Warszawska Masa Krytyczna

Inne sprawy rowerowe => Porady => Wątek zaczęty przez: Gimp w 06 Kwi 2011, 07:21:01

Tytuł: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Gimp w 06 Kwi 2011, 07:21:01
Hej!
Od pewnego czasu kusilo mnie, aby tutaj rzucic temat do dyskusji, poznac wasze opinie i doswiadczenia. Chodzi o to, czy poruszac sie w obrebie miasta po DDR z kostki, czy niezgodnie z przepisami po szosie. Jako ze wyszla mi dluga powiesc to dla niecierpliwych sedno jest wyłuszczone ;-)

[Wstep:]
Zagwozdka zrodzila sie po moim nocnym wypadzie z Ochoty na zakupy do teskacza na Bemowie. Trasa prowadzaca Grojecka, Bitwy Warszawskiej, Prymasa Tysiaclecia, Gorczewska jest praktycznie cala do pokonania jadac po sciezce. Jednak juz w polowie mialem dosc, bo wytrzaslem sie porzadnie, ze az zęby dzwonily... Dodam, ze rower to stalowa szosa, opony 25C, wcale nie nabite 'na kamien'. W okolicach tesco bylo ciut lepiech, moze kostka niefazowana?

Nie byla to moja pierwsza podroz rowerem ;-) ale po zimie caly rower rozebralem i przesmarowalem, co trwalo dosc dlugo, wiec byl pewnien efekt swiezego odbierania wrazen z jazdy. Nie mowie, ze rower sie zmienil, tylko przerwa w jezdzie dala nowy punkt widzenia. Efekt: sciezki mnie wkurzaja :-P

Drugie zdarzenie to wieczorny powrot z Bielan (Kasprowicza, Slowackiego, Popieluszki). Jechalem ulica, ruch nieduzy, szybko, sprawnie, zielone swiatla. Na wysokosci wiaduktu widze zza moich plecow spory snop swiatla. Trwa to dluzsza chwile, wkolo ulica pusta i juz wiem o co chodzi nawet bez odwracania sie. Kierowca dostawczaka jedzie metr za mna aby 'ukarac mnie' bo nie jade po sciezce obok drogi. Jako ze niewiele to dalo, bo przeciez sie nie teleportuje i tylko sciskam baranka i depcze w pedaly, on zrownuje sie ze mna z boku i razem z pasazerem wymachuja do mnie, wskazujac na sciezke. Nie zareagowalem i wtedy nawet ta ich pantomima mnie rozbawila, bo na co liczyli, ze znikne? Ale potem zrozumialem, ze swoj cel osiagneli. Odebrali mi pewnosc siebie na tej trasie. Nie twierdze tez, ze nie mieli racji, obok byla DDR i to chyba nawet nie z bruku. Sęk w tym, ze gdy smigam przez miasto, to nie rozgladam sie czy aby gdzies nie ma wjazdu na sciezke. Jest zielone to naprzod! Inna sprawa ze nawet jesli bylaby sciezka to wjazdu na nia by nie bylo ;-)

Rower to moj jedyny srodek transportu w miescie, niezaleznie od pory roku i pogody, wiec mam juz pewne doswiadczenia. Jezdze zarowno ulicami jak i sciezkami. Przeczytalem tez wątki o jezdzie po ulicy, w korku i po buspasach. Nie uwazam sie jednak za wymiatacza w sensie przebiegow, predkosci czy umiejetnosci. Klopot w tym, ze ciezko mi sie odnalezc wsrod specjalistow z poziomami smigajacymi po trasie torunskiej, alleycatowymi ścigantami w centrum, a goralami, skladakami, mieszczuchami, dla ktorych nierownosci sciezki nie sa dokuczliwe. Rower jest bez amortyzacji, opony mialem rozne (od 20C do 28C). Z racji wagi/rozmiaru kol/geometri niesie mnie szybciej niz na goralu czy wigry i na kostce brukowej sie mecze... No ale to nie jest odkrycie ;-) takze przechodze do sedna.

