Warszawska Masa Krytyczna

Imprezy rowerowe => Inicjatywy rowerzystów i inne imprezy rowerowe => Wątek zaczęty przez: Małgosia w 08 Lip 2012, 11:43:28

Tytuł: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Małgosia w 08 Lip 2012, 11:43:28
Podczas wizyty w jednym sklepie rowerowym  zgadało się o Masie, o forum, o imprezach rowerowych no i tak ogólnie o rowerach. W efekcie obiecałam, że wrzucę na forum masowe informację o imprezie w Wołominie, co czynię niniejszym.


Szczegóły na stronie Poland Bike
http://www.polandbike.pl/index.php?action=news&id=89 (http://www.polandbike.pl/index.php?action=news&id=89)

Regulamin
http://www.polandbikerace.pl/memorial-krolaka-2012.pdf (http://www.polandbikerace.pl/memorial-krolaka-2012.pdf)
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Rano1 w 08 Lip 2012, 18:18:23
Smutne tylko, że nie na szosie.
Kolarstwo szosowe niestety u nas umiera  :(
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 11 Lip 2012, 15:10:28
Na uwagę zasługuje to, że właśnie takie imprezy, jak Memoriał Stanisława Królaka (również i inne imprezy MTB Poland  Bike, czy Mazovia MTB Marathon) są ogólnodostępnymi i typowo rodzinnymi imprezami sportowymi z możliwością startów bardzo młodych adeptek i adeptów kolarstwa.
Uważam że rywalizacja  w niższych kategoriach wiekowych, jest równie emocjonująca, jak wśród tych doświadczonych zawodników.  :)

Dzięki takim zawodom, jest duża szansa, że doczekamy się takich wybitnych  talentów kolarskich, jak: Szozda, Królak,  Szurkowski, Jaskuła, czy Maja Włoszczowska.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 12 Lip 2012, 13:06:15
Smutne tylko, że nie na szosie.
Kolarstwo szosowe niestety u nas umiera  :(

Umiera w Warszawie bo nie ma dróg lokalnych o niskim nasileniu ruchu. Jednak w okolicach Słomczyna, Konstancina i Wilanowa jest kilka fajnych uliczek i codziennie widuję wielu trenujących kolarzy. Kiedyś te uliczki były drogami gruntowymi. Jeśli w innych częściach Warszawy lokalne władze zechcą wyasfaltować lokalne uliczki to kolarstwo będzie się szybko odradzać.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 14 Lip 2012, 12:50:28
Kolarstwo szosowe nie tyle upada, co się starzeje.

Widzę sporo imprez szosowych, ale głównie to imprezy długodystansowe, stąd trudno o udział najmłodszych i o nowe pokolenia kolarzy. Jak są imprezy dla najmłodszych, takie z dystansem 5, 10, 20km to są to z reguły imprezy MTB. Albo coś słabo nagłośnionego i mega lokalnego.

Mamy jeden tor kolarski w Pruszkowie, ale ceny horrendalne i ograniczenia co do typów rowerów. Inne obiekty niszczeją (KS Orzeł), albo są zmieniane w bazary (Żyrardów).

Do tego kolarstwo szosowe lansuje w mediach się jako zajebiście-mega-ultra-super-duper-elitarne i absolutnie nie dla każdego. Taka papka pewnie działa nieźle na sponsorów, ale niestety ma efekty uboczne - odstrasza nowicjuszy, bez sprzętu, licencji i sponsorów, ale za to z chęciami i entuzjazmem. No, a skąd mają się wziąć ci kolarze szosowi, jak nie z takich nowicjuszy?


Problemy lokalne - brak dróg, na których można by ćwiczyć - to problemy małe i z tym to akurat ludzie sobie nieźle radzą. Jak nie jedną drogą to inną, ale zawsze jakąś trasę sobie do ćwiczeń znajdą. Jak ktoś panicznie boi się Wawy, to wskakuje w ciapąg i po 30 minutach jest np w takim Wołominie, gdzie ruch już mniejszy.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: oelka w 15 Lip 2012, 22:54:18
Pierwszy punkt, który załatwia sprawę, to koszty sprzętu. Część osób nie chce kupować używanych kolarek na serwisach aukcyjnych, bojąc się, że może to być kradziony rower. A zakup nowego roweru w tym przypadku ich zdecydowanie przerasta.
Dla równowagi rower MTB jest w tym układzie dużo tańszy i łatwo dostępny.

Krzysztof
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 16 Lip 2012, 16:14:10
W tych mniej uczęszczanych drogach w okolicach Powsina, Konstancina - Jeziornej i Bielawy, dosyć często ( i to podczas całego sezonu rowerowego- aż do późnej jesieni) spotykam trenujących szosowców.
Jest to związane z działalnością klubu rowerowego "Wilanów" z siedzibą w Powsinie.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 16 Lip 2012, 16:40:11
W tych mniej uczęszczanych drogach w okolicach Powsina, Konstancina - Jeziornej i Bielawy, dosyć często ( i to podczas całego sezonu rowerowego- aż do późnej jesieni) spotykam trenujących szosowców.
Jest to związane z działalnością klubu rowerowego "Wilanów" z siedzibą w Powsinie.

Więc jednak jest korelacja układu drogowego a klubu rowerowego. Bo czyż w Aninie czy Rembertowie może powstać klub kolarski skoro w okół tylko same ścieżki leśne lub drogi szybkiego ruchu...

