Warszawska Masa Krytyczna
Imprezy rowerowe => Warszawska Masa Krytyczna => Zdjęcia i filmy z WMK => Wątek zaczęty przez: jerzy1234 w 25 Wrz 2016, 19:11:42
-
Słabe technicznie zdjęcia ,ale zawsze coś-https://goo.gl/photos/djSLifu7oPB997GTA (https://goo.gl/photos/djSLifu7oPB997GTA)
-
jeszcze ja biegłem :)
-
jeszcze ja biegłem :)
a z jakim wynikiem ? udało się zrobić życiówkę ?
-
Nie rozumiem tej całej koncepcji z bieganiem :P
Po co - skoro można nie biegać, tylko sobie jechać - i wciąż być 5x szybciej na mecie :D
-
Tu chodzi o możliwość pobiegania po pustych ulicach. Np ja jeżdżę na rolkach tylko na nightskejtingi. Tak długiej i dobrej jakości trasy nie ma nigdzie poza ulicami.
-
Fejsbókowy film Maratonu Warszawskiego.
Pan Wojtek i nasz szpaler
https://www.facebook.com/MaratonWarszawski/videos/10154514717304763/ (https://www.facebook.com/MaratonWarszawski/videos/10154514717304763/)
-
Nie rozumiem tej całej koncepcji z bieganiem :P
Po co - skoro można nie biegać, tylko sobie jechać - i wciąż być 5x szybciej na mecie :D
Jak zwykle przesadzasz ;)
5 razy szybciej się nie da, nawet na podróbie roweru zwanego "poziomką".
Da się 2, góra 3 razy szybciej i tego 2 i 3 nie należy dodawać :P
-
No co ty myslisz ze Raffi by nie dal rady 42km w 25min :) przeciez te plaskie rowery to sa ultra wydajne maszyny...
a na powaznie to fakt, ze ktos nie rozumie po co ludzie biegaja nie wymaga komentowania... po prostu nie rozumie i juz, moze kiedys zrozumie, moze nie... mysle ze tych paru tysiecy biegaczy na maratonach w Warszawie, czy kilkudziesieciu tysiecy w Londynie, Berlinie, Wiedniu, Nowym Jorku, Bostonie, Chicago (mozna dlugo wymieniac) to wogole nie rusza...
-
w związku z czym pozostaje wytłumaczyć Raffiemu łopatologicznie:
maraton to takie zawody "kto szybciej" na poziomkach, ale bez poziomek
:P
-
jeszcze ja biegłem :)
a z jakim wynikiem ? udało się zrobić życiówkę ?
no nie udało się :( liczyłem na więcej - jestem w formie, do tego tydzień temu (18 września) poprawiłem o minutę życiówkę na 10 km, dwa tygodnie temu (11.09) przebiegłem maraton we Wrocławiu ze stałą średnią i bez większego zmęczenia w niezłym jak na mnie czasie (03:54:25). stąd nastawiałem się na pobicie życiówki ustanowionej rok temu (03:48:24) - niestety dupa. słabość mnie ogarnęła niebywała już na 32 km, tempo spadło radykalnie, grupa z którą biegłem (na 03:45) oddalała się coraz szybciej i w okolicach 35 km straciłem kontakt wzrokowy. słabłem coraz bardziej, choć ani razu nie przeszedłem w marsz. na mecie zameldowałem się z czasem 04:00:17 - zabrakło cholernych 18 sekund. gdybym wcześniej zerknął na zegarek to może wycisnąłbym z siebie jakiś rezerwy siły, ale niestety od 37 km większość tlenu była w nogach stąd niedotleniony mózg nie działał zbyt dobrze i myślenie przyczynowo-skutkowe mocno kulało. jedyne co dobre, że w miarę wykurowałem swoje trzaskające biodro i nie kulałem w sensie ścisłym.
-
kilka zdjęć ode mnie https://goo.gl/photos/jMy6BHqC322nhy9U7 (https://goo.gl/photos/jMy6BHqC322nhy9U7)
a w tej galerii na trzech pierwszych zdjęciach jest Olaf https://plus.google.com/u/0/photos/105461477436547966778/albums/6334269166354617985 (https://plus.google.com/u/0/photos/105461477436547966778/albums/6334269166354617985)
-
Pare zaległych zdjęć od Pafki-https://goo.gl/photos/rSGAaYYR1oWGE4897
(https://goo.gl/photos/rSGAaYYR1oWGE4897)