[Sedno:]
Jak zachowac sie na trasie gdzie mamy DDR wzdluz ulicy? (Grojecka, Jana Pawla, Broniewskiego)
Jak reaguja kierowcy? Jak znosic trąbienie, wymachiwanie, uwagi? Czy Policja zgarnia z jezdni?

Czy sa ulice po ktorych 'nie wypada' jednak jechac, mimo ze DDR jest niewygodna? Dwa przykladowe powody to nasilenie ruchu/predkosc samochodow lub nieduza szerokosci jezdni (np KEN)

[Finish:]
Swiadomosc ze obok jest sciezka po ktorej zobowiazany jestem jechac, przekonanie ze kazdy wyprzedzajacy kierowca nienawidzi mnie zabiera fun z jazdy. Takze spory ruch samochodow sprawia, ze dla spokoju tocze sie po tym bruku np na Prymasa Tysiaclecia...

Mam wrazenie ze kierowcy inaczej patrza na poziomy (jak na dziwadlo), kurierow (samobojcy), czy scigantow (>50km/h), a inaczej na 'zwykle żuczki', ktore przypadkiem znalazly sie na ich jezdni i tylko zawadzaja. Dlatego dodalem wstep/'wątek osobisty' jak ja to widze :-) i moze ktos sie 'wczuje' i cos doradzi. Bo przypadki Raffiego na trasie torunskiej lub Olaf i jego predkosci przelotowe przez miasto raczej nie sa reprezentatywne. Za to jakze reprezentacyjne! ;-)

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Bear w 06 Kwi 2011, 09:48:35
Staram się tak dobierać trasę żeby nie musiec jechać obok ścieżki. Jak jest krótka to zlewam, jak się ktoś czepia to mówię że nieprzejezdna. Ważne jest, żeby patrzeć, czy nie ma zakazu jazdy rowerem, bo często poluje w tych miejscach policja. Jak ścieżynka jest niewidoczna z jezdni to zlewam. np. na powstańców w stronę wrocławskiej od maczka grzecznie jade po kostce, ale jak wracam, to śmigam asfaltem, bo teoretycznie mogłem nie zauważyć ścieżki po drugiej stronie ulicy, a wjazdów na nią nie ma. Zakazu też nie i tej wersji się trzymam. Puki co nikt się nie czepiał.
A generalnie to normalne u kierowców dostawczaków że mają pretensje. Na ten typ kierowców szczególnie uważam, jacyś sfrustrowani są potwornie. A że ktoś od czasu do czasu do mnie macha i pokazuje gdzieś na chodnik to się przyzwyczaiłem.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 06 Kwi 2011, 10:18:28
Zacznę od tego, że mam szersze gumy i pełne zawieszenie w rowerze, więc mój punkt widzenia jest bardzo różny od Twojego i pewnie jazda bo baumie przeszkadza mi 3x mniej (co nie oznacza, że ją lubię).

Jak jadę komunikacyjnie (np do pracy) i się śpieszę, zwykle jadę ulicą - bo tak szybciej i wygodniej. Zdarzają się wyjątki w postaci asfaltowych DDR lub nawet DDR z kostki, które są bardziej spójne i sensowne (czyli te, które faktycznie są dla mnie ułatwieniem) i na które opłaca się mi zjechać. Na drogi, rowerowe, które nie są dla mnie ułatwieniem - nie zjeżdżam.

Jak jadę rekreacyjnie, zwykle się nie śpieszę i zjeżdżam na prawie wszystkie drogi rowerowe. Nawet te z kostki i nie prowadzone do końca z sensem. Choć i tu są wyjątki - bo jest kilka takich DDR, na które nie zjadę nawet gdyby mi grozili mandatem. Nigdy nie zjadę np na DDR przy Starzyńskiego na której kumpel miał wypadek i która wg statystyk jest niebezpieczna. Nie skorzystam zy DDR na Puławskiej, gdzie można złapać gumę na zbyt wysokich krawężnikach, czy zaliczyć dzwona przy skrzyżowaniu z Zawwrat (to teraz najniebezpieczniejsze dla rowerzystów miejsce w Wawie). Nie wjadę na żadną DDR o długości 100m, albo ze schodami pośrodku. I tam oczywiście jadę jezdnią.

