Autor Wątek: Elektryka i autobusy  (Przeczytany 13900 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Raffi

  • Uzależniony od forum ;-)
  • ****
  • Wiadomości: 6 530
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Elektryka i autobusy
« Odpowiedź #30 dnia: 23 Mar 2014, 09:17:42 »
No nie powiesz mi, że fachowcy w ASO nie mają dostępu do dokumentacji producenta. Aż tak tajna to ona nie jest :P
ASO może tak. Ale w serwisie np. komputerów - nie. Najwyżej informację, jak rozłożyć i złożyć, żeby wyciągać poszczególne komponenty.

Widzisz komputery są o tyle wyjątkowe, że tam faktycznie złożoność najczęściej ma sens. Tzn trudno oczekiwać by kazdy tranzystor dziś był oddzielnie lutowany, bo komp zajmowałby cały pokój i tracił na użyteczności. Natomiast zwróć proszę uwagę na jeden dość ważny szczegół. Pecety nadal narawia się szybko, łatwo i tanio, elementy są łatwo wymienialne. Może nie da się wymienić łatwo oporniczka, czy wylutowac scalaka, ale da się łatwo zmienić padnięty RAM czy kartę bez wymiany wszystkiego innego. Masz wybór! Moim zdaniem właśnie to było przyczyną gigantycznego sukcesu PC, który trwa już prawie 30 lat i stanowi ewenement na skalę światową! PC miał coś, czego inne komputery przed nim nie miały, nową uzyteczność - modułowość pomagającą w skonfigurowaniu sprzętu do swoich potrzeb, modyfikowaniu go gdy potrzeby się zmienią, a przy okazji ułatwiającą naprawy. Tym wygrywał i wciąż wygrywa z konkurencją!

Z laptopami i netbookami jest oczywiście gorzej (choć hdd, ram, baterię i wiele innych podzespoły też często da się wymienić), ale tam to o tyle zrozumiałe, że celem jest komp mały i lekki, więc musi coś tracić na tym z innych cech. Ale już np. nowego Maca Pro w kształcie śmietniczki nie zrozumiem i uważam że tam stopień zamotania jego konstrukcji bez powodu doszedł do poziomu będącego karykaturą samego siebie :P Uważam, że to się nie sprzeda. Takich rzeczy zamotanych zupełnie bez powodu i potrzeby jest coraz więcej.

Wiadomo, że nikt nie rozłoży na czynniki pierwsze układu scalonego, ale naprawdę jest sporo sytuacji, w której podzespół dało by się naprawić tani, gdyby tylko producent tego sztucznie nie utrudniał.
Ależ oczywiście, że by się dało. Ale producent będzie utrudniał, bo - szczególnie w przypadku oprogramowania - wyszłoby na jaw, jaki szajs robi ;).

Fakt, producenci to jedyni, którym nie zależy na tym, by było lepiej. Ale da się ich do tego zmusić, skoro jest to w interesie dosłownie wszystkich innych (użytkowników, serwisantów, środowiska ...).

Np. w komputerach świetną robotę robią zwolennicy otwartego oprogramowania. Już nie mówiąc o tym, że na upartego możesz sam sobie napisać oprogramowanie do komputera (bez sensu raczej bo to full roboty, ale możliwość teoretyczna jest i nikt Ci jej nie zamyka). Dzięki temu masz wybór.


Zgoda, tylko czy złozoność jest celem samym w sobie? Czy od większej złozoności nasze np. pralki, komórki, telewizory, samochody, albo rowery sa lepsze, czy może właśnie gorsze?
Celem nie, ale środkiem i naturalną konsekwencją rozwoju - tak.

Zalezy jak postrzegasz rozwój. Dla mnie dodatkowe zbędne funkcje, z którzych nie korzystam, a za które muszę płacić rozwojem nie są. Są krokiem wstecz. Często są wręcz przyczyną dla których nie kupuję nowych produktów, lecz korzystam z mającego 5 lat telefonu, siedemnastoletniego auta, czy innych rzeczy. Po prostu nie czuje by nowe rzeczy były lepsze od starych i uzasadniały wydawanie pieniędzy. A sytuacje w których muszę użyczać telefonu kumplowi, któremu właśnie padła ładowana wczoraj bateria w smartfonie, czy gdy holuje starym gratem góra pięcioletnie Audi A8 TDI premium as fuck do warsztatu z powodu poważnej awarii silnika dość regularnie utwierdzają mnie w słuszności mojej decyzji.


