Warszawska Masa Krytyczna

Inne sprawy rowerowe => O rowerach w mediach => Wątek zaczęty przez: Krzysiek_S w 09 Sie 2011, 20:11:37

Tytuł: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 09 Sie 2011, 20:11:37
Bardzo ciekawy materiał, nie stracił na aktualności dziś. W większości zgadzam się z wypowiadanymi tezami. Niestety, jest poważne "ale". Wychodzi tu stosunek do roweru, który nieobcy był ówczesnym decydentom, nie mi oceniać czy wtedy słuszny. Widać, że podejście "grupy trzymającej drogi" przy realizowaniu nowych inwestycji jest przekopiowane jakby z tego filmiku. A czasy się zmieniły. Fajnie mówić do kamery o zachęcaniu do zrezygnowania z samochodów, do zdrowego trybu życia. Co z tego, kiedy ktoś i tak w głowie ma, że do pracy jedzie sie samochodem, a rowerem to co najwyżej (najdalej:P ) na weekend za miasto.

(to, o czym mówię, zaczyna się w 5:32)

Dojeżdżamy (http://www.youtube.com/watch?v=0P9UTnWVP54#)

edit - dodatkowo to coś sugeruje, że samochód osobowy jest "szybszy" od autobusu. Jak bardzo zmieniły się czasy, jak głęboko niektórzy kierowcy tkwią w przeszłości.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 09 Sie 2011, 22:26:14
Krzysiek_S wiesz, co do czasu jazdy do pracy to ja Ci mogę powiedzieć że w/g moich obliczeń (nie chodzi tu o centrum Warszawy, ale o jej obrzeża), choć i tak zakorkowane dojeżdżającymi do warszawy z terenów północno wschodnich, to mając wypracowaną drogę nie znaną części kierowców (cóż 5 letnia jazda samochodem + kilkunasto wycieczki rowerem w te rejony) pozwoliły mi stwierdzić np w moim wypadku:
trasa około 12-14 km
jazda samochodem poza godzinami szczytu: 10-15 min.
jazda samochodem w czasie szczytu: 25 min -1h średnio 25-30 min.
jazda komunikacją miejską (1 autobus): 25 min-1 h średnio 35min. + czas oczekiwania na którykolwiek z 3 autobusów w tym kierunku, średnio 0-20 min. średnio 7 min. czyli około 42 min.
jazda rowerem: 32-47 minut, w zależności od tempa jazdy średnio 37 min.


Co generalnie w moim wypadku oznacza że najszybciej dojadę samochodem potem rowerem potem autobusem, podkreślam jednak że to tylko w moim wypadku i dla każdego wynik może być inny. SKMke też mam ale ze względu na zbyt duże oddalenie od stacji + ceny biletów to odpada.



Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 09 Sie 2011, 23:58:55
Oczywiście, każdy przypadek powinien zostać rozpatrzony indywidualnie. Samochód czasem jest po prostu najlepszą opcją. Czasem z powodu kulejącego transportu zbiorowego, a czasem (choć osobiście myślę, że rzadziej) bez względu na wszystko będzie najlepszy.

Dzięki za taki głos. W takiej formie jest naprawdę wartościowy, kiedy z kilku sprawdzonych form świadomie decydujemy się na coś. Głowa puchnie, kiedy ktoś upiera się przy czymś, nie sprawdzając alternatywnych rozwiązań. Głównym celem, dla którego napisałem powyższe, nie było przeciwstawianie osobówki i autobusu :)
Chciałem zwrócić uwagę na zakorzenione w nas, jako społeczeństwie, uprzedzenia (do rowerów). Zdaję sobie sprawę, że ameryki nie odkryłem:P

Macie jakieś sprawdzone sposoby na przekonywanie ludzi do dwóch kółek ?
Kiedy mówię znajomym o tym, że jeżdżę rowerem, wciąż wielu z nich dziwi się. Kiedy proponuję, aby spróbowali w ciepłe dni pojechać rowerem, wielu boi się nieznanego, mają wyrobioną opinię, choć nigdy nie próbowali. Boją się ruchu ulicznego, choć mogliby jechać po już istniejących drogach rowerowych (potem okazuje się, że ścieżek też się boją). Spotykam się też z niedowierzaniem: "a ktokolwiek jeździ w warszawie rowerem do pracy?" (by człowiek z Ząbek)
Rower jest u nas mało trendy. Garść (spora, ale wobec wszystkich mieszkańców wciąż jest to garść) entuzjastów nie wystarczy, aby osiągnąć cele, jakie stawia sobie masa. Ludzie z mojego otoczenia nie jeżdżą rowerem nie dlatego, że nie ma ścieżek. Nie jeżdżą i już, bo nie są do tego przekonani (tylko jak ich przekonać do spróbowania? ). Nawet najlepsza infrastruktura nie skusi ich do zmiany przyzwyczajeń. Osobiście wspieram masę obecnością, dodatkowo siebie, jak i każdego rowerzystę traktuję jako :reklamę: wobec zmotoryzowanych, że jednak można inaczej - szybko i bezstresowo (szczególnie w korku na jerozolimskich :P ) - ale wciąż na ścieżkach pustawo, a na ulicach korki.

Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem, szczególnie tą "garścią". To wszystko moje osobiste odczucia, które chętnie przedyskutuję.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: mplonski w 10 Sie 2011, 00:45:58
Kiedyś robiłem "testy" co będzie szybsze w mieście i samochód był szybszy ode mnie tylko w nocy kiedy ruchu nie było (w dodatku trasa z anina do śródmieścia). Jak był mniejszy ruch to zawsze doganiałem auto na światłach, jak były godziny szczytu to nie trzeba chyba mówić jak było ;-)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 10 Sie 2011, 09:19:05
to znaczy że ja umiem jeździć po Warszawie samochodem :)  bo mimo wszystko dla mnie i tak najszybciej jest jednak samochodem (przetestowane wielokrotnie) nie wiem czasem objeżdżam korki czasem kluczę, czasem zachowam się trochę brawurowo... ale i tak świadomie wybieram jednak rower od samochodu, może trochę wolniej, może trochę bardziej męcząco ale wolę rower... a jak przekonać? jeżeli ktoś nie ma roweru (np. kiedyś miał ale już się go pozbył) to będziesz miał ciężko, nie wiem czy w Warszawie tak jak w Legionowie działa wypożyczalnia rowerów miejskich. Jeżeli jednak ma ale nie jest przekonany to do Tylko od Twego daru przekonywania zależy czy Ci się uda go przekonać by choć na niego wsiadł... Jak już wsiądzie to wybierz trasę tak by prowadziła obok jego pracy, ewentualnie przejedź ją wcześniej sam, i pokaż mu że można ją przejechać równie szybko jak autobusem... Co w cale nie jest takie trudne... oczywiście nie gnając też 45 na godzinę :)


Większość moich znajomych i rodziny też boi się jazdy po ulicach (oprócz tych których już przekonałem) cześć jeździ po ulicach tylko ze mną, ale nawet najgorszych malkontentów można przekonać do swoich racji solidnymi argumentami...


Co do ścieżek i pustek... to ja Ci i tak powiem że w porównaniu do tego co było jeszcze 7 lat temu, to teraz tych rowerów jest wręcz zatrzęsienie, kiedyś to ja jadąc po centrum widziałem rower na godzinę... teraz widać ich naprawdę sporo
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 10 Sie 2011, 14:21:15
No cóż. Z Kowalczyka na Rakowiecką do szkoły jeździłem różnie. I samochodem, i rowerem i metrem+autobusem. Czasowo wychodziło podobnie, tj około 40 minut, więc i wybierałem to na co danego dnia miałem humor. Przy czym to 40 min. to licząc od momentu gdy się przebierałem w ciuchy rowerowe do momentu wejścia na zajęcia (sama jazda to 32-35min), czyli włącznie z czasem znoszenia roweru lub dojścia do przystanku/auta i z czasem po dojechaniu na miejsce (szukanie miejsca parkingowego, dojście od przystanku lub parkowanie roweru i przebranie się). Tak było do czasu, aż zamknięto mi parking pod szkołą, bo wtedy samochód przestał być konkurencyjny ze względu na długie szukanie miejsca parkingowego. Wtedy jeździłem już tylko albo rowerem, albo zbiorkomem.