Jak gdzieś nie chcę jechać drogami rowerowymi, to staram się po prostu jechać ulicą równoległą, która takiego "ułatwienia" nie ma - pod warunkiem, że to za mocno nie wydłuża drogi. Ale jak nie ma blisko trasy alternatywnej, jadę jezdnią, podgłaśniam mp3 i niech se trąbią, warczą i marudzą... 

Jak mi na Modlińskiej kierowcy świecą na drogę jadąc metr za mną, to się nawet cieszę. Cholerne tam dziury są w nawierzchni, a co 2x60W oświetlenia auta to nie moje rowerowe 3W ;)
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Savil w 06 Kwi 2011, 10:26:44
Czołem Gimpie :) Wymienioną przez Ciebie trasą jeżdżę co najmniej raz w tygodniu od dawna, więc znam na pamięć. Bitwą w stronę Zesłańców jeżdżę jezdnią, bo ścieżka raz jest, raz nie ma, chaos wielki i dzikie pola. Zjeżdżam na ścieżkę dopiero przed przystankiem przed rondem, bo Prymasem jednak jezdnią nie pojadę [aaaa, scary! ;)]. Ale zaraz przy Kasprzaka skręcam w lewo i dalej jadę Elektoralną do Górczewskiej - wygodny asfalt na jezdni i żadnej ścieżki. Górczewska jednak jest dla mnie za duża na jechanie jezdnią, a w godzinach mojej jazdy jest tam sporo samochodów, męczę się na kostce [miejskim też boli ;)]. Szukam jakiejś jezdni równoległej do Górczewskiej, którą dojadę do WATu.
Chyba, że jadę w okolice Radiowej - wtedy Elektoralną, Deotymy [porządna, asfaltowa ścieżka, więc niech jej będzie], Obozową i jestem.

Poza tym zdarza mi się jechać jezdnią zamiast ścieżką gdzieś na Bielanach, ale to późno w nocy, więc droga jest tak pusta, a jak tak rozświetlona, że samochody mijają mnie szerokim łukiem i raczej zastanawiają się co to za choinka, niż złoszczą :)

Co do przepisów - trzeba jechać ścieżką jak jest, ale obowiązują nas znaki z prawej strony, więc kiedy ścieżka jest z lewej i brak znaków po prawej, to zgodnie z przepisami nie musimy nią jechać. To tak jakby się ktoś czepiał. Policja natomiast [z mojego doświadczenia] nie czepia się, dopóki rowerzysta jedzie sensownie i bezpiecznie.

A jeszcze co do Ochoty - na Masę jadę Grójecką, Srebrną, Żelazną, Grzybowską, Królewską i Krakowskim. Jerozolimskimi tylko jeśli wracam po nocy i jest pusto.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: adriansocho w 06 Kwi 2011, 11:35:05
on zrownuje sie ze mna z boku i razem z pasazerem wymachuja do mnie, wskazujac na sciezke. Nie zareagowalem i wtedy nawet ta ich pantomima mnie rozbawila, bo na co liczyli, ze znikne?


Po co sobie wymyślasz jakiś negatywny scenariusz? Chcieli pomachać, trzeba im wtedy odmachać, się uśmiechnąć i pojechać dalej:)
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Tugger w 06 Kwi 2011, 11:42:11
Osobiście permanentnie olewam ścieżkę na Wołoskiej. Mogą mnie mandatować do woli i tak nią nie pojadę. Jest krzywa i rozpada się, szkoda mi roweru. Ale poza ekstremalnymi wypadkami staram się jeździć ścieżkami.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: storm w 06 Kwi 2011, 12:59:34
@Tugger - przesadzasz trochę... Ta śmieszynka na Wołoskiej od Pól Mokotowskich do Szpitala MSWiA to jeszcze da się pokonać... Ja na swoim fullu VG3 wyciągam na niej spokojnie te 30, chociaż trzeba uważać na skrzyżowaniach na pieszych.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Drex w 06 Kwi 2011, 13:27:23
Ja staram się nie wjeżdżać na śmieszki rowerowe. Na góralu jeszcze się da po tym jeździć, ale na szosie? Czasem korzystam z tej przy Górczewskiej- ale tylko jak jadę z kimś. Po Belwederskiej można, ale za często się trzeba wysilać żeby trafić w reflektor spd-em wszystkim zastawiającym DDR. :P Ogólnie wolę ulice- ze względu na szybkość i jakość nawierzchni.