Problemy lokalne - brak dróg, na których można by ćwiczyć - to problemy małe i z tym to akurat ludzie sobie nieźle radzą.
 

W przypadku kolarstwa to podstawowy problem. Na góralu jak się boisz jechać jezdnią to wjedziesz w las a szosówką już nie.

Jak ktoś panicznie boi się Wawy, to wskakuje w ciapąg i po 30 minutach jest np w takim Wołominie, gdzie ruch już mniejszy.

Do rekreacyjnego pojeżdżenia raz w tygodniu taka opcja jest sensowna ale jak ktoś chce regularnie 3-5 razy w tygodniu trenować to strata 2 godzin na dojazd aby sobie 1,5 h potrenować jest bezsensem.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 16 Lip 2012, 18:07:59
Więc jednak jest korelacja układu drogowego a klubu rowerowego.

Tak, zachodzi taka korelacja .

Wilanowski Klub Kolarski powstał w 1995r. Obecnie jego nazwa to Klub Sportowy Wilanów.
Siedziba ul. Potułkały 10 w Powsinie
Trenuje w nim 45 zawodników. Jedną z jego sekcji jest kolarstwo szosowe.
Treningi Kolarskie są otwarte i można sobie pokręcić z zawodnikami w każdy wtorek, czwartek, sobotę i niedzielę w g.10-14 na dystansie 65-95km :)
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 16 Lip 2012, 18:27:37
A czy wszyscy członkowie tego klubu mieszkają w Powsinie, albo na Wilanowie.
Jak się mieszka na Bielanach to chyba nie problem, żeby w ramach rozgrzewki podjechać sobie do Powsina, zwłaszcza w weekend.

Z tego co piszecie to wynika że, żeby jeździć na szosie, to nie tyle trzeba ważyć mniej niż 70 kg  ile trzeba mieć kupę pieniędzy i szczęśliwym zrządzeniem losu mieszkać w miejscu gdzie jest właściwy układ dróg.
To faktycznie ultra-elitarny sport i tylko dla wybranych.

Przypomina mi się pewna japońska kreskówka o pewnym młodym piłkarzu, który był najlepszym piłkarzem bo urodził się pod górą Fuji  :D :D

Ale dobra, ja się nie znam bo nie jeźdzę na szosie ;)
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 16 Lip 2012, 20:49:44
Więc jednak jest korelacja układu drogowego a klubu rowerowego. Bo czyż w Aninie czy Rembertowie może powstać klub kolarski skoro w okół tylko same ścieżki leśne lub drogi szybkiego ruchu...

Dupa, a nie korelacja. To co mówisz miałoby sens, gdyby nie jeden detal:

Grupa szosowa z Babki jakoś co weekend pogina najpierw Jagiellońską i Modlińską do Jabłonny (droga krajowa 61, w top 3 najbardziej ruchliwych w PL, wysoko w rankingu najniebezpieczniejszych dróg w PL), później szosą wojewódzką do Nowego Dworu Maz., krajówką numer bodajże 85, a potem jeszcze nierzadko krajówką numer 7 (także na odcinkach, gdzie jest to droga ekspresowa).

Kolega z Białegostoku regularnie ćwiczył na Toruńskiej, Grota, Armii Krajowej i Prymasa, bo twierdził, że te estakady nad skrzyżowaniami to fajna interwałowa trasa i że nigdzie na Mazowszu nie ma tyle górek co tam.

A teraz znajdź mi tu ową korelację ;-)

Na wojewódzkiej na Puławy przez Karczew też szosowców widywałem, czyli z tym Wawrem, Aninem i Rembertowem to znowu nie jest tak źle. Tak samo jak na Krajówce na Lublin, gdzie jest fajne asfaltowe pobocze aż do Puław. Jest jeszcze fajna szosa na Siedlce, którą mam w planach od dawna i jakoś zawsze spada na święte nigdy. Także da się.


Na góralu jak się boisz jechać jezdnią to wjedziesz w las a szosówką już nie.
 

Bo szosówka od samego dotknięcia nawierzchni nieutwardzonej się rozpada i absolutnie nie da się nią zjechać z asfaltu.

Pominę dyskretnie fakt, że jeździłem po gruntowych nawierzchniach znacznie równiejszych niż niektóre ulice w WAW, na których cyklistów na szosach widuję regularnie. Jeździłem też po szosach asfaltowych w takim stanie, że człowiek nawet na fullu zjeżdżał z asfaltu na trawę, bo tam było równiej. Ale po tym asfalcie przecież szosa pojedzie, bo to jednak asfalt, a asfalt z definicji się nadaje dla kolarzówek ;)


Do rekreacyjnego pojeżdżenia raz w tygodniu taka opcja jest sensowna ale jak ktoś chce regularnie 3-5 razy w tygodniu trenować to strata 2 godzin na dojazd aby sobie 1,5 h potrenować jest bezsensem.
 

Trening, taki prawdziwy i tak liczy spokojnie te 40-60km, jak nie >100. Jadąc w linii prostej i zaczynając w Warszawie kończysz trening pod Łodzią, albo w Ciechanowie (odpowiednio Skierniewicach i Nasielsku przy 50km). Więc to, jakie masz drogi i asfalt w okolicy 5-10km od domu wydaje mi się naprawdę mało istotnym detalem. Jesteś tam może przez 10% treningu.