Później chodziłem na UW. Tam już bezsprzecznie wygrywał rower (20 min minimalnie, 25 średnio, 29 w czasie tzw "paraliżu zimowego"), bo podjeżdżał pod sam budynek wydziału, a jeszcze czasem jak się musiałem przemieścić z kampusu głównego na Banacha to już w ogóle był bez porównania z czymkolwiek. Jazda autobusem była długa (30-50 minut), bo na Międzyparkowej przed zawrotką prawie zawsze stoi korek, a od przystanku na wydział trzeba było kawał iść. Auto w ogóle wypadało najgorzej - tzn czasowo było porównywalne z autobusem. Choć czas samego przejazdu autem był niezły, to po doliczeniu czasu szukania miejsca parkingowego - porażka totalna. Auto było też najmniej praktyczne - Krakowskie Przedmieście zamknięte, parkowanie w okolicy jest płatne i kłopotliwe. Więc na UW jeździłem głównie rowerem, rzadziej autobusem (503), a autem tylko w bardzo wyjątkowych sytuacjach.

Teraz pracuję na Czerskiej na Czerniakowie. No i tu rowerem jadę około 33-37 minut (da się to skrócić do jakiś 28min, ale w tym roku nie mam formy). 40-45 min jeżeli liczyć z czasem na przebranie się. 50min jeżeli liczyć z czasem na prysznic (mam prysznic w robocie!). Samochód bywa szybszy, bo jak nie ma korka na Wisłostradzie da się dojechać w mniej niż 30 minut, ale jest niesamowity problem z parkowaniem, co czasem te 30min wydłuża do ponad 50, bo trzeba parkować pół Czerniakowa dalej. W zasadzie później niż na 9 do roboty autem w ogóle nie mam po co jechać. No i nigdy nie wiadomo, czy korek na Wisłostradzie będzie i jak duży... jak jest źle, autem jedzie się nawet ponad godzinę i dopiero do tego liczy się czas na parkowanie. Czyli może wyjść od 30 do 90 minut. Wniosek - nie opłaca się, bo nigdy nie masz pewności na którą godzinę będziesz w pracy i musisz tak czy siak wyjeżdżać 90min przed pracą. A ja lubię pospać :) Komunikacja... nie jest taka zła jak mi się z początku wydawało. 503 i później albo przesiadka i spacerek, albo dłuższy spacerek od Sobieskiego. Niby wychodzi najdłużej, bo zawsze około 60min, ale lubię czasem te spacerki, bo po drodze jest bar i wracając z roboty można zajść na obiad zamiast robić go w domu. Za to w tej robocie na nowo odkryłem... taksówki. Jadą tak szybko jak auto, a nie ma problemu z parkowaniem, więc jak nie ma korka jest najszybciej, o wiele szybciej niż autem i nieco szybciej niż rowerem. Czasem robię sobie dzień lenia i wtedy rower zostaje w domu, a ja jadę taksą. A na co dzień to jednak rower, bo najpewniejszy. Z rzadka autobus.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 10 Sie 2011, 21:41:14
Taaak, wspomniałeś o jeszcze jednej rzeczy, którą lubię w jeździe rowerem - mała wariancja czasu przejazdu. Przy moim zbieraniu się (jeszcze moment, przecież dużo czasu jest) bardzo pożądana.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: mplonski w 11 Sie 2011, 03:55:43
Ja kiedyś jeździłem trochę autem po wa-wie (ach te chwile gdy kilkaset metrów jechało się 0,5h), kiedyś sporo zbiorkomem, teraz głównie rowerem (czasem zbiorkom, czasem auto, ale prawie zawsze rower). Nie wiem jak by się auto sprawdziło teraz gdy znam większość skrótów po śródmieściu i największe korki da radę ominąć, ale i tak mam opór przed staniem w korku, a potem szukaniem miejsca parkingowego (+ płakaniem nad portfelem i wydatkami na benzynę). Może i czasem autem byłoby szybciej (czasem jest gdy jadę nocą lub przy zerowym ruchu), ale jednak wolę rower i poczucie, że mało co może mnie zatrzymać -- niezależnie czy to zima, korek czy zamknięte ulice.

A ja zachęciłem kilka osób do roweru po prostu czasem przejazdu -- oni jechali autem/zbiorkomem, ja dojeżdżałem rowerem. Prawie zawsze to ja na nich czekałem.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 11 Sie 2011, 09:23:48
Taaak, wspomniałeś o jeszcze jednej rzeczy, którą lubię w jeździe rowerem - mała wariancja czasu przejazdu.

Tutaj rower jest niepokonany.

W największe zawieje i zamiecie w zimę 2009 (tą śnieżną), gdy ludzie dojeżdżali o 2h dłużej na uczelnie, a media ogłaszały koniec świata, ja rowerem miałem czas o 3-4min gorszy od normalnego.

W najgorszym korku na trasie AK/Prymasa mój kiero od Marymonckiej do Górczeskiej jechał 1,5h... ja miałem czas dojazdu był o 6 minut dłuższy niż dnia poprzedniego, gdyż... zatrzymałem się pofotografować korek (http://bzaborow.org/galer/pg/show/809) i pięknego czołowego dzwona Poldka Trucka z Clio, czyli jego przyczynę.

Gdy spadł TU154 i cuda się działy pod Pałacem (co dzień inne objazdy i wyłączenia z ruchu) to mój czas dojazdu na uczelnię w kolejne dni oscylował w przedziale 6 sekund.

Utrudnień związanych z Obamą też w zasadzie nie zauważyłem. Jedyna różnica była taka, że Krakowskie Przedmieście było puste (cała jezdnia moja:D) i niektórzy mundurowi coś tam machali i krzyczeli, jak jechałem ;)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 11 Sie 2011, 09:37:55
niby wszystko super choć ja Ciebie podziwniam, ale mnie jakoś odrzuca perspektywa pedałowania w zimę kiedy na drodze śliska breja... nie dość że dojedziesz brudny jak nieboskie stworzenie to jeszcze możesz orła zaliczyć...
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Bear w 11 Sie 2011, 11:04:48
niby wszystko super choć ja Ciebie podziwniam, ale mnie jakoś odrzuca perspektywa pedałowania w zimę kiedy na drodze śliska breja... nie dość że dojedziesz brudny jak nieboskie stworzenie to jeszcze możesz orła zaliczyć...

bo żeby jeździć to trzeba najpierw umić jeździć :0)

a jak trzymasz się zasady że to ty jesteś na górze a rower na dole, to rower jest uwalony a ty suchy.
A tak na prawdę zimą jeździ się przyjemniej niżnp. jesienią czy wczesną wiosną jak jest mokro.
A z tą śliskością to bym nie przesadzał. W tą zimą miałem tylko 1 orzełka ale kontrolowanego, bo przejeżdżałem skosem przez torowisko na bronka, a to nie łatwe.

co do czasów przejazdu w moim przypadku:

