Warszawska Masa Krytyczna

Inne => Hydepark => Wątek zaczęty przez: Woydzio w 24 Sty 2012, 09:05:39

Tytuł: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 24 Sty 2012, 09:05:39
... jednostka nieprzystosowana swoich genów nie przekaże  :D
Zginął przez głupotę kierowców i własną Mąż ginie na miejscu Fatal Crash Accident (http://www.youtube.com/watch?v=y3eQcT3NkiI#)

Woydzio
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: storm w 24 Sty 2012, 10:47:37
Typowa sytuacja z Al.Krakowskiej - przystanek tramwajowy Lipowczana. 3 pasy ruchu, na prawym zatrzymuje się coś, bo pieszy wchodzi na pasy... na środkowym pasie samochód CHYBA się zatrzyma... ooo, jednak nie, przeleciał prawie po nogach, hahaha :D I wreszcie lewy.... Ojej... Raz.... dwa... trzy...
Dziesiąty się zatrzymuje. Bo już zauwazył, że tam chyba stoi pieszy? Takie są realia w Polaczkowie.

Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Drex w 24 Sty 2012, 10:59:57
A realia w stormowie sa chyba takie, ze niedowidzisz... Facet mial czerwone swiatlo a samochody zielone. Durny kierowca go przepuszcza na swoim zielonym a pieprzniety piechociaz wchodzi na jezdnie przy swoim czerwonym.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina vs nieodpowiedzialna jazda
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 24 Sty 2012, 12:46:35
Będzie bardzo ciekawy przypadek dla sądu i prawników. Wbrew pozorom, zdarzenie to może zostać uznane jako wina kierowcy.

Owszem, pieszy miał czerwone. Nie powinien wchodzić na to przejście.

Ale z drugiej strony mamy też art 26 pkt 3 ust 2 Prawa o Ruchu Drogowym, który rzecze, że:
Cytuj
zakazuje się kierującemu pojazdem omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu
.
I tutaj kolor sygnalizacji nie gra roli - facetowi nie wolno było śmignąć tym lewym pasem obok innych aut przepuszczających pieszego. A już śmignięcie z prędkością jaką miał to może dodatkowo podchodzić pod nie zachowanie szczególnej ostrożności.

Sam jestem ciekawy jaki będzie werdykt sądu. Sporo pewnie zależy od tego, czy pieszy przeżył. Doświadczenie pokazuje, że zmarli nie mają głosu i zwykle z tego powodu częściej zostają winnymi. Po prostu nie mają jak się bronić.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 24 Sty 2012, 13:08:06
Raffi, bez żartów. Wina pieszego jest (moim zdaniem) pewna - wlazł tam, gdzie go być w tym czasie nie powinno. Jakby w czasie wyścigu Formuły 1 jakiś debil wlazł na tor i został "zdjęty" przez rozpędzony bolid to też byś się zastanawiał, czy to nie jest przypadkiem wina kierowcy?
Woydzio
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Bear w 24 Sty 2012, 13:13:22
z tego co mię uczyli na kursie prawa jazdy i jest napisane w PORD to kierowca jest winny. ominął inne pojazdy ustępujące pieszym na pasach, a tego robić nie wolno. Właśnie ze względu na takie sytuacje jaka nastąpiła.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 24 Sty 2012, 13:20:55
Z tego, co mnie uczyli na kursach prawa jazdy (fakt, dawno temu to było i przepisy mogły się ciut pozmieniać) to jak ma się czerwone to się stoi.
Woydzio
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: storm w 24 Sty 2012, 13:26:28
Przepraszam, ale czy to, że się ma zielone oznacza, że wolno wcisnąć gaz do dechy i wyłączyć myślenie? Jak dla mnie osobiście - NIE. Zielone oznacza, że wolno jechać, ale jeśli coś wejdzie pod koła to zgodnie z PoRD (jest tam nakaz niepowodowania wypadków i kolizji!!!), należałoby się zatrzymać i przepuścić/pozwolić zejść z drogi pieszemu.

Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Bear w 24 Sty 2012, 13:34:02
Z tego, co mnie uczyli na kursach prawa jazdy (fakt, dawno temu to było i przepisy mogły się ciut pozmieniać) to jak ma się czerwone to się stoi.
Woydzio

mnie też dawno temu. I w momencie kiedy pojazdy z jakiegoś powodu stoją przed przejściem dla pieszych, nie można od tak sobie ich minąć. Bez względu na kolor światła. Tu nie chodzi o konkretny paragraf PORD, to tylko zalecana interpretacja, której kiedyś uczono (nie wiem jak jest teraz), poprostu na chodzi o to żeby nie przejechać pieszego na pasach. Nawet jak ma czerwone. Nie wolno i już. Ci ludzie nawet nie wtargnęli nagle, poprostu szli, puszczeni przez 2 kierowców. Gdyby ten ostatni zastosował zasadę ograniczonego zaufania i zachował szczególną ostrożność, nic by się nie stało. W czasach gdy robiłem prawko, gość na pewno dostał by zawiasy conajmniej. Później te zasady zmieniono, przenosząc część odpowiedzialności na pieszych, więc sąd zdecyduje jak będzie. Ja puki co jeżdżę na starych, nieaktualnych w Polsce zasadach, dla tego to pieszy wpadł na mój samochód, będąc na czerwonym a nie odwrotnie, i mogliśmy obaj podróżować dalej.

Dla lepszego zobrazowania sytuacji:
Jak jedziesz ulicą a obok jest ścieżka, to nie wolno ci jechać ulicą, łamiesz zakaz, łamiesz prawo.
Ale to w cale nie oznacza że autobus ztm-u ma prawo cię rozjechać, chociaż wcale nie powinno cię tam być i prowokujesz niebezpieczną sytuację olewając przepisy.

to tylko analogiczna sytuacja, nie dyskutujmy kto i dla czego nie jeździ DDrami :0)
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: storm w 24 Sty 2012, 13:54:56
A ile razy zdarzyło się Wam dostać zielone na ulicy, a tu na jezdni przechodzi jeszcze jeden, wolniejszy zapominalski czy starszy człowiek, który chciałby, ale nie zdąży? I co wtedy? Skoro ma już czerwone to noga na gaz i wolno rozjechać i to jego wina?
Miałem kilkakrotnie na rowerze i skuterze takie sytuacje i o ile ja czekałem, aż zejdzie przed linią zatrzymania, to widziałem kilku [cenzura własna], którzy gdyby mogli (a już podsuwali się samochodami do przodu) to by rozjechali i rozdeptali - nawet własną matkę. Bo jemu się spieszy! Bo on ma blaszkę!

Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 24 Sty 2012, 13:56:54
w momencie kiedy pojazdy z jakiegoś powodu stoją przed przejściem dla pieszych, nie można od tak sobie ich minąć. Bez względu na kolor światła.

Przede wszystkim kolor światła pieszego obowiązuje w momencie WEJŚCIA na przejście. Gdy już na nim jestem, kierowca ma obowiązek poczekać aż z niego zejdę, nawet gdy światło w międzyczasie zmieni się na czerwone. Wszystko dlatego, że pieszy może być osoba starszą i iść wolniej. Może się przewrócić. Może na to przejście legalnie wejść w ostatniej sekundzie zielonego. I po czymś takim pieszy wciąż powinien móc zejść z tego przejścia żywy.

Tak samo kolor świateł dla kierowców jest istotny w momencie WJAZDU na skrzyżowanie. Opuszczać je na żółtym lub czerwonym jak najbardziej można, a kierowcy mający zielone mają obowiązek umożliwić opuszczenie skrzyżowania tym, co wciąż na nim są. Pomimo tego, że tamci mają już czerwone :P

Sygnalizacja służy do tego by określać pierwszeństwo - kto wchodzi lub wjeżdża, a kto stoi. Nie odwołuje innych niż dotyczące pierwszeństwa przepisów, w tym tego cytowanego przeze mnie.