Z tego co piszecie to wynika że, żeby jeździć na szosie, to nie tyle trzeba ważyć mniej niż 70 kg  ile trzeba mieć kupę pieniędzy i szczęśliwym zrządzeniem losu mieszkać w miejscu gdzie jest właściwy układ dróg.
To faktycznie ultra-elitarny sport i tylko dla wybranych.

No właśnie ja też uważam, że to zwykłe pompowanie mitu maga-ultra-elitarnego(TM) kolarstwa szosowego. A tak naprawdę na poziomie amatorskim wcale nie wymaga ono ani wielkiej kasy na sprzęt (myślę, że kolarką za 2 kPLN spokojnie można trenować i brać udział w zawodach), ani asfaltu polimerowego ułożonego na wszystkich lokalnych drogach w okolicy domu (bo jak ostro trenujesz, to i tak zwiedzasz co najmniej pół województwa).

Jak ktoś chce, to da se radę. A jeżeli komuś noga "nie zapodaje", to i trening na SMA na rowerze z carbonu i dziur-aluminium nie pomoże.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Lip 2012, 05:06:13
Z tego co piszecie to wynika że, żeby jeździć na szosie, to nie tyle trzeba ważyć mniej niż 70 kg 

Na pewno nie, sam jestem tego najlepszym przykładem.

trzeba mieć kupę pieniędzy

Nie trzeba. Składając budżetową szosówkę można się śmiało zmieścić w kwocie niedrogiego górala.


i szczęśliwym zrządzeniem losu mieszkać w miejscu gdzie jest właściwy układ dróg.
To faktycznie ultra-elitarny sport i tylko dla wybranych.

W pewnym sensie TAK. ;D
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Lip 2012, 05:30:36
Więc jednak jest korelacja układu drogowego a klubu rowerowego. Bo czyż w Aninie czy Rembertowie może powstać klub kolarski skoro w okół tylko same ścieżki leśne lub drogi szybkiego ruchu...

Dupa, a nie korelacja. To co mówisz miałoby sens, gdyby nie jeden detal:

Grupa szosowa z Babki jakoś co weekend pogina najpierw Jagiellońską i Modlińską do Jabłonny (droga krajowa 61, w top 3 najbardziej ruchliwych w PL, wysoko w rankingu najniebezpieczniejszych dróg w PL), później szosą wojewódzką do Nowego Dworu Maz., krajówką numer bodajże 85, a potem jeszcze nierzadko krajówką numer 7 (także na odcinkach, gdzie jest to droga ekspresowa).

Kolega z Białegostoku regularnie ćwiczył na Toruńskiej, Grota, Armii Krajowej i Prymasa, bo twierdził, że te estakady nad skrzyżowaniami to fajna interwałowa trasa i że nigdzie na Mazowszu nie ma tyle górek co tam.

A teraz znajdź mi tu ową korelację ;-)

Na wojewódzkiej na Puławy przez Karczew też szosowców widywałem, czyli z tym Wawrem, Aninem i Rembertowem to znowu nie jest tak źle. Tak samo jak na Krajówce na Lublin, gdzie jest fajne asfaltowe pobocze aż do Puław. Jest jeszcze fajna szosa na Siedlce, którą mam w planach od dawna i jakoś zawsze spada na święte nigdy. Także da się.

Oczywiście, że się da. Są tacy kolarze typu Wilka z precla co uwielbiają jeżdzić po drogach krajowych bo jest szeroko, równo i są długie proste. Tylko, że wówczas trzeba być mocno ograniczonym i za bardzo nie zważać na własne NIEbezpieczeństwo.  :o

Trasę na Siedlce pokonałem i, tak jak wcześniej napisałem DA SIĘ, co wcale nie oznacza, że chciałbym na niej poruszać się codziennie.
Podobnie jest z trasą na Lublin. Ma szerokie wyasfaltowane pobocze ale dojazd z Warszawy do niej ma wiele mankamentów.

Na góralu jak się boisz jechać jezdnią to wjedziesz w las a szosówką już nie.
 

Bo szosówka od samego dotknięcia nawierzchni nieutwardzonej się rozpada i absolutnie nie da się nią zjechać z asfaltu. [/quote]

Nie w tym sensie. Na szosówce poruszam się po drogach szutrowych, płytach betonowych-budowlanych, kostce brukowej czy trawniku ale wjechanie w kopny piach to natychmiast katapultowanie się przez kierownicę :( a właśnie takie drogi królują w mazowieckich lasach.


Pominę dyskretnie fakt, że jeździłem po gruntowych nawierzchniach znacznie równiejszych niż niektóre ulice w WAW, na których cyklistów na szosach widuję regularnie. Jeździłem też po szosach asfaltowych w takim stanie, że człowiek nawet na fullu zjeżdżał z asfaltu na trawę, bo tam było równiej. Ale po tym asfalcie przecież szosa pojedzie, bo to jednak asfalt, a asfalt z definicji się nadaje dla kolarzówek ;)

Nie pomijaj tego faktu bo w 100% zgadzam się z tymi faktami. Ale te fakty są wyjątkami. Zatem nie należy się skupiać na wyjątkach bo gdybyśmy się skupiali na wyjątkach to byśmy mieli w Warszawie wyjątkowo równe drogi dla rowerów, z wyjątkowo gładką nawierzchnią, wyjątkowo zabezpieczone przed pieszymi i samochodami. z wyjątkowo łagodnie zniwelowanymi krawężnikami i ...można byłoby długo mnożyć owych wyjątków :D

Do rekreacyjnego pojeżdżenia raz w tygodniu taka opcja jest sensowna ale jak ktoś chce regularnie 3-5 razy w tygodniu trenować to strata 2 godzin na dojazd aby sobie 1,5 h potrenować jest bezsensem.
 