1. samochód - jako najszybszy i najbardziej ładowny (mam duży staż i dużą wprawę w poruszaniu się po mieście do roboty potrafię i w 15 min śmignąć) pod warunkiem że mam z góry zaplanowane miejsce parkingowe i nie jest to piątek w zimę ani nie pada deszcz.
2. rower - co bym nie robił do roboty jadę 30 minut. Czasem 32. Jak mam do przewiezienia coś co mieści się do plecaka to tylko rower, bo choć samochodem przejadę szybciej, to stracę czas na parkowanie, dojście do punktu docelowego, o nerwach nie wspomnę. No i w tą zimę 2x byłem samochodem w pracy i 2x infekcja + przewianie.
3. ZTM. Chyba pół roku temu jechałem. Dziwne uczucie. Najpierw 10 minut marszu do przystanku. Po tem 10 - 20 minut trzeba czekać aż cś przyjedzie. Po tem trzeba jeszcze widzieć czy to co przyjechało jest tym właściwym i ma odpowiedni numer. Po tem trzeba jszcze pilnować żeby odpowiednio wysiąść. Po wysiądnięciu czynność z czekaniem i wsiadaniem powtórzyć. I to chyba kilka razy. Żeby dojechać do roboty potrzebowałbym pewnie z godzinę, nie próbowaem. Aha, jeszcze bilety. Kupno biletów w mieście Warszawa to jakiś hardkor. Wiem że pojawiły się nawet automaty. Wszystko jest gites do puki działają.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: storm w 11 Sie 2011, 11:22:26
To i ja się dorzucę...
1. Zbiorkom - jeździłem nim w zimę i tak: najpierw idę 15 minut na stacje kolejową, gdzie czekam kolejne 5-XYZ minuta, aż przyjdzie. O ile przyjedzie... Jak przyjdzie 2 wagonowy EN57 lub flirt to jeszcze da się wejść i usiąść. Ale jak przyjdzie 1 skąłd to zaczyna się WALKA o siedzenie i wejście do pociągu. Na miejscu w W-wie wysiadam na Ochocie, biegnę na górę na Pl.Zawiszy, gdzie wsiadam w tramwaj. W grudniu 2010 były z tym problemem, jak masowo ludzie przesiedli się z samochodów do tramwajów na kilka dni bo były "gwałtowne śnieżyce" i ZDM nie nadążał z usuwaniem śniegu z ulic (zima zawsze zaskakuje drogowców). W tramwaju miejsce siedzące zdarza się rzadko. A droga daleeeka. Kiedy wreszcie wysiadam na Okęciu, patrzę na zegarek i widzę, że wyszedłem z domu półtorej godziny wcześniej...
2. Samochód. Z Ożarowa jedzie się 1) Dźwigową i Łopuszańską i wówczas trwa to do 50 minut mimo MEGAKORKU na Kleszczowej. 2) Via Piastów i Szyszkową i wtedy trwa to około godziny, bo jeszcze muszę z Szyszkowej dojechać autobusem na pętlę i tramwajem z niej pod robotę. Miejsce siedzące - OOTB.
3. Skuterem. Zazwyczaj Dźwigowa i Kleszczowa, czas 30-35 minut, da się minąć korek, przejechać pomiędzy samochodami, ale niestety, kierowcy jednoślady silnikowe mają tam gdzie światło nie dochodzi, nie zwracają na nie uwagi, rzadko kiedy puszczają, no chyba że zaraz przy oknie klepnę GAZ i 2-suw zrobi swoje... Wtedy puści. Miejsce siedzące wbudowane :D
Ostatnio lecę przez Piastów i Warszawską, czas 35 minut mniej więcej. Rankiem jest całkiem szybko i przyjemnie.
4. Rower. Zwłaszcza VG3/SLR czyli poziomy - na jezdni traktowany jest przez kierowców zarówno jedno jak i dwuśladów jak Święta Krowa #1. W zasadzie wolno mi na nim zrobić wszystko, nawet jakbym wyjechal na środek skrzyżowania na czerwonym świetle, to też by ludzie sie grzecznie zatrzymali, spojrzeli CO TO? jedzie, puścili i nawet nie zatrąbili ;) Czas przejazdu - ?źwigowa i Kleszczowa - od 40 do 43 minut, tyle samo mimo dłuższej trasy przez Piastów i Warszawską. Miejsce siedzące - wbudowane. Co prawda pada na głowę bardziej niż na skuterze i często łapie się trochę białka na żęby czy do oczu, ale... Coś za coś.


I jeśli chodzi o moje bezpieczeństwo, to najlepiej się czuje na poziomce. Wszyscy mnie widzą, wszyscy mijają wielkim  i szerokim łukiem, nikt nie podjeżdża do tylnego koła na kilka metrów przy >60 km/h. A że wolniej? I tak się stoi na światłach i tak.

Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 11 Sie 2011, 11:58:16
sorki za offtop ale @Storm albo Ty się dorobiłeś prawa jazdy albo Cię rodzinka tym samochodem podwozi :P
No i nie machaj tak tymi poziomymi sloganami w stylu "VG3/SLR"  bo wszak nie każdy z pionowców może wiedzieć co to znaczy... dla niektórych poziomy to poziomy a pionowy to pionowy już nie wspomnę o tym że akurat pionowy / poziomy to tutaj gra małą rolę, bo jeżeli jedziemy w korku to i w jednym i w drugim wypadku zajmuje podobną ilość miejsca i podobny czas przejazdu:) fakt komfort jazdy jest większy na poziomce ale prędkość będzie podobna :P  co innego w trasie,, ale w korkach to mała różnica
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 11 Sie 2011, 13:02:15
nie wspomnę o tym że akurat pionowy / poziomy to tutaj gra małą rolę, bo jeżeli jedziemy w korku to i w jednym i w drugim wypadku zajmuje podobną ilość miejsca i podobny czas przejazdu:) fakt komfort jazdy jest większy na poziomce ale prędkość będzie podobna :P

Oj, bardzo w błędzie jesteś.

W korku mój poziom z kierownicą na wysokości 30cm nad asfaltem idealnie mieści się tam, gdzie Ty z kierownicą na wysokości lusterek nie masz już szans wjechać.

Prędkość jazdy... ta faktycznie jest podobna. Bo niby na poziomie można pojechać szybciej niż na pionie, ale w mieście to i tak nie ma sensu. Światła co 500m wyrównają każdego kozaka do reszty. No chyba, że akurat ma się taką Jagiellońską po drodze, jak mam ja. Wtedy lepiej widzi się zalety szybkości pozioma ;-)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: storm w 11 Sie 2011, 13:05:50
@Mysh - skoro wiadomo, że chodzi o rower poziomy to wrzucasz odpowiednie zapytanie w google i już masz. :D
Samochodu nie mam, ale jako pasażer nim jeżdżę ;)
Co do jazdy poziomką... Tak jak napisałem już wcześniej, to jest Święta Krowa #1 na jezdni i o ile pionowce są kompletnie lekceważone i wymijane na grubość blachy karoserii, tak poziomką jedziesz szybciej i bezpieczniej. Mało kto wyprzedzi mnie na gazetę, mało kto zajedzie drogę, a jak pokonujesz tą samą drogę Nty raz to nie patrząc nawet ponad dachami samochodów co jest dalej - możesz to przewidzieć. O komforcie lepiej nic nie pisz, bo start na poziomie zwłaszcza w korku jest kilkakrotnie szybszy, bo ja cały czas siedzę na poziomie, a Ty? Stoisz. Albo ćwiczysz tanecznie pod sygnalizacją stójki :PPPP
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 11 Sie 2011, 13:06:03
Raffi no nie wiem czy tak jest w istocie, z tą pionową róźnicą... ja sie jednak mimo wszystko boje przejerzdzac w odległości 5 cm od lusterek:P czy to siedzac czy lezac na rowerze  :P


i mnie obisadły poziomowce wredne :P
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 11 Sie 2011, 15:30:37
Raffi no nie wiem czy tak jest w istocie, z tą pionową róźnicą...

Jestem gotów na demonstrację w dowolnie wybranym korku ;)

Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 11 Sie 2011, 15:44:15
z Tobą to ja wogóle w korkach już nie jeżdżę bo Ciebie z założenia wpuszczają  :P  ja się biedak muszę przeciskać, ale jak na przedmasówkę będziesz śmigał z domu to pewnie będzie okazja :P
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 11 Sie 2011, 20:03:10
z Tobą to ja wogóle w korkach już nie jeżdżę bo Ciebie z założenia wpuszczają  :P  ja się biedak muszę przeciskać

No i o tym właśnie mówił Storm mówiąc, że kierowcy obchodzą się z poziomkowiczami jak z jajkiem.

ale jak na przedmasówkę będziesz śmigał z domu to pewnie będzie okazja :P

Pewnie będę śmigał z domu, bo teraz w czwartki nie pracuję.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: storm w 11 Sie 2011, 21:58:04
@MYSH - powinieneś obejrzeć ten filmik, a Raffi powinien Ci go podać ;)


Poziomem w korku (http://www.youtube.com/watch?v=_zj59rvdTKM#)

Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 11 Sie 2011, 22:30:32
śmierć w oczach, nie dość że ledwo takiego bez chorągiewki widać to jeszcze taka prędkość tak blisko samochodów to problemy, wiadomo szybciej ale nie pomyśleli bo wystarczyło by podczas jazdy jakiś kierowca skręcił bo nie zobaczył i by była kraksa... nie wiem czy warto, chyba że w myśl zasady:


Cytuj
"Umarł za swoje przekonania"
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 11 Sie 2011, 23:23:29
dyskusja zeszła na czas przejazdu, ale to nawet dobrze, może ktoś nieprzekonany tu trafi i się przekona:)
fajnie czytać wypowiedzi miłośników dwóch kółek - i wszyscy doskonale rozumiemy się.