Raffi, bez żartów.

Nie żartuję. Nawet podałem Ci paragraf PoRD byś sam sobie mógł sprawdzić, że napisałem to całkiem poważnie i mam ku temu podstawy merytoryczne :P

Jeżeli twierdzisz, że się mylę - sypnij paragrafem, który na to wskazuje, że przepis przeze mnie podany w tej sytuacji nie obowiązuje. A nie odpływasz w jakieś wycieczki osobiste :P


Z tego, co mnie uczyli na kursach prawa jazdy (fakt, dawno temu to było i przepisy mogły się ciut pozmieniać) to jak ma się czerwone to się stoi.

Na moje oko czas na repetę ;) Przepis, który podałem obowiązuje od 1997 roku w niezmienionej formie. Powinieneś go mieć na kursie.

Przy okazji. Jak sygnalizacja na przejeździe kolejowym nie pokaże czerwonego, też wjedziesz pod pędzący pociąg omijając inne auta i będziesz dochodził swoich praw przez medium? ;) Pytam z czystej ciekawości :D
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 24 Sty 2012, 14:04:48
Przepraszam, ale czy to, że się ma zielone oznacza, że wolno wcisnąć gaz do dechy i wyłączyć myślenie? Jak dla mnie osobiście - NIE. Zielone oznacza, że wolno jechać, ale jeśli coś wejdzie pod koła to zgodnie z PoRD (jest tam nakaz niepowodowania wypadków i kolizji!!!), należałoby się zatrzymać i przepuścić/pozwolić zejść z drogi pieszemu.
Zielone oznacza, że możesz jechać. I że masz prawo nie spodziewać się żadnych obiektów na kursie kolizyjnym.
mnie też dawno temu. I w momencie kiedy pojazdy z jakiegoś powodu stoją przed przejściem dla pieszych, nie można od tak sobie ich minąć. Bez względu na kolor światła. Tu nie chodzi o konkretny paragraf PORD, to tylko zalecana interpretacja, której kiedyś uczono (nie wiem jak jest teraz), poprostu na chodzi o to żeby nie przejechać pieszego na pasach. Nawet jak ma czerwone. Nie wolno i już. Ci ludzie nawet nie wtargnęli nagle, poprostu szli, puszczeni przez 2 kierowców. Gdyby ten ostatni zastosował zasadę ograniczonego zaufania i zachował szczególną ostrożność, nic by się nie stało. W czasach gdy robiłem prawko, gość na pewno dostał by zawiasy conajmniej. Później te zasady zmieniono, przenosząc część odpowiedzialności na pieszych, więc sąd zdecyduje jak będzie. Ja puki co jeżdżę na starych, nieaktualnych w Polsce zasadach, dla tego to pieszy wpadł na mój samochód, będąc na czerwonym a nie odwrotnie, i mogliśmy obaj podróżować dalej.

Dla lepszego zobrazowania sytuacji:
Jak jedziesz ulicą a obok jest ścieżka, to nie wolno ci jechać ulicą, łamiesz zakaz, łamiesz prawo.
Ale to w cale nie oznacza że autobus ztm-u ma prawo cię rozjechać, chociaż wcale nie powinno cię tam być i prowokujesz niebezpieczną sytuację olewając przepisy.

to tylko analogiczna sytuacja, nie dyskutujmy kto i dla czego nie jeździ DDrami :0)
Ci ludzie nie wtargnęli nagle tylko po chamsku weszli na czerwonym świetle wymuszając pierwszeństwo. Jestem szczerze zdziwiony, że dwóch kierowców się zatrzymało zamiast ich strąbić i wyminąć - według mnie popełnili błąd który w konsekwencji przyczynił się do wypadku. Wina w tym przypadku jest całkowicie po stronie pieszego (jestem zwolennikiem teorii, że każdy człowiek powinien ponosić odpowiedzialność za swoje czyny) - wlazł na czerwonym więc powinien wiedzieć czym to grozi.
Woydzio
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 24 Sty 2012, 14:17:09
Na moje oko czas na repetę ;) Przepis, który podałem obowiązuje od 1997 roku w niezmienionej formie. Powinieneś go mieć na kursie.

