co ma zrobić [rowerzysta], jeśli ścieżka jest tylko po jednej stronie ulicy?
- Zwykle jeśli taka jest, to umożliwia jazdę w dwóch kierunkach, jeśli nie, to ma obowiązek jazdy po ulicy. Niestety, nie wszystkie ścieżki rowerowe są dwukierunkowe. To niedoskonałość infrastruktury, która jednak nie zwalnia z obowiązku przestrzegania prawa.
Czy zawsze należy jechać po ścieżce rowerowej?
- Jeśli została wyznaczona, to tak.
Co ma zrobić rowerzysta w sytuacji, gdy ścieżkę wyznaczono tylko po jednej stronie ulicy, a cel jego podróży jest po drugiej stronie?
- Musi się tam dostać zgodnie z przepisami. Przeprowadzić rower, jeśli jest tylko przejście dla pieszych, przejechać, jeśli jest przejazd dla rowerów, i dalej pojechać jezdnią.
Problemem są nie tylko przepisy, ale także przygotowanie sprzętu. ? Z bólem muszę przyznać, że większość moich znajomych jeździ bez świateł. Nie mówiąc już o kaskach, które traktowane są jako wyraz ekstrawagancji ? mówi Karol. Choć kaski nie są w Polsce wymagane, w niektórych sytuacjach byłyby wskazane. Wprawdzie badania pokazują, że kierowcy, kiedy widzą rowerzystę w kasku, zachowują się mniej ostrożnie, ale i tak warto byłoby taką modę wprowadzić. Prawo niestety w tej kwestii milczy, ma za to wiele do powiedzenia na temat innych rowerowych spraw.
"Jeszcze kilka lat temu rowerzyści pozdrawiali się na drodze, bo było ich w Warszawie tak niewielu"
Ominęło mnie.
Ktoś chętny na kaskową ekstrawagancje? ;)
Nigdy nie goniłem za modą więc nadal będę jeździł z wiatrem we włosach.
- Do dużej liczby wypadków przyczyniają się także: nietrzeźwość kierowców, niezapinanie pasów, brak widoczności pieszych i rowerzystów, nieużywanie kasków przez rowerzystów- powiedziała Grażyna Puchalska w wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.
Co ma brak kasku u rowerzysty do przyczyn wypadku??
Co ma brak kasku u rowerzysty do przyczyn wypadku??
"Czy wyprzedzanie samochodów w korku jest dopuszczalne ?
...
Nie. Rowerzysta może wyprzedzać samochodu tylko z ich prawej strony, gdy wolno jadą w korku. Manewru wyprzedzania nie można wykonywać z lewej strony jadącego pojazdu"
Cytuj"Czy wyprzedzanie samochodów w korku jest dopuszczalne ?
...
Nie. Rowerzysta może wyprzedzać samochodu tylko z ich prawej strony, gdy wolno jadą w korku. Manewru wyprzedzania nie można wykonywać z lewej strony jadącego pojazdu"
Tylko ja uważam, że to bzdura?
Cytuj"Czy wyprzedzanie samochodów w korku jest dopuszczalne ?
...
Nie. Rowerzysta może wyprzedzać samochodu tylko z ich prawej strony, gdy wolno jadą w korku. Manewru wyprzedzania nie można wykonywać z lewej strony jadącego pojazdu"
Tylko ja uważam, że to bzdura?
Nie widziałem żeby było - moto.interia "Za co nie lubię rowerzystów""Autor" tego tekstu podpisał się "Polski kierowca". To rodzi domniemanie, że to po prostu jakiś post z ichniejszego forum w temacie "Dlaczego rowerzyści są be" czy podobnego. Ot, anonimowa porcja jadu którą można czasem dostać w twarz przez szybę samochodu, tym razem w formie tekstowej, a nawet bez wulgaryzmów.
http://motoryzacja.interia.pl/hity_dnia/news/za-co-nie-lubie-rowerzystow,1933952,415
Szkoda czasu na polemikę z artykułem na takim poziomie...Obawiam się, że brak polemiki z takimi tekstami rzucanymi na forum publicznym powoduje tylko tyle, że musimy potem podjąć tę dyskusję na jezdni.
Na drodze niewiele się dzieje z tego co niektórzy wypluwają w sieci. Ta cała wojna to fakt medialny. Odsetek głupków na siodełku i za kierownicą jest mniej więcej stały.
Dyskutując z takim tekstem, de facto nagłaśniasz ten rzekomy problem, reklamujesz autora tekstu i jego "dzieło". Ty będziesz udowadniać, że nie jesteś wielbłądem, a facet na to Ci odpowie "bo ja widziałem rowerzystę na pasach"... sprowadzi Cię na swój poziom, a potem pokona doświadczeniem :Pech... No dobra, czuję się zaprowadzony na Twoje podwórko ;)
oj tam cyklista na pasach..... A co powiecie na dwóch zroweryzowanych straszników wiejskich, patrolujących chodnik wzdłuż Puławskiej i następnie przejeżdżających przez przejście dla pieszych, by kontynuować dalej patrol chodnika??Trzeba było do nich podejść i złożyć zawiadomienie, że widziałeś strażników miejskich, którzy przejechali przez pasy ;).
oj tam cyklista na pasach..... A co powiecie na dwóch zroweryzowanych straszników wiejskich, patrolujących chodnik wzdłuż Puławskiej i następnie przejeżdżających przez przejście dla pieszych, by kontynuować dalej patrol chodnika??
Nie miałem czasu - spieszyłem się do lakiernika, żeby zawieść świeżo wypiaskowaną ramę IMK P9 a potem do domu na obiad.
A od 13:09 istna perełka ;D
(...) o śluzy rowerowe, które dzisiaj nie są jakby w przepisach określone.<facepalm>
A od 13:09 istna perełka ;DCytuj(...) o śluzy rowerowe, które dzisiaj nie są jakby w przepisach określone.<facepalm>
czujemy się odpowiedzialni za pasażerów, ich bezpieczeństwoNo tak, bo rowerzyści szaleją swoimi jednośladami po autobusie i rozjeżdżają pieszych.
Władysławowi Burzawie radnemu z Porozumienia Samorządowego pomysł się spodobał. - Zniechęci tych rowerzystów, którzy z komunikacji miejskiej korzystają dla fanaberii, albo takich, którzy planują wypad do Cedzyny, tam wypiją piwo i wracają autobusem - komentował.Rozumiem, że Radny sugeruje, że rowerzyści po spożyciu alkoholu powinni wracać rowerem.
Decyzje raczej nie zapadną szybko, bo jak widać problem jest skomplikowany
Mam nadzieję, że to dopiero początek dyskusji na ten tematTeż miałbym nadzieję, bo pewnie dobrymi ciastkami częstują.
A od 13:09 istna perełka ;DCytuj(...) o śluzy rowerowe, które dzisiaj nie są jakby w przepisach określone.<facepalm>
Też kiedyś miałem taką sytuację- kierowca jechał ścieżką i był bardzo zdziwiony obecnością rowerzysty na drodze dla
nawet nie przeszło, żeby chociaż podjąć próbę napisania do stosownego urzęduWidać normalny człowiek, nie szukający na wszystko decyzji urzędnika.
autorzy nie mają nic lepszego do roboty,Chyba nie mają, skoro zamiast objechać, to blokują i kręcą film. Zwykli zadymiarze ;)
Czy dobrze widzę, że stawiasz znak równości pomiędzy zablokowaniem przejazdu przez zaparkowany pojazd a "zablokowaniem przejazdu" przez 10 sekund przez przejeżdżający na miejsce parkingowe samochód?
Samochód nie parkował na DDR, tylko przejeżdżał.Cytujautorzy nie mają nic lepszego do roboty,Chyba nie mają, skoro zamiast objechać, to blokują i kręcą film. Zwykli zadymiarze ;)
Widać normalny człowiek, nie szukający na wszystko decyzji urzędnika.Raczej typowy polski cwaniak szukający drogi na skróty.
Samochód nie parkował na DDR, tylko przejeżdżał.Czy to w jakiś sposób wpływa na fakt, że uniemożliwił przejazd użytkownikom tej drogi? Nie, oni nie mogli z tej drogi skorzystać, bo kierowca jechał po niej. Jeżeli chcesz, to na skrzyżowaniu, gdy dostaniesz zielone, stanę rowerem przed twoim samochodem i sobie chwilę postoję, a potem powiem "przecież to tylko chwila". Też powiesz, że wszystko w porządku i jestem "normalny człowiek"?
Jeżeli chcesz, to na skrzyżowaniu, gdy dostaniesz zielone, stanę rowerem przed twoim samochodem i sobie chwilę postoję, a potem powiem "przecież to tylko chwila". Też powiesz, że wszystko w porządku i jestem "normalny człowiek"?
Jeżeli chcesz, to na skrzyżowaniu, gdy dostaniesz zielone, stanę rowerem przed twoim samochodem i sobie chwilę postoję, a potem powiem "przecież to tylko chwila". Też powiesz, że wszystko w porządku i jestem "normalny człowiek"?
Zła analogia. Zrób tak - jak zobaczysz rowerzystę przejeżdżającego na czerwonym świetle, to otocz go samochodami, zablokuj całe skrzyżowanie, i jeszcze zacznij kręcić kamerą. I krzycz, że rowerzysta blokuje ruch, bo nie możesz przejechać.
To też fajne ;) http://www.liveleak.com/view?i=344_1370900191
Wyprzedzanie samochodów
Choć na pustej drodze taki manewr wydaje się raczej spełnieniem marzeń użytkowników jednośladów, to w godzinach szczytu, staje się to całkiem możliwe.
Patrzę na to zdjęcie parę minut i nadal nie wiem kto ma tam pierwszeństwo i dlaczego. I w ogóle nie widzę możliwości tam wjazdu roweru, skoro jest zakaz jechania wzdłuż przejścia.Też mi pytanie. Pierwszeństwo ma, jak zwykle, głupota.
Patrzę na to zdjęcie parę minut i nadal nie wiem kto ma tam pierwszeństwo i dlaczego. I w ogóle nie widzę możliwości tam wjazdu roweru, skoro jest zakaz jechania wzdłuż przejścia.
Ktoś dał ciała, krytyka słuszna.
Lepiej już by było zwęzić pasy i zrobić przejazd obok. Nawet jakby szerokość pasów nie odpowiadała przepisom, to byłoby lepiej, bo przynajmniej wiadomo by było co i jak.
Owszem zapłacą. Policja i Straż Miejska działają w oparciu o prawo, a nie widzi mi się drogowca. Zgodnie z prawem to nie jest żaden przejazd rowerowy.
Owszem zapłacą. Policja i Straż Miejska działają w oparciu o prawo, a nie widzi mi się drogowca.
Fakt, nie jest to mądre rozwiązanie takie przejazdo-przejścia. Mam tylko jedno pytanie. Czy nikomu z Was nie zdażyło się nigdy przejechać rowerem po przejściu dla pieszych? Takie rozwiązanie to coś w rodzaju zalegalizowaniu przejazdu rowerem po pasach. I tak 90% rowerzystów nigdy nie schodzi z roweru na przejściu. Mało tego, przejeżdząją na czerwonym świetle po pasach. Przynajmniej mandatu nie zapłacą.
Takie rozwiązanie to coś w rodzaju zalegalizowaniu przejazdu rowerem po pasach.To jest "prawie" zalegalizowanie. "Prawie" robi wielką różnicę. Administracja publiczna to władza wykonawcza, a nie władza ustawodawcza. Ten znak faktycznie nie istnieje i nie obowiązuje. Problemem nie jest to, co się stanie, gdy rowerzysta spokojnie przejedzie sobie po tym potworku. Problem zacznie się, gdy na takim czymś dojdzie do kolizji lub - jeszcze gorzej - będzie tam wypadek i ofiary. Wtedy sprawa będzie traktowana z pełną powagą i wszyscy, a w szczególności ubezpieczyciel, będą postępował zgodnie z przepisami prawa, a nie widzi-mi-się któregoś lokalnego urzędnika. Prawo mówi natomiast jasno: takiego znaku nie ma. Na zdjęciach widzimy kawałek nieoznakowanego asfaltu, na którym są jakieś zabrudzenia po białej farbie.
I tak 90% rowerzystów nigdy nie schodzi z roweru na przejściu. Mało tego, przejeżdząją na czerwonym świetle po pasach. Przynajmniej mandatu nie zapłacą.Ci, którzy przejadą na czerwonym, zapłacą. Na czerwonym nie wolno ani przechodzić po pasach, ani przejeżdżać po przejeździe, ani robić czegokolwiek po przejścio-przejeździe.
ja zakładam, że poza tym zmutowanym p-11 stoją też 'normalne' znaki pionowe, jeśli tak nie jest to faktycznie proszenie się o wypadek.Niestety, ale akurat w tym przypadku znak poziomy nie jest powtórzeniem znaku pionowego. Znaki pionowe D-6, D-6a i D-6b są znakami informacyjnymi, które jedynie powiadamiają o tym, że zaraz za nimi (około 0.5m) znajduje się przejście dla pieszych, przejazd dla rowerów lub pierwsze z nich (w przypadku D-6b). Ale położenie (a tym samym istnienie w danym miejscu) przejścia i/lub przejazdu definiują znaki poziome P-10 i P-11.
W Warszawie jest mnóstwo nieprawidłowo namalowanych przejazdów-nie-przejazdów (http://s13.postimg.org/tpps9vss7/IMG217.jpg) i apokalipsy nie ma (co nie znaczy, że nie należałoby ich poprawić).Do czasu, gdy dojdzie tam do kolizji i kierowca nie będzie chciał dać się wrobić w uznanie siebie za winnego zdarzenia.
(?) W miejscach szczególnie niebezpiecznych dopuszcza się dodatkowo oznaczenia przejazdu dla rowerzystów przez zastosowanie czerwonego koloru nawierzchni przejazdu. Przykład takiego oznaczenia przedstawiono na rys. 7.11.2 lit. b. [sic!] (?)
(?) Dla przejazdów dla rowerzystów zlokalizowanych pomiędzy skrzyżowaniami, w miejscach, w których rowerzyści mogą nie być widoczni z dostatecznej odległości, dopuszcza się dodatkowe oznaczenie powierzchni przejazdu barwą czerwon. Przykład oznakowania takiego przejazdu pokazano na rys. 7.11.2. lit. a.(?)
W Warszawie jest mnóstwo nieprawidłowo namalowanych przejazdów-nie-przejazdów (http://s13.postimg.org/tpps9vss7/IMG217.jpg) i apokalipsy nie ma (co nie znaczy, że nie należałoby ich poprawić).
A ten murek przed schodkami do jakiejś sutereny przy Spacerowej ? jak się jedzie w dół lewym chodnikiem???!!! Przecież to śmierć dla rowerzysty! Jedno z najniebezpieczniejszych miejsc na nieznakowanych szlakach rowerowych Warszawy. Zawsze parkuje tam jakiś samochód, murek jest szarobury, wysoki i niewidoczny z daleka. Znam tą pułapkę na pamięć, a jednak zapominam i wynurza mi się nagle zza parkującego samochodu kilka metrów przed pędzącym w dół rowerem. Groza.
Kilka dni temu wróciłam ze Sztokholmu ? to miasto-raj dla rowerzystów! Jeździłam przez miesiąc (co drugi dzień) miejskim rowerem po ulicach Sztokholmu i czułam się nie dość że bezpieczna, to pod opieką kierowców! Ścieżki rowerowe są tam w 90% pasami na jezdni i nikt ? ani kierowca, ani pieszy nie ośmiela się na nie wtargnąć. No, raj
Kierowcy mają pretensję do cyklistów, że jeżdżą po chodnikach? :)
Kierowcy mają pretensję do cyklistów, że jeżdżą po chodnikach? :)
"Korzystanie z drogi publicznej to nie tylko przywilej, ale i odpowiedzialność."Aż chce się odpowiedzieć: bycie radną miejską to nie tylko przywilej, ale i odpowiedzialność.
Cytat: Katarzyna Obara, radna miejska z klubu Rafała Dutkiewicza"Korzystanie z drogi publicznej to nie tylko przywilej, ale i odpowiedzialność."Aż chce się odpowiedzieć: bycie radną miejską to nie tylko przywilej, ale i odpowiedzialność.
Kierowcy są tylko jedną z takich grup i maja taki obowiązek nie dlatego, że poruszają się pod drogach publicznych, ale dlatego, że w ramach prowadzenia samochodu mogą spowodować znaczne szkody.
A nie przyszło osłom do głowy, że OC będą płacić ci którzy korzystają z ulic, a nie ci którzy jeżdżą po chodnikach? No bo przecież niedzielni rowerzyści na pewno nie zapłacą. Rodzina jeżdżąca z dziecmi w niedziele też nie zapłacą. Tu chodzi o korzystanie z ulic jak to napisali w reportażu. Skutek będzie taki, że część rowerzystów jeżdżących po ulicach przeniesie się na chodniki.A jak odróżnisz jednych od drugich? Opaski na rękach? Znaczek z rowerkiem na drodze?
Czy w tym wypadku pozostali nie powinni na dzień dobry dostawać mandatu, bo oprócz 3 wyjątków jazda po chodniku jest zakazana?
Ja tylko przekornie dodam, że ubezpieczenie właśnie odpowiedzialność zdejmuje.Nie zdejmuje. Ubezpieczyciel zwraca osobie ubezpieczonej? pieniądze, ale tylko do ustalonej w umowie wartości. Wartość ta jest spora, ale nie nieskończona. Ubezpieczenie jedynie ogranicza poczucie odpowiedzialności.
Kierowca nie ma obowiązku kupowania ubezpieczenia OC. Ubezpieczenie jest powiązane z samochodem a nie z kierowcą.Nie jest. Lub inaczej - powiązanie takie występuje, ale jest skutkiem ubocznym, a nie zasadą. Samochód nie może mieć ubezpieczenia OC, ponieważ nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności. W średniowieczu potrafiono wytaczać procesy np. krowom czy świniom, ale średniowiecze już minęło i wydaje mi się, że nie zobaczymy szybko samochodu zasiadającego wśród oskarżonych. Samochodowi nie można też zwrócić pieniędzy, bo oprócz problemów czysto technicznych (gdzie mu je wsadzić?) samochód przede wszystkim nie może być właścicielem pieniędzy. I, ponad wszystko, samochód nie ma możliwości zawarcia umowy z ubezpieczycielem. Ubezpieczenie dotyczy osoby (fizycznej lub prawnej). Ponieważ za szkody wyrządzone przez osoby, którym osoba ubezpieczona udostępniła pojazd, odpowiada ona sama, to w efekcie naturalnym jest, że w umowie ubezpieczenia musi być odniesienie do konkretnego pojazdu. Jest to również opcja bardziej dochodowa dla ubezpieczyciela, bo trzeba się ubezpieczyć oddzielnie dla każdego pojazdu. Ale stwierdzenie, że "OC jest przypisane do samochodu" to skrót myślowy. Z takich uproszczeń nie można wyciągać dalszych wniosków. W szczególności nie można z tego wyciągnąć wniosku, że skoro ubezpieczenie od OC "jest przypisane" do samochodu, to musi być przypisane do roweru. Nie musi, nic w naturze ubezpieczenia OC tego nie nakazuje i większość ubezpieczeń OC nie jest przypisana do pojazdu, bo w ogóle z pojazdami nie ma nic wspólnego.
dopóki nie zostaniemy zaakceptowani na jezdniach, a tak się nie stanie, bo zawsze będziemy uważani za "zawalidrogi".W godzinach szczytu mam wrażenie, że to akurat samochody są zawalidrogami dla rowerzystów i motocyklistów ;).
Każdy kto proponuje obowiązkowe OC dla roweru po prostu nie zna się na ubezpieczeniach i z pewnością nigdy nie czytał stosownej ustawy, bo np. (...)Pragnę zauważyć, że pomimo tych wszystkich trudności, które uniemożliwiłyby istnienie ubezpieczenie OC dla rowerzystów, ubeczpieczenie OC dla rowerzystów istnieje i ma sie całkiem dobrze. Jest nawet oferowane w pakietach OC + NWW + coś na kształt AC + ubezpieczenie bagażu. Widać ubezpieczyciele zupełnie nie przejęli się czytaniem stosownych ustaw i znaniem się na ubezpieczeniach.
W momencie, w którym Policja nie umie respektować nawet zupełnie podstawowych rzeczy jak przepisowe oświetlenie rowerów, to nie ma szans by byli w stanie wymusić by rowerzyści faktycznie OC wykupowali. Zwłaszcza na wsi.Mandat za brak lampki to 100zł. Brak ubezpieczenia od OC dla kierowców samochodów osobowych to w tej chwili 3250zł (2?1600zł dla UFG i 50zł mandatu). Poczują się zmotywowani.
Ja tylko przekornie dodam, że ubezpieczenie właśnie odpowiedzialność zdejmuje.Nie zdejmuje. Ubezpieczyciel zwraca osobie ubezpieczonej? pieniądze, ale tylko do ustalonej w umowie wartości. Wartość ta jest spora, ale nie nieskończona. Ubezpieczenie jedynie ogranicza poczucie odpowiedzialności.
Kierowca nie ma obowiązku kupowania ubezpieczenia OC. Ubezpieczenie jest powiązane z samochodem a nie z kierowcą.To nie mój cytat.
Każdy kto proponuje obowiązkowe OC dla roweru po prostu nie zna się na ubezpieczeniach i z pewnością nigdy nie czytał stosownej ustawy, bo np. (...)Pragnę zauważyć, że pomimo tych wszystkich trudności, które uniemożliwiłyby istnienie ubezpieczenie OC dla rowerzystów, ubeczpieczenie OC dla rowerzystów istnieje i ma sie całkiem dobrze. Jest nawet oferowane w pakietach OC + NWW + coś na kształt AC + ubezpieczenie bagażu. Widać ubezpieczyciele zupełnie nie przejęli się czytaniem stosownych ustaw i znaniem się na ubezpieczeniach.
Sprawa dotyczy jedynie wprowadzenia obowiązku wykupienia takiego ubezpieczenia. Wszelkie jego aspekty praktyczne są już dawno załatwione. Wystarczy niestety tylko jeden nowy artykuł i być może drobne korekty tu i ówdzie, i kolejny kawałek kiełbasy wyborczej wyprodukowany.Jakiej sumy ubezpieczenia oczekiwałbyś? (w ramach obowiązkowego OC rowerzysty?)
Ze względu na wygodę poszkodowanych i kwestie praktyczne całość zwykle odbywa się w sposób uproszczony na linii ubezpieczyciel - poszkodowany, od sprawcy wymagając jedynie zatwierdzenia, ale teoretycznie to sprawca płaci poszkodowanemu, a ubezpieczyciel sprawcy.
@Raffi - system monitorowania posiadaczy byłby banalnie prosty - przy rejestracji roweru trzeba by było mieć wykupione OC, to trafia do CEPiKu (tak jak pojazdy mechaniczne), a UFG, który pracuje na CEPiKu tak jak w przypadku poj.mech. robi te swoje kwerendy wyszukując pojazdy, które ubezpieczenia nie mają.
Naprawdę coś zmienia w Twoim zachowaniu i poczuciu odpowiedzialności przy jeździe samochodem fakt, że będziesz płacił za szkody powyżej 1 mln euro na mieniu i 5 mln euro na osobie?Nie, ale to dlatego, że sam fakt ubezpieczenia w żaden sposób nie wpływa na moje poczucie odpowiedzialności. Prawdopodobieństwo zdarzenia jest tak niskie, że nie ma znaczenia, czy miałbym płacić powyżej 5M?, czy 1?, i czy w ogóle to ubezpieczenie mam, czy nie. Przy tak pomijalnych szansach są to wartości zupełnie abstrakcyjne bez względu na kwotę ubezpieczenia.
Przepraszam, to należało do `L`! Poprawić już niestety nie mogę.Kierowca nie ma obowiązku kupowania ubezpieczenia OC. Ubezpieczenie jest powiązane z samochodem a nie z kierowcą.To nie mój cytat.
Odnosisz się do czegoś innego niż cytat. Ubezpieczyciele czytali ustawy i doszli do takiego samego wniosku - nie sposób przypisać ubezpieczenia do roweru, można co najwyżej ubezpieczyć odpowiedzialność cywilną osoby fizycznej, w skład której wejdą też szkody powstałe na rowerze.Cytat odnosi się do trudności z wprowadzeniem obowiązkowego ubezpieczenia OC dla rowerzystów, uzasadniając to koniecznością wprowadzenia N zmian w przepisach. Zmian związanych z samym funkcjonowaniem ubezpieczenia OC dla rowerzystów, nie kwestiami obowiązkowości. Podaję kontrprzykład: takie ubezpieczenie istnieje, bo nikt nie przejmował się tymi wszystkimi rzeczami wymienionymi w cytacie. Nie było nigdy powodu, by się nimi przejmować i ustawodawca również nie ma powodu, by się nimi zajmować. Ergo nie stanowią przeszkody.
Jakiej sumy ubezpieczenia oczekiwałbyś? (w ramach obowiązkowego OC rowerzysty?)-50000?, bo wtedy ubezpieczyciel będzie płacił składkę mnie ;). Na poważnie: żadnej, bo nie chcę obowiązkowych ubezpieczeń OC dla rowerzystów. Nie ma ku temu powodu, bo rowerzysta nie może spowodować znaczących strat z prawdopodobieństwem istotnie większym niż przeciętny obywatel. Tym samym można powiedzieć: 0 sztabek złota.
Nie ma takiej teoretycznej zasady. Przy dochodzeniu roszczenia z OC samochodowego nie można pozwać samego sprawcy, a sprawcę i ubezpieczyciela, lub samego ubezpieczyciela. Dlatego płaci ubezpieczyciel. Sprawca może nawet w teorii złotówki nie wyłożyć i nie będzie to niezgodne z żadnymi "teoriami".Nie kojarzę takiego artykułu w ustawie, ale być może przepisy faktycznie zakazują pozywania samego sprawcy w przypadku ubezpieczenia OC dla kierowców (w rozumieniu zgodnym z definicją w Ustawie), ale to są szczególne przypadki ustalone z jakiegoś powodu przez ustawodawcę. Może ustanowiono taki przepis dla wygody poszkodowanych, może z innego powodu, ale to jest coś dodanego przez państwo, nie naturalna i integralna część ubezpieczeń od OC.
Naprawdę coś zmienia w Twoim zachowaniu i poczuciu odpowiedzialności przy jeździe samochodem fakt, że będziesz płacił za szkody powyżej 1 mln euro na mieniu i 5 mln euro na osobie?Nie, ale to dlatego, że sam fakt ubezpieczenia w żaden sposób nie wpływa na moje poczucie odpowiedzialności. Prawdopodobieństwo zdarzenia jest tak niskie, że nie ma znaczenia, czy miałbym płacić powyżej 5M?, czy 1?, i czy w ogóle to ubezpieczenie mam, czy nie. Przy tak pomijalnych szansach są to wartości zupełnie abstrakcyjne bez względu na kwotę ubezpieczenia.
Jakiej sumy ubezpieczenia oczekiwałbyś? (w ramach obowiązkowego OC rowerzysty?)-50000?, bo wtedy ubezpieczyciel będzie płacił składkę mnie ;). Na poważnie: żadnej, bo nie chcę obowiązkowych ubezpieczeń OC dla rowerzystów. Nie ma ku temu powodu, bo rowerzysta nie może spowodować znaczących strat z prawdopodobieństwem istotnie większym niż przeciętny obywatel. Tym samym można powiedzieć: 0 sztabek złota.
Nie ma takiej teoretycznej zasady. Przy dochodzeniu roszczenia z OC samochodowego nie można pozwać samego sprawcy, a sprawcę i ubezpieczyciela, lub samego ubezpieczyciela. Dlatego płaci ubezpieczyciel. Sprawca może nawet w teorii złotówki nie wyłożyć i nie będzie to niezgodne z żadnymi "teoriami".Nie kojarzę takiego artykułu w ustawie, ale być może przepisy faktycznie zakazują pozywania samego sprawcy w przypadku ubezpieczenia OC dla kierowców (w rozumieniu zgodnym z definicją w Ustawie), ale to są szczególne przypadki ustalone z jakiegoś powodu przez ustawodawcę. Może ustanowiono taki przepis dla wygody poszkodowanych, może z innego powodu, ale to jest coś dodanego przez państwo, nie naturalna i integralna część ubezpieczeń od OC.