Co do dostawczaka- w marcu jeden taki specjalnie wyprzedził mnie prawie trącając lusterkiem i zajechał drogę- na Wolskiej- przy Elekcyjnej w stronę Centrum. Miał pecha- potem nie mógł mnie wyprzedzić do Okopowej, w którą skręcałem... Ach... jego gesty i mimika... :D Piękne. Piana zalała wnętrze samochodu. xD
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Tugger w 06 Kwi 2011, 14:04:48
@Tugger - przesadzasz trochę... Ta śmieszynka na Wołoskiej od Pól Mokotowskich do Szpitala MSWiA to jeszcze da się pokonać... Ja na swoim fullu VG3 wyciągam na niej spokojnie te 30, chociaż trzeba uważać na skrzyżowaniach na pieszych.

Szczególnie kawałek w okolicach szpitala MSWiA gdzie korzenie wypchnęły kostkę. Szkoda mi nadgarstków. No i kończy się równie szybko co zaczyna. Lepszy jest tylko ten ogryzek w okolicach domaniewskiej, który kiedy się jedzie w stronę centrum kończy się wchodząc w pas w kierunku przeciwnym -.-. Cała wołoska to pomyłka.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 06 Kwi 2011, 17:51:36
Szczególnie kawałek w okolicach szpitala MSWiA gdzie korzenie wypchnęły kostkę. Szkoda mi nadgarstków.

Zgłoś do ZDM, naprawią.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: gromanik w 06 Kwi 2011, 19:30:51
Nie skorzystam zy DDR na Puławskiej, gdzie można złapać gumę na zbyt wysokich krawężnikach, czy zaliczyć dzwona przy skrzyżowaniu z Zawwrat (to teraz najniebezpieczniejsze dla rowerzystów miejsce w Wawie).

A co takiego niebezpiecznego jest na tym skrzyżowaniu, bo kilka razy tamtędy jechałem, ale w ogóle nie kojarzę tego skrzyżowania...
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: SeBeQ w 07 Kwi 2011, 00:07:22
Cytat: gromanik
co takiego niebezpiecznego jest na tym skrzyżowaniu
Brak widoczności.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 07 Kwi 2011, 08:19:48
A co takiego niebezpiecznego jest na tym skrzyżowaniu, bo kilka razy tamtędy jechałem, ale w ogóle nie kojarzę tego skrzyżowania...

Inżyniery bezruchu odsunęły drogę rowerową od jezdni na 5m, by wyjeżdżające z Zawratu auta mogły nie stać na ddr gdy czekają na "wolne". To spowodowało, że ddr biegnie teraz blisko muru. Kierowca wyjeżdżający z Zawrat widzi rowerzystę jadącego od północy dopiero na masce. Rowerzysta też nie ma szansy zobaczyć kierowcy wcześniej. Niezależnie od prędkości obu.

To, że do tej pory były tam tylko 4 zdarzenia, to wynik tego, że mało kto jeździ tym z północy na południe.

Niestety dla Galasów to 5m dla kierowców było ważniejsze niż bezpieczeństwo. A gdyby puścić tam DDR tuż przy jezdni, problemu by nie było.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 10 Kwi 2011, 18:04:06
Inżyniery bezruchu odsunęły drogę rowerową od jezdni na 5m, by wyjeżdżające z Zawratu auta mogły nie stać na ddr gdy czekają na "wolne". To spowodowało, że ddr biegnie teraz blisko muru. Kierowca wyjeżdżający z Zawrat widzi rowerzystę jadącego od północy dopiero na masce. Rowerzysta też nie ma szansy zobaczyć kierowcy wcześniej. Niezależnie od prędkości obu.