Przy okazji. Jak sygnalizacja na przejeździe kolejowym nie pokaże czerwonego, też wjedziesz pod pędzący pociąg omijając inne auta i będziesz dochodził swoich praw przez medium? ;) Pytam z czystej ciekawości :D
Jak sygnalizacja na przejdzie nie pokaże czerwonego to i tak najpierw się upewnię, czy faktycznie nie jedzie pociąg a dopiero potem ruszę. Nawet nawalony w trzy du*y nigdy nie miałem skłonności samobójczych  :P
Paragrafem nie sypnę bo szukać mi się nie chce ale jakiś czas temu w PoRD był zapis, że użytkownik drogi ma prawo spodziewać się znajomości przepisów u innych użytkowników drogi.
Woydzio
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: storm w 24 Sty 2012, 16:28:28
Woydzio - zatrzymali się właśnie po to, aby chronić tego pieszego stojącego przed tym samochodem i dać mu zabrać się z jezdni. Na ich miejscu zrobiłbym dokładnie to samo - prawdopodobnie ryzykująć tym, ze ktoś mi wjedzie w zadek (albo przejedzie obok po pieszym?) widząc zielone... :]
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Rano1 w 24 Sty 2012, 17:24:56
Granica jest tu cienka. W momencie rozpoczęcia ujęcia piesi są na pasach. Szkoda, że filmik nie rozpoczyna się kilka sekund wcześniej - można byłoby zobaczyć, czy weszli na czerwonym świetle. Kierowca, który się zatrzymał, działał zgodnie z zasadą, iż pomimo włączenia zielonego dla pojazdów, należy wpierw przepuścić pieszych, którzy znajdują się na pasach. W zaistniałej sytuacji pędzący kierowca lewym pasem i tak nie jest bez winy.
Nie zmienia to faktu, iż (prawdopodobnie tak było) wchodzenie pieszych na mrygającym zielonym plus przebieganie po pasach "z klapkami na oczach" jest wielce ryzykowne i tak może się kończyć.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Drex w 24 Sty 2012, 17:45:10
Teorie spiskowe... Debil wlazl na pasy na czerwonym i go skosili. Ma to, czego chcial.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: storm w 24 Sty 2012, 20:24:35
Ja tu widzę debila w samochodzie co jechał lewym pasem i nie zwolnił widząc dziwne zachowanie samochodów na środkowym i prawym pasie...

Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Drex w 24 Sty 2012, 20:37:37
No i sie dwa debile spotkaly. A ten co wlazl na jezdnie w czasie gdy go tam byc nie powinno- dostal za swoje.

Jesli mnie ktos zgarnie jak bede jechal na czerwonym, to nie bede winil nikogo oprocz siebie. Bo wiem ze nie tam byc nie powinno- i dlatego robie to, gdy mam stuprocentowa pewnosc ze mnie nic nie trafi.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 24 Sty 2012, 23:24:40
Zielone oznacza, że możesz jechać. I że masz prawo nie spodziewać się żadnych obiektów na kursie kolizyjnym.

Masz racje w połowie - zielone oznacza, że możesz jechać. Choć też nie zawsze. Może się zdarzyć np policjant kierujący ruchem, albo pojazd uprzywilejowany i twoje zielone staje się gie warte.

Natomiast mając zielone wręcz należy się często spodziewać obiektów na kursie kolizyjnym. Weźmy taki lewoskręt - masz zielone, a musisz puścić inne auta na kursie kolizyjnym. Albo prawoskręt - masz zielone, ale musisz ustąpić pieszym i rowerzystom na przejeździe rowerowym. Takich sytuacji mógłbym wymienić jeszcze kilka.