Trening, taki prawdziwy i tak liczy spokojnie te 40-60km, jak nie >100. Jadąc w linii prostej i zaczynając w Warszawie kończysz trening pod Łodzią, albo w Ciechanowie (odpowiednio Skierniewicach i Nasielsku przy 50km). Więc to, jakie masz drogi i asfalt w okolicy 5-10km od domu wydaje mi się naprawdę mało istotnym detalem. Jesteś tam może przez 10% treningu.

Zatem według twojej torii Polska ma idealne warunki do jazdy szosowej  :)więc dlaczego w takim razie tak mało szosowców jest na drogach  :o Zapewne to tylko wina samych ludzi, że nie potrafią się dostosować do otaczających   ich warunków  :D ???
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: CrazyFish89 w 17 Lip 2012, 10:19:29
kto bedzie na memoriale? bo mam zamiar tram pojechac a samemu tak smutno :( w kupie zawsze raźniej ;)
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 17 Lip 2012, 13:25:34

Zatem według twojej torii Polska ma idealne warunki do jazdy szosowej  :)więc dlaczego w takim razie tak mało szosowców jest na drogach  :o Zapewne to tylko wina samych ludzi, że nie potrafią się dostosować do otaczających   ich warunków  :D ???

Myślę, że trzeba odróżnić jazdę na szosie, od kolarstwa szosowego.
Osobiście znam wiele osób które jedzą na szosie. Wbrew pozorom wiele dziewcząt wybiera szosę, z racji wagi roweru.
Tylko że żadna z tych osób nie uprawia kolarstwa szosowego, a nawet otwarcie "twierdzi, że sport ich nie interesuje".
Jeżeli dla kogoś szosa jest wygodna, to spokojnie może jej używać jako roweru podstawowego.

Co innego, gdy ktoś chce postawić na sport i udział w zawodach, wtedy konieczne są jakieś wyrzeczenia i samozaparcie. Albo się coś takiego w sobie ma i potrafi sobie zorganizować trening na trasie takiej, czy innej albo nie.

Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 17 Lip 2012, 15:07:30
(...)
To faktycznie ultra-elitarny sport i tylko dla wybranych .
(...)
Ale dobra, ja się nie znam bo nie jeźdzę na szosie

Ale pisz, pisz dalej, nie krępuj się.
Ja bardzo lubię, jak piszesz o sporcie  ::)  .
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 17 Lip 2012, 20:19:45

Zatem według twojej torii Polska ma idealne warunki do jazdy szosowej  :)więc dlaczego w takim razie tak mało szosowców jest na drogach  :o Zapewne to tylko wina samych ludzi, że nie potrafią się dostosować do otaczających   ich warunków  :D ???

Myślę, że trzeba odróżnić jazdę na szosie, od kolarstwa szosowego.
Osobiście znam wiele osób które jedzą na szosie. Wbrew pozorom wiele dziewcząt wybiera szosę, z racji wagi roweru.
Tylko że żadna z tych osób nie uprawia kolarstwa szosowego, a nawet otwarcie "twierdzi, że sport ich nie interesuje".
Jeżeli dla kogoś szosa jest wygodna, to spokojnie może jej używać jako roweru podstawowego.

Co innego, gdy ktoś chce postawić na sport i udział w zawodach, wtedy konieczne są jakieś wyrzeczenia i samozaparcie. Albo się coś takiego w sobie ma i potrafi sobie zorganizować trening na trasie takiej, czy innej albo nie.

Jedno drugiego nie wyklucza czyli można sobie pojeździć po szosie a także można trenować kolarstwo. Jednakże w obydwu przypadkach dobre drogi o małym ruchu temu sprzyja. A gdy chcemy pojeździć na szosie lub trenować kolarstwo z nieletnimi to ten warunek jest niemalże koniecznością.  Dlatego nie patrzmy na sport rekreacyjny przez pryzmat wyrzeczeń bo w ten sposób nie upowszechnimy żadnego sportu.

Kilka ładnych lat temu byłem we Włoszech i doznałem szoku kiedy to w sobotę wyjechało setki ludzi na szosówkach. Byłem w rejonie Mediolanu czyli dużego miasta a mimo to ruch szosówek był niesamowity. I wcale nie była to młodzież.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 17 Lip 2012, 20:32:11
(...)
To faktycznie ultra-elitarny sport i tylko dla wybranych .
(...)
Ale dobra, ja się nie znam bo nie jeźdzę na szosie

Ale pisz, pisz dalej, nie krępuj się.
Ja bardzo lubię, jak piszesz o sporcie  ::)  .

Tak tylko słyszałem że, w Wawie na krótkie sprinty rządzi NDM przez Czosnów i Góra Kalwaria.
Ponadto słyszałem że ludzie jakoś dają rade, nawet gdy mieszkają na Powiślu, albo na jakimś Gocławiu  ;D ;)

Ja dzisiaj na DDR na Bitwy Warszawskiej, widziałem dwie spokojnie jadące na szosach osoby ubrane po cywilu, jedna miała damską torebkę - dobrze im na tym było.

