Warszawska Masa Krytyczna
Inne sprawy rowerowe => Porady => Wątek zaczęty przez: Makenzen w 09 Wrz 2012, 15:51:52
-
Zakładam temat, żeby skonsultować z Wami temat rzucony "na fejsie" przez mojego znajomego. Ja akurat żadnych tego typu wynalazków nie używam, tak tylko rzucam hasło, żeby poddać problem pod dyskusję :)
A oto owa wypowiedź:
"Noski to naturalne pasy bezpieczeństwa. Kiedy fikniesz z rowerem -- mogą uratować Ci życie.
Wiem co mówię - NOSKI uratowały mi życie dwukrotnie."
"Bez nosków rowerzysta spada z roweru, nierzadko na kilka metrów (czyli pod nadjeżdżające auto), koziołkuje, nierzadko jest uderzony rowerem.
Z noskami pada się na bok, w miejscu, a rower też ma masę i stabilizuje - szoruje po podłożu i wyhamowuje ruch... Najmniejsze ryzyko w nieszczęściu"
-
Noski to fajna rzecz, pomaga efektywniej jechać i kosztuje 10-20x taniej niż SPD. Pomagają też w skakaniu na krawężniki i nie wymagają specjalnego obuwia, co bywa istotne np w zimę (można użyć klasycznych glanów). Przez niemal dekadę jeździłem w noskach i nie uważam tego za chybiony zakup.
(Powyższe nie dotyczy poziomów, bo tam to tylko SPD, z nosków wysuwały mi się nogi na wybojach)
Ale dorabianie do nosków bezpieczniackich ideologii jest dalece wątpliwe :P
-
No właśnie o tę bezpieczniacką ideologię mi chodzi ;) Bo i mnie to zastanowiło.
-
Ja także jeżdziłem w noskach, przed SPDami, i więcej w nich było zagrożenia niż bezpieczeństwa. O ile na torze czy w peletonie noski się sprawdzają to podczas ruchu miejskiego to absolutna pomyłka. Gdybym nie doświadczył bolesnych skutków używania nosków to bym nigdy nie przesiadł się na SPDy.
-
całkowita zgoda. Aby w noskach jeździć bezpiecznie (czytaj: aby móc szybko wysunąć stopę) należy zawsze mieć obuwie bez elementów, o które mógłby zaczepić pasek. Po wtóre aby noski należycie spełniały swe zadanie powinny być dość solidnie dociągnięte. To z kolei kłóci się z łatwością wysunięcia stopy. A w ruchu miejskim trzeba zawsze być gotowym do podparcia roweru. I tu wychodzi na jaw podstawowa przewaga SPDów i pokrewnych nad noskami. To tak jak z kaskiem. W innym wątku. Trasa to inna rzecz. Tu nie ma potrzeby tak częstego wysuwania stopy.
-
To chyba najzwyczajniej w świecie nie umieliście jeździć w noskach...
-
To chyba najzwyczajniej w świecie nie umieliście jeździć w noskach...
Mylisz się. Każdy pedał ma swoje wady i zalety a tym samym swoje przeznaczenie.
I tak pedały platformowe są dedykowane do rowerów miejskich , sportów grawitacyjnych a także do rowerów zimowych.
Pedały z noskami są dedykowane do sportów szybkościowych typu kolarstwo torowe.
Pedały SPD są dedykowane do kolarstwa szosowego oraz MTB.
Oczywiście nie jest to sztywny podział i można inne odmiany szeroko pojętego kolarstwa włożyć w ten podział.
-
Pomagają też w skakaniu na krawężniki
Co Ty wypisujesz? Noski do skakania to pierwszy stopień do zrobienia sobie krzywdy. Nie daje wyczucia prawdziwej przyczepności nogi do pedału, i jeszcze utrudnia rozpęd.
-
To chyba najzwyczajniej w świecie nie umieliście jeździć w noskach...
Mylisz się. Każdy pedał ma swoje wady i zalety a tym samym swoje przeznaczenie.
