Inne sprawy rowerowe > O rowerach w mediach

Poniatowski: projekt kładki-śmieszki

(1/11) > >>

biały:
Wg informacji z gazeta.pl, projekt kładki rowerowej wzdłuż Mostu Poniatowskiego zaprezentowany na FutuWawa najwyraźniej dotarł do urzędników.

Na szczęście tym razem urzędnicy zdają się myśleć:
--- Cytat: gazeta.pl ---Science fiction? Urzędnicy mówią: raczej tak. Między innymi dlatego, że most jest zabytkowy, dobudowa od razu budzi wątpliwości.
--- Koniec cytatu ---
Pan Puchalski:
--- Cytat: gazeta.pl ---Przeanalizujemy pomysł budowy rowerowej kładki. Zastanowimy się także nad alternatywnymi rozwiązaniami - zapowiada. Przyznaje jednak, że to trudny temat, bo przystosowanie mostu Poniatowskiego do wygodnej jazdy na rowerze byłoby kosztowne. Sugeruje też, że na problem trzeba spojrzeć szerzej. Chodzi o to, jak rowerzyści mają się poruszać na śródmiejskim odcinku Alej Jerozolimskich. - Docelowo ulicę powinno się zwęzić o jeden pas. Wtedy od pl. Zawiszy do ronda Waszyngtona na jezdni można by wytyczyć pasy rowerowe - zaznacza Puchalski.
--- Koniec cytatu ---

Niechęć urzędników dobrze wróży, ale mimo wszystko warto mieć na oku, czy jakimiś drogami projekt nie próbuje nabrać kształtów.


Dla tych, którzy nie mogą obejrzeć projektu (widać twórców FutuWawa nie stać na zatrudnienie przyzwoitego webmastera), cytuję:
--- Cytat: futuwawa.pl ---W maju roku 2014 uczestnicy ?Europejskiej Rywalizacji Rowerowej? stworzyli mapę natężenia ruchu rowerowego w Warszawie. Przez cały miesiąc, przy pomocy aplikacji Endomondo, zebrano dane dotyczące ponad 26 tysięcy przejazdów dla 1500 rowerzystów. Tak duże badanie statystyczne wiarygodnie wyznacza najczęściej używane trasy rowerowe w mieście. Most Poniatowskiego jest w zdecydowanej czołówce. Równocześnie ta przeprawa przez Wisłę jest bardzo popularna wśród przechodniów, zarówno mieszkańców Warszawy, jak i turystów odwiedzających Stadion Narodowy i prawy brzeg. Wspólna komunikacja odbywa się dwoma chodnikami o szerokości 2,4 m, które w miejscach krytycznych zwężają się do 1,6 m. Chodniki sąsiadują bezpośrednio, nieoddzielone barierą ochronną, z jedną z ważniejszych arterii komunikacyjnych w centrum Warszawy. Dwupasmowa jezdnia nie ma pobocza, a kierowcy nierzadko przekraczają przepisy przemierzając rzekę z prędkościami dochodzącymi do 100 km/h. W tej sytuacji rozsądnym wyborem dla wielu rowerzystów jest poruszanie się po chodniku, co generuje nie tylko ogromy dyskomfort, ale także śmiertelne
--- Koniec cytatu ---
Obrazek uzasadniający
Przekrój poprzeczny
Widok ogólny
Zakres opracowania
Detal 1
Detal 2
Detal 2 (widok B)
Detal 2 (widok C)
Detal 3
Detal 3 (widok B)
Detal 3 (widok C)
Detal 4
Detal 4 (widok B)

jerzy1234:
"Jestem za ,a nawet przeciw". Jak to jest ? jak bankrut obiecuje , że jeszcze za ostatnie grosze pojedzie do Monte Carlo i postawi resztę w ruletkę. Miasto prawie bankrut ,będzie stać na tak drogi projekt?

biały:
Na szczęście miasto zdaje się być do projektu właśnie nastawione negatywnie. Jednak obecne nastawienie to jedno, a przyszłość to drugie. Dzisiaj zasiane ziarno może wykiełkować w najmniej oczekiwanym momencie i będzie kolejny kłopot, gdy nie wyrwie się go zanim na dobre zapuści korzenie.

Raffi:
Przede wszystkim dobrze, że wraca sam problem. Most Poniatowskiego to bardzo ważne miejsce - jedno z kluczowych wąskich gardeł na mapie Warszawy, które po odetkaniu z miejsca sprawią, że do centrum wjedzie znacznie więcej rowerzystów niż obecnie, co byłoby katalizatorem umożliwiającym dalsze zmiany w kolejnych miejscach, o których dziś nawet nie marzymy. Dlatego dobrze, że o tym miejscu się mówiło często, dużo i głośno.