Tam akurat jest lustro drogowe U-18a, które umożliwia kierowcy i rowerzyście wzajemne zauważenie się. Jak na moje nie fachowe oko to prawidłowo zamontowane.
Problem jest taki że trzeba chcieć w to lustro popatrzyć  >:(
Dlatego zwracam wszystkim na to uwagę.
 
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: kaczor1 w 11 Kwi 2011, 12:19:23
Inżyniery bezruchu odsunęły drogę rowerową od jezdni na 5m, by wyjeżdżające z Zawratu auta mogły nie stać na ddr gdy czekają na "wolne". To spowodowało, że ddr biegnie teraz blisko muru. Kierowca wyjeżdżający z Zawrat widzi rowerzystę jadącego od północy dopiero na masce. Rowerzysta też nie ma szansy zobaczyć kierowcy wcześniej. Niezależnie od prędkości obu.


Tam akurat jest lustro drogowe U-18a, które umożliwia kierowcy i rowerzyście wzajemne zauważenie się. Jak na moje nie fachowe oko to prawidłowo zamontowane. ...

I to dowód na to, że warto pisać pisma - samo się nie postawiło  ;)
... Problem jest taki że trzeba chcieć w to lustro popatrzyć  >:(
Dlatego zwracam wszystkim na to uwagę.

Ja wiem czy problem. Jeśli myślenie na drodze jest problemem to tak. Jest to istotnie problem.
Wg mnie to dobre rozwiązanie.  Odkąd jest lustro, nie miałem tam żadnego nieprzewidzianego zdążenia (wcześniej dwa).
Ale masz racje. Lepiej dmuchać na zimne.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 11 Kwi 2011, 16:04:26
I to dowód na to, że warto pisać pisma - samo się nie postawiło  ;)

Mnie do tego przekonywać nie musisz. Pierwsze co zrobiłem po przeczytaniu tu, że jest tam lustro, to sprawdziłem, czy w projekcie ono tam było. Odpowiedź -  nie było.

Wniosek oczywisty, że dostawiono je później. Jeszcze bardziej oczywisty - że ZDM nie zrobił tego sam z siebie ;)
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 12 Kwi 2011, 19:12:32
zastanawiam się dlaczego ludzie którzy występują oficjalnie jako Ci co upominają się od urzędasów o traktowanie ich poważnie i walczą o to żeby były ścieżki. A szerokim  łukiem je omijają,czy nie jest to czasami rozdwojenie jaźni?. Co ma kierowca pomyśleć o takich ludziach którzy nawet w TV występują z banałami a potem w realu widzi tych samych ludzi na środku ulicy po której zasówa 80  a zaraz obok jest nawet nie najgorsza ścieżka?Savil na Bitwy jest nawet niezła ścieżka jadąc na  Wolę to po lewej stronie , jeżdżę tamtędy i nie wstydzę się i nie boli.  Wież mi jezdnia jest bardziej skatowana zwłaszcza odcinek od Grójeckiej aż do Szczęślewickiej.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Drex w 12 Kwi 2011, 19:44:47
zastanawiam się dlaczego ludzie którzy występują oficjalnie jako Ci co upominają się od urzędasów o traktowanie ich poważnie i walczą o to żeby były ścieżki. A szerokim  łukiem je omijają,czy nie jest to czasami rozdwojenie jaźni?
Hmmm... Czyżbyś sam sobie odpowiedział? Ja chcę móc jeździć po Drodze Dla Rowerów, na ktotej nie rzucają mną dziury i korzenie. I która nie wytrzęsie mnie jak młot pneumatyczny. O mamusiach z wózkami i innych babciach z psami nie wspominając...

zasówa 80
Ekhem...
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 12 Kwi 2011, 22:06:49
zastanawiam się dlaczego ludzie którzy występują oficjalnie jako Ci co upominają się od urzędasów o traktowanie ich poważnie i walczą o to żeby były ścieżki. A szerokim  łukiem je omijają,czy nie jest to czasami rozdwojenie jaźni?

To zniekształcenie przekazu. Ja nie upominam się o ścieżki. Ja upominam się o możliwość bezpiecznej i wygodnej jazdy rowerem po mieście. O ułatwienia dla rowerzystów - na jezdni (pasy, kontrapasy, uspokojenie ruchu) lub poza nią (drogi rowerowe, stojaki, parkingi rowerowe).

