Imprezy rowerowe > Warszawska Masa Krytyczna
Warszawska Masa Krytyczna - 29 stycznia 2010
Czarny:
Fajna masa! Malo stania, duzo jechania, tempo odpowiednie, solidna obstawa i prawie doskonala organizacja.
Podjazdy i zjazdy pokonywanie z odpowiednia predkoscia... Z tego wszystkiego najbardziej obawialem sie rowerowych orlow na ul. Karowej wlasnie /sam o malo co nie wywinalem, gdy przed kolo lekko mi na lewo skoczylo, ale szczesciem udalo sie utrzymac rownowage/, ale nikt nie spotkal sie z brukiem chyba.
Ogolnie wydawalo mi sie, ze bedzie wieksza chlapa, ale juz jadac milo sie zdziwilem.
Dowiedzialem sie, ze Sawil jezdzi na dwoch rowerach zawsze ;-), jak rowniez bylo mi milo Cie poznac.
A i pozdrawiam goscia na ostrym, ktory jadac podrzucal przednie kolo i krecil pelne 360 stopni nim....
Savil:
Savil pisze się przez "v" :P Również miło było poznać osobiście, chociaż nie wiem, jak Ty z naszej rozmowy zrobiłeś moje dwa rowery o.0 Stawiam na jakość, nie ilość ;)
Owszem, mnie też ucieszył prawie brak chlapy. Niestety stara szczoteczka do zębów się przydała, bo Pomidorkowi jednak udało się znaleźć jakieś śniegowe błoto i złapać ile mógł pod błotniki [przynajmniej nie na moje plecy] i w okolice pedałów, cokolwiek on tam ma, chyba jakiś suport czy co ;)
I prośba do ludzi towarzyskich, żeby tyraliera nie składała się z 4 osób, bo takie trudno się wyprzedza, a doganiać tyłem trzeba.
I pozdrowienia dla jakiegoś sympatycznego Niemca, którego poznałam swoją metodą "nie mam co robić, więc zagaduję do najbliższej osoby" :)
Nawigacja
Idź do wersji pełnej