Tak więc MTB/ATB nie służy wyłącznie do jazdy w terenie, a szosa tylko do nabijania kilometrów w obcisłych kolorowych ubrankach ;)

P.S.
@robertrobert1
Napisaliśmy jednocześnie, może i masz racje, ale myślę że gdyby w takiej Warszawie ludzie masowo wyjechali w weekend na rowerach (niekoniecznie szosowych) co zresztą bardzo powolutku już się dzieje, to sytuacja była by podobna.
Ja u siebie na Mokotowie mogę polecić takie Zawady, albo Augustówkę - więc jest gdzie.

Zresztą późnym wieczorem w centralnych rejonach miasta, też jest luz.
Poza tym Warszawskie warunki masz takie, że nikt ci niewyasfaltuje jakiejś polnej drogi, jeśli nie będzie tam jakiejś dużej inwestycji deweloperskiej, poza tym u nas drogi lokalne często zmieniają się w tranzytowe.
Boimy się wyjechać na ulice, bo są niebezpieczne, a są niebezpieczne, bo na nie nie wyjeżdzamy.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 18 Lip 2012, 00:50:43
Cytat: robertrobert1 link=topic=2 241.msg34966#msg34966 date=1342549185
Dlatego nie patrzmy na sport rekreacyjny przez pryzmat wyrzeczeń bo w ten sposób nie upowszechnimy żadnego sportu.

W sumie to jest bardzo słuszna koncepcja   :)   .
Bo tak, jak się ukształtuje młodego sportowca, to jego nawyki sportowe nabyte za młodu, przetrwają aż do w młodzieżowego i dorosłego uprawiania sportu

Sport i to w formie rekracyjnej trzeba polubić -  będąc jeszcze dzieckiem, a na początku traktować bardziej jako coś co ma sprawiać radość i pozostawiać tylko dobre wrażenia.
Jeżeli młody człowiek nabędzie stosunkowo wcześniej podstawy obycia się z rowerem, to będzie procentowało w dalszej jego "karierze zawodniczej".

Takie wspólne treningi szosowe są bardzo pożyteczne, bo uczą podstaw jazdy w mniejszej grupie rowerowej, "jazdy na kole", czy "dawania zmian"
A To później się przydaje i to nie tylko w wyścigach szosowych.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: robertrobert1 w 18 Lip 2012, 07:56:52
Poza tym Warszawskie warunki masz takie, że nikt ci niewyasfaltuje jakiejś polnej drogi, jeśli nie będzie tam jakiejś dużej inwestycji deweloperskiej, poza tym u nas drogi lokalne często zmieniają się w tranzytowe.

Przykład okolic Konstancina pokazuje zupełnie co innego.
(http://a8.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/532627_380444828675834_1360203520_n.jpg)

Ta droga nie tak dawno temu była drogą gruntową. Została wyasfaltowana chociaż przy niej są tylko same pola i pojedyncze gospodarstwa rolne.

Wątpię aby kiedykolwiek ta droga zamieniła się w drogę tranzytową gdyż szerokość drogi kompletnie na to nie pozwala. I to właśnie jest najlepszy sposób aby drogi lokalne nie zamieniały się w drogi przelotowe.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 18 Lip 2012, 16:00:36
Tak jest bardzo dobrze  :) 
Na tym odcinku już nie trzeba nic zmieniać-  równa jak stół nawierzchnia, bez żadnych karkołomnych zakrętów  i o małym natężeniu ruchu mechanicznego ,dlatego można nieźle przycisnąć  :) 

Oby się NigDY nie zmieniła w drogę tranzytową.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 18 Lip 2012, 20:18:49
Oczywiście, że się da. Są tacy kolarze typu Wilka z precla co uwielbiają jeżdzić po drogach krajowych bo jest szeroko, równo i są długie proste. Tylko, że wówczas trzeba być mocno ograniczonym i za bardzo nie zważać na własne NIEbezpieczeństwo.  :o
 

Twierdzenie, że ktoś jest ograniczony, tylko dlatego, że wjeżdża tam gdzie Ty nie lubisz/nie chcesz/boisz się nie jest zbyt merytoryczne, a za to jest obraźliwe. Przyznam Ci rację pośmiertnie, gdy mnie rozjadą, bo codziennie jeżdżę po krajówce i moja opinia jest taka, że nie taki diabeł straszny. Bo jak dotąd jeżdżę tak dzień w dzień niemal od 20 lat i jakoś jeszcze mnie nie rozjechali.



Trasę na Siedlce pokonałem i, tak jak wcześniej napisałem DA SIĘ, co wcale nie oznacza, że chciałbym na niej poruszać się codziennie.
Podobnie jest z trasą na Lublin. Ma szerokie wyasfaltowane pobocze ale dojazd z Warszawy do niej ma wiele mankamentów.
 

Lublin mniej fajny się robi za Puławami, bo się pobocze kończy. Kiedyś jeszcze średni był przejazd przez Garwolin, ale teraz jest ekspresówka i zarówno po starej trasie (przez miasto) jak i po poboczu obwodnicą jedzie się całkiem całkiem.


Nie w tym sensie. Na szosówce poruszam się po drogach szutrowych, płytach betonowych-budowlanych, kostce brukowej czy trawniku ale wjechanie w kopny piach to natychmiast katapultowanie się przez kierownicę :( a właśnie takie drogi królują w mazowieckich lasach.
 

