać nigdzie na drodze.
Ludzie zbyt pewni siebie przegrywają przez swoją pewność. Oby nie kosztowało to innych.

Krzysztof

Tylko, że ten pan Redaktor pędził po mieście czyli tam gdzie potencjalnie na każdym metrze można spotkać jakiegoś uczestnika ruchu drogowego. Ja w terenie zabudowanym jadę przepisowo a tylko po za miastem w terenie gdzie potencjalnie nie ma niechronionych uczestników ruchu drogowego naciskam mocniej gaz.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Maj 2013, 21:20:13
A teraz Rafii, jeśli chcemy się licytować to porównajmy cyferki
1. ty masz na koncie jednego rannego a ja ani jednego.
2. Ty masz na koncie jedną stłuczkę a ja 3
3. Ty masz na koncie kilka mandatów a ja ich co najmniej kilkanaście.
Więc kto jest lepszym kierowcą... Ja nie wiem.

Wg mnie Ty, bo nikogo nie raniłeś. I nie będę pisał "jeszcze" bo szczerze Ci życzę, by tak właśnie pozostało.
ciach...

I z tymi słowami Raffi w 100 % się zgadzam.  Przy moich ACH i OCH doskonale zdaję sobie sprawę z ze swoich ograniczeń, ograniczeń jakie ma każdy samochód i ograniczeń jakie mają inni kierowcy. I właśnie dlatego, że znam wszystkie ograniczenia czyli słabe strony jestem wstanie wskazać swoje mocne strony. Czy ktoś dawno nie stwierdził... WIEM, ŻE NIC NIE WIEM...
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: em c w 28 Maj 2013, 15:20:40
Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.

Pewien pan redaktor też był wyjątkiem, też świetnie sobie radził, dużo mówił i pisał o bezpiecznej jeździe i... zabił na podporze wiaduktu swojego kolegę po fachu.
Nie chcę ciebie spotkać nigdzie na drodze.
Ludzie zbyt pewni siebie przegrywają przez swoją pewność. Oby nie kosztowało to innych.

Krzysztof

Tylko, że ten pan Redaktor pędził po mieście czyli tam gdzie potencjalnie na każdym metrze można spotkać jakiegoś uczestnika ruchu drogowego. Ja w terenie zabudowanym jadę przepisowo a tylko po za miastem w terenie gdzie potencjalnie nie ma niechronionych uczestników ruchu drogowego naciskam mocniej gaz.


Ale przecież szansa na to, że coś wyskoczy na drogę poza terenem zabudowanym jest mniejsza, ale nie zerowa. Jadąc czymkolwiek i gdziekolwiek (czy nawet idąc) można tylko minimalizować szansę wypadku; natomiast jeżdżenie z prędkością przekraczającą o 60 km/h dozwolony limit jest prowokowaniem nieszczęścia, w każdych okolicznościach i na każdej drodze. Jestem zaskoczony że tak ewidentny przykład myślenia "przepisy są dobre dla innych, nie dla mnie. Wiem to, bo się do nich nie stosuję i jeszcze nie miałem wypadku" można znaleźć akurat na tym forum.
Tytuł: Odp: Biegli mącą (potrójnie śmiertelny wypadek rowerowy)
Wiadomość wysłana przez: GFM w 28 Maj 2013, 21:43:32
Ale jak zapewne wiesz każda reguła ma wyjątek i ja takim wyjątkiem jestem. Czy ty przechwałka... nie zdecydowanie nie. To jest jak najbardziej opinia na podstawie 23 letniego stażu za kierowcą, stażu który nie był idealny. Na szczęście ów staż nie obfitował w żaden wypadek śmiertelny ani nawet wypadek, w którym by ktoś musiał przebywać na chociażby na L4. Wszelkie incydenty , a było ich 3, miały charakter stłuczek przy prędkościach poniżej 50 km/h.

Pewien pan redaktor też był wyjątkiem, też świetnie sobie radził, dużo mówił i pisał o bezpiecznej jeździe i... zabił na podporze wiaduktu swojego kolegę po fachu.
Nie chcę ciebie spotkać nigdzie na drodze.
Ludzie zbyt pewni siebie przegrywają przez swoją pewność. Oby nie kosztowało to innych.

Krzysztof

Tylko, że ten pan Redaktor pędził po mieście czyli tam gdzie potencjalnie na każdym metrze można spotkać jakiegoś uczestnika ruchu drogowego. Ja w terenie zabudowanym jadę przepisowo a tylko po za miastem w terenie gdzie potencjalnie nie ma niechronionych uczestników ruchu drogowego naciskam mocniej gaz.


Ale przecież szansa na to, że coś wyskoczy na drogę poza terenem zabudowanym jest mniejsza, ale nie zerowa. Jadąc czymkolwiek i gdziekolwiek (czy nawet idąc) można tylko minimalizować szansę wypadku; natomiast jeżdżenie z prędkością przekraczającą o 60 km/h dozwolony limit jest prowokowaniem nieszczęścia, w każdych okolicznościach i na każdej drodze. Jestem zaskoczony że tak ewidentny przykład myślenia "przepisy są dobre dla innych, nie dla mnie. Wiem to, bo się do nich nie stosuję i jeszcze nie miałem wypadku" można znaleźć akurat na tym forum.

Szanowny (początkujący) Kolego.
Robert to jest taki dość specyficzny przypadeczek.
Może poczytaj niektóre wątki tak od początku
i jak na tym tle wyglądają posty Roberta.
Ponieważ nas nie obraża, to ostrzeżeń jeszcze nie dostał.
Ale jeśli nadal będzie głosił takie "niebezpieczne" poglądy to kto wie?