Zatem potwierdzasz, że fakt, ze sprawca musi teoretycznie płacić za nadwyżkę ponad 1M/5M nie wpływa na poczucie jego odpowiedzialności, zatem nie ma obawy że:Ale to nie ja twierdziłem, że zdejmuje. Cały czas twierdzę, że nie zdejmuje - ani w sensie finansowym, ani psychologicznym. Jedynie ogranicza. Ogranicza "na papierze", ogranicza u części potencjalnych sprawców podczas prowadzenia i ogranicza - zapewne częściej - u potencjalnych poszkodowanych.
cyt:
" [Ubezpieczenie] Nie zdejmuje [odpowiedzialności]. Ubezpieczyciel zwraca osobie ubezpieczonej pieniądze, ale tylko do ustalonej w umowie wartości. Wartość ta jest spora, ale nie nieskończona. Ubezpieczenie jedynie ogranicza poczucie odpowiedzialności."
50 tysięcy złotych? (...)Ponieważ mam wrażenie, że nie zauważyłeś minusa w "-50000zł", a tym samym chyba źle zrozumiałeś przekazu mojej wypowiedzi, na razie nie odpowiadam :).
Wynika to z rozporządzenia określającego warunki ubezpieczenia OC, dla każdego ubezpieczyciela takie same. OC nie mają swojego OWU pisanego przez danego ubezpieczyciela.W takim razie jestem zmuszony poprosić o wskazanie konkretnego artykułu. Bo o ile prawdopodobnym jest, że nie znam lub nie kojarzę jakiegoś szczegółu dotyczącego konkretnie ubezpieczenia OC dla kierowców, to jestem pewien, że pierwsze słyszę, aby niemożność dochodzenia wypłaty odszkodowania tylko od zobowiązanego do naprawienia szkody, była wpisana w samą definicję ubezpieczenia OC. Masz ode mnie 20zł na piwo, jeżeli faktycznie w obowiązującej polskiej ustawie lub rozporządzeniu istnieje zapis, który mówi, że dochodzić odszkodowania z tytułu OC można tylko od ubezpieczyciela lub ubezpieczyciela razem z ubezpieczonym, ale już nie od samego tylko ubezpieczonego*. Cóż, może faktycznie muszę usłyszeć o tym pierwszy raz, nawet jeśli ma mnie to kosztować dwa kebaby. Tylko zaznaczam: mówię o dowolnym ubezpieczeniu od OC, nie o jednym, szczególnym jego przypadku, czyli ubezpieczeniu od OC dla kierowców. Kolejne 20zł dla osoby, która przepisami uzasadni mi, że ubezpieczenie od OC, nie bedące ubezpieczeniem od OC dla posiadaczy pojazdów mechanicznych, musi być przypisane do pojazdu*. I, jeśli obydwie osoby będą miały rację, zobowiązuję się do wykupienia 4 szprychówek na najbliższej WMK, na której będę*.
Wiadomo coś więcej o tym pasie (http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,95080,14575223.html)? Podobno następnego dnia drogowcy go zdzierali.
To kręte to przyszła DDR. Bo fajnie i rekreacyjnie jest jeździć esami w okół słupów pod mostem. Serio.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14658235,Nowa_sciezka___nie_trafila_w_stara___Przemaluje_sie_.html (http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,14658235,Nowa_sciezka___nie_trafila_w_stara___Przemaluje_sie_.html)
Jeżeli 'się przemaluje' przejazd bliżej, to kierowca skręcajacy w prawo będzie miał rowerzystów pod paskudnym katem, w martwej strefie lusterek. I bum.
http://wawalove.pl/Policjanci-odzyskali-skradziony-rower-Do-kogo-nalezy-a11420
skradziony rower szuka prawowitego właściciela.
Bubel roku. Polska śmieje się z drogi rowerowej w Nowym Warpnie (http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,14900731,Bubel_roku__Polska_smieje_sie_z_drogi_rowerowej_w.html#MT)
- Wystarczy jeden samochód i jest trup - upiera się Władysław Kiraga.::) ::) ::)
Bubel roku. Polska śmieje się z drogi rowerowej w Nowym Warpnie (http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34959,14900731,Bubel_roku__Polska_smieje_sie_z_drogi_rowerowej_w.html#MT)
http://radom.gazeta.pl/radom/1,48201,14951908,Gesia_skorka_kierowcy_i_bezpieczni_piesi_na_przejsciach.html
Dokładnie rok temu wysmażyłam pismo do zarządcy EUROPLEXU o porządne stojaki.https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/1456069_405094026285903_1999759598_n.jpg
W ciągu tego roku zarządca zdążył przesunąć stojak "wyrwikółko" do jakiegoś zaułku, dwukrotnie wywiesić zakazy odstraszające rowerzystów, a na koniec dorobić się fanklubu "Nie kupuję w Europlexie, bo jeżdżę na rowerze".
Sama nie wiem, co jest najlepsze - brak reakcji przez 10 miesięcy, odstraszające afisze, tłumaczenie się zmianą zarządcy, którym cały czas jest jedna i ta sama firma, obwinianie rowerzystów nie chcących używać wyrwikółek, czy przekonanie: "Budynek jest miejscem przyjaznym dla rowerzystów".
Serio? Jest? O_O
http://polskanarowery.sport.pl/blogi/rowerowe_halo/2013/09/frontem_do_klienta_zmudna_walka_o_stojaki/1
A ja zrobię na złość tym wszystkim specjalistom i całą zimę (tak jak zresztą w poprzednie) będę jeździł rowerem.
Mnie też korciło, by dziś pojechac naokoło tak, by po drodze do roboty minąć Komendę Stołeczną przy Bankowym albo nawet WRD na Waliców :D
Oj tam ,oj tam ,burmistrz czy sołtys,miał sporo kasy i musiał ją "wyprać gdzieś",więc czym więcej zawijasów tym lepiej się rozliczyć z kosztami. Już widzę jak "grzeczni" rowerzyści ochoczo robią te kółka ,albo ku...na pieszych jadąc prosto. A tak naprawdę to widać że, to jakieś odludzie, to i jezdnią byłoby pewnie wygodniej. Ale skoro było nadmiar kasy to wyrzucić trzeba było.
jak władza ma za dużo kasy to niech wydaje ale niech troszkę z głową,
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,15080849,Sam_naprawisz_swoj_rower__Gdzie__W_galerii_handlowej.html
Jak się chce to jednak da się. Zobaczymy jak to się sprawdzi w praktyce.
Kto z rowerzystów jeździ tam po tych poziomach parkingu podziemnego? Ja nie widziałem nigdy nikogo takiego.Mnie się zdarzyło, właśnie z powodu niepewnej pogody ;)
Ale ale. Na skrzyżowaniu przecież nie można wyprzedzać?
Bardzo na plus moderatorka, która starała się, żeby każdy w jakiś sposób odnosił się do tematu dyskusji.
Do jadącej rowerem kobiety podbiegł młody chłopak i wyrwał jej torebkę.
Sprawdzamy, czy jest światło odblaskowe, z przodu białe, z tyłu czerwone, czy rower ma oświetlenie nocne i działający dzwonek - informują funkcjonariusze. - Pojazd dwukołowy, jak każdy inny, musi być sprawny. Oceniamy, czy nie ma luzów przy kierownicy i przy pedałach.
Czy rowery są sprawne i czy ich użytkownicy przestrzegają przepisów, sprawdzali w piątek policjanci z łódzkiej drogówki. W czasie piątkowej akcji o kryptonimie "Rowerzyści" skontrolowali 105 osób, 7 pouczyli, a 26 ukarali mandatami.
Piątek okazał się pechowy dla pana Dominika. Przeciął rowerem przejście na al. Kościuszki. Nie zsiadł. A za przejściem uśmiechał się do niego sierżant sztabowy Jarosław Militowski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
- Jakbym pana widział, to na pewno bym zsiadł - zapewniał pan Dominik. Miał na sobie odblaskową kamizelkę, jego rower był sprawny, a rowerzysta - skruszony. Być może właśnie dlatego policjanci zdecydowali, że choć popełnił wykroczenie, nie dostanie stuzłotowego mandatu, tylko zostanie pouczony.
Pan Dominik odetchnął z ulgą. - Dobrze, że policjanci nas kontrolują, bo porządek musi być. Ale mnie stanowczo wystarczy pouczenie - mówił. - Rower bardzo lubię i jeżdżę na nim często. Trochę z wygody, bo wszędzie szybko dotrę, a trochę z konieczności, bo na samochód mnie nie stać. Szkoda, że na wielu przejściach dla pieszych nie ma specjalnych przejazdów dla rowerów. To by było dla rowerzystów dużo wygodniejsze, bo aż kusi, żeby z roweru nie zsiadać...
Policjanci przyznają, że wielu łódzkich rowerzystów kusi łamanie przepisów. - Nagminne jest jeżdżenie po chodnikach, po przejściach dla pieszych. Rowerzyści bardzo często zapominają, by ustąpić pierwszeństwa pieszym, i nie stosują się do sygnalizacji - wymienia sierżant sztabowy Militowski. - Inne grzechy to tak zwane jeżdżenie bez trzymanki i rozmawianie przez telefon komórkowy w czasie jazdy. Takich wykroczeń zdarza się bardzo dużo.
A mogą się nie opłacać. Jak ostrzegają funkcjonariusze, przejechanie na czerwonym świetle może kosztować od 300 do 500 zł, przejechanie na przejściu dla pieszych - 100 zł, nietrzymanie rąk na kierownicy - 50 zł. Warto też pilnować, aby rower był odpowiednio wyposażony. - Sprawdzamy, czy jest światło odblaskowe, z przodu białe, z tyłu czerwone, czy rower ma oświetlenie nocne i działający dzwonek - informują funkcjonariusze. - Pojazd dwukołowy, jak każdy inny, musi być sprawny. Oceniamy, czy nie ma luzów przy kierownicy i przy pedałach.
Za defekty techniczne roweru odpowiedzialny jest jego użytkownik, który może zapłacić od 50 do 200 zł mandatu.
Piątkowa akcja trwała od wczesnego przedpołudnia. Po godz. 16 funkcjonariusze przenieśli się ze śródmieścia na łódzkie osiedla, bo tam spodziewali się zastać wracających z pracy rowerzystów.
Młodszy aspirant Marzanna Boratyńska z łódzkiej drogówki zapewnia, że akcje - jak ta o kryptonimie "Rowerzyści" - są w Łodzi potrzebne. - Użytkowników rowerów przybywa nie tylko dlatego, że zbliża się wiosna, lecz także z powodu remontów. Wiele osób woli przesiąść się na dwa kółka, niż tkwić w korkach. Tyle że rowerzysta to niechroniony uczestnik ruchu drogowego. Jeśli sam nie zadba o przestrzeganie przepisów, może go to kosztować zdrowie, a nawet życie. Nasza rola jest prewencyjna - mówi.
Jak wyliczają funkcjonariusze drogówki, od początku roku na łódzkich drogach doszło do 11 wypadków z udziałem rowerzystów, 11 osób zostało rannych. Naliczono też 15 rowerowych kolizji.
Mam prośbę, bo już któryś nie pierwszy raz tak jest: moglibyście nie wlepiać reklam? Jeżeli dajecie odnośnik, to do miejsca, gdzie można artykuł przeczytać, a nie informacji że można sobie kupić dostęp do artykułu.Ty tak na serio? Jedni płacą i czytają, drudzy nie płacą i nie czytają a inni obchodzą bokiem politykę GW i też czytają. Informacji o artykule/felietonie w jakimś czasopiśmie drukowanym też sobie nie życzysz bo trzeba kupić?
Ty tak na serio? Jedni płacą i czytają, drudzy nie płacą i nie czytają a inni obchodzą bokiem politykę GW i też czytają. Informacji o artykule/felietonie w jakimś czasopiśmie drukowanym też sobie nie życzysz bo trzeba kupić?Tak, całkowicie serio.
Każdy ma wybór, a najważniejszy cytat i tak został tu przytoczony także nie rozumiem w czym problem ;)
Swoją drogą, Policja lubi robić łapanki na cyklistów, bo łatwiej, bo lepiej wlepić mandat niż w dane miejsce przystosować do ruchu rowerowego. Tak było przecież na skrzyżowaniu Żwirki i Wigury z Banacha.Ostatnio nie tylko na cyklistów. Mnie ostatnio wlepiono mandat za przeskoczenie przez zamkniętą bramkę metra! Nigdy mnie policja nawet do dmuchania w alkomat nie zatrzymała, a tutaj taki klops. Miałem nadzieję, że gdzieś przeoczę ograniczenie i mój pierwszy mandat będzie za przekroczenie dopuszczalnej prędkości na rowerze, ale się nie udało ;(.
Jeżeli to odcinek który myślę to niestety rowerzysta jechał wbrew przepisom.
Jeżeli to odcinek który myślę to niestety rowerzysta jechał wbrew przepisom.
Niekoniecznie, zależy od godziny zdarzenia. Buspas jest tam tylko 7-10 i 14-19.
@Raffi
A widzisz jakieś działania rozwiązujące problem zbyt bliskiego wyprzedzania rowerzystów i spychania ich z jedni?
Ha, czuwa nad tym policja? Straż miejska? Inżynier ruchu?
NIE! Oni uważają, że rowerzysta powinien się teleportować! Tak samo dzielnie nam władająca HGW!
Niestety - jak będzie więcej takich i podobnych spraw (np skarg do ZTM) na buspasach (w tym NIEDZIAŁAJĄCYCH!), to może nasi włodarze ruszą tyłki, żeby problem rozwiązać w Centrum, a nie tylko promować jazdę Veturilo nad Wisłą. A teraz wszyscy tylko wzmacniają stereotyp, że rowerzyści są zawalidrogą, łącznie z grupą rowerową (!) pod HGW.
Nasze skargi i płacze nie są medialne, a ten bogu ducha winny rowerzysta tak (mimo wiadra pomyj na niego wylanych w różnych komentarzach).
Ta reakcja jest ewidentnie buntem przeciw milczącej dyskryminacji rowerzystów na jezdni. Przypominam, że MASA, to nie towarzystwo wzajemnej adoracji lecz j bunt przeciwko braku infrastruktury rowerowej. Możemy zatem prowadzić długoletnie, ciche i mało skuteczne systemu edukacyjne albo prowadzić działania rewolucyjne.
Ważne aby efekt końcowy był szybki i zgodny z naszymi celami.
innym razem napisałem skargę do ZTM i też zadziałało.
Masz rację. Jednak brak reakcji na wygłupy idiotów jest najgorszą metodą bo to jest równoznaczne ze 100 % przyzwoleniem na ich czyny.
innym razem napisałem skargę do ZTM i też zadziałało.
Jakkolwiek także jestem zwolennikiem załatwiania takich spraw na drodze "pokojowej", bez eskalowania agresji, to nie do końca jestem pewien, czy pisma do ZDM, poza odpowiedzią o "pouczeniu kierowcy i wyciągnięciu konsekwecji" itp., rzeczywiście do winnego trafiają. Nie to żebym był sceptyczny, ale czy ktoś zna fakty potwierdzające, że wobec konkretnego kierowcy są rzeczywiście są wyciągane przez ZTM jakiekolwiek konsekwencje.
Pytam tak przez zwykłą ciekawość.
To działa.
A przy okazji: ZTM - Zarząd Transportu Miejskiego. Nie myl go z ZDM, czyli Zarządem Dróg Miejskich. To dwie różne jednostki, zajmują się zupełnie czym innym.
pisali że hamulce się skończyły w autobusie.
Skorygowali: hamulce działały, nie zadziałał prawidłowo układ załączający hamowanie.
Początkowo kierowca sugerował w rozmowie z policjantami, że w 16-letnim neoplanie, który prowadził, mogły zawieść hamulce. Policja szybko jednak przeprowadziła testy autobusu na zamkniętej jezdni. Najpierw hamowano delikatnie, potem gwałtownie. Za każdym razem układ hamulcowy działał bez zarzutu.
Dopiero później, w kolejnej rozmowie z policją kierowca przyznał, że mógł nie zachować odpowiedniej ostrożności.
Autobusy z Kleszczowej nie mają najlepszej sławy.
Neoplany z silnikami DAF GS200M, maja na koncie pożary w komorze silnika. Było siedem takich zdarzeń w latach 2009-2010.
Te z silnikiem poziomym są już niemal wycofane wraz z dostawą Solbusów przegubowych, a pozostałe z silnikiem wieżowym w tym, a najpóźniej w przyszłym roku pójdą na żyletki.
To dlatego, że mechanicy z Kleszczowej też nie mają najlepszej sławy.
Solarisy też płonęły. Branża transportowa spekulowała, że problem nie w konstrukcji pojazdów, a w ich słabym utrzymaniu - w oszczędzaniu na częściach i odwlekaniu napraw.
Miód na moje uszy. Pojazdy 15-metrowe uważam za najgłupszy eksperyment w dziejach warszawskiej komunikacji. Kłopotliwe w prowadzeniu, mało zwrotne, niezbyt pojemne (choć wysyłane na najbardziej obciążone linie) i z małą ilością wejść utrudniającą wymianę pasażerów. Relikt epoki, gdy myślało się, że niska podłoga przysłoni wszystkie wady pojazdu. Dobrze, że znikają. Nie będę tęsknił.
MZA w swoim czasie przeprowadziło restrukturyzację zatrudnienia. W warunkach dawnych firm państwowych kończy się to z reguły odejściem ludzi z dolnych szczebli, za to z dużym doświadczeniem na swoim stanowisku. Efekty były bardzo widowiskowe.
Restrukturyzacja w MZA była potrzebna ale na innym szczeblu, choćby w dziale kadr o którego funkcjonowaniu można było usłyszeć rożne ciekawe opowieści.
Z tą radością trzeba jeszcze trochę poczekać. SU15 jeszcze trochę pojeżdżą, za młode są na kasację :)
Autobusy 15 metrowe miały zapełnić lukę pomiędzy autobusami 12 i 18 metrowymi. I jako takie rozwiązanie jest to jakiś pomysł
U nas natomiast traktowano je jako ersatz autobusów przegubowych, co jest błędem w samym założeniu.
Tymczasem ty czepiasz się szczegółów i traktujesz wszystkich z góry. Nie ładnie...
Skorygowali: hamulce działały, nie zadziałał prawidłowo układ załączający hamowanie.
Z kolei wybiórcza podaje, że hamulce były ok, a zawinił jednak kierowca:CytujPoczątkowo kierowca sugerował w rozmowie z policjantami, że w 16-letnim neoplanie, który prowadził, mogły zawieść hamulce. Policja szybko jednak przeprowadziła testy autobusu na zamkniętej jezdni. Najpierw hamowano delikatnie, potem gwałtownie. Za każdym razem układ hamulcowy działał bez zarzutu.
Dopiero później, w kolejnej rozmowie z policją kierowca przyznał, że mógł nie zachować odpowiedniej ostrożności.
Tego typu problem przerabiały TW przy wprowadzaniu nowego taboru. Tam była kiedyś nawet swoista specjalizacja polegająca na tym, że np. R3 "Mokotów" lepiej sobie radziło z obsługa wagonów z rodziny 105N bo wprowadzało je wcześniej, a R4 "Żoliborz" z 13N, bo tu rodzina 105N dotarła najpóźniej. Z Pesami już sobie radzą, na tyle dobrze, że ich uruchomienie wypada znacznie lepiej niż wagonów z dawnego Konstalu.
Tym niemniej ja słyszałem inną wersję, też brzmiącą dość sensownie i prawdopodobnie. Że mechanicy i elektrycy starszej daty przyzwyczajeni przez 20 lat do Ikarusów i Jelczy, które naprawiało się młotkiem i przecinakiem po prostu mieli trudności by przestawić się na nowoczesne pojazdy pełne delikatnej elektroniki, czujników i wymagające zupełnie innego reżimu technicznego.
15 metrowe autobusy masowo wykorzystywane są chyba tylko w krajach skandynawskich. Ale tam są znacznie mniejsze potoki pasażerskie niż u nas, większe przestrzenie, mała gęstość zaludnienia (możliwe, że za mała na 18 metrów) i zimy, w których autobusy 18m z silnikiem w doczepie i napędem na tylną oś po prostu czasem nie dają sobie rady (składają się jak scyzoryki na łukach). Oni tam mają powody by używać autobusów 15-metrowych.Najwięcej jest ich w Szwecji, gdzie są również w wersji do ruchu lokalnego, nie tylko miejskiego. Niemcy po próbach w latach 90. raczej sobie odpuścili, bo w ich dość ciasno budowanych miastach deska dość kiepsko mieści się w łukach. W zamian za to można tam spotkać rozwiązanie u nas prawnie zakazane, czyli przyczepy do autobusów 12 metrowych.
No właśnie, to był główny problem. Wrzucenie 15-metrówek o pojenmości znacznie mniejszej niż przegubowce do szufladki "tabor MEGA" i wysyłanie go na najbardziej obciążone linie w godzinach szczytu. To nie mogło zadziałać.W ten sam sposób ZTM i TW traktuje w Warszawie wagon 112N (pierwszy z niską podłogą). Chociaż jego pojemność to odpowiednik z trudem półtora wagonu z rodziny 105N.
Od kilku dni wolscy i bemowscy funkcjonariusze kontrolowali lombardy i komisy znajdujące się na terenie tych dzielnic. Sprawdzali, czy znajdujące się tam przedmioty nie pochodzą z przestępstw.
(...)
W jednym z lombardów policjanci zabezpieczyli trzy rowery i telefony komórkowe, które figurowały w policyjnych bazach
nie wiem dlaczego taki rower ma zaraz kosztować 3kzł, ale...3kzł to nie jest wygórowana cena. Jak na polskie realia przetargowe jest to wręcz cena podejrzanie niska.
jak pojeżdżą służbowo na rowerach to może choć oni będą wreszcie w stanie zrozumieć rowerzystówNie zrozumieją, bo ze strachu będą zasuwali po chodnikach ;P
...rower na wydzielonej ścieżce jest dość niebezpieczny dla przechodniów - nadjeżdża cicho i szybko, nie pozwala swobodnie spacerować.
Parkowanie po Krakowsku
Jest sprawa: warszawscy rowerzyści kontra kierowcy
Gośćmi w audycji byli Łukasz Puchalski, pełnomocnik prezydenta m.st. Warszawy ds. komunikacji rowerowej, Ilona Buttler ? Instytut Transportu Samochodowego oraz Michał Dobrzański ? Instytut Obywatelski.
W sobotę maraton [...]
- Chcemy promować tym wyścigiem Warszawę, jako miasto przyjazne rowerzystom - mówi Adam Sobieraj, rzecznik prasowy ZDM. [...]
[...]Jak przekonują organizatorzy, cykliści nie utrudnią życia warszawiakom.::)
- Jedynym utrudnieniem dla ruchu pieszego i kołowego będzie wyłączenie części chodnika ulicy Czerniakowskiej, w związku z koniecznością pokonania kładki przez zawodników - informuje ZDM.[...]
[...]Jak przekonują organizatorzy, cykliści nie utrudnią życia warszawiakom.A to ciekawe, bo maraton prowadził też np. po DDR w al. Becka (Trasa Siekierkowska) oraz Wałem Zawadowskim i tam nic nie blokowano?
- Jedynym utrudnieniem dla ruchu pieszego i kołowego będzie wyłączenie części chodnika ulicy Czerniakowskiej, w związku z koniecznością pokonania kładki przez zawodników - informuje ZDM.[...]
[...]Jak przekonują organizatorzy, cykliści nie utrudnią życia warszawiakom.
- Jedynym utrudnieniem dla ruchu pieszego i kołowego będzie wyłączenie części chodnika ulicy Czerniakowskiej, w związku z koniecznością pokonania kładki przez zawodników - informuje ZDM.[...]
Jaki wyścig ? przecież to opłacony lans ,tylko nie wiem czy uczestnikom zwróciły się koszty wytartych pampersów w spodenkach "rowerowych". To mi wygląda jak spacer z nartami za kilka tyś na Krupówkach.
Skąd luka w peletonie i dlaczego czoło się nie zatrzymało by ją zlikwidować? Gdzie było i co robiło wtedy zabezpieczenie łódzkiego przejazdu?Te pytania brzmią trochę tak, jakby w WMK nie było dziur i zabezpieczenie łatało każdą przerwę, w którą wciskają się piesi. Przecież piesi pchają się nawet bezpośrednio w rowery, a co dopiero w lukę między nimi.
Generalnie: Polecam olać hejt jaki leje się w komentarzach i sieci, a poczekać na rzetelne informację z bardziej pierwszej ręki.Hejt w komentarzach zawsze należy olać, niezależnie od rzetelności informacji. Komentarze to nie jest miejsca, które należy traktować na poważnie.
Bo tu nie wiadomo do końca co się stało i dlaczego.Jak dla mnie to nie ma na co czekać. Była kolizja. Kolizji winny jest albo pieszy albo konkretny rowerzysta, a nie cały przejazd. Nad czym tu debatować? Gdyby w trakcie mas rowerowa brać polowała na pieszych, rwała bruk i demolowała wszystko w około albo organizatorzy zachęcali do łamania prawa, to możnaby się przyczepić do całości. Ale nie: tutaj jest jednostkowe zdarzenie pomiędzy dwoma użytkownikami drogi.
Skąd luka w peletonie i dlaczego czoło się nie zatrzymało by ją zlikwidować? Gdzie było i co robiło wtedy zabezpieczenie łódzkiego przejazdu?Te pytania brzmią trochę tak, jakby w WMK nie było dziur i zabezpieczenie łatało każdą przerwę, w którą wciskają się piesi. Przecież piesi pchają się nawet bezpośrednio w rowery, a co dopiero w lukę między nimi.
Bo tu nie wiadomo do końca co się stało i dlaczego.Jak dla mnie to nie ma na co czekać. Była kolizja. Kolizji winny jest albo pieszy albo konkretny rowerzysta, a nie cały przejazd. Nad czym tu debatować? Gdyby w trakcie mas rowerowa brać polowała na pieszych, rwała bruk i demolowała wszystko w około albo organizatorzy zachęcali do łamania prawa, to możnaby się przyczepić do całości. Ale nie: tutaj jest jednostkowe zdarzenie pomiędzy dwoma użytkownikami drogi.
Jeżeli była luka (znowu: to fakt medialny, niepotwierdzony) to warto by wiedzieć DLACZEGO była.Bo taka jest natura przejazdów, że robią się w nich dziury. A skąd taka natura to już pewnie pytanie do specjalistów od ruchu.
Pytań jest wiele jeżeli chcesz sprawę potraktować naprawdę poważnie i wyciągnąć z niej jakieś sensowne i użyteczne wnioski na przyszłość.Ale jakie tutaj wnioski wyciągać? Zderzyło się dwóch uczestników ruchu. Zderzali się, zderzają i będą się zderzać. Rzecz nie ma tak naprawdę związku z masą. Gdyby to była wina przejazdu jako całości, zabezpieczenie w jakikolwiek sposób sprowokowałoby sytuację albo coś takiego, to możnaby szukać wniosków. A tak to co? Wniosek na przyszłość: ogłosić przed przejazdem, żeby nie celować rowerem w pieszych? ;).
Bo to mogą być bardzo złe wnioski, które tylko wpiszą się w burze gówna jaka się uformowała wokoło zdarzenia.Burza gówna może się uformować, gdy sprawa zaczyna krążyć między osobami, które można potraktować poważnie. Komentujący pod artykułami na Gazecie to naprawdę nie jest coś, co do tej kategorii się zalicza.
Pytań jest wiele jeżeli chcesz sprawę potraktować naprawdę poważnie i wyciągnąć z niej jakieś sensowne i użyteczne wnioski na przyszłość.Ale jakie tutaj wnioski wyciągać? Zderzyło się dwóch uczestników ruchu. Zderzali się, zderzają i będą się zderzać. Rzecz nie ma tak naprawdę związku z masą. Gdyby to była wina przejazdu jako całości, zabezpieczenie w jakikolwiek sposób sprowokowałoby sytuację albo coś takiego, to możnaby szukać wniosków. A tak to co? Wniosek na przyszłość: ogłosić przed przejazdem, żeby nie celować rowerem w pieszych? ;).