I tak pedały platformowe są dedykowane do rowerów miejskich , sportów grawitacyjnych a także do rowerów zimowych.
Pedały z noskami są dedykowane do sportów szybkościowych typu kolarstwo torowe.
Pedały SPD są dedykowane do kolarstwa szosowego oraz MTB.
Oczywiście nie jest to sztywny podział i można inne odmiany szeroko pojętego kolarstwa włożyć w ten podział.
Skąd ten podział wziąłeś? Kolarze torowi jeżdżą w SPD. Na mieście widuję rowery ze wszystkim w każdej konfiguracji, nawet platformy z noskami. A osobiście jedyna rzecz, którą noski przegrywają z paskami do platform jest to, że niszczą buty. Paski zdecydowanie mniej, albo i w ogóle.
Pzdr
-
Skąd ten podział wziąłeś? Kolarze torowi jeżdżą w SPD.
Kolarze torowi zwłaszcza w sprintach jeżdżą i w SPDach i w noskach.;
-
Pomagają też w skakaniu na krawężniki
Co Ty wypisujesz? Noski do skakania to pierwszy stopień do zrobienia sobie krzywdy. Nie daje wyczucia prawdziwej przyczepności nogi do pedału, i jeszcze utrudnia rozpęd.
Jeździłem od 2001 roku do 2006 w noskach, łącznie jakieś 30-40 tys. km. Nie zaobserwowałem, by utrudniało to skakanie (w sensie podbijanie kół pod krawężnik, bo więcej mi nie było trzeba). Nie zauważyłem też utrudniało rozpęd.
-
Przez ostatnie 18 lat jeździłem na częściowo zdekompletowanych pedałach ze zintegrowanymi noskami, w jakie została przez producenta wyposażona moja szoska. Pozbyłem się z nich pasków okalających (że odwołam się do pewnego dowcipu). Dzięki temu mogłem natychmiast wysunąć nogę z pedału, co wybitnie poprawiało moje poczucie bezpieczeństwa (ileś tam razy miałem konieczność awaryjnego podparcia się), a jednocześnie zachowywało częściowo zaletę nosków, czyli możliwość ciągnięcia korby w górę.
System lubiłem na tyle, że reperowałem te pedały, jeśli zaczynały skrzypieć, co budziło zdumienie serwisantów. No ale ostatnio miseczki łożysk ostatecznie poszły się kochać i z pewnym żalem przesiadłem się na zwykłe pedały. Szybko się przyzwyczaiłem. SPD to taki mój nigdy niezrealizowany plan. Może kiedyś. Do nosków raczej nie wrócę.
-
Jeżeli chodzi o np. nieturystyczną jazdę w terenie to noski już dawno przegrały z SPD-ami. Na maratonach MTB prawie wszyscy jeżdżą w SPD-ach.
Coraz więcej widzę też jeżdżących rowerzystów w SPD-ach asfaltem albo ścieżkami rowerowymi po mieście.
Uważam że z SPD-ów można się szybciej wypiąć niż wyjąć stopę z noska.
-
Długo jeździłem w noskach i sobie chwaliłem. Od momentu wywrotki, kiedy noga została uwięziona i wykręcona pod dziwnym kątem zrezygnowałem z nich. W spd noga by się wypięła i nic by mi się nie stało. Dlatego od tego sezonu używam spd i sobie chwalę. Miałem kilka gleb z powodu niewypięcia, ale to nic takiego.
-
@Makenzen - na poziomce nie polecam, bo nogi z nich i tak wypadają i tak. Trzeba by mocno zacisnąć noski na obuwiu aby to coś zdawało jakiś egzamin. A to już bywa niebezpieczne - gorsze niż SPDy.
Na pionowcu nie testowałem.
Natomiast jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju unieruchamianie stopy na pedałach i twierdzenie, że to bezpieczne podczas wypadku = jak dla mnie to bzdura do potęgi bzdur. Bo jak się fiknie, to nogi powiny być wolne, aby nie nadwyrężyć mięśni* a tym bardziej uszkodzić kolan, skręcić czegoś albo co gorsza złamać. Bo rower wcale niekoniecznie musi polecieć tak, aby było nam bezpiecznie lądować na nim/pod nim.