Czytam kolejne posty i podpisuję się obiema rękami.
Sam też próbowałem metody przekonywania :"na wyścigi ze zbiorkomem" - wyruszaliśmy z przystanku Rzymowskiego i zawsze czekałem kilka minut na Banacha-Szpital, czy to 136, czy 504 - no ale nie przekonałem. Innym razem z och-teatr na muzeum narodowe - tutaj też tramwaj czerwienił się ze wstydu - tym razem chyba się udało przekonywanie.
To jest coś pięknego, kiedy można objechać jakieś utrudnienia. Obama też nie był mi straszny, zabrał wszystkie autobusy na Dworzec Zachodni, dzięki temu cała ul. Banacha była moja.

Dobrze, że ktoś tu mówi o jeździe w zimie. Osobiście wybieram autobusy, muszę się  przekonać (i kupić błotniki). Nie boję się poślizgu, mało co jest mnie w stanie zaskoczyć, przestraszyć na drodze, jeżdżę po ulicach od 9 roku życia. Boję się zimna, ale z tego co czytam, to niesłusznie. Jakie macie odczucia co do utrzymania ścieżek podczas opadów śniegu? Tam, gdzie obracam się w zimie jest z tym kiepsko (spotykałem ludzi na biegówkach a nie na rowerach :P ), można by dużo poprawić. Jak jest z tym w różnych częściach warszawy? Zostaje tylko jezdnia ?


kolejny nawiedzony ktosiu: "Często bardzo powoooooooli" - dajcie spokój, 15 km? z czekaniem na "ciuchcię" i mając na względzie komfort jazdy to tylko i wyłącznie rower.
Jak co dzień (1/2) (http://www.youtube.com/watch?v=xTPyk9QhFes&feature=related#)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: storm w 11 Sie 2011, 23:32:16
@MYSH - to samo dotyczy się pionowców. Nie spojrzy w lusterko, skręci i kraksa gotowa... ;P
Co do chorągiewki - nosiłem się z zamiarem kupna od 2007 roku. Do 2009 roku, kiedy zanabyłem VG3. Żółtek pokazał i udowodnił, że chorągiewka jest zbędna :D Po prostu nawet niewidomy by go zobaczył :)


@Krzysiek_S - a dlaczego "zostaje tylko jezdnia"? Osobiście od początu jazd po Warszawie preferuję jazdę tylko i wyłącznie po jezdni, chodniki uważam za azyl dla pieszych, matek z dziećmi i wózkami, starszych i uważam się tam za gościa, który MUSI ustępować wszystkim innym. prosty przykład - korzystając z chodników, objazdów typowo chodnikowych, śmieszek rowerowych jeździłem kiedyś na Cypel Czerniakowski. Przejazd zawse trwał >1:20h. Po zmianie trasy i metody poruszania się na "samochodowy" czas przejazdu spadł poniżej 1:00h.
Ale moze ja mam inne podejście - dla mnie rower jest środkiem (szybkiego) transportu a nie tylko rozrywki i rekreacji.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 12 Sie 2011, 00:00:35
@storm - napisałem tak tylko ze względu na zimę - muszę się tu pokalać, że wyżej pisałem o uprzedzeniach, a teraz wychodzą moje - a to że mnie ochlapią, a to że może nie zauważą.
uroczyście postanawiam, ze w tę zimę spróbuję i będę się przekonywał :P
dla mnie rower w mieście to też przede wszystkim środek szybkiego transportu
szkolne lata spędziłem w 80-tys. mieście, gdzie nie było wówczas ścieżek, komunikacja miejska nigdy nie jeździła tam, gdzie bym chciał. Wszystko dość blisko, ale ciut za daleko na spacer. Stałem się niejako skazany na rower i już od najmniejszych lat zdobywałem doświadczenie w ruchu ulicznym. (Na marginesie - jazdy na rowerze w praktyce powinni uczyć w podstawówce). Nie robi na mnie wrażenia Trasa Łazienkowska (no nie wiedziałem, że tam nie wolno rowerem:P ). Tylko ze względu na spokój duszy mojej dziewczyny jadę ścieżką tam, gdzie ścieżka jest, bo obiecałem:). W przeciwnym razie nawet bym nie patrzył na te śmieszne twory:
Wzdłuż wołoskiej - nieciągła, z fatalnej kostki.
Wzdłuż Banacha - toż to jakiś żart, tam miejscami iść ciężko, ktoś chyba wyszedł z założenia, że rowerzystom wystarczy namalować rowerek na byle jakim chodniku i się ucieszą
Wzdłuż bitwy warszawskiej - co to ma być, pasek asfaltu do podziału z pieszymi, którzy wzrokiem rozszarpują, w dodatku na każdym przejściu zgodnie z prawem powinienem zsiąść :P
Obok Galerii Mokotów - efekt orogenezy mokotowskiej:P
kilkumetrowa śmieszka wzdłuż modlińskiej, w okolicach północnego
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: lakiana w 12 Sie 2011, 08:44:31
śmierć w oczach, nie dość że ledwo takiego bez chorągiewki widać to jeszcze taka prędkość tak blisko samochodów to problemy


To jeszcze nie jest blisko i szybko ;) Blisko to jest jak wjeżdżasz między dwa autobusy i jeden z nich skręca w prawo ;) A szybko jest dwa razy szybciej, niż na filmiku, czyli zwyczajne miejskie tempo.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 12 Sie 2011, 09:26:29
To jeszcze nie jest blisko i szybko ;) Blisko to jest jak wjeżdżasz między dwa autobusy i jeden z nich skręca w prawo ;) A szybko jest dwa razy szybciej, niż na filmiku, czyli zwyczajne miejskie tempo.

Dokładnie. Szybko to się jedzie, gdy się nie ma załadowanych sakw z tyłu, nie nuci się piosenki i nie trzyma w jednej ręce aparatu kręcąc filmik ;)


śmierć w oczach, nie dość że ledwo takiego bez chorągiewki widać to jeszcze taka prędkość tak blisko samochodów to problemy

Mysh, gadasz jak kierowca, który ostatnio zwolnił obok mnie, odkręcił szybkę, wykrzyczał "W ogóle Cię nie widać" i tylko zaciął się w momencie, gdy zapytałem "To skąd wiesz, gdzie jestem?" :)


dyskusja zeszła na czas przejazdu, ale to nawet dobrze, może ktoś nieprzekonany tu trafi i się przekona:)

Bo tak naprawdę szybkość jazdy to kluczowa sprawa dla większości ludzi. Nikt nie chce wstawać wcześniej, gdy nie musi. Całą ta ideologiczna otoczka o ekologiczności i innych walorach to tylko tło i dla większości ludzi tak naprawdę jest nic nie znacząca, nawet jeżeli boją się to przyznać.


Jakie macie odczucia co do utrzymania ścieżek podczas opadów śniegu?

W zasadzie to nie mamy, bo czegoś takiego jak zimowe utrzymanie ścieżek nie ma. Na Świętokrzyskim tylko zawsze jest odśnieżone, ale ponieważ odśnieżają tylko na moście, a tuż za nim już nie, to nie ma jak tam wjechać i jeżdżę tam w zimę jezdnią.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 12 Sie 2011, 09:52:56
Ja wiem co to jest szybka jazda, po prostu nie lubię ryzykować wtedy kiedy nie muszę, jestem w takim wieku że już nie muszę nic nikomu udowadniać, jadę bo lubię, bo jest taniej i przyjemniej, jak potrzebuję jadę i 45km/h jak droga jest wolna i prosta, co innego jak dojeżdżam do skrzyżowania, tam wolę zwolnić i powoli przejeżdżać obok innych uczestników ruchu (czy to samochodów, autobusów, motorów, czy rowerów) z prostej zasady ograniczonego zaufania, oczywiście mogę jechać brawurowo 30 km/h obok nich, ale po co? czy mnie zbawi dojechanie do celu 3 minuty wcześniej? Nie, ale pozbędę się jednocześnie ryzyka że ktoś mnie pierdzielnie...


