- Nie wyprzedzam więcej niż jednego autobusu stojącego w zatoce albo bezpośrednio przed skrzyżowaniem.Dwa autobusy stoją w zatoce. Stajesz na środku pasa i czekasz aż wszyscy pasażerowie wsiądą, kierman trzaśnie drzwiami, sprzeda bilet i dopiero za nim ruszasz?
Chłopak chciał dobrzeNie, po prostu nigdzie mu się nie śpieszy. ;)
I teraz bardzo ważne... Zdarzyło mi się ostatnio zajechać drogę karetce eRce :(.
Jeśli chodzi o korki - widziałem te filmiki Raffiego i Beara. Wpatrywałem się w nie urzeczony i przerażony bo chwilami było mało ciekawie, ciasno, wąsko. W takiej sytuacji wystarczy, że kierowca poruszy się, noga mu zejdzie ze sprzęgła, albo zechce poprawić swój samochodzik na pasie, wyrównać i...
Draśnięcie, lustereczko gotowe. A koszta ponosimy my
Jeśli chodzi o korki - widziałem te filmiki Raffiego i Beara.Wpatrywałem się w nie urzeczony i przerażony bo chwilami było małociekawie, ciasno, wąsko. W takiej sytuacji wystarczy, że kierowcaporuszy się, noga mu zejdzie ze sprzęgła, albo zechce poprawić swójsamochodzik na pasie, wyrównać i... Draśnięcie, lustereczko gotowe.alez dzięki za troskę ;0)
A co do innych zaleceń - rower ma dodatkowe fazy świateł - wczesne zielone i późne żółte...Jak najbardziej. :-) W niektórych miejscach bywa też "czerwone wyłączone" :P
jeśli chodzi o kierunkowskazy to u naszych [warszawskich?] kierowców nie jest z tym najlepiej :/ wielokrotnie widziałem gości, którzy skręcali bez wcześniejszego zasygnalizowania. widziałem też (i to jest o wiele bardziej niebezpieczne) takich delikwentów, którzy mieli migacz włączony a dziarsko pruli do przodu.
- Nie mijam z prawej strony samochodów, które mają włączony prawy kierunkowskaz.Generalnie zgoda, ale lepiej ustawić się po lewej stronie pasa - jeśli taki się nagle zatrzyma to łatwiej go ominąć.
Specjalnie jadę za nimi środkiem pasa, żeby widzieli, że znam ich intencje i nie bali się, że zajadę im drogę na skrzyżowaniu.
- Patrzę na kierunkowskazy autobusów i zachowanie się pasażerów na przystankach żeby wyczuć fazę postoju busa na przystanku. Busa wyprzedzam tylko we wczesnej fazie postojuPrawie dobrze. Ja nie czekam na autobusy, ale jeśli autobus się zbiera do ruszania (będzie ruszał jak będę tuż za nim) to wcześniej - w miarę możliwości - ustawiam się po lewej stronie pasa, albo na środkowym pasie jeśli taki jest. Autobus się włączy do ruchu, potem przyśpieszy, i pewnie pojedzie do przodu. Ja nie będę musiał się znowu rozpędzać od zera.
- jeśli muszę jechać prosto pasem tylko do skrętu w prawo i nie mogę się bezpiecznie wbić na pas do jazdy prosto, to zajmuje środek pasa i dodaje lewy kierunkowskazZawsze należy kombinować żeby być na właściwym pasie ruchu. I nie bój się jechać możliwie blisko lewej krawędzi pasa (w tzw. lewej koleinie).
4. Nie nadużywam nadpierszeństwa.Tu chciałeś chyba napisać "za ostatnim samochodem". Ja akurat nie czekam na samochody - jestem w stanie szybciej ruszyć niż auta (od zera do momentu, gdy opuszczam skrzyżowania), a nie każdy kierowca jest gotowy do skorzystania z odpowiedniej luki.
Żeby bezstresowo i przyjemnie pokonać skręt w lewo na dużym rondzie albo skrzyżowaniu ustawiam się przed ostatnim samochodem, który przeprowadza mnie przez całe skrzyżowanie.
jako poradę umieszczam filmik z przejazdu trasą Toruńską :0)
Mnie jedynie zaniepokoiła wypowiedź, że aby się poruszać po jezdni trzeba być pełnoletnim lub posiadać kartę rowerową. Otóż powiem szeptem że nie mam karty rowerowej a jeżdżę po ulicy. Słyszę z stąd i zowąd że ten papierek jest nie potrzebny, że w ogóle poco go mieć itp. dlatego nie mam zamiaru go wyrabiać. Chciałbym otrzymać teraz wypowiedź prawdziwego cyklisty stołecznego ze wskazówką.