To co by wtedy ludzie kupowali, gdyby nie miało nowości? ;)

Były czasy, gdy nowości faktycznie ułatwiały życie i podnosiły użyteczność sprzętu i tym samym jakość życia jego użytkownika. Słowem: miały sens. Teraz większość nowości w sprzęcie często wcale nie podnosi jego użyteczności i jakości życia. Wymyśla się nowości na siłę, tylko po to by móc wcisnąć ludziom coraz nowszy sprzęt, którego wcale nie potrzebują i od których ich życie robi się gorsze. Aż dziw, że większość (ja czasem też) się na to łapie. Z czasem jednak ludzie dostrzegą że są robieni w konia i wtedy to producenci będą w tarapatach, bo trzeba będzie wymyślić coś nowego by ludzi przekonać do zakupu. Nieufni nie łykną już dowolnego kitu :P

Weźmy przykład z życia: komórki. Pierwsze modele jakich używałem były duże, ciężkie i prądożerne. Potem był postęp - coraz dłuższy czas działania, mniejsze wymiary (moja pierwsza komórka w kieszeni się nie mieściła, nosiłem ją przy pasku), mniejsza masa, lepszy zasięg (i więcej zakresów częstotliwości), więcej pamięci do zapisania numerów, lepsza jakość dźwięku, użyteczne funkcje jak np. terminarz, budzik, mapy, radio, gps, bluetooth... Postęp. Poprawa użyteczności i jakości życia. Tak było IMO gdzieś do około 2005 roku.

Obecnie zaś widzę regres - nowości, takich faktycznych, które by spowodowały u mnie efekt WOW, w zasadzie nie ma. Owszem, są kolejne miliony pikseli na ekranie, więcej kolorków, wiecej pamięci, której i tak nie wykorzystuje i więcej aplikacji, z których używałem może 5%. Ale już masa telefonów rośnie, znowu przestają się mieścić w kieszeni, są coraz bardziej delikatne i coraz krócej działają bez ładowania. Ekrany dotykowe sprawiły, że nie da się wygodnie z telefonu korzystać w rękawiczkach, ani wykręcić numeru jadąc na rowerze, bo trzeba w tym celu gapić się na ekran. Ja za taki postęp dziękuję, nie takie są moje oczekiwania :P

Firmowego HTC doceniam oczywiście za dostęp do sieci, za router WiFi, za nawigację - przydawały się w pracy. Ale po oddaniu go do firmy zauważyłem, że moje życie prywatne tak naprawdę nic na jego braku nie straciło. Przekonaj mnie teraz, że mam wydać 2000zł :P


Niemniej akurat wątpię, by wlan i eth wpływały na awaryjność. To są zwykle oddzielne chipy. Jak padną, to trudno. Koszt też nie jest wielki. Ze 150zł, gdyby je kupować oddzielnie. Hurtowo dla producenta pewnie taniej. A zalety mają dla kogoś, kto ma potrzebę ich wykorzystania.

Oddzielne chipy, ale w wąskiej i ciasnej obudowie zabierają miejsce, emitują ciepło, zużywają prąd, także to nie tak, że zupełnie nie ma negatywnych konsekwencji ich włożenia.

Oczywiście, że komuś mogą się przydać. Nie neguję ich. Neguję to, że dziś nie kupisz w zasadzie tv bez tego :P


Ja nie mam nic przeciwko nowym funkcjom. Pod warunkiem, że nie jestem zmuszany do ich korzystania

Dokładnie takie jest moje zdanie. Chcę mieć wybór. Jak potrzebuje tv z ethernetem, albo smartfona - niech on będzie możliwy do kupienia.

Ale jak nie potrzebuję, chce móc kupić normalny telewizor, z którego obsługą moja Babcia sobie poradzi i nie będzie musiała do mnie dzwonić dwa razy w tygodniu, bo niechcący wcisnęła coś an pilocie, weszła w menu VOD lub innych funkcji i nie wie co zrobić. Jak chcę mieć telefon, na którym da się wykręcić numer jadąc na rowerze w rękawiczkach to też chcę go móc kupić i to w normalnej cenie.

Niestety z tą wolnością coraz trudniej. I to mnie boli.
---
Rafał 'Raffi' Muszczynko

WMK, ZM, MdR, XTR, ABS i inne fajne skróty ;-)