Co do widoczności, wiesz po prostu umiem się wczuć w rolę takiego kierowcy bo widzę drogę i oczami rowerzysty i kierowcy samochodu, sam staram się bym będąc rowerzystą był jak najbardziej widoczny (stąd odblaski tam gdzie tylko się da :)  nie dlatego że lubię, ale dlatego że nie mam zamiaru być kaleką lub umrzeć tylko dlatego że jakiś idiota nie zauważył mnie jak gadał z kolegą jadąc autem... Uwierz, mnie nie zbawi dolepienie kolejnego odblasku, a może ten idiota za kierownicą w odpowiednim momencie zauważy mnie odpowiednio wcześniej, Ty jesteś młody więc jak chcesz możesz się buntować, jeździć brawurowo, coś komuś lub sobie udowadniać, ja nie muszę :D


Tak na marginesie jak zrobię sobie poziomkę, to zamontuję tam chorągiewkę, tak dla świętego spokoju na pewno nie zawadzi a może kiedyś pomoże...
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Bear w 12 Sie 2011, 10:29:58
tak dla przypomnienia polecam filmik :
film.wmv (http://www.youtube.com/watch?v=uqQhANt3HbM#)

i temat "jazda w korku" gdzie jest reszta.
Tam było tłoczno, może nie szybko, ale pokazuje możliwści rowerów zarówno poziomych jak i pionowych jak jest korek.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 12 Sie 2011, 11:46:46
1. bez sensu stac za autobusem tyle czasu jak mozna go obiechać tak jak troche później po chodniku lub jezdni
2. jazda na czerwonym swietle?? nawet w korku się tego nie robi...
3. przejazd obok aut to istny hardcore, nie wiem ja jakoś nigdy nie musiałem tak przejeżdżać choć nie raz w korku stałem... choć tutaj widać że to bardziej lawirowanie między autami jak nie uczestnik drogi, z pasa na pas jak żabka a nie jak pojazd :)  ja wole bardziej spokojny przejazd... wolniejszy ale bez takich akcji...

Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Bear w 12 Sie 2011, 12:27:09
1 miało sens, bo nie lubię zajeżdżać drogi autobusowi, który później mniw wyprzedza - ten akurat skręca w tamtym miejscu w lewo i chcałem go puścić - po za tym nim widać wszystkiego - lewym pasem na który musiałbym wskoczyć ciągle coś jechało no i nie dostrzegłeś L-ki -sprawcy dodatkowego zamieszania
2. wjeżdżanie na skrzyżowanie z którgo nie można zjechać to blokowanie ruchu, mandat 200 pln i costam punktów,
a coś koło 10 kierowców tak zrobiło i gites. Więc skoro i tak wszystko stało, więc przejechałem co by korka nie powiększać blokując zieloną strzałkę, no i tak jak kiedyś mnie uczono, że można tak robić w specyficznych sytuacjach - można "nabyć" pierszeństwo chowając się w tzw. świetle innego pojazdu. O ile nie stwarza się zagrożenia. Ja nie stworzyłem.
3. samo życie - albo stoisz albo się poruszasz. Skoro pojazd którym dysponuję daje mi możliwość poruszania się, to jadę. I w cale to nie jest hardkor. Też wolę spokojniejsze przejazdy, ale jak mam być szczery w takim ścisku czuję się bezpieczniejszy, bo wiem że mi nikt na plecy nie najedzie. Hardkor to mieli ci w samochodach. Niech ci się sikać zachce :0) A koras był jak widać, trwał pewie cały dzień.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 12 Sie 2011, 13:05:40
czy mnie zbawi dojechanie do celu 3 minuty wcześniej? Nie, ale pozbędę się jednocześnie ryzyka że ktoś mnie pierdzielnie...

Bardzo bym chciał by zwolnienie wystarczało by pozbyć się całego ryzyka. Życie byłoby takie proste i piękne ;)


Tak na marginesie jak zrobię sobie poziomkę, to zamontuję tam chorągiewkę, tak dla świętego spokoju na pewno nie zawadzi a może kiedyś pomoże...

Oddam Ci własną. U mnie leży już z rok. Poprzednia się zużyła po kilku latach jeżdżenia z nią dzień w dzień. Miałem wymienić, już mi nawet Grzesio pomógł kupić i jakoś tak... nie wymieniłem, a nowa podpiera regał już kolejny sezon. Bogu a prawdą to pewnie głównie dlatego, że jeżdżąc bez nie zauważam absolutnie żadnej różnicy w tym jak mnie widzą.

Po prostu jak ktoś nie widzi 1,2 x 2,1 metra roweru to i chorągiewki 10x15 cm nie zobaczy.


1. bez sensu stac za autobusem tyle czasu jak mozna go obiechać

To zależy. Ja czasami staję i czekam, by nie sortować się z nim co chwilę. Bo ja go wyprzedzę na przystanku, on mnie pomiędzy, ja go na kolejnym... A jak poczekam chwilę, to on mi odjedzie na tyle by już z kolejnego przystanku zdołał ruszyć zanim dojadę. Dzięki temu "oszczędzam" sobie i facetowi kłopotliwych manewrów wyprzedzania, które - przypomnijmy - należą do najbardziej niebezpiecznych manewrów na drodze.

Stojące autobusy omijam tylko gdy wiem, że po ruszeniu mnie nie dogoni. Albo gdy się BARDZO śpieszę, czyli rzadko.


2. jazda na czerwonym swietle?? nawet w korku się tego nie robi...

Dlaczego? Widzisz w tym manewrze jakieś niebezpieczeństwo zostania potrąconym przez STOJĄCE pojazdy? ;)


3. przejazd obok aut to istny hardcore, nie wiem ja jakoś nigdy nie musiałem tak przejeżdżać choć nie raz w korku stałem... choć tutaj widać że to bardziej lawirowanie między autami jak nie uczestnik drogi, z pasa na pas jak żabka a nie jak pojazd :)  ja wole bardziej spokojny przejazd... wolniejszy ale bez takich akcji...

No ze zmianami pasa zawsze trzeba uważać. Na szczęście coraz rzadziej potrzeba pasy zmieniać. Motocykle uczą kierowców trzymania odstępów na tyle dużych, że rower to tam przelatuje bez zwalniania.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 12 Sie 2011, 19:28:30


dyskusja zeszła na czas przejazdu, ale to nawet dobrze, może ktoś nieprzekonany tu trafi i się przekona:)

Bo tak naprawdę szybkość jazdy to kluczowa sprawa dla większości ludzi. Nikt nie chce wstawać wcześniej, gdy nie musi. Całą ta ideologiczna otoczka o ekologiczności i innych walorach to tylko tło i dla większości ludzi tak naprawdę jest nic nie znacząca, nawet jeżeli boją się to przyznać.