Jestem szczerze zdziwiony, że dwóch kierowców się zatrzymało zamiast ich strąbić i wyminąć

Cywilizacja. Może byli z Niemiec ;-)



Wina w tym przypadku jest całkowicie po stronie pieszego

Widzę, że jeżeli przepisy i rzeczywistość twierdzą inaczej, to tym gorzej dla nich ;) Niestety podobne podejście prezentuje sporo kierowców. Dlatego w tragicznych statystykach przeskoczyliśmy już nawet Rumunię :P

Granica jest tu cienka. W momencie rozpoczęcia ujęcia piesi są na pasach. Szkoda, że filmik nie rozpoczyna się kilka sekund wcześniej - można byłoby zobaczyć, czy weszli na czerwonym świetle. Kierowca, który się zatrzymał, działał zgodnie z zasadą, iż pomimo włączenia zielonego dla pojazdów, należy wpierw przepuścić pieszych, którzy znajdują się na pasach. W zaistniałej sytuacji pędzący kierowca lewym pasem i tak nie jest bez winy.
Nie zmienia to faktu, iż (prawdopodobnie tak było) wchodzenie pieszych na mrygającym zielonym plus przebieganie po pasach "z klapkami na oczach" jest wielce ryzykowne i tak może się kończyć.

Dokładnie. Jak mówiłem - sąd będzie miał ciekawy przypadek i trudną sprawę do zgryzienia. O ile pieszy przeżył, bo jak nie to jestem pewny, że zwalą winę na pieszego, nawet gdyby wszedł na zielonym.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 25 Sty 2012, 07:24:39
W tej konkretnej sytuacji (tylko przejście dla pieszych) nie było policjanta kierującego ruchem, pojazdów uprzywilejowanych, lewoskrętu czy prawoskrętu. Była prosta droga na której pojawił się pieszy idiota w czasie, w którym być go tam nie powinno.
Cywilizacja? Nie, raczej głupota i przyzwyczajanie pieszych do tego, że są świętymi krowami którym wszystko wolno. A samochód swoje waży, swoją prędkość posiada i w miejscu się nie zatrzyma.
Według Ciebie, Raffi, można przechodzić na czerwonym? Bo de facto cała sytuacja zaczęła się właśnie od tego, że debil wszedł na czerwonym a dwóch "kulturalnych" kierowców zatrzymało się zamiast zwolnić, strąbić, ominąć i pojechać dalej..
Woydzio
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Bear w 25 Sty 2012, 10:41:05
ja tam wiem ze przejście dla pieszych to miejsce gdzie kierujący ma uważać i zachować szczególną ostrożność. Jeżeli z jakiegoś powodu przed przejściem dla pieszych stoją pojazdy, i to na zielonym świetle, to sygnał, że mogło dojść do jakiegoś zdarzenia. Tak jest często na Puławskiej w stronę Piaseczna. Ludzie przechodzący po pasach są rozjeżdżani przez baranów omijających beztrosko kulturalnych kierowców puszczających pieszych. Fakt że tam często nie ma świateł, ale to jakby nie wiele zmienia, bo tak jak napisał Raffi pieszy ma prawo zejść z pasów. A kierowca zobowiązany jest przewidzieć, że na pasach mogą być piesi i własnie z nich schodzą. Jakby ci ludzie wbiegli na pasy na czerwonym, pomiędzy pędzące samochody, to nazwałbym ich debilami. Oni zostali wpuszczeni przez kierowców i powinni móc spokojnie przejść.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 25 Sty 2012, 14:05:12
W tej konkretnej sytuacji (tylko przejście dla pieszych) nie było policjanta kierującego ruchem, pojazdów uprzywilejowanych, lewoskrętu czy prawoskrętu. Była prosta droga na której pojawił się pieszy idiota w czasie, w którym być go tam nie powinno.

Nie twierdziłem, że był. To ty twierdziłeś, że jak zielone to można "gaz->deska", bo droga wolna. Ja Ci tylko pokazałem kilka przykładowych codziennych sytuacji na dowód, że się mylisz i zielone nie oznacza pustej drogi przed sobą i braku innych uczestników ruchu na kursie kolizyjnym.


Cywilizacja? Nie, raczej głupota i przyzwyczajanie pieszych do tego, że są świętymi krowami którym wszystko wolno. A samochód swoje waży, swoją prędkość posiada i w miejscu się nie zatrzyma.

To o czym mówisz to już kwestia ideologii stojącej za podejściem do bezpieczeństwa ruchu drogowego. Osobiście znam dwie takie ideologie:

Jedna zakłada, że pieszy powinien uważać gdzie włazi. Jest bardziej sprawiedliwa dla kierowców, którzy nie są "karani" za możliwe przewinienia pieszych lub mówiąc prościej: za to, że piesi bywają idiotami i czasem wbiegają pod koła za piłką, albo robić coś równie głupiego. W praktyce stosuje ją wschód europy, np Rosja. Niestety sprawiedliwość społeczna nie idzie w parze ze zmniejszaniem ilości ofiar i poprawą bezpieczeństwa. Tą ideologię nazywam ideologią "wal po osobówce bo spierdoli. Albo ideologią "moskiewską", bo podobnie jak towarzysz Stalin, nie przejmuje się "koniecznymi stratami" :P W praktyce metoda ta skutkuje statystykami jak w Polsce. Około 5000 ludzi ginie na drogach co roku, ale za to jest "sprawiedliwie". Wiwat :P

Jest też inna ideologia, która leje ciepłym moczem na sprawiedliwość społeczną, a za cel główny stawia sobie zmniejszenie liczby ofiar na drogach. Stosują ją Dania, Holandia, kraje skandynawskie, Francja (od niedawna) i jeszcze inne kraje zachodu, które twierdzą, że w bezpieczeństwie na drodze chodzi o to by było bezpiecznie, a nie sprawiedliwie. W imię tego wymyślili sobie, że kierowca prowadząc auto ma uważać na wszystkich niechronionych uczestników ruchu: pieszym, rowerzystom i generalnie innym idiotom włażącym pod koła. Właśnie dlatego, że jego auto dużo waży i nie zatrzyma się w miejscu, ma jechać tak, by w razie co zatrzymać się w porę. Dają więc pieszym przywileje, a kierowcy kolejne obowiązki i szykany, zmuszające by uważać na tych, co mogą zginąć. Jawna niesprawiedliwość, nikt się nie wstydzi mówić, że tak jest. Ale najwyraźniej działa w praktyce. Bo roczne statystyki wypadków mają takie, jakie my wyrabiamy nierzadko przez jeden długi weekend. Ta szkołę nazywam "zachodnią" lub "cywilizacją śmierci".

Kwestią ideologiczną jest co się popiera. Ja popieram szkołę zachodnią, godząc się na jej wady. Ty popierasz tą drugą, zakładam że także akceptując jej wady. Nie ma ideologii lepszych i gorszych, nie ma też kompromisów ideologicznych. Człowiek nie zmieni tego w co wierzy. Nie dogadamy się więc w tym zakresie. Proponuję by każdy został przy swoim ;)


Według Ciebie, Raffi, można przechodzić na czerwonym?

Nie powinien był przechodzić na czerwonym. I napisałem to już w pierwszym moim poście. Pieszy też złamał prawo. W tej materii się w 100% zgadzamy.

Ja po prostu twierdzę oprócz powyższego, że prawo złamał też kierowca, zatem wina pieszego nie jest taka bezsprzeczna jak napisałeś Ty.