Bo to mogą być bardzo złe wnioski, które tylko wpiszą się w burze gówna jaka się uformowała wokoło zdarzenia.Burza gówna może się uformować, gdy sprawa zaczyna krążyć między osobami, które można potraktować poważnie. Komentujący pod artykułami na Gazecie to naprawdę nie jest coś, co do tej kategorii się zalicza.
Czy gdyby przed ruszeniem Masy powiedzieć ludziom "uważajcie na pieszych, czasem bezmyślnie włażą pod koła", mogłoby nie dojść do wypadku? Możliwe, że ktoś, kto jechał rozkojarzony i nie zdołał ominąc dziadka na czas, jednak by to zrobił. I już sam wymyśliłeś pierwszy wniosek, co można zrobić ;)Co miesiąc wałkowane jest "lewa wolna" - bez szczególnych efektów ;).
Kolejna propozycja: Na ostatniej Masie testowo przez nagłośnienie z rikszy prosiliśmy pieszych by nie wchodzili w peleton, mówiliśmy że to tylko kilka minut i przepraszaliśmy za utrudnienia. Czy to mogłoby pomóc dziadkowi, który po prostu myślał, że jak ma zielone to może iść? Możliwe. Czy to nas coś kosztuje by zapodawać takie info? Nie. I masz drugi wniosek.Słyszałem. Efektów też nie widziałem, bo piesi jak się pchali, tak się pchali. Niektórzy nawet darli się, że zielone mają i nie znamy przepisów. Ale fakt, że widziałem tylko pojedyncze przypadki - może w skali całego przejazdu coś to dało.
Niektórzy dziennikarze wcale nie piszą lepiej niż komentujący. A to już są poważni ludzie - w tym sensie, że wiele osób wieży w to co Oni jako dziennikarze napiszą, nawet jeżeli jest to kompletna i niesprawdzona bzdura.Ale w przypadku takich dziennikarzyn też nie jest istotne, jak było naprawdę. Niezależnie od tego, czy pieszy wpakował się pod rower czy rowerzysta nie zachował ostrożoności, wina nie leży po stronie masy. Skoro ktoś kieruje w takiej sytuacji oskarżenia pod adresem masy, to należy z nimi walczyć bez względu na to, kto na kogo wpadł.
Kolejna propozycja: Na ostatniej Masie testowo przez nagłośnienie z rikszy prosiliśmy pieszych by nie wchodzili w peleton, mówiliśmy że to tylko kilka minut i przepraszaliśmy za utrudnienia. Czy to mogłoby pomóc dziadkowi, który po prostu myślał, że jak ma zielone to może iść? Możliwe. Czy to nas coś kosztuje by zapodawać takie info? Nie. I masz drugi wniosek.No właśnie, zwróciłem na to uwagę i obserwowałem pieszych. Jechałem na początku, ale tak, żeby mieć trochę ściszoną muzykę :P jakieś 150m za rikszą.
I znów strach otworzyć konserwę........ :D
Z: Tylko będzie: my samochodziarze razem z wami, z Masą Krytyczną, wołamy do tych ludzi: pamiętajcie, tego nie wolno i tego nie wolno. Nie róbcie tego.
R: I to jest bardzo dobry pomysł. To jest bardzo dobry wniosek. Właśnie dlatego lubię chodzić do mediów, bo można tam dojść do konstruktywnych wniosków.
P: Tak słodko, panie Rafale, nie będzie...
Zastanawia mnie tylko jedno: o jakie przywileje chodzi? Bo ciągle słyszę, że jako rowerzysta ma jakieś straszne przywileje. Czy ktoś - może jakiś oponent masy - mógłby mi wyjaśnić, jakie to są te straszne przywileje, które stawiają mnie ponad wszystkimi innymi ludźmi?
nie wiem z skąd w programie wzięli dane za 2013 r i ilość śmiertelnych wypadków spowodowanych przez rowerzystów?
Zbyt szybkie powodują śmiertelne wypadki - nie wiem z skąd w programie wzięli dane za 2013 r i ilość śmiertelnych wypadków spowodowanych przez rowerzystów?Raport roczny KGP za 2013 (http://dlakierowcow.policja.pl/download/15/131821/Raport2013.pdf), str. 29. Czyli z dokumentu, którego tabelki są ciekawym źródłem danych, ale raport jako całość jest świetnym przykładem tego, na czym polega pseudonauka.
Media są okrutne i za parę złotych lub na zamówienie polityczne, tak przedstawią problem i statystyki że kto co chce ,to będzie miał.Tutaj raczej nie ma zamówienia politycznego. Po prostu szukanie sensacji albo ktoś w redakcji samochodem kompensuje sobie rozmiar ;).
Dlaczego w programie główny nacisk przyjęto że trzeba edukować rowerzystów ?- a czy kierowcy to święte krowy ? Oni to śmietanka towarzyska i wzór cnót ?Mają pewnie parę wad , dlaczego je się przemilcza?Akurat tutaj się zgodzę z opinią z TV. Ty i część osób może znacie przepisy, ja, Raffi i kupa innych osób stąd mamy za sobą kurs na prawko i jeździmy/jeździliśmy samochodem, ale większość rowerzystów faktycznie po prostu nie zna przepisów i nie wie, jak poruszać się po drogach. Często też brakuje im wyobraźni albo spojrzenia z punktu widzenia innych użytkowników drogi. Przykładem jest to nieszczęsne oświetlenie albo szybki wjazd na pasy. I tutaj edukacja jak najbardziej jest potrzebna.
Media są okrutne i za parę złotych lub na zamówienie polityczne, tak przedstawią problem i statystyki że kto co chce ,to będzie miał.Tutaj raczej nie ma zamówienia politycznego. Po prostu szukanie sensacji albo ktoś w redakcji samochodem kompensuje sobie rozmiar ;).
A co do liczb, to w ramach żartów interpretując w ten sam sposób, co TV:
Kierowcy: 25248 wypadków, 1914 zabitych, 33398 rannych; ranni/wypadki: 1.3228
Piesi: 3182 wypadków, 579 zabitych, 2681 rannych; ranni/wypadki: 0.8426
Rowerzyści: 1716 wypadków, 153 zabitych, 1624 rannych; ranni/wypadki: 0.9464
Motocykliści: 967 wypadków, 146 zabtych, 958 rannych; ranni/wypadki: 0.9907
Pasażerowie: 132 wypadki, 3 zabitych, 135 rannych; ranni/wypadki: 1.0227
http://www.tvn24.pl/przeglad-prasy-niebezpiecznie-na-dwoch-kolkach-coraz-wiecej-wypadkow-rowerzystow,424840,s.html
(...)czytelniczka na rowerze wyprzedza kolumnę aut z prawej strony. Nagle jeden z kierowców skręca w boczną ulicę, zajeżdżając jej drogę. - Postanowił ominąć korek bocznymi drogami. Ale nie użył kierunkowskazu.Nie wydaje mi się, żeby przy takim wydarzeniu wystarczyło tłumaczenie kierowcy nieznajomością nowych przepisów: przecież tak czy inaczej trzeba przed skrętem włączyć w migacze, popatrzeć w lusterka. (Co nie zmienia faktu, że akcja informacyjna by się przydała.)
A co do liczb, to w ramach żartów interpretując w ten sam sposób, co TV:
Kierowcy: 25248 wypadków, 1914 zabitych, 33398 rannych; ranni/wypadki: 1.3228
Piesi: 3182 wypadków, 579 zabitych, 2681 rannych; ranni/wypadki: 0.8426
Rowerzyści: 1716 wypadków, 153 zabitych, 1624 rannych; ranni/wypadki: 0.9464
Motocykliści: 967 wypadków, 146 zabtych, 958 rannych; ranni/wypadki: 0.9907
Pasażerowie: 132 wypadki, 3 zabitych, 135 rannych; ranni/wypadki: 1.0227
A te dane co podajesz, to połowa obrazu. Owszem, rowerzyści biorą udział w tylu wypadkach, ALE - uwaga - w większości (60 kilka procent) to wypadki powodowane PRZEZ KIEROWCÓW. I zwykle to rowerzyści w tych wypadkach giną.
Z pieszymi jest podobnie.
Akurat ta statystyka podaje ilość wypadków ze względu na winę poszczególnych grup (kierowcy, piesi, rowerzyści etc.). Natomiast te liczby bardzo dobrze się nadają odpieraniu pomysłów na obowiązkowy egzamin/ubezpieczenie dla rowerzystów - ponieważ piesi powodują prawie dwukrotnie więcej wypadków (i prawie czterokrotnie więcej zabitych) to zacznijmy od obowiązkowego egzaminu/ubezpieczenia dla nich właśnie. ;)
Dla jakich "nich"?
Lepiej od tego nie zaczynać, bo ci oni, ci okropni piesi, to my wszyscy, i zdaje się, że kierowcy i rowerzyści również, często o tym zapominają.
zauwarzyliZauważyli. Wybacz, że się czepiam, ale to rani moje oczy.
zauwarzyliZauważyli. Wybacz, że się czepiam
TAK czy NIE - Włodzimierz Zientarski vs Rafał Muszczynko 30.04.2014Nie oglądnąłem całości, bo mnie takie rozmowy z cyklu "kierowcy kontra rowerzyści" okrutnie denerwują, ale fragment widziałem.
https://www.youtube.com/watch?v=khKQYsUTYrU
Raffi: Przypadek to (bo po prostu trafiłem na taki urywek) czy celowe pominięcie tej "zasady"?
Ale chyba właśnie o TO walczymy (znaczy o drogi dla
rowerów, a nie o nagłe pogorszenie zdrowia pana
inżyniera).
On sam "płakał, gdy usuwał".PRZEPUSTOWOŚĆ!
Nie on, tylko Ministerstwo. On sam "płakał, gdy usuwał".
może taka promocja praw rowerzystów i nie tylko ??
Nigdy nie goniłem za modą więc nadal będę jeździł z wiatrem we włosach.
Mam nadzieję, że zdążysz zmienić zdanie, zanim się poważnie wyłożysz na twardej nawierzchni.
Już pomijam, że w upalne dni w kasku jest naprawdę chłodniej.
https://www.youtube.com/watch?v=p4WO2IaqahwCzęść komentarzy rowerzystów, jest równie żenująca, co komentarze na forach motoryzacyjnych w stosunku do rowerzystów.
Polska welcome to.
edit: ksywa znajoma. Ktoś wie, czy sprawa ma kontynuację?
Część komentarzy rowerzystów, jest równie żenująca, co komentarze na forach motoryzacyjnych w stosunku do rowerzystów.Co najlepiej pokazuje, że obydwie grupy są podobne i nie ma sensu próbować udawadniać, że jedni są świętsi od drugich.
Ktoś wie, czy sprawa ma kontynuację?
http://tinyurl.com/KrotkaLekcjaBezpiecznejJazdy + filmik (http://metromsn.gazeta.pl/Lifestyle/10,137569,16101019,Lekcja_bezpiecznego_pedalowania_.html)
"Metro", 8 lipca 2014, str. 5
"Bezradnie rowerem do celu" - MSW robi tą swoją akcyjkę już kolejny rok z rzędu. Merytorycznie ssą, ich rady kończą się na tym co rowerzysta powinien zrobić przed jazdą (ubrać się jak choinka, nałozyć ochraniacze, sprawdzić rower), a zupełnie nic nie mówią o tym jak jeździć bezpiecznie. Ot, kolejna żałosna akcyjka ludzi, którzy rowery widzieli na zdjęciach :P
Zdarzenie miało miejsce na ul. Popiełuszki. Cyklista poruszał się w kierunku ul. Boboli. Z racji godziny (2 w nocy) na jezdni panował niemal zerowy ruch. Sam rowerzysta był trzeźwy oraz posiadał prawidłowo oświetlony rower. Został zatrzymany przez patrol policji, która postanowiła ukarać go mandatem za to, że nie skorzystał z drogi rowerowej znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Cyklista mandatu nie przyjął, więc sprawa trafiła do sądu. Niestety, prowadzący sprawę sędzia wydał niezgodny z prawem wyrok, podtrzymując zdanie policji, jakoby oskarżony nie miał prawa jechać jezdnią. Decyzję uargumentował faktem, iż rowerzysta mieszka w okolicy, więc na pewno wiedział, że po drugiej stronie istnieje droga dla rowerów. A jeżeli nie wiedział, mógł to sprawdzić w internecie.
czy to nie to samo zdarzenie?
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,rowerzysta-kontra-kierowca-bojka-na-pl-zbawiciela,139831.html
Jeśli opis jest adekwatny to jak zwykle miliony serc w stronę straży miejskiej.
Ostatnio w rozmowie z SM (która przyjechała po jednym ponagleniu i zaledwie 20-30 minutach mojego czekania) dowiedziałem się, że mają dwa samochody w ruchu po Śródmieściu. Chyba się nie przesłyszałem - dwa(!).
jeszcze zaparkować by ruszyć na interwencję. A patrol pieszy mógłby stale się kręcić po okolicy, reagując na wszystko co się tam dzieje.
Plusów powyższego jest mnóstwo. Po pierwsze możnaby znać "swojego" strażnika z okolicy. A strażnik dobrze by znał region, bo byłby stale w jednym - wiedziałby o typowych problemach, kłopotliwych miejscach itp. Miejscowi mogliby "integrować się" z mundurowymi, poznać ich, rozmawiać z nimi o problemach, co teraz jest niezbyt możliwe - a sprzyjałoby bezpieczeństwu.
puste przebiegi. Poza tym takich pieszych strażników możnaby wypuścić na miasto znacznie więcej niż zmotoryzowanych, bo odpadłyby koszty i cała logistyka utrzymywania floty aut - a to niemały koszt i kłopot.
Czyli z tego jest jeden wniosek -" Obywatelu płać podatki uczciwie i broń się sam ."Sądzę, że jednak sporo przesadzasz. I mocno mnie to zaskakuje w przypadku osoby, która przecież działa. A zatem osoby, której daleko do wylewającej się w sieci krytyki ze strony kanapowych mędrców. Ideału nie ma (i nigdy nie będzie) i naprawdę wiele jest do poprawienia, ale do tragedii temu baaaardzo daleko.
Oczywiście pamiętając o tym aby przypadkiem nie przekroczyć granic obrony koniecznej bo prokurator tylko na to czeka.Masz jakieś konkretne dane, czy opierasz się na sensacjach, serwowanych przez media w celu podniesienia oglądalności? Tzn. albo pojedynczych przypadkach (vide ostatni głośny przypadek z ochroniarzem, który bronił się w klubie przed dwoma pijakami), albo informacjach w których "przypadkowo" pominięto istotne informacje.
Pytanie, czy jesteśmy w stanie coś z tym zrobić?
Jeżeli informacje p. Nawrockiego są prawdziwe i faktycznie doszło do podtykania wypełnionych kart do głosowania, to czy jest to zgodne z §2 ust. 3 Uchwały LXI/1691/2013 Rady Miasta Stołecznego Warszawy (występuje możliwość, że głosującym tego nie zagwarantowano) oraz §20 ust. 2 Regulaminu (już wypełniona karta jest zgodna ze wzorem)? Tak, wiem - mocno naciągane.
Można natomiast piłować, by Guział zrobił pasy i przejścia z funduszy dzielnicy. Tu jest pole manewru, choć Guział znany jest raczej z umiarkowanej miłości do pasów na jezdni. Ale wybory idą, Guział będzie chciał się pokazać - warto spróbować!
Przede wszystkim to jest nie do udowodnienia, więc temat zamknięty.
Przede wszystkim to jest nie do udowodnienia, więc temat zamknięty.Nie do udowodnienia jest to, że podtykano wypełnione karty do podpisania, czy to, że w takiej sytuacji możnaby to na siłę podciągać pod złamanie któregoś z wymienionych przepisów?
Właśnie wybory są powodem że nic nie zrobi. Nietykalność miejsc parkingowych (nie tylko ilości ale nawet lokalizacji w przypadku gdyby ich ilość się nie zmieniła po wymalowaniu pasów) jest na pierwszym miejscu!Tego nie wiemy. Zapominasz, że przy ambicji wspięcia się na wymarzony stołek, wytknięcie niespójności i udawania działania może być sporą kłodą rzuconą pod nogi. Pan Guział nie musi walczyć o pasy - może kontynuować walkę o projekty, a przede wszystkim uczciwość, sprawiedliwość i inne takie. A że akurat jednym z projektów są pasy rowerowe... Tylko że to mogą zrobić tylko ludzie z Ursynowa.
A co jeśli dowód mam (a mam)?Dowód konkretny, czy dowód w postaci "ja [strona mająca interes] widziałem"?
Zwykła nieuczciwość nie jest niestety nielegalna.Niestety? Na szczęście. Niech Jego Mackowatość chroni nas przed prawem opartym o niesprecyzowane "zwykłe cośtam".
Dziś w Faktach TVN nadali materiał, że rowerzyści (zwłaszcza w Łodzi) są regularnie potrącani na ścieżkach przecinających ulicę.
W zasadzie tak to pokazali, że wychodzi na to, iż część winy ponoszą właśnie rowerzyści.
Bo niby mają pierwszeństwo, ale nie zachowują ostrożności.
Typowe przerzucanie winy z oprawcy na ofiarę. Ktoś gadający takie bzdury powinien rozpędzić się i z dynki przyładować w ścianę, a potem jeszcze raz i znowu, i tak aż zrozumie jakie bzdury gada. Zwłaszcza jak pracuje w TV i jego przemyślenia trafiają do szerszego grona odbiorców :PSzkoda ściany. Wystarczy, żeby wjechała mu w bok samochodu ciężarówka, gdy będzie na drodze z pierwszeństwem przejeżdżał przez skrzyżowanie. Jakoś wątpię, by autorzy tych mądrości zatrzymywali się na każdym skrzyżowaniu na zielonym i rozglądali, czy przypadkiem na czerwonym nie jedzie ciągnik z wyładowaną naczepą.
nie ryzykuję jazdy śmieszkami - szkoda zdrowia, życia i nerwów. Niestety coraz trudniej przejechać przez Warszawę normalnie :(.
Sensowny artykuł w najnowszej Polityce pt. "Pokręcone ścieżki":
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1590715,1,jak-madrze-tworzyc-inwestycje-rowerowe.read
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.
kolejne wiekopomne dzieło o roweroych terrorystach. http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/news-rowerzysci-terroryzuja-miasta-to-powazny-problem,nId,1495196#iwa_item=3&iwa_img=0&iwa_hash=14005&iwa_block=automotive
kolejne wiekopomne dzieło o roweroych terrorystach. http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/news-rowerzysci-terroryzuja-miasta-to-powazny-problem,nId,1495196#iwa_item=3&iwa_img=0&iwa_hash=14005&iwa_block=automotive
"Rowerzyści nie przechodzą tego typu kursów, wielu z nich nie ma więc zielonego pojęcia o zasadach ruchu drogowego." - opinia nie poparta żadnymi danymi!
"W dużych miastach nagminnie dochodzi do "przepychania" się rowerzystów pomiędzy samochodami - zarysowane błotniki i drzwi czy oberwane lusterka to dla wielu właścicieli aut chleb powszedni. " - a wystarczy zostawić odrobinę miejsca z prawej strony. Pomijam już to określenie "nagminnie", także nie poparte żadnymi danymi.
"zwrotu kosztów naprawy auta dochodzić więc można wyłącznie na drodze sądowej, co w polskich realiach oznacza istną drogę przez mękę." - wbrew intencji autora, to zarzut do sądów a nie do rowrzystów.
"W ślad za tym nie poszły niestety uregulowania prawna," - jak to nie? Szkoda tylko, że mało który kierowca je zna. A jeśli już zna to nie stosuje.
Gdy od czasu do czasu policja organizuje akcje uświadamiające wlepiając mandaty np. za jazdę po chodniku, pojawia się powszechne oburzenie, że przecież "ja nie wiedziałem", "nie stwarzam zagrożenia" itp. - to może się autor zdecyduje! Panuje to przyzwolenie czy nie.
Obecne rozwiązania prawne obowiązujące w naszym kraju to kuriozum. Nie mając pojęcia o przepisach ruchu drogowego, można wsiąść na rower i jeździć po ulicach. - o zgrozo! Można też założyć buty (lub nie , jak ktoś woli) i po tych ulicach chodzić!
Dodatkowo brak OC naraża rowerzystę na duża odpowiedzialność finansową np. w przypadku wymuszenia pierwszeństwa i kolizji z nowym i drogim samochodem. - a to juz problem rowerzysty i jego kalkulacja.
Dodatkowo brak OC naraża rowerzystę na duża odpowiedzialność finansową np. w przypadku wymuszenia pierwszeństwa i kolizji z nowym i drogim samochodem. - a to juz problem rowerzysty i jego kalkulacja.
Właśnie.
CytujDodatkowo brak OC naraża rowerzystę na duża odpowiedzialność finansową np. w przypadku wymuszenia pierwszeństwa i kolizji z nowym i drogim samochodem. - a to juz problem rowerzysty i jego kalkulacja.
Właśnie.
Ja w kwestii formalnej - przecież w tym zarzucie nie chodzi o to, że "problem ma rowerzysta", tylko że "problem ma kierowca" nie mogąc uzyskać odszkodowania od niewypłacalnego rowerzysty. A przyjęło się jakoś, że na drodze "każdy poszkodowany ma mieć zapewnione odszkodowanie", co zresztą jest celem istnienia obowiązkowego OC u kierowców.
CytujDodatkowo brak OC naraża rowerzystę na duża odpowiedzialność finansową np. w przypadku wymuszenia pierwszeństwa i kolizji z nowym i drogim samochodem. - a to juz problem rowerzysty i jego kalkulacja.
Właśnie.
Ja w kwestii formalnej - przecież w tym zarzucie nie chodzi o to, że "problem ma rowerzysta", tylko że "problem ma kierowca" nie mogąc uzyskać odszkodowania od niewypłacalnego rowerzysty. ...
Tylko, że nawet u kierowców TO TAK NIE DZIAŁA jak się wielu kierowcom wydaje. OC sprawcy działa tylko do pewnej sumy, powyżej której też płacisz ze swoich.
A jak jedziesz po pijaku lub trafisz na inne wyłączenie odpowiedzialności ubezpieczyciela, to płacisz z własnych od zera. Więc to nie jest tak, że OC gwarantuje odszkodowanie :PDla poszkodowanego gwarantuje, bo płaci mu mimo wyłączeń.
Ja w kwestii formalnej - przecież w tym zarzucie nie chodzi o to, że "problem ma rowerzysta", tylko że "problem ma kierowca" nie mogąc uzyskać odszkodowania od niewypłacalnego rowerzysty. A przyjęło się jakoś, że na drodze "każdy poszkodowany ma mieć zapewnione odszkodowanie", co zresztą jest celem istnienia obowiązkowego OC u kierowców.Zacznijmy od tego, że obowiązkowe ubezpieczenie od OC nie istnieje dla odzyskiwania pieniędzy za urwane lusterka, porysowane lakiery, zniszczone drogie samochody czy pierdoły typu szkody na kilkaset tysięcy złotych. Gdyby chodziło o takie drobnostki, to każdy człowiek musiałby mieć od urodzenia do śmierci przymusowe ubezpieczenie od OC. Popatrz na kwotę ubezpieczenia, a zrozumiesz, dlaczego jest obowiązkowe.
Tylko, że nawet u kierowców TO TAK NIE DZIAŁA jak się wielu kierowcom wydaje. OC sprawcy działa tylko do pewnej sumy, powyżej której też płacisz ze swoich.
Bez przesady, limity są tak wysokie, że praktycznie pomijalne :)
Odzyskanie pieniędzy w obydwu przypadkach jest podobne. Łatwo jest tylko wtedy, gdy sprawca się zatrzyma i podpisze oświadczenie, w którym przyzna się do bycia sprawcą. I jeszcze tego potem nie odwoła. Nie ma znaczenia, czy będzie to ubezpieczony kierowca czy nieubezpieczony rowerzysta. Jeżeli będzie uciekał, szanse na odszkodowanie masz w obydwu przypadkach bliskie zeru.
I nie, ubezpieczenie od OC nie ma absolutnie nic wspólnego z poruszaniem się po drodze. Przesłanką jest ryzyko spowodowania znacznych szkód. Kierowcy są jedynie jednym z wielu przykładów osób, które muszą być ubezpieczone.
Nie wiem, skąd wzięło się przekonanie, że obowiązkowość takiego ubezpieczenia ma cokolwiek wspólnego z drogami.
Tylko, że nawet u kierowców TO TAK NIE DZIAŁA jak się wielu kierowcom wydaje. OC sprawcy działa tylko do pewnej sumy, powyżej której też płacisz ze swoich.
Bez przesady, limity są tak wysokie, że praktycznie pomijalne :)
autobusy to nic w porównaniu do np. dożywotniej renty, którą trzeba wypłacać poszkodowanemu/poszkodowanym
autobusy to nic w porównaniu do np. dożywotniej renty, którą trzeba wypłacać poszkodowanemu/poszkodowanymNie jest tak źle, na "renty" jest ponad 20 milionów zł sumy ubezpieczenia. 23 osobom można by wypłacać 2000zł przez 35 lat :)
autobusy to nic w porównaniu do np. dożywotniej renty, którą trzeba wypłacać poszkodowanemu/poszkodowanym
Fakt, ale w takim autobusie to się sporo mieści potencjalnych rentowiczy. A dwa autobusy to już w ogóle ;)
Nie wiem jaki jest limit na tirach, ale ze dwa lata temu na mazurach wjechał jeden mędrzec zestawem przewożącym worki z cementem pod pociąg IC. Do kasacji poszła lokomotywa elektryczna i parę wagonów. Do tego trochę rannych i duże zniszczenia w infrastrukturze (tory + kilkaset metrów trakcji + sygnalizacja na przejeździe). O ile dobrze pamiętam to samych szkód materialnych wyliczyli na kilkanaście milionów.
Nie wiem jak jest z tramwajami, ale podejrzewam, że kilka znanych dzwonów TIR vs tram, gdzie oba pojazdy poszły do kasacji też było ponad limit - co roku jest kilka takich, ja pamietam spektakularne z 11 listopada, pętli na Annopolu, czy Jagiellońskiej.Tramwaje nie mają obowiązkowego OC, więc i limity (jeśli są ubezpieczone) mogą być dowolne.
przeskakiwałyby, bo dziś jeszcze w Polsce mało kto walczy o solidne odszkodowanie za szkody na ciele, rehabilitację, utracone dochody itp. Ale to się szybko zmienia.
CytujNie wiem jak jest z tramwajami, ale podejrzewam, że kilka znanych dzwonów TIR vs tram, gdzie oba pojazdy poszły do kasacji też było ponad limit - co roku jest kilka takich, ja pamietam spektakularne z 11 listopada, pętli na Annopolu, czy Jagiellońskiej.Tramwaje nie mają obowiązkowego OC, więc i limity (jeśli są ubezpieczone) mogą być dowolne.
Ale wiesz dlaczego nikt nie wystaje dupskiem?
Bo jakby wystawał dupskiem, to by go mocno otarli albo odholowali. Jedno i drugie idzie im szybko i sprawnie.
Właśnie zacząłem walkę w Ursusie (ul. Warszawska, w pobliżu bazarku), gdzie co sobota auta zatawiają cały chodnik (oczywiście pod zakazem!) i wszyscy piesi idą DDRem. Ponieważ i tak robię tam co tydzień zakupy, to zacząłem to zgłaszać regularnie, ale efekt jest mizerny.
No i tu jest problem ... jak ostatnio wzywałem w Warszawie Straż Miejską, to dojazd do bezczelnie zaparkowanego typa zajął im ponad 150 minut.Szybko. Do jednego z moich zgłoszeń przyjechali poo... 4690 minutach czy jakoś tak... Do 16 samochodów.
Raffi-" Pozgłaszaj chwilę, a potem napisz do ZDM by wysłupkowali "bo SM sobie nie radzi, mimo wielokrotnych próśb o interwencję". Nie kijem ich to słupkiem załatwisz ;-)"
Pomimo tego że to niby załatwia sprawę, to jestem przeciw takim rozwiązaniom. Dlaczego płacę podatki na Straż i Policję i jeszcze mam im uprzyjemniać służbę swoją kasą ?