Fakt, Mazowieckie lasy i wydmy to nie jest najlepsze miejsce na szosę. Ale już np po szutrówkach w Puszczy Augustowskiej, czy innych miejscach kraju to szosowcy pomykają (a przynajmniej widywałem ich tam). Nie twierdzę, że masowo. Nie twierdzę, że ze szczególną frajdą. Ale dają sobie tam radę. Widziałem też kilka szosówek z dodanymi bagażnikami i sakwami na takich trasach, że mi się włos na głowie jeżył, w tym na szlakach MTB. Kolarki to wbrew pozorom rowery całkiem solidne.

Trening, taki prawdziwy i tak liczy spokojnie te 40-60km, jak nie >100. Jadąc w linii prostej i zaczynając w Warszawie kończysz trening pod Łodzią, albo w Ciechanowie (odpowiednio Skierniewicach i Nasielsku przy 50km). Więc to, jakie masz drogi i asfalt w okolicy 5-10km od domu wydaje mi się naprawdę mało istotnym detalem. Jesteś tam może przez 10% treningu.

Zatem według twojej torii Polska ma idealne warunki do jazdy szosowej  :)więc dlaczego w takim razie tak mało szosowców jest na drogach  :o Zapewne to tylko wina samych ludzi, że nie potrafią się dostosować do otaczających   ich warunków  :D ???

Jasne, że Polska ma warunki do jazdy szosowej. Od wielu lat te warunki sobie psujemy, bo rośnie ruch samochodowy, powstaje infrastruktura rowerowa tak niskiej jakości że odstrasza od jeżdżenia, a w dodatku stawia się mnóstwo zakazów i ograniczeń dla cyklistów, to inna sprawa. Ale póki co jeszcze warunki są całkiem niezłe. Gminy i GDDKiA miały na szczęście za mało kasy by wszystko spieprzyć w skali Polski.

A dlaczego ludzie nie potrafią się dostosować? To źle zadane pytanie, bo zawiera tezę, że nie potrafią. A może np nie chcą? Może kolarstwo jawi im się jako zbyt elitarne dla nich? Może jawi im się jako sport pełen dopingu, albo sport za drogi? Może brakuje dobrej promocji tego sportu? Przyczyn tego, że ludzie nie jeżdżą na szosach, a zamiast tego wskakują na MTB szukałbym szerzej niż tylko w drogach.

Zacząłbym ich szukać chyba od PZKol, który się zestarzał, zdziadział i zupełnie nie radzi sobie z promocją kolarstwa, a zajęty jest głownie tym, by trwać i ssać kasiorkę. Już kiedyś o tym pisałem, ale moim zdaniem PZKol kompletnie przespał kilka ważnych rewolucji w świecie rowerów.
Zupełnie przespał dekadę sportów MTB - tak powiedzmy od 1995 roku do 2005. Teraz już mogą robić co zechcą, rynek zajęty, a PZKol na nim nic nie znaczy - jest za to wiele konkurujących serii zawodów, ale w większości regionalnych. I nikt nie kombinuje jak to skonsolidować.
PZKol przespał modę na ostre koła, którą można było zmienić w sukcesy kolarstwa torowego. Zamiast tego wybudował tor, przez który niemal nie zbankrutował i na który wejście jest poważnie utrudnione (wysokie ceny, nie wszystkie rowery wpuszczają).
Teraz przesypia temat sportów ekstremalnych, w których sporo się dzieje. Downhill, freeride, 4x, slope, flat... możnaby długo wymieniać, a ja nie jestem od tego specem.
Przesypiają też właśnie lansowaną i być może zaczynającą się modę na BikePolo, gdzie znowu cała gałąź sportu rowerowego dzieje się oddolnie, ale totalnie bez żadnego wsparcia, sponsorów, niczego.
Przesypiają temat Rajdów na Orientację - sporo jest imprez, ale lokalnych, można z tego zrobić coś ogólnopolskiego, popromować. Kolarstwo przełajowe jest naprawdę niedaleko szosowego. Na pewno bliżej niż MTB.
Przesypiają też cały temat rowerów poziomych, nietypowych - a to robi się spora nisza. I to nisza ludzi chętnych jeździć na zawody, ścigać się po asfalcie, spotykać... i mających na to sporo kasy, bo poziomy zwykle tanie nie są.
W końcu PZKol przesypia całkowicie rewolucję najważniejszą - miejską. W Holandii czy Danii dobrzy kolarze biorą się z tej rzeszy pedałującej na co dzień do szkół, pracy itp. U nas to się właśnie zaczyna dziać, po 2 dekadach dominacji aut. Co robi PZKol by to się działo? Walczył jakoś o miasta, o kolarzy codziennych, o koniec dominacji aut? W jaki sposób wspiera sprawy infrastrukturalne w miastach, albo chociaż organizacje mające know-how o tym jak urowerowić miasta? Jaki ma pomysł by te rzesze ludzi właśnie pojawiające się na ulicach pozostały na rowerach, albo by część z nich przeniosła się także do sportu rowerowego? Zero. Null. Nic. Cisza.