Czas ważny, ale we mnie to są młodzieńcze ideały:P Segreguję odpady, odżywiam się zdrowo, przeprowadzam staruszki na przejściach i jeżdżę rowerem, bo nie zanieczyszcza miast i zapewnia szybsze tętno :P

Cytuj
Co do widoczności, wiesz po prostu umiem się wczuć w rolę takiego   kierowcy bo widzę drogę i oczami rowerzysty i kierowcy samochodu, sam   staram się bym będąc rowerzystą był jak najbardziej widoczny

To zdanie każdy początkujący rowerzysta powinien wbić sobie do głowy. Wczuwać się w rolę kierowcy. Na naszych drogach bardzo często trzeba myśleć za otaczających kierowców. Gdybym nie był tego świadomy, mój bilans wypadków z ostatnich 13 lat byłby bogaty. (raz ktoś we mnie cofnął, innym razem wziąłem samochód nauki jazdy na rogi). Najtrudniejsze jest to, że nikt nikogo tego nie nauczy, trzeba przejechać te swoje tysiące.
Uważam, że wyposażenie w odblaski jest bardzo ważne, w sumie ze zwyczajnym przestrzeganiem przepisów to jednak za mało. Trzeba mieć to "coś", w jednej chwili umieć ocenić, co ma zamiar robić te 4 -6 samochodów wokół mnie.
Rozumiem tych, którzy mają obiekcje wobec jazdy pomiędzy ciasno ustawionymi samochodami. Ale póki głowa młoda, to trudno poczekać :P Mi się nie chce czekać, kiedy jestem pewien, że manewr będzie bezpieczny.
Powiem coś cichutko i zaraz niech każdy zapomni: "Rozsądek ponad przepisami!".
Często jeżdżę w korkach, zmieniam pasy, kiedy robi się zbyt ciasno. Zdarza się, że nie sygnalizuję, bo nie ma na to czasu i potrzebuję rąk na hamulcach. Zanim auto ruszy, jestem już tam, gdzie chcę.  Też przejeżdżam na czerwonym, na wysokości wschodniego wyjścia z dworca Ochota na al Jerozolimskich- tam są tylko pasy. Zostawienie w tyle samochodów bardzo ułatwia mi zjechanie na lewoskręt do Żwirek. Na sytuacji z filmu wcale bym nie miał oporów, aby jechać na czerwonym, no w końcu po coś mamy rowery a nie samochody, aby nie stać jak kierowcy, kiedy tramwaj się rozkraczy na skrzyżowaniu i nikt nie może przejechać.

Cytuj
Też wolę spokojniejsze przejazdy, ale jak mam być szczery w takim ścisku   czuję się bezpieczniejszy, bo wiem że mi nikt na plecy nie najedzie.
Zdecydowanie tak. Dodatkowo ta świadomość, że oni stoją, a ja jadę ...

Cytuj

1. bez sensu stac za autobusem tyle czasu jak mozna go obiechać

pytanie na poważnie - a jest jakiś paragraf na jazdę tuż za autobusem ? (póki refleks dobry...)

Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: storm w 12 Sie 2011, 20:11:16
Jak to czytam, to żałuję, że nie nagrałem filmu z Łopuszańskiej jak dzisiaj wracałem z roboty... Piękny korek, zaczynajacy się jeszcze daleko przed wiaduktem, kupa samochodów, ja lecący za motorkiem a kiedy on już nie mógł (za ciasno), przeleciałem obok niego i chwilami depcząc po oponach samochodów (!!!) doleciałem do świateł przy Al.jerozolimskich. A ciasno było, momentami miałem kilka cm do opon Jelczy ciężarowych (stały w miejscu), chwilami musiałem delikatnie "wymóc" na kierowcach przepuszczenie mnie, ale z tego co widze, coraz więcej kierowców się rozgląda, robi miejsce, tworząc "korytarze" między samochodami, więc nie jest źle. Kiedyś takie sznury samochodów były o wiele mniej przewidywalne niż są obecnie. Kiedyś bawłem się lecieć więcej jak 20 km/h między samochodami, dzisiaj na liczniku mam 27-28, palce na klamkach i jakby co, to hamuję... Insza rzecz, że kiedyś kierowców zaslaniały mi dachy nad ich głowami, a dzisiaj widzę ich przez szyby tuż obok siebie :D

Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 12 Sie 2011, 20:59:08
gorzej, kiedy trafi się ktoś taki:

Jak kierowca z Lublina blokował przejazd motocykliście (http://www.youtube.com/watch?v=tsgabsgdLeo#)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: storm w 12 Sie 2011, 21:21:48
Na takiego wiochmena "chamie je***" to za mało... Też mnie takie coś spotkało, co gorsza na takiego bydlaka nie ma rady, dopóki się go nie wyprzedzi... Tylko co potem? Policja?

Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Infero w 12 Sie 2011, 23:13:10
Szkoda gardła i pięści na ludzi którym brakuje witaminy Ch. Na szczęście rowerem jest dużo łatwiej przejechać, nawet przez ciaśniejsze miejsca.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 13 Sie 2011, 11:15:02
Czas ważny, ale we mnie to są młodzieńcze ideały:P Segreguję odpady, odżywiam się zdrowo, przeprowadzam staruszki na przejściach i jeżdżę rowerem, bo nie zanieczyszcza miast i zapewnia szybsze tętno :P

Ja niby jestem ekologiem, od dekady, ale z czysto egoistycznych pobudek. Segreguję odpady bo to się opłaca nie tylko przyrodniczo, ale i ekonomicznie. Jeżdżę rowerem bo jest szybciej i taniej. Chodzę dla zdrowia i by podziwiać przyrodę w sposób niemożliwy z auta. Wybieram pociąg zamiast samochodu jadąc np Krakowa, bo mogę podczas jazdy przeczytać coś albo obejrzeć film, a nie skupiać się na prowadzeniu. Oszczędzam wodę i prąd, bo - znowu - to się opłaca. Auto mam na LPG nie z powodu czystości spalin (choć to ważne), ale dlatego, że jest 2x taniej.

Może jestem już za stary na młodzieńcze ideały? ;-) W każdym razie wierzę, że gdy prawo będzie promować ekologiczne zachowania, to i sama ekologia nie będzie tylko dla garstki "narwańców przypinających się do drzew" jak nas określali kiedyś, a trafi pod strzechy i stanie się sprawą ważną dla każdego z nas.


Powiem coś cichutko i zaraz niech każdy zapomni: "Rozsądek ponad przepisami!".

Dlaczego cichutko? Ja bym to wywiesił na transparent.

Wielokrotnie każdego dnia łamię prawo, właśnie ze względu na rozsądek. Nie jadę 3 pasem po Grota tylko do prawej przez wysepkę przejeżdżam. Puszczam auto za mną zjeżdżając na pas tylko do skrętu w prawo lub obszar wyłączony. Wpuszczam autobus z bocznej uliczki choć to ja mam pierwszeństwo. Nie rozjeżdżam pieszych przechodzących poza przejściem. Jeżdżę Nowogrodzką pod prąd, by nie jechać mniej bezpiecznymi Jerozolami i nie wykonywać kłopotliwego lewoskrętu w Emilii Plater. Jeżdżę buspasem po Poniatowskim zamiast środkiem jezdni. Puszczam auta za sobą, by mogły skręcić na zielonej strzałce.

Czasem kierowcy na to narzekają i wtedy przestaję. I klient stoi za mną 3 minuty na czerwonym, bo ja jadę prosto i mnie jego zielona strzałka nie obowiązuje, a za linię zatrzymań wyjechać mi nie wolno. Albo ciągnie się za mną kilometrami, bo nie zjadę Mu na bok na buspas, pas do skrętu w prawo lub na wysepkę. Jazda zgodnie z prawem to chyba najlepsza "zemsta" za marudzenie kierowców ;)


pytanie na poważnie - a jest jakiś paragraf na jazdę tuż za autobusem ? (póki refleks dobry...)

Tylko przepis, który mówi o zachowaniu bezpiecznej odległości. Nie precyzują ile to jest ta "bezpieczna". Ma być tyle byś się nie zabił. Jak umiesz, to czemu nie?


gorzej, kiedy trafi się ktoś taki

Gdy trafia się ktoś taki, też nie ma problemu. Auto osobowe ma 1,4-1,6m szerokości, pasy od 2,5m do 3,5m. Zawsze się zostaje co najmniej metr na jednym pasie i metr na drugim. Jak nie z prawej, to z lewej się zawsze miejsce znajdzie. A jak nie, to zawsze można spróbować prawy rządek aut z prawej objechać. Generalnie nie zdarzyło mi się, by mi auto tak zablokowało drogę, bym nie przejechał.