Pomimo tego że to niby załatwia sprawę, to jestem przeciw takim rozwiązaniom. Dlaczego płacę podatki na Straż i Policję i jeszcze mam im uprzyjemniać służbę swoją kasą ?- Słupek kosztuje wraz z montażem 100 zł. Natomiast nieuchronny mandat jeszcze zyski przynosi
o ile ściągalny
(ale na bezradność nie należy się poddawać).
Polityka jaką proponujesz jest typu "Miś" -Barei ,skoro się awanturuję to nakaż mi nosić krawat.
"Chodźcie" na skróty a dojdziemy do następnego odkrycia Ameryki -że lepiej uciąć nogę jak ją wyleczyć .
W ten sposób na Ochocie policja i Straż Miejska poddały się pijakom i, z osiedla i pozabierali ławki z podwórek (nie chce im się patrolować ich). Wiem Ciebie to jeszcze nie dotyczy , ale Twoich rodziców już może
To miejsce akurat świetnie nadaje sie na wysłupkowanie, nie będą nikomu wadziły.
https://maps.google.com/maps?q=Warszawska,+Warszawa,+Polska&hl=pl&ll=52.200611,20.875139&spn=0.000105,0.075274&sll=37.0625,-95.677068&sspn=38.911557,77.080078&oq=warszawska,+warszawa&hnear=Warszawska,+Polska&t=m&z=14&layer=c&cbll=52.200692,20.87527&panoid=rxGID1Dxo_0dw9vevljkFw&cbp=12,225,,0,0 (https://maps.google.com/maps?q=Warszawska,+Warszawa,+Polska&hl=pl&ll=52.200611,20.875139&spn=0.000105,0.075274&sll=37.0625,-95.677068&sspn=38.911557,77.080078&oq=warszawska,+warszawa&hnear=Warszawska,+Polska&t=m&z=14&layer=c&cbll=52.200692,20.87527&panoid=rxGID1Dxo_0dw9vevljkFw&cbp=12,225,,0,0)
Stalin -moją kieszeń będzie wadziło , po co stawiać tam 100-złotowe pachołki jak lepiej byłoby ze 3 razy dziennie po wlepiać mandaty i oddać sprawę do ZTM-u (oni najszybciej i najskuteczniej ściągają należności-można ?-można.)A co ma do tego wszystkiego ZTM?
Raffi wiem Ciebie dług publiczny nie obchodzi
Straż Miejska jest do usunięcia -niestety nie chce im się już prawie nic robić i jeżdżą tymi swoimi radiol-kami i nic nigdy nie widzą, i pracuje tam sama" śmietanka towarzyska "Mandaty są nieściągalne bo wszyscy włącznie z Tobą uważają że" nie da się" lub skoro nie chce się to budujmy schrony przed "patologią " i jeszcze płaćmy im podwójnie może będą chcieli robić to do czego zostali powołani.
Sam napisałeś ze postawienie słupków jest wygraną ,ale nie ostateczną gdyż pomimo tego potrafią i ignorować te słupki -więc???
......Polityka prosta szybka i skuteczna? Szybka ,tak Skuteczna jednak nie zawsze i zawadzająca tym co naprawdę muszą czasami podjechać bardzo blisko bloku.
Zobacz politykę fotoradarów -pomaga?
Mundurowi jak będą szanować swój wizerunek -to nie będzie to droga przez chaszcze.
1. Tak ktoś "taki"wie o czym myślisz, wyobraź sobie że nie jesteś wyjątkowy i pomimo świństw popełnionych przez jaśnie panujący nam rząd dalej obdarzasz zaufaniem te same gęby -może nie ale skąd statystyki i wyniki badań opinii
4.Tak bywają sytuacje że na parę minut ktoś bardzo szybko potrzebuje podjechać nawet pod klatkę -(pogotowie ,straż, meble, staruszka przywieziona przez nieporadną córkę syna pod klatkę i.t.p.) Ja jestem w stanie zrozumieć ,Ty pewnie nie i jak widzisz jakiś samochód na chodniku od razu z kijem lecisz?
Wg. "GW" rowerzyści odnieśli kolejny wielki sukces gdyż po latach bojów tej zimy mają być odśnieżane DDR-y. Co prawda nie wszystkie tylko 75km
czy zdejmą/zakryją znaki B-9 jeśli DdR nie zyska tego przywileju i nie będzie odśnieżany? Np. Broniewskiego?
Wiesz Raffi nie mówię, że to źle, że zaczną odśnieżać. Jest kilka tras gdzie to może mieć sens. Obawiam się tylko, że ma być pięknie, a wyjdzie jak zwykle
Jedno co dobre to słowa Marcina Jackowskiego ZM o związku decyzji o odśnieżaniu z wyborami samorządowymi. Oby tylko jego słowa nie były prorocze skoro wybory są co kilka lat :)
[Szerzy się rowerowa recydywa. Płacą i robią to samo
Dzisiaj, 20 października (08:29)
Mandaty nie odstraszają rowerzystów. Wielu spośród ukaranych to recydywiści. Płacą za przejazd przez pasy a potem i tak robią to samo - donosi "Rzeczpospolita".
Komenda Główna Policji podsumowała kończący się właśnie sezon rowerowy. Od kwietnia do końca września rowerzyści spowodowali 1266 wypadków. Zginęło w nich 82 cyklistów, a rannych zostało 1237.
Jazda po chodniku (50 zł mandatu) i przejeżdżanie przez przejścia dla pieszych (100 zł) to najczęstsze wykroczenia. Często rowerzyści naprawdę nie znają przepisów i przerażające jest to, że wyjeżdżają na drogi. Są tacy, którzy wielokrotnie płacą mandaty za to samo wykroczenie. Osiedlowe patrole znają ich dane na pamięć - mówi Paweł Maszewski z policyjnej drogówki.
Z policyjnych informacji wynika, że do wypadków z udziałem rowerzystów zdecydowanie najczęściej dochodziło w terenie zabudowanym. Cykliści często również jeżdżą bez obowiązkowego oświetlenia. Z raportu opracowanego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że zaledwie 9 proc. używa kasków.
Czytaj więcej na http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/bezpieczenstwo/news-szerzy-sie-rowerowa-recydywa-placa-i-robia-to-samo,nId,1538270#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome/quote]
Z raportu opracowanego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że zaledwie 9 proc. używa kasków.
CytujZ raportu opracowanego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że zaledwie 9 proc. używa kasków.
A liczba ta jest tutaj wrzucona, ponieważ...
Cykliści często również jeżdżą bez obowiązkowego oświetlenia.
do wypadków z udziałem rowerzystów zdecydowanie najczęściej dochodziło w terenie zabudowanym
Jazda po chodniku (50 zł mandatu) i przejeżdżanie przez przejścia dla pieszych (100 zł) to najczęstsze wykroczenia.
CytujZ raportu opracowanego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego wynika, że zaledwie 9 proc. używa kasków.
A liczba ta jest tutaj wrzucona, ponieważ...
Mogli (gdyby faktycznie zależało im na obiektywnym materiale) skonfrontować ze sobą dwie swoje wiadomości:
1. będzie WMK
2. szczyt wyjazdów wg. planujących zestawienie pociągów przypadał w czwartek wieczorem.
łatwo z tego wywnioskować, że skoro szczyt wyjazdów pociągami wypada w czwartek to dużej części ludzi nie będzie w piątek w Warszawie, a zatem i prognozowany przez nich ruch na ulicach będzie mniejszy. Logiczne, ale niewygodne jeżeli chce się mieć sensacje.
A jednak dziennikarze brną dalej.
Ps. Mamy obietnicę HGW, że w następnej kadencji zbuduje kolejnych 200 km DDR.a nawet 700 - ma ponoć powstać via vistula - to chyba te 200 gdzieś upcha
Ps. Mamy obietnicę HGW, że w następnej kadencji zbuduje kolejnych 200 km DDR.
Ps. Mamy obietnicę HGW, że w następnej kadencji zbuduje kolejnych 200 km DDR.a nawet 700 - ma ponoć powstać via vistula - to chyba te 200 gdzieś upcha
Problem zacznie się później, jak nie da się już dłużej unikać tematu rowerów w centrum i tam, gdzie miejsca brakuje i coś trzeba rzeczywiście zabrać kierowcom - np. na moście Poniatowskiego, Jerozolach, czy placu Bankowym. Bo tam nie ma prostych, łatwych i bezbolesnych rozwiązań.Onośnie via vistuli - od Czerska do Nowego Dworu - będzie prawie 100 km, pozostaje do zrobienia kolejne 100 km.
Łatwe (celowo nie piszę PROSTE - to najlepiej widać na Prostej) sprawy - budowa zupełnie nowych dróg w polu - się pokończyły
Warszawa jest miastem, w którym to, w jaki sposób załatwiono kwestie rowerów miejskich, jest albo rażącą niegospodarnością albo miejscem, w którym ktoś wziął pieniądze. Warszawa do 2 tys. rowerów Veturilo miesięcznie dopłaca 475 tys. zł. Za te pieniądze miesięcznie można rozdać warszawiakom 2 tys. rowerów - powiedział Wipler.
Według obliczeń Wiplera, koszt zakupu roweru to ok 237 zł.
237? Na dwie opony w moim rowerze wydałem niewiele mniej...
Nie wiem, czy pan Wipler ma pojęcie o prowadzeniu systemu miejskiego roweru, ale jest jedna rzecz, o której on na pewno wie: że pojęcia na ten temat nie mają jego potencjalni wyborcy, więc to łykną. Kandydat nie musi mówić prawdy, jeśli wybierający nie jest w stanie odróżnić prawdy od kłamstwa.
Klara - w punkt. Veturilo nie jest po to że ludzi nie stać na rowery. Veturilo jest po to by ktoś z małym mieszkankiem nie musiał się zastanawiać gdzie go trzymać. Jest po to by z rana nie trzeba było się zastanawiać "a czy dziś będę potrzebował roweru" i wozić go ze sobą cały dzień, tylko by był pod ręką wtedy gdy jest potrzebny - i tylko na tyle, na ile jest potrzebny. Veturilo jest po to by gospodyni domowa (albo gospodarz) nie interesująca się rowerami nie musiała się martwić zmianą dętek, smarowaniem łańcucha, czy dbaniem o stan techniczny roweru.
Taka z założenia jest idea roweru miejskiego. Tymczasem idea warszawskiego roweru miejskiego jest do bani. Mam na myśli tylko Pragę Południe. Stacje są ulokowane w rejonie parków i centr handlowych a przy wielkich osiedlach pustka. Jaki to ma sens? Zapewne wiele osób będzie argumentowało tym, że tam nie ma dedykowanej infrastruktury. Poniekąd mają rację bo doskonale wiemy, że większość ludzi nie wyjedzie rowerem na ulicę tylko będzie jeżdzić tylko DDRami nawet jeśli te prowadzą tylko dookoła.Akurat na ten temat (m.in.) miało być na Otwartej Debacie we wtorek z burmistrzem Pragi Południe. Ktoś od nas miał tam być więc może ma jakieś informacje.
A owszem, byłem i jeszcze był Forest.
Skupialiśmy się głównie na drogach - a raczej ich formach.
Było też sporo o niedoróbkach - np. DDRka na Chrzanowskiego.
...ciach...
przy pomocy wtopionych w asfalt urządzeń
Policzą jeżdżących rowerzystów. "To niezbędne do planowania tras"
Trzy nowe urządzenia, które będą zliczać rowerzystów zostały w ostatnich dniach zamontowane na Pradze Północ i Targówku. - Pomiary ruchu są niezbędne do planowania sieci tras oraz ich parametrów ? informuje pełnomocnik prezydent do spraw komunikacji rowerowej. Nie wiadomo jednak, czy warszawiacy będą mogli poznać wyniki tych pomiarów.
Pętle indukcyjne zostały wtopione w asfalt na ul. Bazyliańskiej, Wysockiego a także na zjeździe z mostu Gdańskiego w stronę ZOO.
- Pętle indukcyjne są połączone z nadajnikiem, który przesyła do systemu dane o liczbie rowerów jadących danym odcinkiem. Dzięki ułożeniu dodatkowej pętli, możemy liczyć ruch osobno w każdym kierunku ? tłumaczy na popularnym portalu społecznościowym Łukasz Puchalski, pełnomocnik prezydent.
Ratusz zakupił już trzy kolejne urządzenia, także będzie je montował na Pradze, najprawdopodobniej w rejonie al. Solidarności. - Chcemy by pętle indukcyjne stały się standardem przy oddawaniu do ruchu nowych dróg rowerowych - dodaje Puchalski.
Zbierali informacje ręcznie
Do tej pory wszystkie dane dotyczące liczebności rowerzystów w stolicy i najchętniej uczęszczanych tras były zbierane ręcznie.
? Przez to były fragmentaryczne i mniej przekrojowe. Pomiary ruchu są niezbędne do planowania sieci tras oraz ich parametrów. Są one konieczne do przeprowadzenia prac przygotowawczych do realizacji inwestycji i zmian w układzie drogowym ? zapewnia pełnomocnik.
Ratusz nie liczy rowerzystów ręcznie w systemie ciągłym, odbywa się to tylko w przypadku zorganizowanych akcji. W tym roku odbyło się to na wiosnę, gdy stolica brała udział w konkursie ECC. - Liczniki dają nam tę przewagę, że działają od razu po zamontowaniu. Dlatego będziemy dysponować zdecydowanie bardziej szczegółowymi danymi - zapewnia Puchalski. Liczniki mają pokazywać dane w podziale na godziny oraz sumy dobowe.
Dane na razie poufne
Nie wiadomo, czy warszawiacy poznają wyniki pomiarów dokonanych za pomocą pętli. - Pracujemy nad tym - na razie aplikacja nie jest dostępna publicznie ze względu na wrażliwe dane dotyczące liczników, np. stan baterii, a także możliwość edytowania i usuwania liczników ? wyjaśnia Puchalski.
Badanie obarczone jest 5 procentową granicą błędu, wynika to z np. możliwości podwójnego policzenia roweru z przyczepką. - Tak niewielkie wahanie pozwala z powodzeniem wyciągać wiarygodne wnioski z badań ? twierdzi Puchalski.
I dodaje, że nadal będzie też przeprowadzane liczenie ręczne. - Robiliśmy to w ponad 50 lokalizacjach. Na wiosnę powinniśmy dysponować licznikami w 6-7 miejscach, dlatego na razie z liczenia ręcznego nie zrezygnujemy - wyjaśnia Puchalski i dodaje, że być może w 2017 roku funkcjonować będzie tylko liczenie automatyczne.
Warszawa rowerową stolicą Europy
W tym roku stolica zdobyła tytuł najbardziej rowerowego miasta w Europie. Mieszkańcy Warszawy tylko w maju przejechali na rowerze prawie 300 tysięcy kilometrów. Pomiaru dokonano za pomocą specjalnej aplikacji na telefon. Ratusz podsumował też sezon rowerowy w mieście. Od marca zanotowano 1,9 mln wypożyczeń roweru miejskiego Veturilo. Sam system zyskał blisko 90 tysięcy nowych użytkowników i 30 nowych stacji. Od użytku warszawiakom oddano 40 km nowych ścieżek rowerowych.
"Nie wiadomo, czy warszawiacy poznają wyniki pomiarów dokonanych za pomocą pętli. - Pracujemy nad tym - na razie aplikacja nie jest dostępna publicznie ze względu na wrażliwe dane dotyczące liczników, np. stan baterii, a także możliwość edytowania i usuwania liczników ? wyjaśnia Puchalski."
Erm... że co? O_o
"Mamy postawiony system do elektronicznej obsługi tych liczników, ale nie umiemy go jeszcze skonfigurować"Bądźmy tolerancyjni - co się odwlecze to nie uciecze :)
W wolnym tłumaczeniuW moim odbiorze:
"Mamy postawiony system do elektronicznej obsługi tych liczników, ale nie umiemy go jeszcze skonfigurować"
W wolnym tłumaczeniu
"Mamy postawiony system do elektronicznej obsługi tych liczników, ale nie umiemy go jeszcze skonfigurować"
Przechodnie idący żwawym krokiem zdążą przejść za jednym razem - tłumaczy rzecznik i dodaje, że według przepisów takie przejście składa się z dwóch przejść. - To są dwie zebry i dwie sygnalizacje - podkreśla. Troska o bezpieczeństwo zdaniem rzecznika ZDM polega na tym, że czas zielonego światła dla pieszych jest krótki, ponieważ gdyby czerwone dla samochodów świeciłoby się zbyt długo, kierowcy mogliby uznać je za zepsute. I wjechać na zebrę. - Lepiej więc chwilę poczekać niż się narażać - mówi Adam Sobieraj.
To faktycznie trzeba mieć zacięcie żeby aż 45 min tracić na dyskusje z głąbem który akurat ma średnie uprawnienia do tego typu "interwencji".
Dla mnie stojak to stojak, barierka to stojak, znak to stojak, krata to stojak, płot to stojak... oby tylko ruchu pieszym nie zablokować.
Gromanik trafił kiedyś na nawiedzonego z ZDM, co próbował udowodnić mu, że jest paragraf zakazujący przypinania rowerów do znaku drogowego. 45 minut ponoć to trwało i operacja nie zakończyła się sukcesem. Za to z tego co wiem zakończyła się skargą do ZDM na tego pracownika ORAZ wnioskiem o stojaki w miejscu tego znaku :D
jeśli mowa o ZDM przy chmielnej 120 to oni ze znaku zrobili stojak, mianowicie dokręcili elementy poprzeczne :) sam z nich korzystam czasem :)
Jakim betonie konstrukcyjnym jak most ma konstrukcję stalową? :P Betonowa to jest tam tylko nakładka która na tym leży - nawet jak popękała to jest to temat dość szybki do naprawy (w skali szybkości "budowlanej").Zapominasz o takim drobnym szczególe jak filary te też są z betonu :P
A sama konstrukcja stalowa to nie powinna być zniszczona od pożaru - palące się drewno samo z siebie nie ma odpowiedniej temperatury by topić stal, zwłaszcza w takiej ilości :PTu nie jest problemem topienie stali a jej odkształcenie i powstanie dodatkowych nie uwzględnianych w obliczeniach naprężeń oraz odkształcenie płyty mostu ( jeżeli tam faktycznie jest płyta stalowa ). Do tego w zupełności wystarczy temperatura która powstała w trakcie pożaru - większe znaczenie miało nierównomierne nagrzewanie konstrukcji w wyniku oddziaływania ognia i chłodzenie jej wodą używaną do gaszenia.
- W tramwajach na Waszyngtona masakra. Składy nabite ludźmi jak w tokijskim metrze. Musiałem przepuścić dwa tramwaje, a w trzecim wiszę na kawałku schodka. Linii 77 nie odnotowałem. Więcej składów drogie ZTM! - napisał Czytelnik Wyrwidąb.
Zderzenie tramwaju z samochodem na ul. Puławskiej przy Smyczkowej. Wstrzymano ruch tramwajów w obu kierunkach[/quote
Już nie mówiąc o tym, że kolejny remont tego mostu może być dobrym pomysłem. Podczas poprzednich zapomniano o pieszych i rowerzystach. Będzie szansa naprawić ten błąd.
Minimalistycznie prosiłabym o nową nawierzchnię na ścieżynkach. Kogo molestować?Jakich ścieżynkach?
A swoją drogą mam wizję, że prawdziwe korki będą jutro - bo wybiorą samochód ci, którzy po pierwsze dzisiaj spanikowali (armagedonu nie było - a przynajmniej nie wszędzie), a po drugie ugnietli się w komunikacji zbiorowej.Armagedon to był już wczoraj - z Witolina na Ursynów w półtorej godziny gdzie zwykle wychodzi koło 50 min. Niby dzisiaj trochę poprawili objazdy ale co to da to się okaże.
Ścieżynki - czyli to coś, po czym chodzą ludzie i jeżdżą rowery. Nawet nie wiem, co to jest za twór . Chodnik z dopuszczonym ruchem rowerów? Podłoże jest tam tragiczne, odpływów brak, woda się zbiera po najmniejszym deszczu i tworzy się elegancki akwedukt (mam pouwieczniany). A przy mrozie - lodowisko.
Czy masa się odbędzie 27.02? Wiem, że Raffi pisał parę postów wyżej, że będzie ale
z mojego Otwocka legalnie wyjechać rowerem też właściwie się już nie da, wszędzie cholerne pseudo-drogi rowerowe i debile za kierownicami, którzy uważają, że mogą na mnie trąbić, jak po nich nie jadę (a nie jadę, bo zazwyczaj się nie da)
Jednak między drogami rowerowymi w Warszawie, a w Otwocku czy Józefowie jest gigantyczna przepaść.
Niech się wreszcie zdecydują bo HGW zapowiedziała, że powstanie ciąg pieszo - rowerowy ale nie teraz a najwcześniej w przyszłym roku i to jak będą fundusze. Drobne różnice ale zmieniające całość. Zresztą jak powstaną tylko na moście to i tak niewiele zmienią.
Przy okazji odbudowy mostu Łazienkowskiego ma powstać ścieżka rowerowa podwieszona pod chodnikami -
Niech się wreszcie zdecydują bo HGW zapowiedziała, że powstanie ciąg pieszo - rowerowy ale nie teraz a najwcześniej w przyszłym roku i to jak będą fundusze. Drobne różnice ale zmieniające całość. Zresztą jak powstaną tylko na moście to i tak niewiele zmienią.
Tzn. jak to nie teraz, ale w przyszłym roku? Chyba nikt nie zakłada oddania mostu do użytku jeszcze w 2015, czy coś przegapiłem?
Przegapiłeś. Plan zakłada przejezdność mostu w tym roku.
Mogą planować oddanie w tym roku, ale budżetują i w 2015, i w 2016 ;)
Bardzo dobre pytanie.CytujPrzy okazji odbudowy mostu Łazienkowskiego ma powstać ścieżka rowerowa podwieszona pod chodnikami -
Najważniejsze teraz pytanie na jakiej długości będzie ta ścieżka.
A może to nie subkultura maleje, tylko ogół rośnie.
Korkowały się okolice, przez które jechali rowerzyści. "Stoi most Poniatowskiego w stronę Pragi. Al. Jerozolimskie stoją od Dworca Centralnego" - poinformowała nas po godz. 20 czytelniczka.Jak obwinić rowerzystów o korki.
- Przy rondzie Dmowskiego policja kierując ruchem zablokowała z dwóch stron Al. Jerozolimskie. Natychmiast stworzył się zator, mimo iż przejazd trwał jedynie 5 minut - relacjonował ok. godz. 19 reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz.
W sobotnim Szkolnym Masowym Przejeździe Rowerowym uczestniczyło ponad 900 osób, w tym sporo dzieci. Czy te dzieci wyrosną na świadomych rowerzystów? Być może pomoże w tym edukacyjny projekt STARS. Rozmowa z Marcinem Dumnickim ze stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów.
Może warto na którąś masę zaprosić małolatów? Majowa będzie zaraz przed dniem dziecka.Rozmawialiśmy na ten temat na przedostatniej przedmasówce.
Szesnastolatka kultury jazdy na rowerze już nie nauczysz
W sobotnim Szkolnym Masowym Przejeździe Rowerowym uczestniczyło ponad 900 osób, w tym sporo dzieci. Czy te dzieci wyrosną na świadomych rowerzystów? Być może pomoże w tym edukacyjny projekt STARS. Rozmowa z Marcinem Dumnickim ze stowarzyszenia Kraków Miastem Rowerów.
Renata Radłowska: Czy dzieci na rowerze są bezpieczne? To przede wszystkim chcą wiedzieć rodzice, bo oni mogą zachęcić lub nie do jazdy na rowerze.
Marcin Dumnicki: Jazda na rowerze jest bezpieczna! Większość wypadków, jakie dzieci mają na rowerze, to niegroźne urazy - zadrapania, stłuczone kolana. Klasyczne wywrotki. Wypadki nie wynikają z tego, że dzieci szarżują na rowerach po ruchliwych ulicach, ale z faktu, że dopiero uczą się na nich jeździć, trzymać równowagę. Rodzice, którzy zachęcają dzieci do jazdy na rowerze, podróżowania nim do szkoły, sami go wybierają. Wiedzą, jakie są zagrożenia i jak zachować się na drodze.
- A jeżeli rodzice nie uczą, bo sami nie jeżdżą jednośladami?
- Zachowań komunikacyjnych powinna uczyć szkoła, robi to jednak w bardzo ograniczonym zakresie. Szkoda. Od 2013 roku w Krakowie realizujemy, razem z magistratem, unijny projekt STARS, prowadzony już w dziewięciu krajach Europy. STARS-owych szkół mamy w mieście 25, program objął 3000 uczniów. Na początku przeprowadzaliśmy ankiety wśród nich - wtedy na rowerze do szkoły dojeżdżało niecałe trzy procent dzieci, teraz ponad osiem. Tę zmianę widać pod szkołami - wszystkie STARS-owe szkoły mają stojaki rowerowe, a w nich przypiętych jest po kilkanaście lub więcej rowerów, dzień w dzień. Program STARS uczy dobrych zachowań komunikacyjnych, promuje rower jako alternatywny środek transportu; na zajęciach dzieciaki się uczą, ale też bawią.
- Osiem procent to dużo?
- Skok spory! Oczywiście, pamiętajmy, że wiele osób dojeżdża do szkół spoza Krakowa, mają do pokonania kilkanaście kilometrów, trudno więc w takiej sytuacji wybrać rower. Ale ci, którzy mają do pięciu kilometrów, już rower wybiorą. W Holandii dzieci dojeżdżają do szkoły na rowerze nawet i 17 kilometrów w jedną stronę. Nie mówię, że musimy brać przykład z Holandii, ale ten przykład pokazuje, że odległość wcale nie jest przeszkodą. Nie tylko Kraków zachęca: w 2014 roku Gdańsk ruszył z kampanią "Rowerowy Maj", prawie 40 procent dzieci biorących w niej udział dojeżdżało wtedy do szkoły rowerem!
A policja przedstawia statystyki: w ubiegłym roku na drogach Małopolski zginęło 24 rowerzystów.
- Ze statystykami trzeba ostrożnie. Na drogach Małopolski? No właśnie - policzono wypadki z miejsc, w których nie ma przeważnie infrastruktury rowerowej. Na wsiach korzysta się z roweru często, ale jedzie się jezdnią, bywa, że pod wpływem alkoholu, kierowcy szarżują. Statystyki z samego Krakowa wyglądałyby zupełnie inaczej - w zeszłym roku były dwa śmiertelne wypadki, na wielopasmowych ruchliwych ulicach. Tam, gdzie dzieci nie jeżdżą.
- Czego uczycie dzieci poza kodeksem ruchu drogowego?
- Kultury jazdy. Nie każdy rodzic, który odwozi dziecko do szkoły czy przedszkola samochodem, prezentuje na jezdni dobre zachowania. Czasem zajeżdża drogę, parkuje na całej szerokości chodnika, nie ustępuje pierwszeństwa pieszym... Dzieci to widzą i takie zachowania będą później kopiować. Uczymy więc szacunku dla innych uczestników ruchu. I że rower nie jest do rajdów po chodniku, że trzeba uważać na pieszych. Jeżeli nie nauczymy ich tego teraz, kiedy mają po kilka lat, później będzie trudniej. Szesnastolatek wsiądzie na rower i pojedzie w miasto - zacznie szaleć po chodnikach, jezdniach. Jego kultury jazdy już nie nauczymy. A za parę lat on przesiądzie się z roweru do samochodu...
Rodzice najbardziej obawiają się nie tego, że dzieci sobie nie poradzą, ale zachowań innych uczestników ruchu, kierowców.
- Nie demonizujmy kierowców. Ich zachowania też się zmieniają - widzą już rowerzystów na ulicach, spodziewają się ich. Rodzice często proszą o uspokojenie ruchu przy szkołach - montaż progów, budowę przejść. To pomaga.