Kolarstwem szosowym ktoś musi się opiekować, by rozkwitło. I to trzeba zająć się tym u podstaw totalnych jak temat np karty rowerowej, imprez dla dzieci, czy nauki jazdy rowerem po mieście. To nie musi być PZKol, ale musi to być KTOŚ, jakaś instytucja.
W MTB masz mnóstwo ludzi, którym zależy by MTB kwitło - są to organizatorzy wyścigów, prasa branżowa, producenci, sponsorzy, a więc są i kluby i zawodnicy. Choć idealnie nie jest, to jakoś się to trzyma kupy. Rzekłbym że się rozwija, od jakiś 15 lat dość dynamicznie.
Tymczasem kolarstwo szosowe jest jak te tory kolarskie w kraju - jeden zajebiście elitarny i drogi (zastaw się a postaw się) na który nawet nie wejdziesz z własnym rowerem, a pozostałe zarastają, są zamieniane na bazar, albo niszczeją bez opieki. To samo z wyścigami - albo masz jeden wyścig ProTour w którym nie pozwolą Ci wystartować bez licencji, albo masz... no właśnie co? Serię supermaratonów szosowych robioną oddolnie (to już dla tych co potrafia te 100 czy 200km przejechać w tempie nieco wyścigowym) i... jest w ogóle coś jeszcze poza pojedynczymi imprezami lokalnymi, o których nikt poza regionem nie słyszy?
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 19 Lip 2012, 16:37:17
Raffi.
Widzę, że masz dużą wiedzę na temat sportu.
Pochwal się w której konkurencji już startowałeś?
Ciekawe czy w tej, o której myślę ? :) 
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 19 Lip 2012, 17:26:34
Raffi.
Widzę, że masz dużą wiedzę na temat sportu

Pozory mylą (chyba, że to był sarkazm). Tak czy siak: Jestem uważnym obserwatorem, mam umiejętność logicznego myślenia i kojarzenia oczywistych i publicznie znanych faktów, ale wiedzę o sporcie rowerowym mam dość niewielką. Nad czym zresztą muszę zacząć pracować, choćby z racji na miejsce pracy.


Pochwal się w której konkurencji już startowałeś?
Ciekawe czy w tej, o której myślę ? :)

Generalnie nie startuję wcale w zawodach, bo roweru nie uznaję za narzędzie do uprawiania sportu, a za środek transportu (my sport is transport), wzglednie rekreacji i frajdy. Raczej nie zmusiłbym się do regularnych treningów, diety, reżimu... boje się, że to by mi zabiło zabawę z roweru. Poza tym ja cienki bolo jestem w porównaniu z cyborgami, co startują ;)

Ale do konkretów:
-Raz był supermaraton szosowy (jeszcze na rowerze pionowym, wieki temu, sukcesem było dojechanie do mety w limicie),
-ze trzy razy Alleycat (jeden ukończyłem najszybciej, pozostałe dwa szkoda gadać),
-dwa razy sprinty na poziomach  na zlocie(raz bylem przedostatni, a raz bodajże 4 byłem).

I tyle. Częściej chyba organizowałem lub współorganizowałem jakieś zawody (najczęściej małe i oddolne) niż sam w nich startowałem.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 20 Lip 2012, 15:54:47
Tak czy siak: Jestem uważnym obserwatorem, mam umiejętność logicznego myślenia i kojarzenia oczywistych i publicznie znanych faktów, ale wiedzę o sporcie rowerowym mam dość niewielką

Czytając twoje posty wiem, że jesteś spostrzegawczy i wyciągasz właściwe wnioski.
( Tylko, że tak o sobie to może powiedzieć każdy forumowicz,  i powiem więcej, że każdy będzie tego zdania bronił jak niepodległości. )

Ale poprawne wyciąganie wniosków, to jest "dar rzadki" i  przez to bardzo cenny   :)   


 A o sporcie, to mają więcej do powiedzenia zawodnicy, czy ich organizatorzy?
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 20 Lip 2012, 17:30:04
A o sporcie, to mają więcej do powiedzenia zawodnicy, czy ich organizatorzy?

Zależy co do powiedzenia. O tym jak trenować, o diecie i innych wymysłach cyborgów, to organizator ma zwykle mgliste pojęcie. Tyle tylko wie, coby właściwych sponsorów dobrać, właściwa ciecz w bidonach i żarcie wystawić na bufetach. Więcej wiedzieć nie musi. Choć czasem wie, bo trudno Langowi czy Zamanie odmówić wiedzy w tych tematach ;-)

W temacie tego jak wyglądają imprezy to najwięcej do powiedzenia ma organizator, względnie sponsor. Ale i głos zawodników nie jest tak zupełnie pomijany, bo impreza bez zawodników nie istnieje, więc zawodnikowi muszą dogodzić by pojechał na wyścig np Mazovii, a nie Carpatii lub Maratonów Kresowych (albo odwrotnie). Tutaj możliwości decydowania jak wygląda impreza są moim zdaniem tak w 70% u organizatora, w 20 u sponsorów i 10 u zawodników.

Jest jeszcze jedna grupa ludzi, którzy mają wpływ na niektóre imprezy - to działacze sportowi. UCI (międzynarodowa unia kolarska), czy krajowe związki kolarskie stawiają zwykle wymagania dla imprez pod swoim logo. I te wymagania są czasem sensowne, czasem mniej, a bywa też, że potrafią być zupełnie z dupy wyjęte. Na tyle, żeby dana dziedzina sportu rowerowego odpuściła sobie w ogóle działanie pod płaszczykiem związków i robiła coś oddolnie, sama.