Dlatego właśnie uważam, ze sąd będzie miał ciekawą sprawę. Sam się chętnie dowiem jak to się skończy - czy winą pieszego, czy współwiną, czy winą kierowcy. Wszystkie opcje IMO są całkiem możliwe.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Woydzio w 25 Sty 2012, 15:49:36
Dany jest przejazd kolejowy bez zapór (tylko z sygnalizatorami świetlnym, które akurat świecą na czerwono), kierowca wjeżdża na przejazd i razem ze swoją piękną furą zamienia się w nierozpoznawalny kłąb blachy, plastiku i resztek organicznych. Czyja będzie według Ciebie wina: tylko kierowcy czy maszynisty i kierowcy? Według mnie tylko kierowcy, który radośnie olał wiadomość "teraz się tu nie ładuj" wysyłaną przez sygnalizator.
Woydzio
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 25 Sty 2012, 18:14:12
Dany jest przejazd kolejowy bez zapór (tylko z sygnalizatorami świetlnym, które akurat świecą na czerwono), kierowca wjeżdża na przejazd i razem ze swoją piękną furą zamienia się w nierozpoznawalny kłąb blachy, plastiku i resztek organicznych. Czyja będzie według Ciebie wina: tylko kierowcy czy maszynisty i kierowcy? Według mnie tylko kierowcy, który radośnie olał wiadomość "teraz się tu nie ładuj" wysyłaną przez sygnalizator.

Sytuacja z przejazdem kolejowym rządzi się zupełnie innymi prawami (nie tylko prawami fizyki, ale i prawami PoRD) niż sytuacja z filmika, dlatego nie ma tu porównania. M.in. maszynisty póki co nie obowiązuje art 26 pkt 3 ust 2 Prawa o Ruchu Drogowym, który rzecze, że:

Cytuj
zakazuje się kierującemu pojazdem omijania pojazdu, który jechał w tym samym kierunku, lecz zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu

i który obowiązuje kierowcę, który znajdzie się przed DOWOLNYM przejściem dla pieszych, osygnalizowanym lub nie i niezależnie od koloru świateł.


Swoją drogą urocze jest jak próbujesz zakrzyczeć rzeczywistość ;) A wystarczyłoby tylko znaleźć przepis, który by mówił, że nie mam racji i cytowany przepis nie ma w tym momencie zastosowania. Choć moim zdaniem takiego przepisu nie ma :P
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Publius w 25 Sty 2012, 22:19:39
Tylko czy można mówić o ustępowaniu pierwszeństwa uczestnikowi ruchu który ma czerwone światło?


Swoją drogą między innymi dlatego ja, za kierownicą samochodu, raczej staram się nie nadużywać uprzejmości. Zwłaszcza jak kiedyś na Banacha zatrzymałem się przed pasami i tylko fartem facet odskoczył spod zderzaka debilowi, który lewym pasem śmignął obok mnie z prędkością światła. Lepiej jak pieszy postoi minute dłużej niż znajdzie się pod kołami. Jak piesi ładują się na czerwonym też staram się im ten pomysł za wszelką cenę wyperswadować i zatrzymuje się tylko jak ewidentnie nie dadzą mi wyboru.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Mhrok w 25 Sty 2012, 22:42:47
Właśnie z tego powodu uczą: nie przepuszczaj, gdzie masz pierwszeństwo, gdy może to spowodować chaos i dezorientacje!
Oczywiście nie chodzi mi o to, że powinni tego pieszego rozjechać wcześniej...
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Wojtek w 25 Sty 2012, 22:51:44
Ale z początku filmiku można ewidentnie wywnioskować, że ci ludzie weszli na pasy już na czerwonym świetle
...
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 25 Sty 2012, 22:57:21
Właśnie z tego powodu uczą: nie przepuszczaj, gdzie masz pierwszeństwo, gdy może to spowodować chaos i dezorientacje!
Oczywiście nie chodzi mi o to, że powinni tego pieszego rozjechać wcześniej...

Są też tacy, co uczą i piszą w fachOFFej prasie samozłomowej, żeby ostrzegawczo trąbić na rowerzystów.
 