Tekst: http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,44425,17839223,Szesnastolatka_kultury_jazdy_na_rowerze_juz_nie_nauczysz.html#ixzz3Z48GSZS7
Ja o dzieciach chciałabym i Masie pod ich potrzeby.Z powyższym pozwolę sobie się nie zgodzić. ;)
(...)... ale w tych sytuacjach moje dzieciaki były ułamkiem uczestników w ruchu rowerowym.
Sądzę, że Masa jest dla większego grona osób jeżdżących rowerami. Tych jeżdżących od zawsze, od lat.
Szkoda rozmieniać się na drobne.
W ostatnich czasach fajnym pomysłem Organizatorów było wywoływanie na zakończenie trasy najmłodszych uczestników Masy po drobne upominki. Promocja Masy i wyróżnienie uczestnika, miły gest.Ze specjalnymi szprychówkami pewnie za dużo roboty, ale też widzę ten gest bradzo pozytywnie.
Może specjalne szprychówki dla dzieci?
Jak to nie my się na wszystkich obrażamy :PMarku,
mój syn gdy był w wieku 6-7 l. przejechał swego czasu masę na trasie dom-masa-dom w długości 40km, podczas gdy dotychczas tylko pedałował naokoło piaskownicy. Nie umniejszajmy możliwości naszych dzieci ;)Tu nie chodzi o to, czy dziecko jest w stanie przejechać dany dystans, tylko czy jest on wyobrażalny dla rodzica - i to niekoniecznie super rowerowego.
mój syn gdy był w wieku 6-7 l. przejechał swego czasu masę na trasie dom-masa-dom w długości 40km, podczas gdy dotychczas tylko pedałował naokoło piaskownicy. Nie umniejszajmy możliwości naszych dzieci ;)Tu nie chodzi o to, czy dziecko jest w stanie przejechać dany dystans, tylko czy jest on wyobrażalny dla rodzica - i to niekoniecznie super rowerowego.
Trzydzieści kilometrów brzmi groźnie - dla kogoś, kto nigdy tyle nie jeździł (nawet dorosłego), albo kto się zastanawia, czy zabrać na Masę mocno nieletnie dziecko. Czy dziecko tyle przejedzie może się okazać tylko wtedy, jeśli opiekun w ogóle zdecyduje się je ze sobą zabrać. A w tym celu (moim zdaniem) lepiej wybrać porę roku wakacyjną, a długość trasy - zimową.
Dlatego moim zdaniem warto nakłaniać, by przejechali kawałek trasy - dowolnie wybrany, który sobie uznają za najfajniejszy. A potem się okaże, że pojadą całość, bo te 30km to wcale nie tak daleko ;)
Może przed Dniem Dziecka jednak nieco krótsza trasa, i przejazd bardziej nastawiony na 'małoletnich' użytkowników jednośladów?
W tempie 12, a nie 32 km/hTo akurat słuszne nawet bez brania poprawki na dzieci.
Jeśli chodzi o oddzielny przejazd dla dzieci, to problemem będzie konieczność zajęcia drogi na ten czas i zorganizowania policji. Na oficjalnej WMK mamy to "za darmo", na niezależnym przejeździe będzie to oddzielna robota. A wpuścić ich samopas na jezdnię w normalny ruch nie można, bo poniżej pewnego wieku są pieszymi. Że o przerażeniu części rodziców nie wspomnę. Chyba że ktoś ma ochotę organizować Masę Chodnikową - ale chyba nie o to chodzi.
12km/h zamiast 32km/h? "Zamiast"? Przecież 12km/h to jest szybkie tempo jak na przejazd Masy. Mieliśmy nawet biegaczy, którzy żeby się nie nudzić, biegali z tyłu na przód Masy i z powrotem, bo inaczej musieliby skończyć po przegonieniu rikszy ;).Tempo 12 jest dobre tylko musi by równe. Częste postoje nie wynikają ze słabego tempa tylko z bałaganu jaki tworzą sami uczestnicy. Jednokołowcy, ci którym WMK myli się z wyścigiem, miłośnicy słuchawek w uszach i jazdy lewą stroną oraz niestety ci rodzice którzy mimo wielu apeli jadą z dziećmi z tyłu gdzie i prędkości większe i tempo mniej równe przez co trudniej się jedzie z dziećmi. Przez nich wszystkich tworzą się przerwy które trzeba potem łatać.
Tempo jest słabe i przestoje są częste nie przez dzieci, tylko przez to, że mało ludzi zgłasza się do zabezpieczenia.
Cudowne otrzeźwienie polskich rowerzystów
Po złagodzeniu przepisów dotyczących nietrzeźwych rowerzystów ich liczba drastycznie spadła. Czy jest ich faktycznie mniej, czy też nie stanowią już łakomego kąska dla policji - zastanawia się "Dziennik Gazeta Prawna".
Dopóki jazda na podwójnym gazie była przestępstwem, pijani rowerzyści stanowili plagę. W krytycznych latach 2005-06 było ich nawet 80 tys., potem 50-56 tys. Ale gdy przekwalifikowano to przestępstwo na wykroczenie ich liczba spadła do 33 tys. w 2014 r. - czytamy w "DGP".
Policja odpuściła
- Trudno sądzić, że zmiana przepisów spowodowała aż tak znaczącą poprawę - mówi prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego. Jak ocenia, mamy do czynienia ze zmianą nastawienia policji.
Jednym z podstawowych elementów decydujących o ocenie jakości i sprawności policji jest wykrywalność przestępstw; kiedy zaliczała się do nich jazda na rowerze w stanie nietrzeźwości, jej wykrycie podnosiło statystyki - wyjaśnia Stefański.
Policja zapewnia jednak, że funkcjonariusze nie traktują rowerzystów inaczej tylko dlatego, iż prawo jest łagodniejsze. Jak wskazuje, statystyki zmieniły się w efekcie mniejszego przyzwolenia na jazdę na podwójnym gazie.
Wydaje mi się, że mówimy o 2 różnych rzeczach. My o tym, że dzieciaki dają radę - bo faktycznie dają. A Klara o tym, ze rodzicom wydaje się, ze 30km to nie wiadomo ile i że nie dadzą rady, więc nie jadą z nimi na Masę.Tak, o to mi chodziło.
Słowem kluczem wydaje się być edukacja dla tych rodziców. Taka sprytna, że nie muszą byc na całej itp, nie taka że "dzieci dadzą radę" bo po takiej to się zamkną w sobie, bo będą uważać, że oni wiedzą lepiej co dzieci ich dadzą radę a co nie. Bo ze skracaniem trasy to kłopot będzie taki, że ludzie będą narzekać jak będzie za krótko. Już to przerabialiśmy parę razy.Skoro skracanie trasy nie działało dobrze, to może chociaż przy próbach robienia Masy Przyjaznej Rodzinom ;) pomyśleć o trasie mniej oddalającej się od centrum? Na układaniu tras się nie znam, ale wyobrażam sobie, że z takiej bardziej okrągłej niż szpiczastej łatwiej się odłączyć (statystycznemu uczestnikowi).
Skoro skracanie trasy nie działało dobrze, to może chociaż przy próbach robienia Masy Przyjaznej Rodzinom ;) pomyśleć o trasie mniej oddalającej się od centrum? Na układaniu tras się nie znam, ale wyobrażam sobie, że z takiej bardziej okrągłej niż szpiczastej łatwiej się odłączyć (statystycznemu uczestnikowi).Warszawa póki co ma taki, a nie inny układ. Jest bardziej rozciągnięta w linii północny zachód - południowy wschód. Trasę "bardziej okrągłą" da się wyznaczyć wyłącznie przy założeniu dwukrotnego przekraczania Wisły. W obecnej sytuacji jakoś nie wierzę w to, że dadzą nam zgodę na trasę która zahaczy o mosty. Pozostaje się dopasować do realiów. Poza tym i tak jak zawsze komuś i tak będzie nie po drodze.
A jeśli problemem są słabsi uczestnicy plączący się po ogonie Masy, to może wyznaczyć niańkę i przywiązać jej latające baloniki do bagażnika? Żeby wyznaczała strefa ligth. Tylko jak to zrobić, żeby nie uszczuplić zasobów zabezpieczenia?Niańkę? To już chyba żart. Tyle razy było ogłaszane, że najspokojniej jest na przodzie. Nic to nie daje. I niby co taka niańka ma latać z początku na koniec i stamtąd przeciągać na przód do "strefy light? Nierealne. Ciekawe niby kto miałby się tym zajmować. Może to będzie brutalne ale zabezpieczenie ma co robić i nie ma już miejsca na niańczenie uczestników.
Tyle razy było ogłaszane, że najspokojniej jest na przodzie. Nic to nie daje.Żeby tak się do Konfucjusza odwołać...
W gratisie podrzucam temat i nazwę " Rodzinny piknik z WMK" :PTo się nazywa Święto cykliczne i jest w połowie czerwca.
O tej pętli to słyszałem... i szczerze mówiąc to kiedyś se chyba spróbuje swoich sił, nawet nie koniecznie ze wszystkimi, ale sam, swoim tempem i bez oczu wgapionych jak zdycham :D
Natomiast to JP2 świetnie się wpisuje w działania na rondzie Czterdziestolatka. Bo teraz jak z jednej strony ddr będzie ciągły od Broniewskiego do ronda, a z drugiej przy Polach Mokotowskich to wytworzy się w końcu ciśnienie by coś zrobić też na rondzie, Chałbińskiego i Niepodległości. A moim zdaniem bardzo tego połączenia brakuje. Najbliższe ciągłe połączenie w relacji północ-południe jest... na Powiślu. A z drugiej strony go w ogóle nie ma (BW1920 ma dziurę na Grójeckiej, bo nie ma przejazdu i schody na Zesłańców).Ja bym nie łaczył za bardzo tych rzeczy. Pomysł pełnomocnika wymaga praktycznie budowy ulicy od nowa. Zebry na 40-latku ma być działaniem doraźnym : obniżanie krawęzników, malowanie, nowa sygnalizacja. Nawet jeśliby powstały przejazdy to nie bedzie ich do czego podlaczyc przez nastepne kilka lat.
Ja bym nie łaczył za bardzo tych rzeczy.
Pomysł pełnomocnika wymaga praktycznie budowy ulicy od nowa.
Zebry na 40-latku ma być działaniem doraźnym : obniżanie krawęzników, malowanie, nowa sygnalizacja. Nawet jeśliby powstały przejazdy to nie bedzie ich do czego podlaczyc przez nastepne kilka lat.
Jeśli chodzi o ciąg NS to nie widze możliwości szybkiego wyznaczenia go wzdłuż JPII - chałubińskego - niepodległości, To ponad 2km , po drodze rondo 40-latka, skrzyżowanie przy Gusie, brak miejsca (bez likwidacji jednego pasa lub likwidacji parkowania).
Wg mniej potencjal na trasę NS leży w ciągu E. Plater. Polna ma być robiona w tym roku . Z BP ma być zorbiony kontraruch na EPlater. Zabraknie pokolo 300m : Złote Tarasy-Nowogrodzka, z kontraruchem na skrzyzowaniu z AJ. Może warto zawalczyć o ten kawałek przy okazji budowy zebr przy E Plater, które są do zrealizowania nawet według Janusza Galasa.
Nie. Wymaga nieco korekt krawężników i remontu chodników (który i tak jest tam konieczny). Ale tą procedurę Pełnomocnik ma juz przećwiczoną. Da się to zrobić tak jak napisali - przy okazji frezowanka czy remontu tego co jest, bez wielkiego halo i rycia wszystkiego na metr wgłąb.Jezdnia ma się zwęzić z 16,25m do 11,5m. To nie jest tylko "korekta krawęzników" to zlikwidowanie 1/3 jezdni. Po zewnetrznej storonie są wpusty odwodnienia. Trzeba je zrobić od nowa. Gdzie Pełnomocnik testował taką procedurę?
Potrzebne jest tylko zielone światło od HGW, czyli decyzja polityczna. Gdy będzie, reszta to już pikuś.
ciśnienie, które wytworzy się na przedłuzenie trasy i zmiany na Jerozolach może otworzyć kolejne drzwi, które dziś są zamknięte i budowac to, o czym dziś piszeszZejdz na ziemię! :)
Potencjał E. Plater nigdy nie będzie duży.Może użyłem złego słowa. "Potencjał" w sensie najszybszego powstania jakiegokolwiek ciągu NS w tej częsci miasta.
Nie rozpływałbym się też nad tym co zrobią, przynajmniej póki tego nie zobaczymy i nie ocenimy jak działa. Przykład pasów rowerowych na Emilii Plater właśnie pokazuje dobitnie, że fajną ideę pasa rowerowego nasi drogowcy potrafią tak koncertowo spieprzyć fatalnym wykonaniem, a SM (nie)egzekwowaniem zakazu parkowania, że spora część rowerzystów jeździ tam chodnikiem. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby kontrapas na EP wcale nie był idealny, albo był notorycznie blokowany jak ddr na Noakowskiego czy kontrapas na Mokotowskiej.Jestem świadomy niedoskonałości tego ciągu, Jednak jesli ma powstać spójny ciąg NS to EPlater może powstać najszybciej. Trasa Prymasa -BW1920 też nie jest idealna (schody na RZS), ale dlatego że to jedyny ciąg to jest najbardziej oblegana. Ciąg na E Plater może pełnić taką funkcje do momentu powstania głownych tras. Kluczowe dla tego jest sygnalizacja świetlna umozliwiające jazde przez skrzyzowanie z AJ na polnoc. Skoro ma być zamiana sygnalizacji dla pieszych to przy okazji trzeba zrobić syganlizacje dla rowerów.
Jezdnia ma się zwęzić z 16,25m do 11,5m. To nie jest tylko "korekta krawęzników" to zlikwidowanie 1/3 jezdni. Po zewnetrznej storonie są wpusty odwodnienia. Trzeba je zrobić od nowa. Gdzie Pełnomocnik testował taką procedurę?
Potrzebne jest tylko zielone światło od HGW, czyli decyzja polityczna. Gdy będzie, reszta to już pikuś.Użyłeś 4 razy słowa "polityczny" w róznej formie. Tu leży pies pogrzebany. Woli polytycznej nie ma.
I na razie nie będzie.
Nie wierze też w jakieś ciśnienie. Już było wiele sytuacji ktore miały spowodować ciśnienie:
1.Uruchomienie i związany z tym sukces Veturilo
2. Zwycięstwo w ECC2014
3. Rowerowy sukces BP2015
Po każdym tym wydarzeniu pismaki mowili "za tym sukcesem powinna iść zamiana ze storny ratusza". Nieposzła.
ciśnienie, które wytworzy się na przedłuzenie trasy i zmiany na Jerozolach może otworzyć kolejne drzwi, które dziś są zamknięte i budowac to, o czym dziś piszeszZejdz na ziemię! :)
Nie rozpływałbym się też nad tym co zrobią, przynajmniej póki tego nie zobaczymy i nie ocenimy jak działa. Przykład pasów rowerowych na Emilii Plater właśnie pokazuje dobitnie, że fajną ideę pasa rowerowego nasi drogowcy potrafią tak koncertowo spieprzyć fatalnym wykonaniem, a SM (nie)egzekwowaniem zakazu parkowania, że spora część rowerzystów jeździ tam chodnikiem. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby kontrapas na EP wcale nie był idealny, albo był notorycznie blokowany jak ddr na Noakowskiego czy kontrapas na Mokotowskiej.Jestem świadomy niedoskonałości tego ciągu, Jednak jesli ma powstać spójny ciąg NS to EPlater może powstać najszybciej. Trasa Prymasa -BW1920 też nie jest idealna (schody na RZS), ale dlatego że to jedyny ciąg to jest najbardziej oblegana. Ciąg na E Plater może pełnić taką funkcje do momentu powstania głownych tras.
Wpusty są po zewnętrznej, pytanie gdzie są rury wzdłuż. Możliwe, że ta zmiana to korekta dość kosmetyczna polegająca na skróceniu rur do wpustów, co w dodatku poprawia ich nachylenie i sprzyja lepszemu odprowadzaniu wody. Obaj nie widzielismy części wod-kan projektu, więc wolałbym tu nie spekulować czy to trudne, bardzo trudne, czy wręcz przeciwnie :PTyle że łązienkowski idzie trybem odbudowy w trybie "katastrofy". Czyli z wolnej ręki i bez całej papierologi potrzebnej przy przebudowie. Dla JPII trzba pewnie przygotować DŚU czy inne dziadostwo. No i bez przetargu nie da rady . To wszystko trwa. Żeby nie wyszło jeszcze że trzeba bedzie postawić ekrany antydzwiekowe. Nowolazurowa ma 2 pasy i 60km/h i cała w ekranach. Tu mają być 3 pasy :)
Jasne, bo chcę to podkreślić, że technicznie to przebudowa wręcz banalnie prosta w porównaniu z taką odbudową Łazienkowskiego, budową metra czy innymi miejskimi inwestycjami.
Ja nie przepowiadam przyszłości ja ekstrapoluje w trybie realisty. Przypomnę że miastem rządzi Hanna ziuuuuu.I na razie nie będzie.
Tego nie wiesz. Chyba, że umiesz przepowiadać przyszłość. W takim razie poproszę numerki z jutrzejszego Totka :D
Skoro miasto nie widzi tak wyraźnych sygnałów, to tylko utwierdzam się w moim powyższym zdaniu.Nie wierze też w jakieś ciśnienie. Już było wiele sytuacji ktore miały spowodować ciśnienie:
1.Uruchomienie i związany z tym sukces Veturilo
2. Zwycięstwo w ECC2014
3. Rowerowy sukces BP2015
Po każdym tym wydarzeniu pismaki mowili "za tym sukcesem powinna iść zamiana ze storny ratusza". Nieposzła.
Być może problem polega na tym, że wierzysz w to co napiszą dziennikarze. Ja od dawna mówiłem, że z okazji Veturilo nie będzie cudu - nazywano mnie wtedy marudą, a to było proste spostrzeżenie z innych miast. Warszawa w tym zakresie, po kolei i bez cienia refleksji popełniła niemal wszystkie błędy innych miast przed nią ;)
Co do ECC to nie wiem kto pisał, że to będzie jakiś przełom. Chyba tylko Puchalski tak mówił, a to po to by przyłączyć się do rywalizacji i by Warszawa mogła się potem chwalić, że ją wygrałą i jest taaaaaka rowerowa. Twój problem, że w to wierzyłeś :P Od razu napisze też - ECC2016 też nic w tej kwestii nie zmieni. Wręcz przeciwnie - jak Warszawa będzie wygrywać, miasto będzie miało nową wymówkę, że jest świetnie, jesteśmy bardzo rowerowi i w ogóle, więc budować nic już nie trzeba.
Rowerowego sukcesu nie ma, bo poza jednym pasikiem na Tagrówku nic nie powstało. Szykuje się za to spektakularna klapa samego Budżetu Obywatelskiego, którą właśnie inwestycje rowerowe obnażyły. Niektórzy wołali o tym od dawna, jak mnie pamięc nie myli to jakoś od września chyba :P Inni nie słuchali i są teraz zaskoczeni :D
Poprosze o przykład.ciśnienie, które wytworzy się na przedłuzenie trasy i zmiany na Jerozolach może otworzyć kolejne drzwi, które dziś są zamknięte i budowac to, o czym dziś piszeszZejdz na ziemię! :)
To prosta obserwacja mechanizmów, które działały w przeszłości w innych miejscach miasta.
Kostka, wąsko przy Kasprzaka , obleśny tunel, zmiana strony. Ludzie jadą bo nie mają alternatywy. Najblizsza alternatywa( jesli można mówić o jakiejkowiek alternatywie w postaci braku lub poprzerywanej infrastrukturze.)jest 3 km na zachód (Dźwigowa) i 2km na wschód(plac Zawiszy).
Moim zdaniem Prymasa jest popularna z zupełnie innych powodów. To - podobnie jak Szlak Wisły - szybka trasa z małą ilością świateł i innych przeszkód i to świadczy o jej popularności, o tym, że ludziom opłaca się dojechać do niej i nią jechać.
Prymasa na pewno nie przebije. nie bedzie też zachęcające dla obecnie jezdzacych ulicami takimi jak Marszałkowska czy Jerozole. To bedzie most przez jerozolimską rzekę samochodów dla obecnych chodnikowców. Może skupić rowerzystów jadachych chałubińskiego czy Marszałkowską (dla jadących Żelazna to juz słaba alternatywa).
Efekt ten moim zdaniem jest absolutnie nie do powtórzenia na Emilii Plater, gdzie świateł i skrzyżowań równorzędnych (wymagających zwolnienia) pełno, pojechać szybciej rowerem się nigdy nie da, a infrastruktura będzie na pewno pewnym kompromisem pomiędzy tym, co dla nas wygodne, a presją na zachowanie miejsc postojowych, nie spowalnianie ruchu w Jerozolach (ta kluczowa sygnalizacja o której piszesz - mogę się założyć, że ją spieprzą). W efekcie ludziom nie będzie się opłacało zjeżdżać z równoległych ulic na E.Plater
tak samo jak nie zjechali z Poniatowskiego i Jerozoli na ciąg Tamka-Świętokrzyska-Prosta.A co to za alternatywa? wypluwanie płuc na podjeździe pod skarpę i 3-pasmowa Tamka i Zajęcza ;)
Wpusty są po zewnętrznej, pytanie gdzie są rury wzdłuż. Możliwe, że ta zmiana to korekta dość kosmetyczna polegająca na skróceniu rur do wpustów, co w dodatku poprawia ich nachylenie i sprzyja lepszemu odprowadzaniu wody. Obaj nie widzielismy części wod-kan projektu, więc wolałbym tu nie spekulować czy to trudne, bardzo trudne, czy wręcz przeciwnie :PTyle że łązienkowski idzie trybem odbudowy w trybie "katastrofy". Czyli z wolnej ręki i bez całej papierologi potrzebnej przy przebudowie. Dla JPII trzba pewnie przygotować DŚU czy inne dziadostwo. No i bez przetargu nie da rady . To wszystko trwa. Żeby nie wyszło jeszcze że trzeba bedzie postawić ekrany antydzwiekowe. Nowolazurowa ma 2 pasy i 60km/h i cała w ekranach. Tu mają być 3 pasy :)
Jasne, bo chcę to podkreślić, że technicznie to przebudowa wręcz banalnie prosta w porównaniu z taką odbudową Łazienkowskiego, budową metra czy innymi miejskimi inwestycjami.
Nie napisałeś mi gdzie Puchalski poprzesuwał krawęzniki.
Ja nie przepowiadam przyszłości ja ekstrapoluje w trybie realisty. Przypomnę że miastem rządzi Hanna ziuuuuu.I na razie nie będzie.
Tego nie wiesz. Chyba, że umiesz przepowiadać przyszłość. W takim razie poproszę numerki z jutrzejszego Totka :D
Poprosze o przykład.ciśnienie, które wytworzy się na przedłuzenie trasy i zmiany na Jerozolach może otworzyć kolejne drzwi, które dziś są zamknięte i budowac to, o czym dziś piszeszZejdz na ziemię! :)
To prosta obserwacja mechanizmów, które działały w przeszłości w innych miejscach miasta.
Na poprawe sytuacji mogłyby pomóc rowerowe patrole straży miejskiej i policji ???
Bajka o tym jak to w Warszawie jest wspaniale, wszędzie są już drogi rowerowe, a rowerowe lobby wszystko zdobywa bez problemu. Autorka to nasza ulubiona Pani Radna od likwidacji pasów rowerowych na Tamce:
http://www.warszawa.pl/miasto/nie-ma-w-warszawie-sciezek-rowerowych/ (http://www.warszawa.pl/miasto/nie-ma-w-warszawie-sciezek-rowerowych/)
Zachęcam do komentowania tekstu.
Może Pani zauważy ile miliardów jest przeznaczane dla kierowców, a ile milionów dla rowerzystów.Milionów dla rowerzystów jest więcej niż miliardów dla kierowców :P
Ech, skąd biorą się takie kobiety?
Sąsiedzkie wieści - w łodzi rowerem pod prąd w pełni legalnie.
......
W warunkach miejskich drogi służą m.in. do organizacji manifestacji w takim samym stopniu, w jakim służą do ruchu czy organizowaniu na nich imprez (koncertów, biegów, pokazów, wyścigów, ...).
......
Zapomniałeś dodać jeszcze pieszych wycieczek w żółwim tempie połączonych z postojamiNie wiem, kto w czwartek będzie urządzał jakiś przemarsz, ale ktokolwiek to będzie: tak, droga służy także do ich przejścia i bardzo cieszę się, że będą mogli nią przejść. Nawet idąc tyłem i wykonując podskoki co trzy kroki.
i klepaniem mantry. Najbliższy czwartek to wszystkim unaoczni.
A to jest chyba najdłuższe i najbardziej pozbawione sensu dezorganizowanie ruchu drogowego.
Pan Karol Kobos w (mojej ocenie) dobrym tekście skłaniającym do refleksji: http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,dlaczego-juz-nie-jezdze-w-masie-krytycznej,170089.html
I właśnie w tych rowerowych korkach dotarło do mnie, że Masa Krytyczna straciła swój sens. Nie dlatego, że wszystko jest już zbudowane, ale dlatego, że dla dalszego rozwoju ruchu rowerowego w Warszawie potrzebna jest inna forma "lobbingu".
Po pierwsze, praca nad sobą. Jadąc zatłoczoną ścieżką rowerową łatwo dostrzec, jak wielu rowerzystów lekceważy lub po prostu nie zna elementarnych zasad
A zakończenie Masy Krytycznej w obecnej postaci mogłoby się stać pojednawczym gestem. I wcale nie musi oznaczać poddania frontu. Po pierwsze, nie mam wątpliwości, że część anarchistów na dwóch kółkach dalej będzie w ostatni piątek miesiąca wyjeżdżać na ulice. Po drugie, do tej formy zawsze można wrócić, jak stało się w Berlinie. Tam przez lata rowerzyści ograniczali się do jednego przejazdu rocznie, kiedy to kilkadziesiąt tysięcy rowerów opanowywały m.in. trasy szybkiego ruchu przechodzące przez miasto. Od niedawna znów jeżdżą co miesiąc.
Szczególnie, gdyby udało się to wykorzystać jako początek kampanii promującej ideę uspokojenia ruchu w centrum Warszawy.
Uspokojenie ruchu to fajny dodatek, poprawiający jakość życia pieszych, eliminujący hałas i zagrożenie.Moim zdaniem to nieprawda.
4k/dobę na Banacha (http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,rekord-na-sciezce-przy-banacha-ponad-cztery-tys-rowerow-w-ciagu-doby,170571.html)
Czy można współpracować a nie tylko straszyć i karać? Okazuje się, że tak! Policjanci warszawskiej "drogówki" nawiązali współpracę z Warszawską Masą Krytyczną w zakresie profilaktyki. Inauguracja wspólnych działań rozpoczęła się dzisiaj na Pl. Zamkowym. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, przed wyruszeniem na drogi Warszawy do rowerzystów skierował "dwa słowa" policjant Sekcji Profilaktyki Społecznej Wydziału Ruchu Drogowego KSP.
Policjanci każdorazowo zabezpieczają przejazdy Warszawskiej Masy Krytycznej. Na codzień zwracają uwagę na nieprawidłowe zachowania rowerzystów, jak również na błędy innych uczestników ruchu w stosunku do cyklistów. Jednak trudna sytuacja rowerzystów na drogach zmusza do podejmowania coraz nowych działań w zakresie poprawy ich bezpieczeństwa. Dlatego też w Wydziale Ruchu Drogowego przy ul. Waliców 15 odbyło się spotkanie z przedstawicielami Warszawskiej Masy Krytycznej. Policjanci zaproponowali współpracę w zakresie podjęcia wspólnych wysiłków na rzecz przede wszystkim edukacji. Jednym z elementów działań mają być krótkie wystąpienia przed rozpoczęciem przejazdu przez Warszawę. Policjanci będą przypominać podstawowe zasady bezpiecznego poruszania się po drogach oraz zwracać uwagę kierujących jednośladami na najczęściej popełniane przez nich błędy.
Dzisiejsze wystąpienie spotkało się z ciepłym przyjęciem i rokuje na dalszą dobrą współpracę ze środowiskami rowerowymi.