W wersji bardziej bezczelnej to ten motocyklista mógł po lewej po trawniku z manetką w opór by taką Omegę nakryć szczelnie kurzem i żwirem spod tylnego koła. Ale widać facet na motorze był z tych spokojnych. Wiedział, że i tak przejedzie i spokojnie poczekał na dogodny moment.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Savil w 13 Sie 2011, 13:36:41
Drodzy państwo, chyba zapominacie, że uprzejmość nie jest obowiązkowa. W przeciwieństwie do przepisów. Możecie narzekać na kierowców, że nie okazują życzliwości i nie robią wam miejsca do przejechania pomiędzy, ale nie możecie mieć do nich o to pretensji, bo oni nie mają takiego obowiązku. A jak mają być uprzejmi, jak wy sami rzucacie wyrazami i gestami na prawo i lewo?
Co chwila któryś z was się pieni, jak to kierowcy dał do zrozumienia co o nim myśli za niezostawienie miejsca albo za pretensje o jechanie na czerwonym. Nie rzuca się kamieniami w szklanym domu. Jeśli kierowca widzi jak przejeżdżacie na czerwonym i nie sygnalizujecie skrętu [albo wystawiacie nieśmiało jeden paluszek, ale tylko na chwilę, żeby brońcie bogowie nikt nie zauważył], to nic dziwnego, że nie traktują was poważnie.
Zdziwilibyście się, jak czytelna w postawie jest różnica między nastawieniem "no przepuść mnie, idioto, ubędzie ci?" a "hej, proszę pana, chciałabym przejechać! :)". Stosuję to drugie podejście i większość kierowców jest uprzejma.
Przede wszystkim - polecam "uśmiech podstawowy". Do wszystkiego. Uśmiech z podziękowaniem, uśmiech przepraszający, uśmiech proszący, uśmiech nawiązujący kontakt... Ludzie odczuwają to jak życzliwość skierowaną personalnie do nich i zachowują się, jakby mnie lubili. Bo weselej im z tym przez chwilę, opłaca im się to psychicznie.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Drex w 13 Sie 2011, 17:07:24
Savil... Ale po co, jak mi to w jeździe nie pomoże? Efektem Twojego stylu jazdy jest to, że na każdym czerwonym stoisz, nawet jak w promieniu 500 metrów nie ma żywego ducha, w korku stoisz tak samo jak samochody, bo nie przejeżdżasz pomiędzy nimi na początek... Zauważyłem, że czasem sygnalizujesz niepotrzebnie- na przykład skręcając w prawo z pasa TYLKO do skrętu w prawo i to podczas skrętu... :P Ogólnie, to jazda w Twoim stylu zmęczyła by mnie bardziej niż 20 kilometrów sprintu na rowerze. :P

Z przepisów korzysta się wtedy gdy są dobre. A nasze nie są. Reszta to rozsądek. Jak nic nie jedzie- jadę na czerwonym. Jak przed skrzyżowaniem stoi 20 samochodów- omijam je. Jest szybciej i łatwiej.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Savil w 13 Sie 2011, 17:18:25
Jeśli nie ma żywego ducha, mogę przejechać na czerwonym, bo ani nie ryzykuję, ani nie psuję opinii.
Korki też wyprzedzam, jeśli wiem, że dam radę. Jeśli nie, stoję, bo boję się, że w połowie drogi do ustawienia się przed samochodami one nagle zaczną jechać. A jazda między jadącymi samochodami jest straszna [dla mnie].
Poza tym - stoję na jednym świetle i i tak doganiam Cię na następnym ;)

A mówiłam o odczuciach kierowców. Nie o kwestii bezpieczeństwa rowerzysty czy czymkolwiek takim, tylko o czysto subiektywnym odczuciu kierowcy na widok przejeżdżania na czerwonym.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 13 Sie 2011, 18:30:18
Zauważyłem, że czasem sygnalizujesz niepotrzebnie- na przykład skręcając w prawo z pasa TYLKO do skrętu w prawo i to podczas skrętu... :P

Z sygnalizowaniem to generalnie trzeba uważać. Raz zasygnalizowałem skręt w prawo i mi gość jadący z naprzeciwka i skręcający w lewo (czyli jadący tam gdzie ja) drogę zajechał. A ruszył właśnie po tym jak pokazałem że skręcam. Od tej pory ogólnie rzadziej pokazuję, że skręcam w prawo gdy z innego kierunku też są chętni by jechać tam gdzie ja.

Nie sygnalizuje też, gdy droga nie jest równa, bo można się nieźle wykolarzyć (zwłaszcza na tych pierd... rynienkach kanalizacyjnych na Krakowskim i Emilii Plater.

A nade wszystko nie sygnalizuję podczas samego skręcania, a wyłącznie przed... kiedyś trafiłem skręcając w lewo na zamarzniętą kałużę bodajże na Jerozolach. A że z jedną ręką na kierownicy kontra nigdy nie będzie precyzyjna i szybka, to leżałem na środku skrzyżowania jak długi słysząc jak kolejne pasy ruchu hamują z piskiem.

Od tej pory w ogóle zimą jestem bardzo oszczędny w sygnalizowaniu.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Libr w 13 Sie 2011, 20:40:50
Czy jadąc samochodem też na zielonej strzałce nie sygnalizujesz? eh... w lato tak, a w zimę nie :) nie wiem na rowerze ponoć obowiązku ręką niema więc w sumie prawa nie łamiecie:)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Mhrok w 13 Sie 2011, 22:05:29
Czy jadąc samochodem też na zielonej strzałce nie sygnalizujesz? eh... w lato tak, a w zimę nie :) nie wiem na rowerze ponoć obowiązku ręką niema więc w sumie prawa nie łamiecie:)
Raffiemu chodzi o to, że nie sygnalizuje skrętu ręką jeżeli stwarza to niebezpieczeństwo - tyle. Nie o jakieś "wole" czy "nie muszę"
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 13 Sie 2011, 22:08:33
Czy jadąc samochodem też na zielonej strzałce nie sygnalizujesz?

Tylko w tych samochodach, w których włączenie kierunku wymaga trzymania ręki nie na kierownicy przez cały czas skręcania i które mogą przedachować z tego powodu, że trzymam rękę nie na kierownicy ;-)


eh... w lato tak, a w zimę nie :) nie wiem na rowerze ponoć obowiązku ręką niema więc w sumie prawa nie łamiecie:)

To prawda, nieprecyzyjne przepisy są cudowne. Jak to szło? "Sygnalizować zamiast skrętu/zmiany pasa czytelnie i z wyprzedzeniem"? Dobrze pamiętam?
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: lakiana w 13 Sie 2011, 23:14:41
Korki też wyprzedzam, jeśli wiem, że dam radę. Jeśli nie, stoję, bo boję się, że w połowie drogi do ustawienia się przed samochodami one nagle zaczną jechać. A jazda między jadącymi samochodami jest straszna [dla mnie].


Kiedy w połowie drogi samochody ruszają, pakujesz się szybko w najbliższą lukę między samochodami po Twojej prawej. Spróbuj, działa i jest bezpiecznie - bo Ty już jedziesz, a samochód stojący za właśnie rusząjacym potrzebuje sekundy-dwóch na reakcję - i właśnie wtedy można mu wjechać przed maskę :)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 14 Sie 2011, 22:16:02
Cytuj
Kiedy w połowie drogi samochody ruszają, pakujesz się szybko w   najbliższą lukę między samochodami po Twojej prawej. Spróbuj, działa i   jest bezpiecznie - bo Ty już jedziesz, a samochód stojący za właśnie   rusząjacym potrzebuje sekundy-dwóch na reakcję - i właśnie wtedy można   mu wjechać przed maskę (http://www.forum.masa.waw.pl/Smileys/akyhne/smiley.gif)
też stosuję ten sposób, ale czasem może się nie udać - wtedy zostaje jazda po lewym pasie, bo nie wszsycy kierowcy są skorzy umożliwienia zmiany pasa. Dlatego zupełnie rozumiem tych, którzy unikają takich sytuacji i wolą postać.

Powyższa sytuacja jest jedną z tych, gdzie nie sygnalizuję właśnie przez brak czasu. i mały sens tego manewru (zanim kierowca zobacyz moją rękę w górnej części pola widzenia...)