Dodam że mam doświadczenie jazdy po ulicach jakieś półtora roku i całkiem jestem już oswojony
ale jakby coś się stało jakaś stłuczka to chyba będzie problem.
Jeśli wyrabiać już kartę rowerową to gdzie?
Oswojenie z ulicą IMO nie wystarczy. Zapoznaj się jeszcze dokładnie z PoRD, widać (pytasz o przepisy czyli ich nie znasz) że jest Ci to potrzebne.
piepszenie kotka w bambus.
zgadza się. A co na przykład poradzi nam Pan Policjant na panie z pieskami? Przeciez to codzienność smycz w poprzek ddr-a, i jeszcze się skubane plują że to ja mam uważać.
Ale mimo to uważam, że pieszych należy przyzwyczajać iż na ulicy w mieście mogą łazić jak chcą i gdzie chcą.Nie zgadzam się. Uważam, że ważne jest wzajemne poszanowanie i przewidywalność. Oczekuję, że kierowca będzie na mnie uważał wszędzie tam, gdzie ja mam pierwszeństwo, ale ja będę uważać wszędzie tam, gdzie on ma prawo być a ja nie. Czyli w miejscu nielegalnego przechodzenia przez jezdnię [mogę przejść, jasne] to kierowcy mają pierwszeństwo.
W korku też trzeba uważać na pieszych. Kiedyś poziomem zdjąłem z nóg faceta, co wyszedł mi na trasie WZ zza busa (przechodził przez jezdnię w niedozwolonym miejscu). Miał farta, że jechałem wolno, hamulce mam doskonałe i akurat "nie zaspałem" z ich wciśnięciem - tylko trochę go poturbowało
Ale mimo to uważam, że pieszych należy przyzwyczajać iż na ulicy w mieście mogą łazić jak chcą i gdzie chcą.Nie zgadzam się. Uważam, że ważne jest wzajemne poszanowanie i przewidywalność. Oczekuję, że kierowca będzie na mnie uważał wszędzie tam, gdzie ja mam pierwszeństwo, ale ja będę uważać wszędzie tam, gdzie on ma prawo być a ja nie. Czyli w miejscu nielegalnego przechodzenia przez jezdnię [mogę przejść, jasne] to kierowcy mają pierwszeństwo.
Przecież właśnie o to postulujemy - o przewidywalność i wzajemne poszanowanie pierwszeństw.
Moim zdaniem i pieszych i kierowców i wszystkich innych należy przyzwyczajać, że przepisy służą bezpieczeństwu.
Dzieci, zwłaszcza małych i niemyślących, nikt nie puszcza samych na ulicę.
A już trochę starsze uczy się, że najpierw lewo-prawo-lewo, a potem iść.
Upośledzeni umysłowo w stopniu cięższym są jak dzieci i tak też powinni być traktowani - jeśli stanowią dla siebie/innych zagrożenie - nie wypuszczać bez opieki.
Pieszy nawalony w trupa sam jest sobie winien. Nie zrozum mnie źle, nie zasługuje na śmierć z tego powodu
Jest takie powiedzenie - nieznajomość przepisów nie zwalnia od odpowiedzialności. Jeśli ktoś przyjedzie do nas z Republiki Zjednoczonego Zadupia, gdzie nie znają czerwonego światła, to dostanie mandat za przejście na takowym, i słusznie. Idziesz w gości, znaj zasady gospodarzy.
Co do Francji - ależ mi właśnie o to chodzi. Jeśli przepisy są takie, świetnie. Ale dopóki nie są - nie ma tak dobrze, trzeba uważać. Tak, jestem pozytywistką prawną ;)
to ja z innej beczki. Raffi jedzie sobie ulicą, z dozwoloną prędkością, nagle z chodnika zjezdża dziewczynka na rowerku, udeża w zębatkę od pozioma i ginie na miejscu (specjalnie koloryzuję) - Ponieważ piesi moga wszystko a kierowcy nie, to wina jest po stronie Raffiego, i idzie on do puszki na 5 lat, a rodzice piją dalej.
IMHO i Savil i Raffi mają rację.gdzie dokładnie w PRoD jest ta zasada ?
W prawie o ruchu drogowym mamy zasadę ograniczonego zaufania,
IMHO i Savil i Raffi mają rację.gdzie dokładnie w PRoD jest ta zasada ?