Policjanci będą przypominać podstawowe zasady bezpiecznego poruszania się po drogach
Na przykład takie, jak Art 24 ust 2 PoRD ;)Jakoś niedługo mają wyjść do nas z pytaniami co nam przeszkadza - będzie okazja do ponarzekania na takie rzeczy jak piszesz. ;)
A powiedzą mam jak zgodnie z PoRD skręcić z jezdni na DDR (w lewo/prawo) na skrzyżowaniu z sygnalizacją ;)Na przykład takie, jak Art 24 ust 2 PoRD ;)Jakoś niedługo mają wyjść do nas z pytaniami co nam przeszkadza - będzie okazja do ponarzekania na takie rzeczy jak piszesz. ;)
A powiedzą mam jak zgodnie z PoRD skręcić z jezdni na DDR (w lewo/prawo) na skrzyżowaniu z sygnalizacją ;)To nawet ja mogę powiedzieć: przez przejazd rowerowy, względnie jak wyjdzie.
Jak wyjdzie, nie jest do końca w zgodzie z PoRD ;)A powiedzą mam jak zgodnie z PoRD skręcić z jezdni na DDR (w lewo/prawo) na skrzyżowaniu z sygnalizacją ;)To nawet ja mogę powiedzieć: przez przejazd rowerowy, względnie jak wyjdzie.
Ale jak chcesz to pytaj ;)
To się dopiero okaże.
Wywiad z nowym szefem ZDM.
"Nie jeżdżę rowerem dla przyjemności"
- Problemem kierowców, którzy muszą dojeżdżać do centrum, nie są piesi czy rowerzyści. Są nimi ci kierowcy, którzy nie muszą, a dojeżdżają - tłumaczy w rozmowie z tvnwarszawa.pl Łukasz Puchalski, nowy szef Zarządu Dróg Miejskich.
Na stanowisku szefa Zarządu Dróg Miejskich zastąpił Grażynę "nie ma takiej opcji" Lendzion, jak nazywali ją aktywiści i działacze organizacji rowerowych. Była jednym z symboli urzędniczego oporu przed uspokajaniem ruchu, zwężaniem miejskich arterii i wytyczaniem nowych przejść dla pieszych.
Łukasz Puchalski to z kolei człowiek, który już zmienił Warszawę - przez dwa lata, jako miejski pełnomocnik do spraw rowerów, zaangażował się w łatanie sieci dróg rowerowych. To nie są ani wielkie, ani spektakularne inwestycje - raczej drobne usprawnienia, które poprawiają jakość codziennych podróży. Czy taką strategię zastosuje w ZDM? Jak poradzi sobie z większymi wyzwaniami? Czy warszawskie drogi czeka rewolucja? - odpowiada w rozmowie z tvnwarszawa.pl.
KAROL KOBOS: Da się?
ŁUKASZ PUCHALSKI: Czas pokaże.
Co na początek? Zwęzi Pan jakąś ulicę w centrum i zbuduje drogę dla rowerów?
Nie pozbędę się już tej łatki?
Raczej nie. Od dwóch lat jest Pan "tym od rowerów".
A ja nawet nie jestem rowerzystą. Nie działałem w żadnej organizacji i nie jeżdżę w Masie Krytycznej. Zresztą część środowiska w roli pełnomocnika mnie nie zaakceptowała.
A na rowerze Pan w ogóle jeździ?
Zacząłem, gdy uruchomiliśmy Veturilo, bo w centrum to jest bardzo wygodne i szybkie. Ale nadal nie rozumiem, jak można to robić dla przyjemności. Dla mnie rower to tylko środek transportu.
Ale awansując na szefa ZDM pozostał Pan pełnomocnikiem rowerowym? Nie ma w tym sprzeczności?
Ja jej nie widzę, nie widzi też chyba prezydent Gronkiewicz-Waltz, bo chciała, bym dalej się tym zajmował. Natomiast moim zdaniem dotychczasowa formuła pełnomocnika już niedługo się wyczerpie.
Jak to? Już wszystko jest zrobione?
Nie, jeszcze mnóstwo pracy. Ale zmieniło się podejście. Niebawem przedstawimy Radzie Warszawy program budowy dróg rowerowych. To ponad 90 milionów złotych z UE na budowę 75 kilometrów, tylko w latach 2016-17. Dochodzimy więc do takiego momentu, gdy są konkretne plany, rozłożone w czasie, z zapewnionym finansowaniem. To nowa jakość.
Z drugiej strony największym problemem rowerzystów pozostaje centrum miasta, gdzie tych dróg bardzo brakuje. Ale ja sam nie chciałbym, żeby centrum miasta planował pełnomocnik rowerowy, tak jak nie chciałbym, by robił to innych urzędnik, reprezentujący tylko jedną grupę użytkowników. Dlatego pracujemy już nad kompleksowym projektem zmian.
Czy w tym projekcie są przejścia dla pieszych na rondzie Czterdziestolatka?
Są "na tapecie". Trwają dyskusje, chwilami gorące, oceniają to teraz kolejne miejskie instytucje.
A jak powiedzą, że się nie da?
Nie ma takiej możliwości. Można się zastanowić, czy pewnych zmian nie etapować, ale one będą.
I te przejścia też?
Bardzo bym chciał, technicznie to jest możliwe.
Ze strefą Tempo-30 na Muranowie się Panu nie udało.
To prawda, projekt został tak okrojony, że w zasadzie nie wniósł większej poprawy. Ale stało się to w toku dyskusji z mieszkańcami. Nic na siłę.
I więcej stref już nie będzie?
Mam nadzieję, że będą. Ale one i tak nie objęłyby raczej ulic podlegających ZDM, tylko mniejsze, dzielnicowe. To dzielnice muszą więc wyjść z inicjatywą. My na pewno nie będziemy tego blokować, ale takiej strategii, by objąć nimi całe miasto też nie mamy.
A ten wielki stojak przed urzędem to sygnał dla kierowców czy dla podwładnych?
Dla jednych i drugich. Gdy pracowałem w Zarządzie Transportu Miejskiego, stworzenie warunków zadziałało. Obok powstała stacja Veturilo, potem stojak, łazienka i okazało się, że kilkadziesiąt osób przyjeżdża rowerami. I nie znam nikogo, kto by potem wrócił na stałe do samochodu.
Woli pan zmienić urzędników czy ich przyzwyczajenia?
Zdecydowanie to drugie. W ZDM jest grupa fachowców, którzy znają się na swojej pracy, ale do tej pory wiele rzeczy było źle komunikowanych na zewnątrz, bez słuchania ludzi. Tego muszą się nauczyć, nawet jeśli to trochę wydłuża proces inwestycyjny. Warto, bo potem także oni będą bardziej zadowoleni ze swojej pracy.
No właśnie, jak to jest, że ci sami ludzie, którzy też są przecież mieszkańcami miasta, fundują nam i sobie ewidentne buble?
Była taka tendencja, by trzymać się rozwiązań, które już raz się sprawdziły. Jeśli naprawiać, to przywracać tamten stan. Tymczasem czasy się zmieniają, ludzie oczekują czegoś innego i na to trzeba się w końcu otworzyć.
Stąd pomysł dyżurów dla mieszkańców? Można do Pana przyjść ze swoim pomysłem, jak usprawnić ruch na jakimś skrzyżowaniu? Czytelnicy często nam takie podsyłają.
Zapraszam, choć trzeba pamiętać, że usprawnienie w jednym miejscu najczęściej rodzi problemy w innych. Korek można przesunąć z jednego skrzyżowania na następne, ale on się od tego nie zrobi mniejszy. To jak z wodą - zatkasz w jednym miejscu, to wybije w innym.
Czyli nie da się?
Da się i będziemy to robić. Chcemy na przykład zmienić podejście do weekendowych frezowanek. Listę planów na przyszły rok zaczniemy szykować już w czerwcu, by mieć czas na analizę i żeby mieszkańcy zdążyli się wypowiedzieć, co warto przy okazji poprawić.
Ale jak to? Przecież to są prace utrzymaniowe. Od lat drogowcy przekonywali, że przy tej okazji da się tylko odtworzyć stan sprzed remontu.
Ale oprócz nowego asfaltu, można na przykład tydzień wcześniej poprawić krawężniki, zlikwidować jakąś barierę architektoniczną. A potem można wytyczyć pas rowerowy lub uporządkować parkowanie.
Zapowiedział Pan też, że będziecie naprawiać chodniki.
Tak, one są często w opłakanym stanie, a ulica to nie tylko jezdnia. Jest wiele takich ulic, które są dość szerokie, by uporządkować parkowanie, wpuścić bezpiecznie rowery i zostawić dość miejsca, by piesi nie musieli się przeciskać gęsiego. To jest dobre dla miasta - jeśli piesi nie czują się gdzieś dobrze, to tam nie przychodzą. Jeśli nie przychodzą, to podupada handel, miasto wymiera. Doskonały przykład to puste lokale użytkowe w Al. Jerozolimskich.
Ale to zawsze oznacza trochę mniej miejsca dla samochodów. Rację mają ci, którzy mówią, że będzie pan drogowcem, który walczy z samochodami?
Problemem kierowców, którzy muszą dojeżdżać do centrum, nie są piesi czy rowerzyści. Są nimi ci kierowcy, którzy nie muszą, a dojeżdżają.
A co miastu do tego? Czemu ograniczać prawo wyboru? Podobno stoi za Panem "lobby rowerowe"?
To nie jest uleganie żadnemu lobby, tylko kwestia odpowiedzialności za miasto. Natężenie ruchu samochodowego rośnie szybciej niż przepustowość dróg. Tak jest wszędzie, nawet w Dubaju, gdzie budowali po 8 pasów, licząc że starczy na kilkadziesiąt lat, a zatkało się już po kilku. Jeśli będziemy poszerzać ulice kosztem chodników, to co się stanie z pieszymi? Wsiądą do samochodów. Z rowerzystami to samo. I korek będzie większy, a nie mniejszy. Ten proces trzeba odwrócić.
Co na to inżynier Galas? On jest teraz Pana przełożonym?
Ja opiniuję projekty, on je zatwierdza.
Także nowe, te szykowane przez Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych?
Tak, ZDM ma na to wpływ, więc mam nadzieję na zmiany także przy nowych drogach. Jako pełnomocnik umiałem się z nim dogadać, więc liczę że teraz też się uda.
A jak inżynier Galas powie, że się nie da? On to dopiero ma łatkę - kapłan Świętej Przepustowości!
Jako pełnomocnik umiałem go przekonać do projektów, na które nie zgadzał się ZDM, więc to nie jest takie czarno-białe. Inżynier ruchu jest w takim miejscu w tej strukturze, gdzie koncentrują się bardzo duże i zwykle kompletnie sprzeczne oczekiwania. Musi godzić wodę z ogniem i wiadomo, że to nie zawsze się udaje. Najlepiej świadczy to, że dostaje mu się z każdej strony, od kierowców też.
Teraz będzie Was dwóch?
Wiem, że to nie jest praca, która przysparza popularności.
ZDM dostaje się m.in. za korki, których nie pomógł rozładować zintegrowany system sterowania ruchem. Uda się w to w końcu?
System działałby lepiej, gdyby był większy. Dziś podłączone są do niego wciąż tylko 44 skrzyżowania. Był gotowy projekt podłączenia kolejnych 156, czyli praktycznie całej dawnej gminy Centrum, ale nie dostaliśmy na to pieniędzy.
Wrócicie do tego?
Tak, aczkolwiek dopiero gdy będziemy wiedzieć, jak zmieni się ścisłe centrum miasta, szczególnie al. Jana Pawła II, Aleje Jerozolimskie i Marszałkowska. Dziś to mijałoby się z celem.
I wtedy zacznie działać? Doświadczenia z Wisłostrady są raczej mizerne.
Żaden system nie pomoże, gdy samochody zostają na środku skrzyżowania, bo kierowcy wpychają się za wszelką cenę. Trzeba zmienić ten nawyk.
Od tego miasto też ma swoje instytucje: policja, straż miejska. Nie widać, by szczególnie mocno walczyły ze złymi nawykami kierowców, takimi jak dzikie parkowanie.
Oczywiście, to są naczynia połączone. Jeśli jakaś jednostka nie wywiązuje się z zadań, to całość przestaje działać. Ale to nie są kompetencje szefa ZDM.
Ale pana głos jest słuchany, także w ratuszu.
Będziemy rozmawiać. Chciałbym, żeby pojawiły się mieszane patrole straży miejskiej i pracowników ZDM, którzy egzekwują opłaty parkingowe. Dziś dzieje się tak, że ktoś, komu 3 minuty wcześniej skończyła się opłata, dostaje karę. A cwaniak, który stanął na zakazie lub na trawniku, jest bezkarny, bo pracownik ZDM nie ma kompetencji. To się musi zmienić. Chciałbym, żeby mieszkańcy miasta zrozumieli, że warto być uczciwym.
To bardzo ambitne zadanie, jak na drogowców.
Nie mówię przecież, że załatwię to od ręki.
SAMOCHODOWA MASA KYRTCZNA (http://aszdziennik.pl/114005,kierowcy-opanuja-dzis-warszawe-rusza-pierwsza-samochodowa-masa-krytyczna-sprawdz-utrudnienia)To raczej w dziale humoru powinno być.
~def
1lipca 2015 r. Rafał Muszczynko przestał być reprezentantem Warszawskiej Masy Krytycznej i jego wypowiedzi nie mogą być utożsamiane z oficjalnym stanowiskiem W.M.K. Jest to tylko i wyłącznie jego prywatne stanowisko.
10:10 ~jj23
Ale pprzecież Moszczynko nie jest już przedstawicielem Warszawskiej Masy Krytycznej. Przeszedł na drugśą stronę barykady i jest we władzach dwóch stowarzyszeń, które w swoich celach mają wygaszanie mas krytycznych w całej Polsce. Więc zasadniczo wypowiada się jako szeregowy rowerzysta, a takiemu wolno palnąć każdą głupotę.
nie wiem czyj to komentarz pod wypowiedziami na tvnie:Cytuj~def
1lipca 2015 r. Rafał Muszczynko przestał być reprezentantem Warszawskiej Masy Krytycznej i jego wypowiedzi nie mogą być utożsamiane z oficjalnym stanowiskiem W.M.K. Jest to tylko i wyłącznie jego prywatne stanowisko.
z jednej strony mi się podoba (prawdę napisał), z drugiej zaraz wypłyną jakieś niejasności, co w mojej opinii Warszawskiej Masie Krytycznej może nie służyć
Jak powiedział nam z kolei Michał Kalida, przedstawiciel Masy Krytycznej, rowerzyści pozytywnie przyjęli zapewnienia Puchalskiego.Panie Michale, kiedy było głosowanie, coś przegapiłem?
O to, w którą stronę powinna pójść Masa Krytyczna, Puchalski postanowił zapytać na swoim profilu w serwisie społecznościowym. Najczęściej zaznaczaną odpowiedzią jest na razie ta, by piątkowe przejazdy przenieść na weekend, bądź, by odbywały się rzadziej, niż dotychczas.srsly? A ile % głosów było oddanych przez kierowców samochodów? 95%?
Ale jakieś sprawozdanie ze spotkania chętnie poczytam.
Pełnomocnik rowerowy ratusza Łukasz Puchalski pyta na Facebooku, co dalej z Masą Krytyczną: rowerzyści nadal powinni jeździć przez Warszawę w piątkowe południa, a może lepiej przenieść Masę na weekendy lub zlikwidować? Spierają się też o to nasi dziennikarze.
Za wcześnie na likwidację [KOMENTARZ KRZYSZTOFA ŚMIETANY]
Masa to comiesięczny, piątkowy i tłumny przejazd rowerzystów przez centrum. W założeniu w ten sposób cykliści zwracają uwagę na swoją obecność i potrzebę budowy infrastruktury rowerowej i poprawy bezpieczeństwa na drogach.
Warszawscy cykliści rzeczywiście mają już coraz mniej powodów do narzekań. Przez 17 lat jeżdżenia Masy stolica wykonała ogromny rowerowy skok. Co roku przybywa kilkadziesiąt kilometrów dróg i pasów rowerowych. Ale czy to powód, by już zaprzestać przejazdów? Moim zdaniem jeszcze nie. Bo dla większości rowerzystów wciąż wielkim wyzwaniem jest poruszanie się po centrum, gdzie ścieżek, pasów czy ulic z uspokojonym ruchem jest niewiele. Próbowaliście kiedyś np. skręcić na rowerze na rondzie Dmowskiego? Owszem, jest to wykonalne. Jednak niewielu rowerzystów ma tam odwagę jechać obok samochodów. Na dwóch kółkach ciężko poruszać się po głównych ulicach: po Al. Jerozolimskich, większości odcinków al. Niepodległości czy al. "Solidarności". Od kilkunastu lat nie udaje się przedłużyć ścieżki na Marszałkowskiej, która urywa się przy ul. Nowogrodzkiej. W latach 70. ulice w Śródmieściu podporządkowano autom. Dziś ratusz przymierza się do nadania tym trasom bardziej ludzkiego wymiaru. Chce je nieco zwężać i wytyczać nowe przejścia i drogi rowerowe. Nie wiadomo jednak, kiedy te obietnice zostaną zrealizowane.
Jak dotąd przez ścisłe centrum prowadzi tylko jedna dość wygodna droga rowerowa - wzdłuż Świętokrzyskiej. Na jej przedłużeniu są pasy na Tamce. Jednak zamiast wydłużyć je do mostu Świętokrzyskiego, ratusz zastanawiał się nad ich likwidacją.
Doceniam wysiłki Łukasza Puchalskiego, który próbuje istniejące ścieżki połączyć w spójną sieć. Ale przed nim wciąż jest jednak dużo pracy.
Organizatorzy Masy nie powinni wytyczać trasy przejazdu przez miejsca najbardziej zakorkowane. I zazwyczaj tego nie robią. Trasę ustalają w porozumieniu z miejskimi urzędnikami. Zbierają się w ostatni piątek miesiąca ok. godz. 18. Z pl. Zamkowego wyjeżdżają zwykle pół godziny później. Ulice przemierzają zatem wieczorem, kiedy większość zmotoryzowanych mieszkańców zdążyła już wrócić do domu.
Trudno zaś przenosić Masę na weekend. Na całym świecie te przejazdy odbywają się właśnie w ostatni piątek miesiąca. Zgadzam się ze zdaniem Rafała Muszczynki, współorganizatora Masy. Mówi on, że o jej likwidacji można pomyśleć, kiedy w Śródmieściu powstaną przynajmniej dwie wygodne trasy rowerowe: ze wschodu na zachód i z północy na południe.
Masa inna albo żadna [KOMENTARZ JAROSŁAWA OSOWSKIEGO]
Przed decyzją o kontynuowaniu Masy w Warszawie przydałoby się zastanowić, czy wciąż bardziej służy ona rozwiązywaniu problemów rowerzystów, czy raczej im szkodzi. Zresztą nie wszyscy rowerzyści utożsamiają się z tą demonstracją.
Zasługi Masy były nie do przecenienia w czasach, kiedy urzędnicy wysyłali rowerzystów ze stolicy na wieś. Comiesięczne przejazdy pokazywały wtedy, że rowerzyści to grupa, której nie można lekceważyć i należy realizować jej słuszne postulaty. W ciągu kilkunastu lat wiele udało się zrobić: mamy przeszło 400 km dróg rowerowych, coraz więcej z nich zaczyna się łączyć w sieć, nowe powstają wyłącznie z asfaltu. Działa też największa w Polsce sieć rowerów publicznych Veturilo, a ratusz powołał pełnomocnika ds. rowerów, który właśnie przedstawił bogaty plan inwestycji za 74 mln zł.
Tymczasem utrzymywanie Masy w niezmienionej formie budzi coraz powszechniejszą irytację warszawiaków. Głównie dlatego, że kilkusetosobowa kawalkada pedałuje po zakorkowanych ulicach w porze powrotów z pracy i wyjazdów na weekendy, potęgując chaos komunikacyjny. I nie chodzi tylko o niewygodę jadących "blachosmrodami" - jak to się przyjęło mówić w rowerowym gronie o autach - ale też o blokowanie tramwajów i autobusów. Organizatorzy Masy byli głusi na apele o odstąpienie od przejazdów nawet przed świętem Wszystkich Świętych czy po pożarze mostu Łazienkowskiego.
Ich postawa nie zjednuje sympatii dla rowerzystów i sprawia, że ta grupa bywa dziś postrzegana jako przesadnie roszczeniowa. Tak mówił o tym Jan Rutkiewicz, urbanista i pierwszy burmistrz Śródmieścia: "Najsilniejsze jest teraz lobby rowerowe, które ma niewiarygodną siłę przebicia. Ja muszę uważać, jak idę aleją spacerową w parku Rydza-Śmigłego, bo tam są namalowane skrzyżowania rowerowe, a dla pieszych zebry. To jest skretynienie miasta. Te ścieżki są przez cały rok, ale przez pół roku nikt nimi nie jeździ".
Rozumiem, że Masa chce pozostać widoczna, ale czy mogłaby być choć trochę mniej uciążliwa? Warto byłoby rozważyć choćby przesunięcie jej startu o dwie godziny - na godz. 20.
W ciągu ostatnich lat dużo postulatów WMK zostało spełnionych, doceniamy i stąd zmieniamy formułę na weekendowe przejazdy, ale zimą jeździmy jak dawniej, bo co z tego, że są DDRki i pasy, skoro zalega na nich śnieg.
Rowerzysta przewrócił się w tunelu Trasy W-Z i wpadł pod nadjeżdżający tramwaj. Mężczyzna z ogólnymi obrażeniami został zabrany do szpitala. Trasa W-Z jest zablokowana. Pasażerowie tramwajów i autobusów musieli je opuścić.
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,123133,18353918,wtorek-na-ulicach-warszawy-na-zywo,,,1509040.htmlCytujRowerzysta przewrócił się w tunelu Trasy W-Z i wpadł pod nadjeżdżający tramwaj. Mężczyzna z ogólnymi obrażeniami został zabrany do szpitala. Trasa W-Z jest zablokowana. Pasażerowie tramwajów i autobusów musieli je opuścić.
kuriozalna wypowiedź pana z ośrodka szkolenia kierowców
że się w Warszawie nie sprawdzi, bo "Warszawa jest specyficznym miastem"
Raffi: czy Ciebie (Nas) zobaczą? Skoro ponoć dla 80% kierowców nie jesteś(my) widoczni.... :D
Ja się zastanawiam, czy oni zrobili kampanię po moim wniosku o poprawienie sygnalizacji, czy raczej się wstrzeliłem z przesłaniem pisma w odpowiedni moment...
okazja do podszkolenia swoich umiejętności jazdy na rowerze w warunkach miejskichByłem, widziałem. Warunki są tak miejskie jak boisko szkolne. Naćkane wszystkiego dużo, ale w sumie...
okazja do podszkolenia swoich umiejętności jazdy na rowerze w warunkach miejskichByłem, widziałem. Warunki są tak miejskie jak boisko szkolne. Naćkane wszystkiego dużo, ale w sumie...
jak ktoś chce DOSKONALIĆ się w jeździe rowerem to niestety NIC z miasteczka ruchu drogowego nie wyniesie, bo nie znajdzie tam sytuacji, które spotka w normalnym ruchu :PDarowałem sobie szkolenie praktyczne na placu, ale nie odmówiłem sobie odbycia szkolenia teoretycznego z dziećmi.
nie odmówiłem sobie odbycia szkolenia teoretycznego z dziećmi.
Bardzo zgrabnie pominięto tam temat zmiany pasa ruchu - jak się dowiedziałem wynika to z "dbania o bezpieczeństwo dzieci". Przecież "nie chcemy, żeby dzieci zmieniały pas ruchu, najlepiej jak zamiast skręcić w lewo zjadą na chodnik po prawej stronie, przeprowadzą rower przez przejście i kontynuują ruch na jezdni krzyżującej się". Cytaty z pamięci, ale sens zachowany :P
Zapewne rowerzysta został zaatakowany, a jak było - może tak jak na słynnym filmie z tamtego roku w Ząbkach, co by mnie wcale nie zdziwiło.
To tylko pokazuje na jakim mentalnym zadupiu Europy jesteśmy. Wyobraźcie sobie podobne problemy w radio w Niemczech, czy Francji, że o Holandii czy Danii nie wspomnę ;)
Przed nami lata ciężkiej pracy by uświadamiać ludziom, że rower na jezdni to dobrze. I że w ogóle rower to dobrze.
http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/310179997-Tomasz-Pietryga-o-niebezpiecznych-sciezkach-rowerowych.html (http://www4.rp.pl/Rzecz-o-prawie/310179997-Tomasz-Pietryga-o-niebezpiecznych-sciezkach-rowerowych.html)
Może w nowym parlamencie warto do sprawy wrócić i zastanowić się np. nad wprowadzeniem karty rowerowej
Powodem artykułu jest pierdolnik z oznakowaniem pod Rzepą, którego nasza kochana władza nie potrafi ogarnąć od roku.
http://www.tvn24.pl/nagral-pirata-drogowego-policja-chciala-go-ukarac-za-wykroczenie,598209,s.html
Co za gamoń! Gdyby był o ~ 4m szybszy to dostałby z "czuba" i mielibyśmy kolejnego laureata nagrody Darwina. A swoją drogą ciekawe czy miał słuchawki na uszach?
Właśnie po to aby się nikomu nie kojarzyła z celem
Nowe standardy muszą być DUŻO lepsze, znowu powinny przynieść nam skokową poprawę infrastruktury. A niestety obecny projekt na to nie wskazuje. Dlatego - im więcej osób go przeczyta, takim sceptycznym okiem - tym lepiej.Dlaczego zakładasz, że NOWE standardy będą słabe?
Zawsze wyniknie chociażby wzrost świadomości czytelnika.
Oczywiście o ile z tego przeczytania coś wyniknie!
Nowe standardy muszą być DUŻO lepsze, znowu powinny przynieść nam skokową poprawę infrastruktury. A niestety obecny projekt na to nie wskazuje. Dlatego - im więcej osób go przeczyta, takim sceptycznym okiem - tym lepiej.Dlaczego zakładasz, że NOWE standardy będą słabe?
Znasz potencjał Wykonawcy?
Zawsze wyniknie chociażby wzrost świadomości czytelnika.
Oczywiście o ile z tego przeczytania coś wyniknie!
http://kontakt24.tvn24.pl/rowerzysci-nie-znaja-przepisow-vs-nie-potrzebuje-zadnej-karty-wasze-zdanie-o-obowiazkowej-karcie-row,748,gt/4
Ciekawe jak potraktują obcokrajowców z krajów gdzie podobnie jak u nas obecnie nie ma obowiązku posiadania takiego dokumentu. Ciekawe też jak ten pomysł ma się do prawa unijnego?
a ja dla odmiany nie uważam tego pomysłu za zły. wiele osób go oprotestuje z tej prostej przyczyny, że wyszedł od PiS'u (podobnie jak mundurki, gdyby nie wymyślił ich Giertych, ówcześnie nie lubiany, dzis już udomowiony przez Gazetę Wyborczą to pomysł nie zostałby tak gremialnie skrytykowany).
Tutaj link do pełnej audycji: http://www.tvn24.pl/tak-jest,39,m/rowerem-tylko-z-karta,634118.html
Problem w tym, że pijani to temat zastępczy. Jakieś 85-90% wypadków powodują trzeźwi.
Na pomysł wpadły władze w Tajlandii wobec zastraszającej liczby wypadków drogowych. Będą skazywać pijanych i notorycznie naruszających przepisy kierowców na pracę w kostnicach i szpitalach
Więcej, żaden NIE MOŻE ich wymagać. Podpisali tą samą Konwencję Wiedeńską co Polska :DRozumiem, że podpisanie konwencji genewskiej przez Polskę powoduje, że PiS nie może
... konwencji genewskiej ...wiedeńskiej.
Przy okazji podpisania umowy na drogę rowerową podmostową Łazienkowską - w mediach mocno udziela się Pełnomocnik. I wypsnęło mu się, że dalej na tej trasie na zachód szykują nam niezły pasztet.