Zależy kto co uczy i jakie ma podejście do przepisów, mnie nie lubił mój instruktor jazdy, bo potrafiłem się specjalnie zatrzymać żeby pieszego stojącego przed pasami przepuścić, widocznie wprowadzałem chaos  ;)
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Savil w 26 Sty 2012, 01:38:05
Moim zdaniem nie ma tu żadnego dylematu. Winny jest pieszy [bo wszedł na czerwonym] i winny jest kierowca [bo się nie zatrzymał, gdy samochód obok itd.]. Pieszemu należało się serdeczne obtrąbienie i zahamowanie tuż przed nim z piskiem opon - może jak by się wystraszył porządnie, to by zmądrzał.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 26 Sty 2012, 09:43:20
Swoją drogą między innymi dlatego ja, za kierownicą samochodu, raczej staram się nie nadużywać uprzejmości.

Ładny eufemizm dla łamania prawa. Póki co ustępowanie pieszym to nie uprzejmość. To obowiązek zapisany w przepisach PoRD :P Oczywiście nie mówię teraz o sytuacji, gdy pieszy włazi pod koła na czerwonym, ale o sytuacji normalnej - gdy pieszy nie łamie prawa.


Są też tacy, co uczą i piszą w fachOFFej prasie samozłomowej, żeby ostrzegawczo trąbić na rowerzystów.

Taaaa... spotkałem się nawet z kilkoma takimi, co mnie z uprzejmości i dla mojego bezpieczeństwa próbowali z drogi spychać. Serio, tak to tłumaczyli, gdy dogoniłem i zrobiłem się nieuprzejmy.

Całe szczęście, idioci tego kalibru już chyba wyginęli na filarach i latarniach, bo ostatnimi laty już ich nie spotykam.


Zależy kto co uczy i jakie ma podejście do przepisów, mnie nie lubił mój instruktor jazdy, bo potrafiłem się specjalnie zatrzymać żeby pieszego stojącego przed pasami przepuścić, widocznie wprowadzałem chaos  ;)

Ja też lubię przepuszczać pieszych na pasach. Uważam to za jedną z podstawowych moich zalet jako kierowcy, że potrafię myśleć na drodze o niechronionych uczestnikach ruchu i jechać szanując ich prawa jak, nie przymierzając, Niemiec, czy Duńczyk.

A jak mi jakiś SUV "siada na zderzak" i widać że moja przepisowa prędkość (raczej nie jeżdżę lewym pasem, czyli tym do wyprzedzania) bardzo mu przeszkadza w biciu rekordów prędkości po mieście, to wtedy lubię jeszcze bardziej.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Drex w 26 Sty 2012, 11:36:40
Cytat: Raffi
Całe szczęście, idioci tego kalibru już chyba wyginęli na filarach i latarniach, bo ostatnimi laty już ich nie spotykam.
Na 2 lutego mam wezwanie na sprawe do sadu jako pokrzywdzony. Najprawdopodobniej w sprawie kierowcy autobusu o ktorym pisalem w ubieglym roku, a ktory probowal mnie zabic na Polczynskiej.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Bear w 26 Sty 2012, 11:56:22
No to kopa na szczęście, napisz jak będziesz już po.
Tytuł: Odp: Teoria Darwina w praktyce...
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 26 Sty 2012, 12:19:00
Na 2 lutego mam wezwanie na sprawe do sadu jako pokrzywdzony. Najprawdopodobniej w sprawie kierowcy autobusu o ktorym pisalem w ubieglym roku, a ktory probowal mnie zabic na Polczynskiej.

Mam nadzieję, że wygrasz tą sprawę i facet solidnie zapłaci za to. Takim nie wolno odpuszczać.

Auto nie może służyć do samodzielnego wymierzania sprawiedliwości, bo to kończy się na walących się po gębach i mordujących się wzajemnie kierowcach w korku.