W prawie o ruchu drogowym mamy zasadę ograniczonego zaufania,
Pytałem o zasadę ograniczonego zaufania i dalej nie widzę żeby takowa w PRoD była
po prostu nie ma takiego pojęcia
Pojęcia nie ma. A co myślałeś, że będzie napisane "art 4. Zasada ograniczonego zaufania: (definicja)". Nazwa dla zasady jest potoczna i nie figuruje w przepisach. Ale to nie znaczy, ze samej zasady nie ma. Bo definicja jak się zachować już w przepisach jest.no właśnie nie ma bo wszystkie definicje użyte w PRoD są w art 2 i cała ustawa się do nich potem odnosi. Sam przytoczyłeś art 3 gdzie jest napisane szczególna ostrożność,(to chcąc wiedzieć co to znaczy,aby wiedzieć o czym art 3 mówi, wracam do art 2 i szukam pojęcia,czytam i wiem. Tak też będę postepował z każdym innym paragrafem mówiącym o ustapieniu pierszeństwa, skrzyżowaniu,drodze, rowerze itd, itd ). Na twoje pytanie:,,A co myślałeś, że będzie napisane "art 4. Zasada ograniczonego zaufania" odpowiadam że gdybyś miał rację to tak powino być to napisane w art 2 o co się usilnie walczy, bo w tej chwili to pusty slogan bez podstawy prawnej. Dla ciebie art 4 to zasada ograniczonego zaufania, ale to jest tylko twoje określenie, bo dla mnie może być zasada zdrowego rozsądku i odpowiedzialności, a dla kogoś innego zamach na wolność osobistą
Dla ciebie art 4 to zasada ograniczonego zaufania, ale to jest tylko twoje określenie
dla mnie może być zasada zdrowego rozsądku i odpowiedzialności, a dla kogoś innego zamach na wolność osobistą
Mój ojciec kiedyś miał do wyboru jadąc samochodem- drzewo, rów lub pijaka. On pojechał w rów i skasował samochód doszczętnie, mało brakowało aby sam poważnie ucierpiał. Ja w takiej sytuacji wybrałbym pijaka. Jednego żula- idioty mniej, ja jestem zdrowy a samochód się wyklepie.@Savil - czytaj uważnie.
Bądźmy szczerzy - w sytuacjach awaryjnych człowiek nie myśli rozsądnie, większość zrobi zupełnie inaczej niż teraz pisze. To są sekundy, tam nie ma czasu by się zastanawiać, tam człowiek działa instynktownie, podświadomie. Mało kto zachowuje pełną trzeźwość umysłu podczas takich sytuacji, działa się wtedy odruchowo.
Chwileczkę, to może ustalimy O CZYM mówimy? Czy o jeździe rowerem, czy o jeździe samochodem?
jeśli jedziesz po śladach wyrobionych przez samochody i postoisz trochę w korku to da się bez problemów jechać. jeśli na jezdni jest błoto pośniegowe to jedziesz jak podczas zwykłego deszczu.Z tym, że trzeba uważać na to błoto pośniegowe i co poniektóre większe kawałki mocno zmrożone, mniej więcej efekt taki jak najechanie na kamień. Dzisiaj jednego takiego ancymona przeoczyłem i był test równowagi ;) Najlepiej tak jak napisał m.p jeździć w wyjeżdżonych koleinach. Śmigam na oponach 700x32.
Głupio koledzy że walnęliście temat jazdy po ulicy w zimie.
Możecie stworzyć nowy z poradami rowerowymi w zimę.
-8 nie najlepiej służy bateriom. Sprawdzasz w domu - działa idealnie, jasno. Wyjeżdżasz na trasę i zdycha niby bez powodu.Lampka lampką, jak sam napisałeś potrafią zawodzić w najmniej oczekiwanym momencie. Można więc skorzystać z tego co mają kierowcy - włączone światła w samochodach. Jedyne co trzeba zrobić to obkleić rower (ew. inaczej przymocować) taśmami/foliami odblaskowymi. Działa idealnie, polecam! Oczywiście nie zwalnia to nas z posiadania sprawnej lampki, ale wyraźnie wzrasta nasza widoczność na ulicy.
Dlatego baterie sprawdzamy PO KAŻDEJ JEŹDZIE, jeszcze na mrozie, zanim wejdziemy z rowerem do ciepełka. I warto nie zostawiać lampek przy rowerze, tylko jak najczęściej brać do ciepła.