"Łukasz Puchalski przewiduje, że w trakcie remontu estakad na tym odcinku Trasy Łazienkowskiej też pojawi się ścieżka rowerowa. Plan zakłada, że po zjeździe z mostu cykliści kierowani byliby do przejazdu rowerowego przez Wisłostradę przy stadionie Legii i dalej ul. Łazienkowską. Za Torwarem specjalną pochylnią wjeżdżaliby na ścieżkę wzdłuż Trasy Łazienkowskiej."
Policzyłam na mapie - jazda naokoło przez chaszcze Zaruskiego i przez fatalne światła Czerniakowska#Łazienkowska to ponad 1,8 km
W linii prostej jest około 600m
całość tu http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19908077,pod-mostem-lazienkowskim-podwiesza-dwie-kladki-pieszo-rowerowe.html#BoxLokWawLink (http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,19908077,pod-mostem-lazienkowskim-podwiesza-dwie-kladki-pieszo-rowerowe.html#BoxLokWawLink)
Akurat o tym było wiadomo od początku jak tylko zaczęli rysować pierwsze szkice. Dlatego od dawna mówię że to żaden sukces. Raczej takie pół kroku we właściwa stronę.A ja uważam że to sukces. Jeszcze kilka lat temu roczny budżet rowerowy był mniejszy niż koszt tej kładki
I o ile mnie pamięć nie myli to przy Łazienkowskiej nie ma przejazdu. To również pieśń przyszłości.Przy koszcie kładki ten przejazd to jak na waciki.
A to już jest nieakceptowalne wydłużenie. Moim zdaniem nad Czerniakowską powinna być taka sama kładka jak nad Wałem Miedzeszyńskim.Takiej samej się nie da, bo węzeł po praskiej stronie jest trochę inny. Chyba najwygodniejszym rozwiązaniem byłoby zrobieni kładek omijających węzeł i połączonych z DDRami na wiadukcie nad Powiślem. Tylko że na razie przebudowa tych wiaduktów została odłożona na nie wiadomo kiedy. Za odpowiednie pieniądze dałoby się coś wymyśleć. Kwestia własności czy wycięcia drzew.
Takiej samej się nie da, bo węzeł po praskiej stronie jest trochę inny.
?! chyba wyczuwam delikatną nutkę pochwały dla WMK i ludzi w WMK??
a kto to mówi?
Pełnomocnik
całość tu
http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/buduja-trasy-rowerowe-najszybciej-w-historii-wielkie,3720260,artgal,t,id,tm.html (http://warszawa.naszemiasto.pl/artykul/buduja-trasy-rowerowe-najszybciej-w-historii-wielkie,3720260,artgal,t,id,tm.html)
To chyba dobra wiadomość :)
http://www.tvn24.pl/krakow,50/prezydent-ma-zaplacic-1000-zl-rowerzyscie-za-brak-zgody-na-przejazd,646552.html
kolejny:Jak się nie podpisał to nie wiem czy czytac
http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/polski-kierowca/news-czy-rowerzysci-nadal-sa-zakala-polskich-drog,nId,2207362 (http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/polski-kierowca/news-czy-rowerzysci-nadal-sa-zakala-polskich-drog,nId,2207362)
Są jednak mądrzy rowerzyści. Tylko ilu?
Aby nie kończyć tego tekstu w duchu totalnego pesymizmu muszę zaznaczyć, że zauważam też mądrych rowerzystów. Takich, którzy nie tylko jeżdżą bezpiecznie, ale potrafią także dostrzec durnotę i prostactwo swoich kolegów. Na chodniku grzecznie jadą za pieszymi, potrafią powiedzieć "przepraszam", którzy nie ignorują sygnału czerwonego...
Apeluję do tych mądrych rowerzystów: zwracajcie uwagę waszym kolegom, którym Bozia poskąpiła szarych komórek, a rodzice i szkoła wychowania. Piętnujcie ich, wyśmiewajcie, okazujcie pogardę. Oni właśnie wystawiają wam wszystkim taki wizerunek, jaki opisałem na wstępie. A to chyba nie leży w waszym interesie...?
? To nieprawda, że powodem większości tragedii na drogach są nietrzeźwi kierowcy. To obraz świata budowany przez niektóre media i policję. Jeżeli przyjrzymy się statystykom, zauważymy, że do wypadków dochodzi głównie ze względu na zły stan dróg i wady samochodów ? mówi Maciej Banaszak, były poseł, związany ze stowarzyszeniem Kierowca.pl i przedstawiciel grupy doradców ministerstwa infrastruktury.http://natemat.pl/181865,wypiles-dwa-piwa-doradcy-ministra-chca-zebys-prowadzil-samochod
A co do statystyk, to jak by nie liczył to i tak wyjdzie,Mam wrażenie, że się nie zgadzam.
że najwięcej wypadków powodują TRZEŹWI.
Jak zwykle jakiś redaktorzyna coś przekłamał.
Po jednym piwie to nie 0,36 ale 0,15.
Chyba, że piwo nieco wzmacniane - to 0,18.
0.17 mg/l w wydychanym powietrzu i "na alkomacie - baloniku".
Poleciłem wstrzymać likwid. zielo. strzałek. Argum. jest absurdalna. Jak kier.skręca na strz. to piesi mają czerw.
Rzeczywiście kolizja może być, tylko z tymi pieszymi czy rowerzystami, których kierowca ma przed sobą. Jeżeli ktoś nie widzi pieszego po zatrzymaniu się na czerwonym świetle, to w ogóle nie powinien wsiadać za kółkoProponuję więc wiceprezydentowi, by wydał też polecenie policji: aby stanęła na kilku większych skrzyżowaniach z omawianym sygnalizatorem i od rana do wieczora tłukła mandaty za brak przynajmniej solidnego zwolnienia przed skręcaniem.
Proponuję więc wiceprezydentowi, by wydał też polecenie policji: aby stanęła na kilku większych skrzyżowaniach z omawianym sygnalizatorem i od rana do wieczora tłukła mandaty za brak przynajmniej solidnego zwolnienia przed skręcaniem.Polecenie to on może wydać Straży Miejskiej. Policje może tylko prosić i nie muszą go słuchać.
Zachęcenie mieszkańców do chodzenia pieszo, jeżdżenia rowerem, korzystania z komunikacji miejskiej i ograniczenia korzystania z samochodów - to propozycje zawarte w Warszawskiej Polityce Mobilności. Ratusz chce przekształcić ulice i place w przyjazną przestrzeń publiczną.http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,ratusz-chce-ograniczyc-ruch-aut-zachecaja-do-chodzenia-pieszo,205142.html
Zamiast walczyć o prawo jazdy autobusami w tłoku, lepiej powalczyć o bagażniki rowerowe w autobusach.
A w bardziej realnym scenariuszu: Miasto (MZA) kupi pilotażowo 50 takich bagażników, zamontuje je, zakaże jazdy z rowerem w reszcie autobusów.
CytujA w bardziej realnym scenariuszu: Miasto (MZA) kupi pilotażowo 50 takich bagażników, zamontuje je, zakaże jazdy z rowerem w reszcie autobusów.
Więc jedynym problemem jest brak inteligencji władz miasta, lub ich zła wola. Zakaz rowerów w pojazdach bez bagażników (w tym tramwajach) nie miałby żadnych podstaw w MZA.
Nie wiem, gdzie były przeprowadzane pilotaże
ale podejrzewam
I - szkoda że tego nie zacytowałeś - bagażniki miały być alternatywą dla walki o prawo jazdy autobusami w tłoku. Bo to nie ma sensu i nie przejdzie.
Obecna sytuacja jest wg mnie dobrym kompromisem. Nie dla wszystkich może to jednak pasować. Jeśli ktoś chce wykorzystywać jazdę komunikacją miejska z rowerem codziennie w godzinach szczytu to raczej będzie miał problem.
A jaka jest w takim razie sensowna alternatywa dla przewożenia roweru autobusem w szczycie (o co niektórzy chcą walczyć)?Strida? :)
To jest jakieś polskie dziwactwo, że roweru nie można zostawiać, bo ukradną. Na całym świecie ludzie tak właśnie dojeżdżają do kolei i zbiorkomu. W Polsce zresztą też to już powoli wraca... ludzie przestają się tego bać. I dobrze, bo to rozwiązanie lepsze niż targanie ze sobą roweru do autobusu.
To jest jakieś polskie dziwactwo, że roweru nie można zostawiać, bo ukradną. Na całym świecie ludzie tak właśnie dojeżdżają do kolei i zbiorkomu. W Polsce zresztą też to już powoli wraca... ludzie przestają się tego bać. I dobrze, bo to rozwiązanie lepsze niż targanie ze sobą roweru do autobusu.
Jak się wyjedzie z dużego miasta, to nie jest to nic niespotykanego. Zwłaszcza przystanki kolejowe są obstawione rowerami.
Rowery w Warszawie. Urzędnicy, nie blokujcie pomysłów! [KOMENTARZ]
Krzysztof Śmietana 14.07.2016 11:00
Rewolucyjne udogodnienia dla rowerzystów w Warszawie wygrały w tegorocznej edycji budżetu partycypacyjnego. To głównie dopuszczenie ruchu "pod prąd" na 54 ulicach w Śródmieściu. Cykliści czekają teraz na sprawne wdrażanie tych pomysłów, bo na razie są z tym problemy.
Warszawiacy po raz trzeci wybierali pomysły do budżetu partycypacyjnego i trzeci raz z rzędu wygrało wiele projektów rowerowych. Mieszkańcy wciąż narzekają bowiem na niewystarczającą liczbę ścieżek, pasów i innych udogodnień dla cyklistów. Brakuje ich zwłaszcza w Śródmieściu.
Rowery w Warszawie: Gdzie poprawić infrastrukturę?
I to właśnie w tej dzielnicy zwyciężyło wiele pomysłów, które powinny znacznie ułatwić życie rowerzystom. To przede wszystkim projekt "Rowerem dwukierunkowo po całym Śródmieściu", który zakłada dopuszczenie ruchu rowerowego "pod prąd" aż na 54 ulicach jednokierunkowych w tej dzielnicy. Główny autor pomysłu, Paweł Ziniewicz, zaznacza, że umożliwi to jazdę na rowerze z pominięciem najbardziej niebezpiecznych, szerokich ulic, np. Trasy W-Z czy Al. Jerozolimskich.
Projekt obejmuje na przykład Elektoralną, którą będzie można pojechać na dwóch kółkach z rejonu Hali Mirowskiej w stronę pl. Bankowego. Na liście znalazły się także m.in.: Próżna, Sienna, Śliska, Wilcza, Poznańska, Śniadeckich, Bednarska czy Kopernika. Na dopuszczenie ruchu "pod prąd" dla rowerów już dawno temu zdecydowały się miasta w Europie i wiele polskich, np. Wrocław, Toruń, Radom czy Gdańsk. Na ulicach lokalnych dla rowerzystów nie trzeba wyznaczać wówczas nawet specjalnych kontrapasów. Wystarczy, że pod znakami "Droga jednokierunkowa" i "Zakaz wjazdu" powieszona zostanie tabliczka "Nie dotyczy rowerów". Wbrew obawom to bezpieczne, bo kierowca i jadący z naprzeciwka cyklista dobrze widzą siebie nawzajem.
W stolicy urzędnicy dość opornie wprowadzają rowerowy ruch "pod prąd". W Śródmieściu bez specjalnego kontrapasa to rozwiązane działa tylko na kilku ulicach, m.in. na Wiejskiej, Podwalu czy Zakroczymskiej.
Wśród zwycięskich projektów rowerowych dość przełomowy jest także pomysł likwidacji "dziury" na trasie dla cyklistów wzdłuż Świętokrzyskiej i Tamki na Pragę. Powstanie brakujący odcinek pasów i dróg rowerowych tuż przed mostem Świętokrzyskim. Mieszkańcy wywalczyli także budowę drogi rowerowej po zachodniej stronie Wisłostrady, od mostu Świętokrzyskiego do Ludnej, czy dopuszczenie rowerowego ruchu "pod prąd" na bliskiej Woli.
Rowery w Warszawie: Urzędnicy przeszkadzają
Cykliści rzeczywiście będą mieli powody do radości, jeśli urzędnicy wdrożą w życie te pomysły. A z tym bywa różnie.
Wciąż na realizację czeka wiele projektów z pierwszej edycji budżetu. A powinny być wdrożone do końca zeszłego roku. To np. dopuszczenie ruchu rowerowego "pod prąd" w Śródmieściu Południowym - na Emilii Plater, Nowogrodzkiej, Mokotowskiej (od pl. Trzech Krzyży do Pięknej) i Poznańskiej. Okazało się, że dzielnica szuka na to pieniędzy, bo inne projekty rowerowe podrożały.
Kolejnego zwycięskiego pomysłu z 2014 roku nie udało się wdrożyć także władzom Pragi-Północ. To pasy i kontrapasy rowerowe na Okrzei, Kłopotowskiego i Ząbkowskiej.
Niemal przesądzone jest już także, że przynajmniej do 2020 roku, czyli do zakończenia budowy południowej obwodnicy, nie powstanie inny projekt mieszkańców - pasy rowerowe na ul. Stryjeńskich na Ursynowie. ZDM najpierw przekonywał, że ich wyznaczenie nie utrudni tam przejazdu kierowcom, ale ostatecznie ustąpił po protestach części mieszkańców.
Oglądam i nie wierzę w to co widzę. Polecam od 1:05...
http://n-2-18.dcs.redcdn.pl/dcs/o2/tvn/web-content/m/p107/v/46031b3d04dc90994ca317a7c55c4289/22f47681-8825-48e3-ba6a-1029ddbe941d-720p.mp4
http://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/rowerzysta-cudem-uniknal-wypadku-dzieki-zderzeniu-dwoch-samochodow,663749.html
Rowerzysta najmniej winny, ale wykresy o tym, że rowerzyści POWODUJĄ CORAZ WIĘCEJ WYPADKÓW.
P-11 połówkowe/scalone z przejściem, po nowelizacji rozporządzenia jest już prawidłowe.Oglądam i nie wierzę w to co widzę. Polecam od 1:05...
http://n-2-18.dcs.redcdn.pl/dcs/o2/tvn/web-content/m/p107/v/46031b3d04dc90994ca317a7c55c4289/22f47681-8825-48e3-ba6a-1029ddbe941d-720p.mp4
http://fakty.tvn24.pl/ogladaj-online,60/rowerzysta-cudem-uniknal-wypadku-dzieki-zderzeniu-dwoch-samochodow,663749.html
Rowerzysta najmniej winny, ale wykresy o tym, że rowerzyści POWODUJĄ CORAZ WIĘCEJ WYPADKÓW.
Na filmie wygląda to jakby ddr wchodził na jezdnię, co sugeruje, że jest tam przejazd, tylko nieprawidłowo oznaczony (połówkowe p-11)
Raczej nie ma przepisowych 0,5m, ale ja tam widzę wyraźna oddzielenie P-11 od zebry.
Na filmie wygląda to jakby ddr wchodził na jezdnię, co sugeruje, że jest tam przejazd, tylko nieprawidłowo oznaczony (połówkowe p-11)
P-11 połówkowe/scalone z przejściem, po nowelizacji rozporządzenia jest już prawidłowe.Jest prawidłowe pod warunkiem zastosowania czerwonej nawierzchnia na części rowerowej.
PS. Z tego co pamiętam to był projekt sensownego rozwiązania tej sytuacji.
Sam słuchawek (na rowerze) nie używam
i uważam, że powinny być zakazane.
Całkiem nie dawno jadąc samochodem wjechał mi przed maskę taki słuchawkowicz.
Ile przepisów jednocześnie złamał to już nie pomnę.
Skąd takie wyniki? Ja mam inne doświadczenia z ponad 10 letniej obserwacji (wcześniej nie było mody). Pamiętam czasy kiedy na motorowerze jeździłem bez żadnych ozdób na głowie .
Osoby w kaskach rzadziej łamią przepisy (przynajmniej w sposób świadomy i bezczelny). Ale nie wynika to z faktu posiadania kasku, ale odwrotnie - fakt posiadania kasku wynika z dbania o własne bezpieczeństwo i świadomości zagrożeń, z czego z kolei wynika znajomość przepisów i podejście do nich. Czy to jest powód do nakazania jazdy w kaskach na zasadzie "ma kask = jedzie bezpiecznie"?
EDITNie, sama ich wywołałaś do tablicy oznaczając ich w poście.
hehe, Veturilo się odezwało już po dziewięciu minutach - mają tam jakiś nasłuch na FB masy czy co?
:P
SE jak to SE, zmanipulowane słowa dało na tytuł
a brzmiały one inaczej "Chcę takich rozwiązań, z których wszyscy pełnoprawni użytkownicy dróg - i piesi, i kierowcy, i rowerzyści - byliby zadowoleni - mówi "Super Expressowi" nowa wiceprezydent stolicy "
aż mną zatrzęsło:Nie wiem jak z winą za wypadek, czy ponosi ją tylko rowerzystka, tylko kierowca czy oboje . Ale kierowca powinien bezwzględnie dostać mandat za omijanie pojazdu który się zatrzymał przed przejściem (500 zł + 10 punktów). Ja bym jeszcze zabierał prawo jazdy za taki manewr. Dziwi mnie że zabierają prawko za przekroczenie o 50 km/h. Co jest niebezpieczne, ale nie wszędzie i nie bezpośrednio (przypadek Pani Lichockiej na Wirażowej). Nie zabierają natomiast za wyprzedzanie na przejściu gdzie taki manewr jest jak najbardziej świadomym narażeniem życia.
http://www.tvn24.pl/wroclaw,44/opole-potracenie-rowerzystki-na-przejsciu-dla-pieszych,677708.html
gdyby szła z rowerem i by w nia wjechał: super jednoznaczna akcja, święty spokój - wina kierowcy,
jechała "Kierowca ewidentnie zaczął hamować na pasach. Piesi ledwo zdążyli odskoczyć" - święta krowa kierowca może BEZKARNIE rozjechać rowerzystyke, bo popełniła wykroczenie. BRAWO TVN! Brawo policja opolska!
Uważam, że powinni dostać mandaty oboje!
Dziwi mnie że zabierają prawko za przekroczenie o 50 km/h. Co jest niebezpieczne, ale nie wszędzie i nie bezpośrednio (przypadek Pani Lichockiej na Wirażowej). Nie zabierają natomiast za wyprzedzanie na przejściu gdzie taki manewr jest jak najbardziej świadomym narażeniem życia.Bo w tym kraju tylko prędkość zabija. Ew. jej niedostosowanie do warunków panujących na drodze. Cała reszta nie jest istotna. Jaka Policja, takie działania.
Policja zamierza skończyć z tym procederem i zapowiada zaostrzenie kontroli.Ten proceder nie powinien się nawet zacząć :(
Niespodzianka dla rowerzystów w czarnym worku
...Warszawa jest usłana ścieżkami.... rowerzyści są zadowoleni....
co ci dziennikarze i prezenterzy mają w głowie oprócz dwóch samotnych szarych komórek, które biegają i biegają w pustce i nie mogą sie odnaleźć?
W czasie wieloletniej działalności Warszawskiej Masy Krytycznej stan infrastruktury rowerowej zmienił się diametralnie. Długość sieci tras zwiększyła się kilkukrotnie i wynosi dziś około 470 km. (...) Nowe drogi dla rowerów powstają tam, gdzie są potrzebne, a nie - jak jeszcze kilka lat temu - tylko przy okazji innych inwestycji drogowych. Program inwestycji na najbliższe 2 lata zakłada budowę nawet 160 km nowych tras, które połączą istniejące odcinki w spójną sieć.
(...)
Taka decyzja to efekt zacieśnienia współpracy Masy z m. st. Warszawa.
Obie strony zgadzają się, że konsekwentna realizacja ?Programu Rozwoju Tras Rowerowych? spełnia podstawowy cel Masy Krytycznej - zapewni sieć spójnych, bezpiecznych i wygodnych tras rowerowych.
...Warszawa jest usłana ścieżkami ....
MK ma "następców"... http://warszawawpigulce.pl/cyklokod-niepodleglosci-kod-pojedzie-na-rowerach-w-warszawie-zablokuja-miasto/
:D
mało zabawne:
http://www.tvn24.pl/mysliwy-zastrzelil-rowerzyste-cialo-odnaleziono-przy-drodze,687302,s.html
Czy na ruchliwej Raszyńskiej sprawdzi się pas rowerowy? To zwycięski pomysł z budżetu obywatelskiego, ale jego autor za namową mieszkańców chce z niego zrezygnować. W środowisku rowerzystów zawrzało.
https://www.olx.pl/oferta/rowery-szczecin-duza-ilosc-do-naprawy-cena-2zl-kg-lub-na-sztuki-CID767-IDgyelp.htmlRaczej nikogo
Nie wiem gdzie wrzucić. Ktoś w szczecinie posiada garaż pełen rowerów i chce je sprzedawać na kilogramy. Powiadomić policję, czy kogo?
mieszkam... od dłuższej chwili... i widzę, że coś się zmienianepanimaju
Ty też to zauważasz, tylko patrz w perspektywie dekad, a na pewno nie tygodni :P
byliśmy, jako Masa, na spotkaniu i klarowali nieużyteczność tego rozwiązania dla rowerzystów - jak widać wielkiego efektu nie przyniosłoCzemu ma być nie użyteczna?
zastanawiam się, przy jakim wietrze kładka będzie zamykana "ze względów bezpieczeństwa"...Inne mosty też trzeba zamykać?
bo w to, że zrobią ją okrytą od wiatru - nie uwierzę
Jeżeli jeździsz na nartach - jedziesz w góry, a tam zawsze jest pełno.
Jak dzieci mają ferie - jedziesz w ferie. Wyznacznikiem terminu są właśnie dzieci.
Jedziesz tymi drogami, które są i św. przepustowość jest jaka jest.
Sorry, ale się nie znasz :PJeżeli jeździsz na nartach - jedziesz w góry, a tam zawsze jest pełno.
A i właśnie nie koniecznie jedziesz w góry. Można pojechac np. na Suwalszczyznę, czy Mazury - też są wyciągi narciarskie, też sa trasy, a tłumów i korków nie widziałem.
Można też pojechać w taką część gór, gdzie turystów jest mniej. Góry to nie tylko Zakopane i nawet nie tylko Polska :P
Jak dzieci mają ferie - jedziesz w ferie. Wyznacznikiem terminu są właśnie dzieci.
Jak dzieci są w wieku przedszkolnym, wcale niekoniecznie. W wieku szkolnym też da się zakombinować, by pojechać w innym terminie.
Poza tym zwykle nie trzeba od razu "nie jechać w ferie", wystarczy nie jechać wtedy, gdy jadą wszyscy - np. jeden dodatkowy dzień dłużej, zostanie do poniedziałku w kurorcie nie zabije szkolnych obecności dziecku a gwarantuję, że w poniedziałek o 12:00 korków na drodze tam nie będzie, bo wszyscy wyjadą w niedzielę i najpóźniej na poniedziałek rano dotrą do domów :P Tak samo przed długim weekendem bierzesz dzień wolny i ruszasz w czwartek - na drogach luz. Choć czasem wystarczy nawet róznica kilku godzin.
Tak samo z wyjazdem do kurortu - wystarczy pojechać w ciut innym terminie niż wszyscy. Akurat ten temat przerabiam co roku po kilka razy jeżdżąc do rodziny na Suwalszczyznę w wakacje, długie weekendy i święta - w "godzinach powrotów" można w Augustowie utknąć na 2 godziny w korku, a pod Warszawą na drugie tyle. Wystarczy zamiast o 16-17, wyjechać z Augustowa o 22:00 i jedzie się totalnie pustą drogą, zamiast 7-8h w aucie spędza się bezstresowo 4h.
Zasadniczo nie ma innych dróg - no dobre do Zakopca są :PJedziesz tymi drogami, które są i św. przepustowość jest jaka jest.
Albo i jedziesz innymi. W większości przypadków da się. Są nieliczne miejsca (np. Hel), gdzie prowadzi tylko jedna, jedyna droga. Ale zwykle nie oznacza to jedynej możliwości dojazdu. Zamiast stać 2h w korku na wojewódzkiej na Hel, można sobie na luzaku pojechać do Gdańska, Gdyni, czy Sopotu, zostawić tam auto, a na Hel popłynąć tramwajem wodnym. Więcej o kilkadziesiąt czy kilkaset metrów noszenia bagaży, owszem, ale za to kilka godzin mniej stania w korku.
Sorry, że przykłady są mazursko-pomorskie, a nie górskie, ale ja po prostu słabo znam polskie góry i nie jeżdżę na nartach. A zwłaszcza omijam Zakopane. Byłem tam ostatnio w 1993 roku i nie planuję wracać. Właśnie dlatego, że dojazd jech beznadziejny, ceny wszystkiego wysokie, wszędzie jacyś naganiacze i cwaniaczki, a sama miejscowość jest zatłoczona i brzydka.
Gdybym zaczął jeździć na nartach (bo nie jeżdżę), to prędzej pojadę gdzieś np. w Bieszczady, na Suwalszczyznę, czy inne mniej oczywiste miejsce - ładnie, pusto, taniej, bez wielkiego Gołębiewskiego rozpieprzającego krajobraz i naganiaczy na każdym kroku. I bez korków.
Na forum rowerowym, w wątku z informacjami medialnymi dyskutujecie jak dojechać samochodem na narty :-D
Pierwszy :-D
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/ulice,news,najpierw-karawan-rozbil-bariery-potem-toyota-sciela-znak,221009.html
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,21248827,rowerzysci-w-warszawie-beda-mieli-latwiej-zmiany-w-srodku-zimy.html (http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,21248827,rowerzysci-w-warszawie-beda-mieli-latwiej-zmiany-w-srodku-zimy.html)W poprzedni wtorek zasłonięta była tylko Mokotowska. Nie ma też przejazdu na pólnoc E. Plater od Nowogrodzkiej, ale to jest robioe razem z przejazdami przez AJ.
Rowerzyści w Warszawie będą mieli łatwiej. Zmiany w środku zimy
Ciekawe bo gdy jechaliśmy 15 stycznia na WOŚP to tabliczki były jeszcze zasłonięte czarną folią. Czyżby w nocy wszystkie odsłonili?
W związku z nowelizacją prawa konieczne było określenie nowych zasad sterowania ruchem i zastosowania ich przy nowo zatwierdzanych projektach sygnalizacji. Urząd miasta zapewnia, że brane pod uwagę były trzy opcje. Pierwsza to całkowita likwidacja strzałki, druga to skrócenie światła zielonego dla pieszych i rowerzystów, a trzecią było ograniczenie czasu tylko dla jednośladów. Ale te rozwiązania albo ograniczałyby kierowców, albo wstrzymywałyby pieszych. A z ostatnim zdecydowanie nie zgodziło się środowisko rowerowe.
Skandaliczne skrócenie zielonej strzałki dla kierowców. Oczywiście wina lobby pedalarzy...To bardzo niebezpieczne podejście - napuszczenie uczestników ruchu na siebie.
http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,zielona-strzalka-dziala-krocej-korek-na-kilometr,222019.htmlCytujW związku z nowelizacją prawa konieczne było określenie nowych zasad sterowania ruchem i zastosowania ich przy nowo zatwierdzanych projektach sygnalizacji. Urząd miasta zapewnia, że brane pod uwagę były trzy opcje. Pierwsza to całkowita likwidacja strzałki, druga to skrócenie światła zielonego dla pieszych i rowerzystów, a trzecią było ograniczenie czasu tylko dla jednośladów. Ale te rozwiązania albo ograniczałyby kierowców, albo wstrzymywałyby pieszych. A z ostatnim zdecydowanie nie zgodziło się środowisko rowerowe.
Odnosi się również do zarzutów rowerzystów. Jego zdaniem betonowe barierki nie są najlepszym rozwiązaniem. Dlaczego? - Bo skutki tych zdarzeń mogłyby być jeszcze bardziej dotkliwe niż teraz ? podsumowuje.
"Ten łuk jest zdradliwy, jadąc szybko lewym pasem 120/140 km/h może wynieść niedoświadczonego kierowcę. Polecam odpuścić gaz (przedni napęd) przed łukiem i delikatnie dociągać kierownicę w lewą stronę i nie hamować na samym łuku, bo może zablokować i polecimy na inne auta i bariery energochłonne" - radzi inny internauta.
Janusz Galas po 17 latach odchodzi z ratusza!