Mnie w praktyce mniej interesuje to, czy powstanie kładka, czy zwężą jezdnię autom wytyczając ddr, czy może na razie w ramach prowizorki na razie tylko wpuszczą rowery na buspas i zaczną pilnować prędkości by było bezpieczniej. W kazdym z tch przypadkół będzie lepiej niż obecnie.

Ważne, by zrobili COKOLWIEK, bo na razie to od dwóch dekad nie zrobili zupełnie nic. I w tym kontekście to, że problem wraca jak bumerang, że o nim się mówi - jest bardzo ważne. Trzeba jasno pokazywać, że problem nie zniknie, a - wręcz przeciwnie - będzie wracał z coraz to nową siłą.


Zwłaszcza, że takich wąskich gardeł mamy w Warszawie jeszcze kilka. Sam odcinek rondo Żaba-Namysłowska połączyłby Targówek praktycznie do Centrum, ul. Jagiellońska umożliwiłaby dojazd z Białołęki, brakujący odcinek Puławskiej odetkałby rowerowo Mokotów na skarpie (dalej przez Waryńskiego i Marszałkowską), Poniatowski otworzyłby dojazd z Pragi Południe i częściowo Północ... to są kluczowe odcinki w systemie (oczywiście nie wszystkie wymieniłem), znacznie ważniejsze od innych i czesto wcale nie takie trudne do wykonania.

biały:
Raffi:
To można równie dobrze postawić tam znak B-9 na obydwu końcach mostu. Też będzie coś zrobione i nawet całkowicie rozwiąże kłopoty z Poniatowskim. Zgodnie z tokiem myślenia prowadzącego do postawienia pewnego znaku na Polu Mokotowkim: nie ma rowerzystów - nie ma problemu. A jak tanio i prosto!

Zrobienie tam kładki nie spowoduje też ruchu w temacie Poniatowskiego. Wręcz przeciwnie: to będzie koniec dyskusji nad rozwiązaniem problemu.

Tak, coś trzeba zrobić z Poniatowskim, ale to nie oznacza, że trzeba zrobić cokolwiek. Patrzyłeś chociaż na ten projekt? Położona po jednej stronie drogi, dwukierunkowa kładka skacząca niewyprofilowaną serpentyną w lewo, prawo, górę i dół. Położona poniżej powierzchni mostu, więc przy mokrej nawierzchni albo wietrze spychającym pył z jezdni rowerzyści będą mieli dodatkowe atrakcje. Stanowi idealne przedłużenie chodnika, wręcz zachęcając pieszych do poruszania się nią zamiast przeciskania się między wieżyczkami a samochodami. Przez blisko półtora kilometra odcięta od wszystkiego, bez możliwości zjazdu, wjazdu czy nawet sensownego zatrzymania się. Jedynym wyjątkiem jest przejazd przez ślimak na Wisłostradę, gdzie zakręt jest wyprofilowany lepiej niż ten na Rondzie Zesłańców Syberyjskich i nie widziałem jeszcze, by ktoś w niego wchodził wolniej niż 30-tką (wliczając mnie samego). Co zresztą nie jest dziwne, bo jest to zjazd na jedną z warszawskich arterii. Kładka nie łączy się z niczym oprócz wspomnianego ślimaka i dwóch chodników, żyjąc sobie radośnie w całkowitym oderwaniu od rzeczywistości. To projekt pod chodnikowców jadących prościutko między domem partii a Rondem Waszyntona.

Jeden projekt uosabiający chyba wszystkie błędy, jakie popełniano w budowie polskiej infrastruktury rowerowej i od CIEBIE słyszę, że to dobrze, bo coś się dzieje!?

Jezeli już ktoś chce wydawać kasę na takie cudo i robić kładkę, to mam lepsze rozwiązanie: zrobić tam chodnik, a szerokość obecnego chodnika przeznaczyć na pasy rowerowe:[*]Piesi mają piękny, 3-metrowy trotuar i nie muszą się martwić przeciskaniem na wąskim chodniczku,  na wszystkich schodkach mają mniej stopni do pokonania, a jeśli już zostanie przełamana bariera świętej zabytkowości mostu, to i windy dla pieszych da się zrobić.[*]Rowerzyści mają 1.5-2m pasa w każdą stronę.[*]Autobusy mają swój buspas.[*]Samochody mają swój pas lub - poza godzinami szczytu - dwa pasy.[*]Tramwaje mają swoje tory.[*]Problem zostaje autentycznie i definitywnie rozwiązany.[/list]

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej