Warszawska Masa Krytyczna
Inne => Hydepark => Wątek zaczęty przez: wit w 22 Lip 2011, 09:53:45
-
Z pewną obawą zaczynam wątek. Od razu mówię: nie jeżdżę po ścieżkach, bo za dużo tam szkła zabójczego dla opon szosówki. Aha, wiem też, że piesi często po ścieżce chodzą, co jest wnerwiające. Ale rzecz dotyczy trasy wzdłuż Wisły, gdzie na długich odcinkach piesi i rowerzyści są zmuszeni do współkorzystania.
No i relacja mojego ojca (też zresztą jeździ na rowerze). Dwa razy wybrał się tam na spacer ze swoją kobietą. I stwierdził, że więcej nie pójdzie, bo: 1) rowerzyści mijają pieszych w pełnym pędzie, często robiąc to z fantazją w najbliższej odległości, tj. prawie się o pieszego ocierając; 2) przekroczenie ścieżki po wyznaczonym przejściu jest niewykonalne, gdy jedzie dłuższy rząd rowerzystów - nikt nie przepuści.
Konkluzja ojca była gorzka. Rowerzyści, na codzień doświadczający od samochodziarzy ich przewagi siłowej, którą tamci chętnie demonstrują, gdy znajdą się na swoim terenie, zachowują się często dokładnie tak samo wobec pieszych.
A mnie się zrobiło bardzo łyso, bo często rozmawiałem z ojcem, jak się zachowują wobec rowerzystów kierowcy, zresztą sporo jeździmy razem na rowerach.
Nie chcę na żaden temat polemizować. Po prostu wkurza mnie, że przez iluś tam (pewnie mniejszość) agresywnych rowerzystów cierpi cała branża, o czym łatwo się przekonać, czytając inne fora. Nikt nie pisze o tych, którzy zachowują się na trasach prawidłowo i uprzejmie, widać tylko tych, którzy (rzadziej) na ulicach wykonują nieprzewidywalne manewry i (częściej) pokazują pieszym, że są od nich silniejsi
-
są tacy to nie żart... ja osobiście jeżdżę po ulicach kiedy mogę, ale czasem muszę pojeździć po ścieżkach (chodniki omijam z daleka) i tutaj prawda jest niezupełnie taka że to rowerzyści taranują pieszych... prawda leży gdzieś pomiędzy. Są rowerzyści co mijają pieszych o włos, fakt ale też miłoby było gdyby piesi chodzili prosto a nie zataczając się jak robotnik po wypłacie, im wolniej się posuwasz do przodu tym większe masz odchyły na boki, taka jest niestety prawda, mało kto to zauważa ale idąc chodnikiem mamy tendencję do łażenia od krańca do krańca i co wtedy ten rowerzysta biedny ma zrobić jazda chodnikiem/ciągiem pieszo-rowerowym to wręcz rosyjska ruletka.
-
Chyba już o tym pisałam, ale przypomnę. Pewnego razu - idąc pieszo chodnikiem (nie ciągiem p-r) - dostałam zje*y od rowerzystki, która wyjechała mi zza pleców i poczęstowała tekstem: "Nie chodzi się całym chodnikiem!", po czym skręciła w najbliższą przecznicę pod prąd. Często też mi się zdarza, że przechodzę przez jezdnię, a tam rowerzysta wpada z impetem na pasy i lawiruje pomiędzy pieszymi. Nie jest to ani przyjemne, ani bezpieczne z perspektywy osoby przemieszczającej się "cufusem"...
-
Oczywiście Wit ma rację.
Jednak ile razy nie próbuję zatrzymać się i przepuścić pieszych przez drogę rowerową na przejściu jak prawo nakazuje, zawsze wita mnie zaskoczenie i machanie ręką bym jednak jechał.
-
@Raffi ty się nie udzielaj! ja widziałem wczoraj jak Ciebie to nawet kierowcy puszczali skręcając i robiąc Ci miejsce jakbyś był jakąś uprzywilejowaną drezyną!!!. :P Ja to się musiałem przeciskać a Ciebie puszczali :)
-
@Raffi ty się nie udzielaj! ja widziałem wczoraj jak Ciebie to nawet kierowcy puszczali skręcając i robiąc Ci miejsce jakbyś był jakąś uprzywilejowaną drezyną!!!. :P Ja to się musiałem przeciskać a Ciebie puszczali :)
Gdyby rower poziomy był takim cudownym środkiem na chamstwo lub pierdołowatość niektórych kierowców czy pieszych, byłoby fajnie. Niestety nietypowy rower, choć pomaga, nie jest panaceum.
W dodatku nie ma nic za darmo. Ja muszę na poziomie pamiętać i brać pod uwagę sprawy, nad którymi Ty pewnie nigdy nie musiałeś się zastanawiać jadąc rowerem. Po prostu taka specyfika pojazdu.
Podejrzewam, że moja jazda na poziomie i na pionie niewiele by się różniła. Ci co mieliby mnie wpuścić i tak by mnie wpuścili (mam sposób jak im to nienachalnie sugerować), a ci co by mieli być chamami lub pierdołami nadal by nimi byli. Różnica byłaby tylko w liczbie osób machających z boku lub robiących zdjęcia, bo to faktycznie rzadziej mi się zdarzało na pionowcu ;)
-
Jednak ile razy nie próbuję zatrzymać się i przepuścić pieszych przez drogę rowerową na przejściu jak prawo nakazuje, zawsze wita mnie zaskoczenie i machanie ręką bym jednak jechał.
Wtedy spoko, ja też jadę. Ale dziś - i nie jest to sytuacja wyjątkowa - zatrzymałem się na przejściu (za mną jakiś zaskoczony kierowca samochodu, bo hamując zjechałem na środek jezdni). Pan przeszedł, uśmiechnęliśmy się do siebie. Spoko.
-
Wtedy spoko, ja też jadę.
Ja różnie, zwykle jednak stoję i macham by szli - aż nie przejdą. Strasznie mnie wkurza, że jak już wytraciłem prędkość, to mi machają, że se mogę jechać i to hamowanie było psu na budę.
Jak już staję, to niech idą :)
Ale dziś - i nie jest to sytuacja wyjątkowa - zatrzymałem się na przejściu (za mną jakiś zaskoczony kierowca samochodu, bo hamując zjechałem na środek jezdni).
Tez zjeżdżam na środek, a czasem wręcz stawiam rower w poprzek. Zwykle jeszcze macham kierowcom na innych pasach by też hamowali. Zacząłem tak robić od kiedy kumpla na Starzyńskiego potrącił gówniarz w busie omijający kolejkę tych co przepuszczali pieszych.