Skłóceni ze sobą warszawscy kierowcy, rowerzyści i piesi są zgodni w jednym: Janusz Galas, miejski inżynier ruchu, musi odejść. I tak się stanie. Funkcję pełnił 17 lat
O dymisji urzędnika, którego decyzjami zajmował się nawet trybunał w Strasburgu, słychać od jesieni. Janusz Galas miał opinię niezastępowalnego. Przetrwał czterech prezydentów miasta oraz dwóch komisarzy Warszawy. Od Pawła Piskorskiego, przez Lecha Kaczyńskiego, Kazimierza Marcinkiewicza, po Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Janusz Galas z wydziału programowania
Wczoraj z dwóch niezależnych źródeł w ratuszu ?Stołeczna? dowiedziała się, że następca Janusza Galasa jest już wybrany, ale jego nazwisko poznamy w odpowiednim momencie. Według jednej z wersji ? do końca stycznia, według innej ? gdy uda się wprowadzić objazdy budowy II linii metra na skrzyżowaniu Wolskiej z Płocką. Zatwierdzanie tymczasowej organizacji ruchu podczas remontów i inwestycji to jedno z zadań inżyniera Galasa.
O jego nominacji w 2000 r. na łamach ?Stołecznej? ukazała się notka ?Zmiany w ZDM?: ?Sensacyjnie wygląda zmiana na stanowisku miejskiego inżyniera ruchu. Funkcję tę pełnił od pięciu lat wicedyrektor ZDM Marek Maksymienko. (...) Radni obwiniają go o bałagan przy wprowadzaniu strefy płatnego parkowania. Jego obowiązki przejął Janusz Galas z wydziału programowania?.
I też od razu znalazł się na pierwszej linii frontu. Krytykowany zasłużenie i na wyrost. Bywał chłopcem do bicia dla innych urzędników, którzy zwalali na jego konto własne błędy. Sam też jednak dostarczał niezliczonych powodów do negatywnych komentarzy. Janusz Galas bywa bowiem rozbrajający w swojej nieporadności. Przez wiele lat przejazd tramwajów przez Koło blokowała nietypowa sygnalizacja świetlna. Dopytywany o nią wyznał w 2011 r.: ?To pierwsze rozwiązanie w Warszawie. Projektant nie wiedział, jak to powinno działać, w dodatku pomylili się monterzy?. W 2016 r. kontynuował: ?Za tę sygnalizację dostaliśmy pochwałę z ministerstwa, bo wzrosło bezpieczeństwo?.
Nie potrafił ogarnąć materii
Najwyraźniej nie potrafił ogarnąć ogromu materii, jaką są warszawskie korki. Początkowo dysponował garstką współpracowników, którym reakcja np. na źle zaprogramowane światła i kilometrowe zatory tworzące się z tego powodu zajmowała wiele dni, a nawet tygodni. Przykładem oddany w 2010 r. węzeł Marsa na Gocławku, przez który do pracy dojeżdża sam inżynier Galas. Otwarcie estakad i ronda za dziesiątki milionów sparaliżowało całą okolicę.
Prawdziwym kuriozum było też mało ruchliwe skrzyżowanie koło zajezdni tramwajowej na Bielanach, które inżynier zaopatrzył w aż 64 sygnalizatory. Kiedy polecił je włączyć w 2012 r., zablokowały przejazd i rano tramwaje nie mogły się wydostać z bazy. Po kilku dniach światła wyłączono.
Przy ulicach stawały też niezliczone znaki, powtarzające się niekiedy co kilkadziesiąt metrów ? kto nie wierzy, niech przejedzie się Wisłostradą koło Torwaru. Janusz Galas działał na zasadzie od ściany do ściany. Ograniczenie prędkości do 50 km/godz. wprowadził na wszystkich ulicach w centrum, łącznie z Trasą Łazienkowską. Po krytyce podwyższył tam ten limit do osiemdziesiątki, ale dlaczego pozwolił też pędzić 70/km na godz. przez mokotowskie skrzyżowania Wisłostrady? Zielone strzałki raz zasłaniał czarną folią, innym razem montował je na nowo. Względami bezpieczeństwa tłumaczył likwidację przejść dla pieszych (np. w al. ?Solidarności? przy sądach i przy ul. Orlej) ? teraz niektóre są wytyczane z powrotem (przez Andersa przy pl. Bankowym).
? Urzędnik całkowicie plastyczny ? słyszę w ratuszu, bo Janusz Galas potrafił doskonale wyczuwać oczekiwania przełożonych. To jego decyzja, a nie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, przesądziła o odmowie dla Parady Równości w 2004 r. Oficjalnym powodem był ?brak projektu organizacji ruchu w trakcie przemarszu?. Dwa lata później Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że zakaz ten naruszył europejską konwencję praw człowieka.
Odwołanie Janusza Galasa będzie kolejną dużą zmianą w ratuszu. Ze stanowiskami pożegnali się też szef biura architektury Marek Mikos i dyrektor biura rozwoju Jerzy Kulik. Obaj dostali inne posady w urzędzie miasta, w ich ślady ma też pójść obecny inżynier ruchu.
Warszawski Inżynier Ruchu - osoba czy stanowisko?
Nie możemy powiedzieć, że pan Janusz Galas był prorowerowym Inżynierem Ruchu. Zaryzykowalibyśmy nawet stwierdzenie, że do pewnego czasu był skrajnie antyrowerowy. Czy zmienił się On czy Jego zmieniono ? nie wiemy.
Liczymy, że zmiana na stanowisku Inżyniera Ruchu m.st. Warszawa to krok w stronę przyjazności miasta w kierunku jego mieszkańców. Z inżynierem Galasem przez lata Masa miała swoje liczne zatargi, czasem (rzadko, ale?) udało się przewalczyć przysłowiowe "niedasie" i zamiast dyskusji o św. Przepustowości porozmawiać o wszystkich uczestnikach ruchu jako mieszkańcach innych niż kierowcy.
Stąd też po odwołaniu Inżyniera Galasa łez wielkich nie wylewamy ? patrzymy z optymizmem, choć i drobną obawą?
Pierwsza zmiana w Ratuszu, którą było odwołanie wiceprezydenta Wojciechowicza już odbiła się zmianą (przynajmniej przekazu) ? przyjście pani Kaznowskiej i jej trzeźwy ton podczas dyskusji o politykach miejskich daje powód do refleksji czy w stołecznym ratuszu coś się aby nie zmienia.
Inną kwestią jest na ile miasto zmienia swoje podejście a na ile tylko o tym mówi. Będziemy się przyglądać.
Na razie jednak kibicujemy Ratuszowi w wyborze DOBREGO kandydata na to stanowisko Inżyniera Ruchu m.st. Warszawa, bo odwołanie to jedno, a wybór dobrego człowieka to drugie.
Jeżeli nowy kandydat pozwoli sobie pomóc ? jesteśmy otwarci na współpracę, krytyczną, ale i konstruktywną.
Warszawska Masa Krytyczna
Urząd miasta nie potwierdza doniesień. Rzecznik ratusza komentuje krótko: to spekulacje medialne.
Galas pełni swoją funkcję od 17 lat. Przetrwał ? jak przypomina "Stołeczna" ? czterech prezydentów stolicy i dwóch komisarzy. Długo wydawał się niezatapialny. O jego możliwej dymisji nieoficjalnie zaczęto mówić pod koniec ubiegłego roku.
Według dziennika, nieoficjalne plotki wkrótce mają zamienić się w konkret. "Stołeczna" podkreśla, że informacje o dymisji inżyniera ruchu potwierdziła w dwóch niezależnych źródłach. Podaje, że następca Galasa jest wybrany, a jego nazwisko poznamy niebawem. Albo jeszcze w styczniu, albo po wprowadzeniem nowej organizacji ruchu na Woli, w związku z budową kolejnego odcinka II linii metra.
Po raz pierwszy do budżetu obywatelskiego zgłoszono pomysły likwidacji zwycięskiego projektu z poprzednich lat.
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
To kolejna odsłona sporu o pomysły do budżetu obywatelskiego na Ursynowie. Pasy rowerowe na Cynamonowej i części Dereniowej powstały w zeszłym roku. Udało się je wytyczyć dzięki zwężeniu szerokich jezdni, na których kierowcy często rozpędzali się do 70-80 km na godz. Teraz ruch się tam uspokoił. Na obu ulicach są też dodatkowe przejścia dla pieszych, a przy krawędziach jezdni miejsca do parkowania. Zmiany nie wszystkim się spodobały. Kierowcy narzekają, że nie mogą w niektórych miejscach skręcić w osiedle i muszą jechać 100 m do następnego wjazdu. Pojawiają się także głosy, że przebudowa utrudniła dojazd służbom ratowniczym.
Pasy zbudowali, teraz chcą likwidować
Teraz, po raz pierwszy w czteroletniej historii budżetu partycypacyjnego, zgłoszono pomysły likwidacji tych zwycięskich pomysłów z poprzednich lat. W tegorocznej edycji pojawiły się dwa takie projekty ? jeden dotyczący likwidacji pasów na Dereniowej, a drugi ? na Cynamonowej. Projektodawcy na obu ulicach proponują wytyczenie wzdłuż chodników dróg rowerowych (czyli oddzielnych ciągów zamiast pasów na jezdniach).
Autor zmian na Dereniowej w uzasadnieniu pisze: ?Budowa drogi rowerowej wzdłuż chodnika zapewni możliwość bezpiecznego korzystania z niej zarówno przez dzieci, jak i dorosłych. Pasy rowerowe wykluczają najmłodszych z możliwości korzystania z dróg rowerowych na ul. Dereniowej?. Pomysł zakłada montaż dwóch sygnalizacji świetlnych na przejściach uczęszczanych przez uczniów okolicznych szkół. Projektodawca proponuje poszerzenie pasów ruchu i wytyczenie na skos miejsc postojowych na chodnikach i pasach zieleni.
Pod prezentacją projektu na stronie twojbudzet.um.warszawa.pl już można przeczytać głosy oburzenia. ?To jest projekt absolutnie antyrowerowy, bo zakłada likwidację dopiero co powstałych pasów rowerowych. (...). Jestem absolutnie przeciw!?. Komentujący przypominają, że nikt nie zmusza dzieci do jazdy po pasach rowerowych, bo w wieku do 10 lat można się poruszać na dwóch kółkach po chodniku, także z opiekunem. Wiele osób wątpi w przedstawiony kosztorys zmian na Dereniowej, które pomysłodawca szacuje na 560 tys. Rzeczywiście, budowa ścieżki rowerowej i sygnalizacji wiąże się ze znacznie większymi kosztami.
Szkodliwe odwrócenie zmiany
Radosław Wałkuski, który zgłosił pomysł wytyczenia pasów rowerowych na Dereniowej i Cynamonowej, uważa, że odwracanie zmian byłoby szkodliwe: ? Przebudowa się sprawdziła, bo zyskali nie tylko rowerzyści. Samochody jadą wolniej. Można rozmawiać, co poprawić w projekcie, ale likwidacja pasów byłaby niegospodarnością.
Czy projekty zostaną dopuszczone do głosowania? Według Krzysztofa Mikołajewskiego z Centrum Komunikacji Społecznej najprawdopodobniej zostaną zweryfikowane negatywnie, bo nie można likwidować czegoś, co niedawno powstało. ? To nie spełniałoby idei gospodarności ? zaznacza.
Są 3 powody, dla których ratusz dementuje:
1) To nieprawda.
2) To prawda, ale są nie gotowi do zmiany, więc nie chcą JESZCZE tego ogłaszać
3) To rozgrywka wewnątrz Ratusza - ścierają się frakcje ZA i PRZECIW, coś wyciekło, ale nie wiadomo, która wygra.
Tak czy siak, trzeba czekać co się wyklaruje, a w międzyczasie robić swoje.
We Francji wprowadzili, ale też dla kierowców samochodów
http://www.scigacz.pl/Zakaz,uzywania,sluchawek,podczas,jazdy,we,Francji,26753.html
Problemem jest durny pomysł, który, również z powodu egzekucji, należy wyśmiewać.
Tu nie ma rozmowy na argumenty. Jest ideologia, oderwana od rzeczywistości. I to jest groźne.
Nastała nam już ciepła wiosna, a wraz z nią szeroka rzesza rowerzystów przypomniała sobie, że należy się pokazać na mieście. W raz z pierwszymi ciepłymi dniami zagęściło się na drogach dla rowerów, jak i trochę więcej odważnych na jezdni. Jednak spora liczba około 20 % ludzi zaczęła wbrew zasadom ?rower =pojazd = jezdnia, zaczęła jeździć po chodniku, gdzie chodnik = chodzenie ? a nie jeżdżenie. I Ci ludzie psuja opinię reszcie rowerzystów. Jako były działacz Warszawskiej Masy Krytycznej, przykro mi, że nie udało się przez wiele lat działalności zaszczepić w rowerzystach poczucie odpowiedzialności za siebie i innych uczestników ruchu miejskiego. Działalność była nakierowana na budowę coraz to większej ilości infrastruktury, ale nie wyczuliła z kolei na to, że skoro nagle wszędzie nie powstanie osobna infrastruktura, to powinno się radzić na jezdni w myśl zasady ??Asfalt nie gryzie?. Parę lat temu (około czterech) widząc potrzebę doszkalania rowerzystów, aby się nie bali legalnie korzystać z jezdni, w drugi piątek miesiąca o godz.. 18 organizowałem przejazdy w grupce po ścisłym Centrum miasta. Nie była jednak mocno promowana impreza, gdyż zasoby organizatorów były nikłe. Niestety okazało się, że i uczestników było jak na lekarstwo, większość uznawała, że świetnie sobie radzi i nie potrzebna im jest nauka. Część z kolei uznała, że skoro miasto nie daje rady wybudować wszędzie dróg to oni poradzą sobie w inny sposób. Owszem, dużo osób jeździ po mieście i radzi sobie, ale niestety są tacy, co po prostu boją się jezdni. Znam też i wprawnych kierowców, którzy wiedząc jak sami jeżdżą to wsiadając na rower wolą szerokim łukiem omijać jezdnie. Tylko zadaję im pytanie, ?dlaczego mając strach w oczach przed samochodami wyżywają się na słabszych, ?czyli pieszych? Co winni są piesi i dlaczego muszą dzielić się swoją przestrzenią z tymi, co boją się o własną skórę, a nie dbają o cudzą? Jeżeli pieszy będzie się bał rowerzysty, to gdzie ma uciec? Czy takie ?bohaterstwo? jest wyznacznikiem obecnych czasów? Czy życie w mieście musi być podobne do gier typu GTA, lub Tomb Raider? Tłumaczenie się, że ja jeżdżę zawsze bezpiecznie i ustępuję pieszym jest dziecinną wymówką ? w tłumie (choćby na przejściach) nie da się ocenić, kto, w którą stronę skręci. Tak, więc drodzy rowerzyści pamiętajcie, że życie nie polega tylko na tym, że wszyscy dookoła muszą rozczulać się nad Waszym ciężkim losem i nie tylko do Was świat należy. Miarą cywilizacji jest szacunek do słabszych, a nie kultura przemocy. Skoro uważacie, że na chodniku jest bezpiecznie ? to, po co zakładacie kaski? Po co montujecie do kierownicy rogi? Dlaczego nawet na chodnikach jeździcie w maskach(czyżby zapach perfum pieszych Wam przeszkadzał)? Coraz mniej jesteście rozpoznawalni poprzez kaski okulary i ostatnia moda ?maski i przez takie gadżety czujecie się bezkarni? Tym, co chcą przełamać strach na jezdni oferuję dalej naukę poruszania się po drogach w drugi piątek miesiąca o godz. 18 Plac Zamkowy. W kwietniu, jako Wielki Piątek nie jeździmy, dopiero w maju 12 zapraszam. Dodam jeszcze, że miasto a dokładniej ZDM nie pomaga w kształtowaniu kultury jazdy na rowerze stawiając swoje stacje roweru publicznego na chodnikach i w miejscach, gdzie trudno znaleźć jakąś infrastrukturę rowerową. W zdjęciach przedstawiłem trzy przykłady ?Plac Narutowicza i hektary słupków odgradzających rowerzystów od jezdni, Szczęśliwicka, gdzie jezdnia szeroka, ale bez infrastruktury oraz Pruszkowska.
Dodam jeszcze, że miasto a dokładniej ZDM nie pomaga w kształtowaniu kultury jazdy na rowerze stawiając swoje stacje roweru publicznego na chodnikach i w miejscach, gdzie trudno znaleźć jakąś infrastrukturę rowerową.mam bardzo mieszane uczucia do działań ZDMu, ale akurat lokowanie stacji roweru publicznego na chodnikach wydaje mi się uzasadnione, ale ja się nie znam, nie jestem przecież byłym działaczem Warszawskiej Masy Krytycznej.
Wygląda ,że ten artykuł zabolał Cię osobiście .Nie zabolał mnie, bo nie jeżdżę po chodnikach, aczkolwiek bardzo ładnie piszesz pod dyktando ścieku iOchoty ;-)
Raffi, widziałeś mnie na chodniku akurat pod swoim blokiem
nie moja wina, że mieszkasz w takim miejscu gdzie nie ma dojazdu.
To że zrobiłbym zdjęcie i Tobie nic by nie zmieniło
Trzeba było wysilić się i obejrzeć trochę więcej zdjęć (choćby z Korotyńskiego gdzie pasy rowerowe a ludzie na chodnikach).
Może nie uwierzycie ,ale ja pomimo wielu lat spędzonych w różnych środowiskach (między innymi Masie) nigdy nie byłem uzależniony od układów i układzików i dlatego zachowałem jeszcze swoje osobiste zdanie na różne tematy i nie muszę podskakiwać jak mi zaklaszczą.
ale Jerzy!!! od 2 miesięcy Twój burmistrz/wiceburmistrz, ja nie wiem, nie moje okolice, jak Ciebie cytuje - to pisze Redaktor Pawlonek!
a artykuł i fotki uważam za durny i napędzający agresję rowerowo-pieszą
nie każdy ma Twoje doświadczenie, by spoko jeździć po jezdni
ja z moim wnukiem, 12 lat, obowiązkowo jezdnią, nie pojechałabym jezdniami Śródmieścia, bo mi go zabiją,
na razie ćwiczymy osiedlowe uliczki na Pradze Południe i most Poniatowskiego, gdy jedzie w kleszczach między babcią a dziadkiem i pasy na Saskiej samodzielnie
Tylko, że ja nie twierdzę, że jest dojazd. Wręcz przeciwnie, twierdzę, że czasem trzeba pojechać po chodniku. I że póki robisz to z poszanowaniem praw pieszych to jest to OK.Bardziej niż PRAW pieszych postulowałbym szanowanie pieszych, niezależnie od ich praw, szczególnie na chodniku.
(...)
Czyli robią tak samo jak ja i ty dojeżdżaliśmy do jezdni pod moim blokiem, gdzie nie dało się inaczej :P Nie widzę w tym nic złego, póki szanują prawa pieszych.
Z badania Michael Page wynika, że co dziewiąta osoba w Polsce dojeżdża do pracy rowerem (11,2 proc.). To wynik lepszy od europejskiej średniej, która wynosi niecałe 9 proc. Na czele zestawienia plasuje się Holandia, gdzie z rowerów korzysta ponad 20 proc. pracowników. Na przeciwnym biegunie znajdują się Turcja (1,0 proc.) i Portugalia (1,2 proc.).
Należy jednak pamiętać, że ścieżki rowerowe, to nie to samo, co trasy rowerowe. Ścieżki rowerowe służą do przemieszczania się po mieście z punktu A do punktu B. Oznacza to, że nie są to kilometry, które można przejechać w wolny dzień w celu zrelaksowania się i spędzenia czasu na świeżym powietrzu.
Policjanci ze stolicy i okolic zatrzymali też 28 nietrzeźwych kierowców. (...)
Oprócz kierowców, na jazdę po wypiciu alkoholu decydowali się rowerzyści. Funkcjonariusze zatrzymali cztery takie osoby w stolicy i dziesięć w sąsiednich powiatach.
urzędnicze młyny mielą powoli :P
przejazd/spacer kontrolny (z urzędnikami od metra i dróg) po Świętokrzyskiej, gdy odkryliśmy spękania i odłażenie farby i że spękania farby wchodzą w głąb asfaltu był jesienią, w listopadzie chyba.... mamy środek maja
:P
Przepisy można przypominać w inny sposób, ale do tego trzeba pomyśleć i coś zrobić, ale przecież łatwiej jest rozdać kamizelki, opaski i twierdzić ile się nie zrobiło dla BEZPIECZEŃSTWA.
A tak poza tym to się z tego wycofali. I nigdy nie mieli tego na myśli. I tylko się nam wydawało.
I zaraz się zacznie przygotowywanie gruntu wśród kierowców oraz osładzanie tych zmian: obowiązkowa karta rowerowa, OC dla rowerzystów i kaski...
Odstąpienie od obowiązku jazdy po drodze dla rowerów byłoby usprawiedliwione, gdyby skorzystanie z niej było niemożliwe lub zwiększało zagrożenie dla rowerzysty lub innych uczestników ruchu, np. gdyby była uszkodzona, oblodzona czy też prowadzone byłyby na niej wykopy.
Sytuacja jest całkowicie inna. W pierwszym przypadku był DDR zgodnie z kierunkiem ruchu w drugim nie było.
Przecież wyraźnie napisane że był ddr dla kierunku ruchu po tej stronie. Rowerzysta wyjechał na jezdnię żeby nie stać na kilku przejazdach. Jak np na RZS omija się schody jadąc od BW1920 górą. Chociaż tam raczej legalnieSytuacja jest całkowicie inna. W pierwszym przypadku był DDR zgodnie z kierunkiem ruchu w drugim nie było.
W jednym przypadku ddr był po lewej i w drugim.
Przecież wyraźnie napisane że był ddr dla kierunku ruchu po tej stronie.
Signs shall be so placed that the drivers for whom they are
intended can recognize them easily and in time. They shall
normally be placed on the side of the road appropriate to the
direction of traffic
Sign D, 4 "COMPULSORY CYCLE TRACK" shall notify cyclists that
the track at the entrance to which it is placed is reserved
for them, and shall notify the drivers of other vehicles that
they are not entitled to use that track. Cyclists shall be required to
use the track if the track is running along a carriageway, footpath
or track for riders on horseback and leading into the same
direction.
?Direction of traffic? and ?appropriate to the direction of traffic?
mean the right-hand side if, under domestic legislation, the driver of a
vehicle must allow an oncoming vehicle to pass on his left; otherwise
these expressions mean the left-hand side;
Swoją drogą... Który przepis zabrania pieszemu przekraczania DdR poza przejściami?
Wszelkie przepisy w PoRD to regulujące dotyczą jezdni, którą DdR nie jest...
- To już przekroczyło granice. Regularnie stwarza się nowe miejsce, gdzie kosztem drogi robi się ścieżki dla rowerów lub pieszych, zwiększa się środki za parkowanie w centrum miasta
zwiększa się środki za parkowanie w centrum miasta
To jest ASZdziennik, ale Patryk Jaki naprawdę kolaboruje z lewackimi rowerzystami.
Mógłby ktoś treść całego artykułu wkleić (Teleporty znikają zbyt wolno z Wybiórczej) bo ja mam ograniczenia?
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22495106,rowerzysci-teleporty-znikaja-zbyt-wolno-73-takie-punkty-w.html#BoxLokWawLinkImg (http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22495106,rowerzysci-teleporty-znikaja-zbyt-wolno-73-takie-punkty-w.html#BoxLokWawLinkImg)
Rowerowi aktywiści skarżą się na teleporty, czyli uciążliwe przerwy w infrastrukturze, które nie pozwalają płynnie przejechać przez miasto zgodnie z przepisami.
Rowerzyści podkreślają, że teleporty znikają zbyt wolno. Pod koniec 2016 roku Warszawska Masa Krytyczna wydała raport, w którym opisuje 73 takie punkty. Średnio w ciągu roku miasto usuwa mniej więcej trzy teleporty, więc w tym tempie z ostatnim ZDM upora się w 2041 roku.
Przejazdy rowerowe obok przejść dla pieszych
Najbardziej problematyczne są skrzyżowania. Przebudowanie ich w taki sposób, żeby bezkolizyjnie mogły przez nie przejeżdżać i samochody, i rowery, jest skomplikowane i wymaga dużych nakładów. Mikołaj Pieńkos z ZDM zapewnia, że likwidowanie teleportów oraz budowa długich tras dla jednośladów to obecnie priorytet miasta w zakresie infrastruktury rowerowej.
Rowerzyści sugerują, że nie trzeba za każdym razem przebudowywać całego skrzyżowania. Proponują, by wydzielać przejazdy rowerowe obok przejść dla pieszych albo częściowo kosztem szerokości przejścia, jeśli ruch pieszych nie jest w danym miejscu zbyt intensywny. Koszty takiego rozwiązania są marginalne. Trzeba tylko poprawić oznakowanie poziome i pionowe, wyznaczyć przejazd rowerowy i wymienić szkiełko sygnalizatora na takie, na którym widnieje również symbol rowerzysty.
? Niestety w Warszawie wszędzie, gdzie tylko się da, za każdym razem całkowicie wymienia się sygnalizację, co jest bardzo kosztowne i torpeduje wszelkie próby zmiany status quo ? mówi Maciej Sulmicki z Zielonego Mazowsza. ? Z tego powodu upadają projekty łączenia ?przerw? w infrastrukturze rowerowej zgłaszane przez warszawiaków w ramach budżetu partycypacyjnego ? dodaje. Sulmicki zgłosił w tym roku taki projekt dla skrzyżowania Wilanowskiej i Doliny Służewieckiej. Przejścia dla pieszych są tam bardzo szerokie, bo mają aż 8 metrów. ? Stwierdzono, że trzeba od nowa wybudować sygnalizację, a to zbyt duży koszt, więc projekt, jak dziesiątki podobnych, nie został dopuszczony do głosowania.
ZDM: Musimy dostosować skrzyżowanie do przepisów
Mikołaj Pieńkos z ZDM odpiera zarzuty. ?Przepisy ściśle określają, gdzie należy ustawiać sygnalizatory i jakie są konieczne odległości, szerokości itd. Na większości skrzyżowań nie jest możliwe spełnienie tych wymogów bez dobudowy nowych słupów i przenoszenia istniejących. Część skrzyżowań ostatnie zmiany przechodziła wiele lat temu. Teraz, gdy chcemy wprowadzić jakąkolwiek zmianę, musimy dostosować skrzyżowanie do aktualnych przepisów. A to często wiąże się z koniecznością przebudowy? ? pisze.
Poza tym ZDM nie jest w tej kwestii w pełni decyzyjny, bo o tym, jak ma wyglądać skrzyżowanie, bardzo często decyduje zarządca ruchu, czyli Biuro Polityki Mobilności i Transportu. A to do przepisów podchodzi niezwykle skrupulatnie. ?Często stawia nam dodatkowe wymogi ? np. montaż systemu, który automatycznie wykrywa pieszego zbliżającego się do skrzyżowania. To oczywiście znów podnosi koszty? ? dodaje Pieńkos.
Ale te same przepisy nie są tak skrupulatnie przestrzegane w innych sytuacjach. Wówczas ZDM tłumaczy, że lepiej wprowadzić rozwiązanie tymczasowo poprawiające bezpieczeństwo, niż czekać, aż zdarzy się coś złego.
Ostatnio ZDM chwalił się np. wybudowaniem nowych aktywnych przejść dla pieszych, czyli wyposażonych w antypoślizgową nawierzchnię, z czujnikami wykrywającymi ruch pieszych, odblaskami oraz lampami LED mającymi ostrzegać kierowców o osobach zbliżających się do zebry. Jedno z nich powstało w al. Waszyngtona, w miejscu, gdzie piesi muszą przechodzić za jednym razem przez cztery pasy ruchu. Zgodnie z prawem między kierunkami ruchu powinien tam powstać tzw. azyl (wysepka). Dlaczego powstało ciągłe przejście aktywne? Pieńkos wyjaśnia, że to tymczasowe rozwiązanie, a azyle w al. Waszyngtona pojawią się dopiero, gdy będzie ona gruntownie przebudowywana.