Tak jest np z rowerami poziomymi, gdzie UCI się wypięło, więc poziomkowcy mają własny związek, własne zawody, wszystko własne. Ale tak było też w MTB, tak jest chyba wciąż w sportach grawitacyjnych, czy bike-polo.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: fionotron w 25 Lip 2012, 01:01:53
Chciałbym założyć nowy wątek o sporcie (sporcie rowerowym)
Nie wiem w którym dziale mam to uczynić?
Bo nie w sprzęcie, nie w poradach ani w ogłoszeniach...?   :-\
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 25 Lip 2012, 07:58:54
Chciałbym założyć nowy wątek o sporcie (sporcie rowerowym)

Działu "Sport" do tej pory nie było, więc pewnie w Hydeparku. Bo zgaduję, że opisy działów przeczytałeś i nie pasuje Ci nigdzie indziej.

A jak się okaże, że tematów sportowych będzie z czasem więcej, to się dział utworzy.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: wit w 25 Lip 2012, 11:58:04
Popularność kolarstwa szosowego najlepiej ogarnąć spoglądając na pustki na trasie  TdP  :( No cóż. Ale rzeczywiście, jak się nawet jakiś nastolatek zastanowi, czy nie byłoby fajnie na takiej szosce pomykać, o potem dowiaduje się, że - tu cytat z programu o przygotowaniach olimpijczyków - "średniej klasy rower szosowy kosztuje 15 tys. złotych", to oczywiście się totalnie zniechęca i pewnie nawet nie będzie się próbować orientować w cenach, które oczywiście są wielokrotnie niższe.
Niestety, stuprocentowo się zgadzam, kolarstwo szosowe jest mocno obciążone snobizmem. Mnie to jakoś nie zniechęca, bo od zawsze jeżdżę na szosówce, ale doskonale sobie wyobrażam myśli jeżdżących na innych rowerach, gdy widzą szosowców. Trudno to opisać, ale jest często w nich coś irytującego. Jakaś dziwna psychologia postrzegania. Pamiętam, jak ktoś pisał gdzieś na sport.pl chyba, że gdy przesiadł się z górala na szosę, średnia prędkość mocno wzrosła, a traktowanie przez kierowców drastycznie się pogorszyło.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: MarioG w 25 Lip 2012, 12:54:49
Ja tam mam trochę odwrotne wrażenie, że jak jestem na szosie to kierowcy może właśnie przez prędkość z jaką się jedzie i te odrobine zrozumienia, że ten rower bardziej pasuje do asfaltu niż chodnika jadą szerzej... największy wkurz widze jak kierowcy probuja wyprzedzić kogoś kto jedzie 'środkiem' wąskiej drogi z prędkością spacerową... zresztą mnie też trafia jak muszę na ulicach wyprzedać rowerem rowerzystów którzy jadą środkiem a świat skutecznie zagłusza im do muza ze słuchawek albo gadają/piszą przez telefony...
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 25 Lip 2012, 14:53:32
Popularność kolarstwa szosowego najlepiej ogarnąć spoglądając na pustki na trasie  TdP  :(

Ale czy w jakiś sposób zachęca się tych ludzi by się na tej trasie pojawili? Przecież to w interesie organizatora imprezy i sponsorów, by na trasie byli ludzie. Tymczasem z ich strony zero działań w tym kierunku, by takie pojawienie się na trasie wiązało się dla kibica z jakimś zyskiem. Nie mówię, że finansowym, ale np pokazanie zbliżeń na kibiców w TV raz na jakiś czas potrafi przyciągnąć tłumy. Tak samo jak pokazanie, że jakiś VIP ogląda te wyścigi, że tam gdzieś można go zobaczyć. Przy Euro było tego sporo, w kolarstwie nie masz tego w ogóle.

Takich łatwych i tanich działań jest więcej. Ale u nas Lang Team skupia się na samej imprezie. Oczywiście robi ją coraz lepiej, ale popularyzacja kolarstwa to za tym nie podąża.


No cóż. Ale rzeczywiście, jak się nawet jakiś nastolatek zastanowi, czy nie byłoby fajnie na takiej szosce pomykać, o potem dowiaduje się, że - tu cytat z programu o przygotowaniach olimpijczyków - "średniej klasy rower szosowy kosztuje 15 tys. złotych", to oczywiście się totalnie zniechęca i pewnie nawet nie będzie się próbować orientować w cenach, które oczywiście są wielokrotnie niższe.

Dokładnie. Podstawowa kolarka kosztuje może 2000zł, może mniej. Używana na pewno mniej. A, kurde, by jeździć sobie do pracy lub na treningi, wcale nie musisz mieć roweru za miliard złotych. Do startów też zresztą nie musisz. To tylko pieprzenie reklamodawców, co wolą byś kupił rower za 16 tys. zł niż za 2 tys.
Tytuł: Odp: niedziela 29.07.2012 III Memoriał Stanisława Królaka, Wołomin
Wiadomość wysłana przez: wit w 25 Lip 2012, 18:30:26
Pamiętam, jak kilka lat temu byłem na finiszu jakiegoś etapu Tour de Mazovia (chyba) i jakiś dziadek robił wszystko, żeby mnie (i pewnie nie tylko mnie) zniechęcić do pozostania do końca imprezy. Ten dziadek pełnił honory MC i wyjątkowo irytującym głosem na zmianę zapewniał, że wszyscy startujący to "znakomici zawodnicy" i łasił się do sponsorów.
Niestety, to drugie z irytującym natężeniem ma miejsce też na finiszach TdP. Organizacja tego wyścigu to zresztą osobna historia - wiele czynników powoduje, że wbrew zapewnieniom dziennikarzy z TVP jest to strasznie zaściankowa imprezka.