@Raffi - ale cwaniak z tego kierowcy. Nigdy nie spotkałem się z czymś takim, ale to bardzo cenna rada.
Za to sygnalizowania skrętu w lewo w moim odczuciu powinniśmy unikać jak najrzadziej.  Pewnego razu skręcałem z Wilanowskiej w Puławską w lewo. Jest tam pas tylko dla skręcających w lewo, dodatkowo kończący się trawnikiem a nie jakimiś tam obszarami wyłączonymi z jezdni, które dałoby się przejechać. Ustawiłem się jako pierwszy i nie pokazując nic skręciłem, aby zaraz zatrzymać się na światłach.  Zdziwiłem się, że ktoś na mnie trąbi i przez otwartą szybę mówi coś o konieczności sygnalizacji. Dość głośno i chyba nieprzyjemnie odpowiedziałem mu, że przecież prosto stamtąd nie mógł pojechać. Po chwili zastanowienia stwierdziłem, że miał rację, po samochodzie wychodziło na to, że jest instruktorem jazdy. Głupio mi się zrobiło, bo zwykle spodziewam się jakichś pretensji nieuzasadnionych od sfrustrowanych kierowców, a tym razem było inaczej. Pojechał, a ja być może utrwaliłem obraz cwaniaka rowerowego. Od tamtej pory staram sie o ten standardowy uśmiech, o którym ktoś pisał kilka postów wyżej - wtedy nawet wśród rozjuszonych staniem w korku kierowców świat jest jakiś lepszy.

Jeśli by to czytali jeszcze początkujący, nieprzekonani, to chciałbym napisać tu o bardzo ważnej, niby oczywistej, ale pomijanej rzeczy - podstawowa sprawność roweru.
Często widzę jak początkujący używają tylko jednego hamulca, drugi jest niesprawny.  W jeździe po mieście, szczególnie podczas sygnalizowania "hamującą ręką"  może mieć to fatalne skutki. Podobnie jak rozregulowane przerzutki, które zaczną wariować w najmniej odpowiednim momencie. "Wyjmę mój nastoletni rower z piwnicy i zobaczę, czy rzeczywiście tak fajnie jest pedałować po mieście, jak to piszą na tym forum masowym". - Szkoda byłoby stracić ten entuzjazm przez drobne usterki sprzętu. Jazda na sprzęcie, który nie hamuje, albo hamuje sam, kiedy nie chcemy tego a zmiana przerzutek udaje się tylko po szamańskich obrzędach nie jest ani bezpieczna, ani przyjemna.

Wiele osób może zniechęcić stawka za przegląd w wawie. Coś pod 200 zł (licząc skłonność do naciągania na przedwczesną wymianę podzespołów) mnie by zniechęciło. Na początek warto rozejrzeć się za jakimś znajomym, oblatanym w tych sprawach. Przy odrobinie samozacięcia można zrobić wiele samemu, to nie takie trudne, a internet służy pomocą.
Praktycznie każdy, nawet tani, stary rower, można niewielkim nakładem środków i pracy doprowadzić do stanu, kiedy wszystkie podstawowe mechanizmy będą działać, nie odwracając naszej uwagi od sytuacji na drodze.   
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 15 Sie 2011, 15:51:26
A co sądzicie o tym patrolu Straży Miejskiej? Tu właśnie może rowerzysta grzecznie sygnalizował skręcanie w prawo:

Tak się bawi straż miejska w Warszawie (http://www.youtube.com/watch?v=Lmut1o6X8lQ#ws)
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: dwapedalymam w 15 Sie 2011, 16:51:21
Niezły materiał, osąd tylko niecenzuralny a tak to może jakieś doniesienie na nich złożyć opisać i załączyć materiał !
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 15 Sie 2011, 18:37:57
To już doradziłem autorowi filmu zostawiając pod nim komentarz. Bo zajechanie drogi jest na tyle oczywiste, że nie ma z czym dyskutować.

Swoją drogą, co by nie było OT do poprzedniej dyskusji: Ciekawe czy rowerzysta sygnalizował zamiar skrętu w prawo i czy to nie to skłoniło kierowcę auta do wyprzedzania.

Kolejny dowód, że nowe przepisy  bardzo potrzebne. Jadąc zgodnie z nimi, czyli środkiem pasa, ma się przynajmniej miejsce na jakieś hamowanie czy inne manewry.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Wojtek w 15 Sie 2011, 19:30:22
Faktycznie sytuacja nieciekawa wręcz z deczka absurdalna , ale tylko wtedy gdy pominie się fakt istnienia obok ścieżki rowerowej... dlatego nie składałbym żadnego doniesienia, bo tylko autorowi oberwie się za jazdę po jezdni , gdy obok jest ściezka . Znam to miejsce bardzo dobrze i powiem szczerze że też jeżdżę tam zawsze jezdnią , ponieważ ścieżka jest z kostki downa a na dalszym odcinku jest asfaltowa lecz sprzed co najmniej kilkunastu lat co czyni ją zdecydowanie niezdatną do jazdy na szosie ...
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 15 Sie 2011, 20:01:45
Faktycznie sytuacja nieciekawa wręcz z deczka absurdalna , ale tylko wtedy gdy pominie się fakt istnienia obok ścieżki rowerowej...

Od kiedy to można prawo egzekwować zderzakiem? Dlatego uważam, że właśnie nie powinno się odpuścić, bo strażnik powinien mieć świadomość, że w ten sposób może zabić lub ranić. A to jest nie tylko nielegalne i karygodne, ale powinno być ścigane z całą surowością!

Kto wie co będzie, gdy ten kretyn dostanie do ręki broń i wpadnie na pomysł by ukarać przechodzącą nie po pasach kobietę?
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 15 Sie 2011, 20:58:08
Niestety, znając życie rowerzysta dostałby mandat lub, co gorsza, jakiś wyrok za wykroczenie, bo o ile się orientuję jazda po jezdni, kiedy obok jest ścieżka, jest wykroczeniem (jeśli jestem w błędzie to mnie poprawcie - przy okazji zapytam czy taka sama sytuacja jest, kiedy zamiast ścieżki mamy pas pieszo-rowerowy z pierwszeństwem pieszych, jak np po północnej stronie Banacha - też "nie wolno" po ulicy ?). Niby żyjemy w państwie prawa, mamy niezawisłe sądy, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić jakiś wyrok dla tych strażników.  Jeśli rowerzysta ma gdzieś ewentualne konsekwencje (te mandatowe czy jakiś tam mały wyrok), to powinien zapukać z tym materiałem do jakiejś tv, w przeciwnym razie sam dostanie po pupie, a odpowiedzialność strażników gdzieś się rozmyje.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 16 Sie 2011, 09:00:14
Niestety, znając życie

Prawidłowo to powinny być dwa mandaty. Dla rowerzysty 50zł za niejechanie po drodze rowerowej i dla Strażników za zajechanie drogi i spowodowanie zagrożenia 500zł.

Ale masz rację, z tym państwem prawa to u nas średnio. Tym niemniej mając film, ja bym zaryzykował.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: MYSH w 16 Sie 2011, 09:04:27
ja bym to najpierw wysłał do jakiejś telewizji :)  potem ewentualnie bym się wybrał zgłosić to w straży, bo znając życie dla straży to się rozejdzie po kościach jeżeli media nie będą w to zamieszane...
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Bear w 16 Sie 2011, 09:57:34
może ja jestem jakiś ślepy ale nie widzę na tym filmie ścieżki dla rowerów. A na pewno nie prowadzącej w kierunku, w którym porusza się rowwerzysta.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Krzysiek_S w 16 Sie 2011, 13:15:26
Tak jakby po lewej stronie jest. Można zakładać, że chciał jechać prosto.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Bear w 16 Sie 2011, 13:18:09
no to jak jest po lewej stronie to będzie ewentualnie nią wracać.
Tytuł: Odp: Bo przecież rower to taki śmieszny środek lokomocji
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 16 Sie 2011, 15:03:59
no to jak jest po lewej stronie to będzie ewentualnie nią wracać.

Dokładnie. Prawo o Ruchu Drogowym mówi wprost - obowiązują nas znaki po prawej lub nad pasem ruchu, którym się poruszamy. Znaki po lewej to jedynie powtórzenie znaków po prawej. Znaki umieszczone 10m po lewej za krzakami, drzewami, trawnikiem, a czasem 8 pasmami ruchu to już w ogóle nas nie dotyczą :P

Co za tym idzie rowerzysta nie ma obowiązku wypatrywać, czy gdzieś tam hen po lewej jest droga rowerowa, czy jej nie ma.