* miałem upadek kilka tygodni temu, z trudem wyrwałem lewą nogę z SPDa lądując na ziemi i skończyło się 2 tygodniami bólu naciągniętego mięśnia na łydce i udzie.
A jeśli chodzi o SPDy - może to zabrzmi jak reklama, ale przez 4 lata korzystania z nich (tylko poziomo) miałem chyba 2 upadki, w obu przypadkach SPDa udało mi się wypiąć "w locie". Tylko, że na poziomce naturalny odruch wyciągniecia nogi w boki podstawienia celem uniknięcia wywrotki na bok - jest jednocześnie naturalną czynnością wypinającą z SPDa :)
P.S. Gdyby ktoś pytał, czy SPDy mają sens i czy cokolwiek dają wydajnościowo - moim zdaniem tak, gdyż na starych pedałach zdarza mi się wyrywać buta z bloku, co świadczy o tym, że zapewniam nie tylko siłę pchającą, ale i ciągnącą, a zatem praca na korbach w przypadku SPD występuje w wiekszym zakresie obrotu niż w przypadku samych pedałów.
-
@Makenzen - na poziomce nie polecam, bo nogi z nich i tak wypadają i tak. Trzeba by mocno zacisnąć noski na obuwiu aby to coś zdawało jakiś egzamin. A to już bywa niebezpieczne - gorsze niż SPDy.
Na pionowcu nie testowałem.
Dokładnie. A już platformy na pozioma to zupełnie niedorzeczny pomysł. Do dziś mam ślady na piszczelu od pinów takiego pedała, bo mi się noga na wyboju zsunęła.
Natomiast jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju unieruchamianie stopy na pedałach i twierdzenie, że to bezpieczne podczas wypadku = jak dla mnie to bzdura do potęgi bzdur. Bo jak się fiknie, to nogi powiny być wolne, aby nie nadwyrężyć mięśni* a tym bardziej uszkodzić kolan, skręcić czegoś albo co gorsza złamać. Bo rower wcale niekoniecznie musi polecieć tak, aby było nam bezpiecznie lądować na nim/pod nim.
* miałem upadek kilka tygodni temu, z trudem wyrwałem lewą nogę z SPDa lądując na ziemi i skończyło się 2 tygodniami bólu naciągniętego mięśnia na łydce i udzie.
To nie jest takie super, gdy noga jest zupełnie wolna podczas upadku. Może wtedy lecieć gdzie chce i ranić się o różne elementy - o piny pedału, o zęby korby, czy (jak kiedyś w moim przypadku) o kierownicę lub jej elementy.
Wybieranie pomiędzy wolnością nóg i przykuciem ich do pedałów w razie gleby to trochę jak wybór pomiędzy dżumą a cholerą. Najbardziej poprawna odpowiedź to: i tak źle i tak niedobrze, najlepiej się nie wywalać ;)
A jeśli chodzi o SPDy - może to zabrzmi jak reklama, ale przez 4 lata korzystania z nich (tylko poziomo) miałem chyba 2 upadki, w obu przypadkach SPDa udało mi się wypiąć "w locie". Tylko, że na poziomce naturalny odruch wyciągniecia nogi w boki podstawienia celem uniknięcia wywrotki na bok - jest jednocześnie naturalną czynnością wypinającą z SPDa :)
Tyle samo mogę powiedzieć i ja. No może kilka słów więcej, bo na pionie też mi się super w SPD jeździło.
P.S. Gdyby ktoś pytał, czy SPDy mają sens i czy cokolwiek dają wydajnościowo - moim zdaniem tak, gdyż na starych pedałach zdarza mi się wyrywać buta z bloku, co świadczy o tym, że zapewniam nie tylko siłę pchającą, ale i ciągnącą, a zatem praca na korbach w przypadku SPD występuje w wiekszym zakresie obrotu niż w przypadku samych pedałów.
Dociągnij sprężyny, albo wymień bloki, bo zużyte.