Jeżeli dana ścieżka nie jest ułatwieniem, nie zamierzam po niej jeździć. To byłaby hipokryzja gdybym domagał się ułatwień, a jeździł po utrudnieniach legitymizując swoją osobą buble.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Bear w 13 Kwi 2011, 10:22:12
zastanawiam się dlaczego ludzie którzy występują oficjalnie jako Ci co upominają się od urzędasów o traktowanie ich poważnie i walczą o to żeby były ścieżki.

To nie prawda. Ścieżek chcą urzędnicy i politycy przed wyborami. My chcemy poprostu bezpieczne i szybko poruszać się po mieście dowolnie wybranym środkiem transportu. Niektórzy autobusem, inni rowerem, a jeszcze inni samochodem. Żeby to było możliwe ci co mogą i będzie dla nich szybciej i wygodniej muszą się przesiąść np. na rowery, albo do autobusu albo jeszcze lepiej do metra. W tedy ci co mają potrzebę poruszania się samochodem (np. dostawca pieczywa, kurier, taksówkarz, drobny przedsiębiorca, matka z dwójką małoletnich w fotelikach) mają jezdnię dla siebie i mają gdzie zaparkować. A żeb ci wszyscy użytkownicy nie wjeżdżali na siebie, trzeba wyznaczyć im miejsce na jezdni - czyli np. pasy i kontrapasy rowerowe, buspasy, i inne sprawdzone już na świecie rozwiązania które zwiększają PŁYNNOŚĆ ruchu, która bezpośrednio wpływa na realną szybkość przemeszczania się i przede wszystkim na bezpieczeństwo. A puki co za grubą kasę buduje się paręset metrów gówna z kostki i zadaje pytania czemu nikt tego nie używa. Równie dobrze możesz pytać ludzi czemu nie używają kawałku boczku do układania włosów. Przecież się da.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Savil w 13 Kwi 2011, 11:54:28
Savil na Bitwy jest nawet niezła ścieżka jadąc na  Wolę to po lewej stronie , jeżdżę tamtędy i nie wstydzę się i nie boli.  Wież mi jezdnia jest bardziej skatowana zwłaszcza odcinek od Grójeckiej aż do Szczęśliwickiej.

Toteż wracając [Zesłańców -> Grójecka] jadę ścieżką, faktycznie niezła. Ale jadąc w drugą stronę nie chce mi się zaliczać tylu świateł i przejazdów, jadę jezdnią i zjeżdżam na ścieżkę przed przystankiem, jest tam wygodny zjazd. A jeżdżę w weekend w dzień, więc mały ruch na drodze. Kiedy jadę w innym terminie i ruch jest - owszem, ścieżką w obie strony.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: storm w 14 Kwi 2011, 23:30:20
Savil na Bitwy jest nawet niezła ścieżka jadąc na  Wolę to po lewej stronie , jeżdżę tamtędy i nie wstydzę się i nie boli.  Wież mi jezdnia jest bardziej skatowana zwłaszcza odcinek od Grójeckiej aż do Szczęślewickiej.
Dobra, czyli jedziemy sobie żwawo tą asfaltową "prawie że DDR" z lewej strony Bitwy Warszawskiej 192o roku do Al.Jerozolimskich. Fajnie się jedzie, slalomy, podjazdy, zjazdy, zupełnie jak w parku w niedzielę :> widać, ze projektant miał głowę jak cyrkowiec!
Dojeżdżamy do świateł przy Rondzie Zesłańców... przejeżdżamy przez BW1920... Potem przejazd przez 1 nitkę Al.Jerozolimskich i zjeżdżamy w dół.... A na samym końcu mamy SCHODY!!!!!!!
Aż muszę zacytować niejaką Dorotę Safjan (SLD chyba?): "jesteście młodzi, możecie te 10m przenieść rower" czy jakoś tak.
A więc drogi Jerzy, drrga pani Safjan: NIE. Rower NIE SŁUŻY do noszenia. Rower służy do jeżdżenia i póki tam będą schody - póty NIE BĘDĘ jeździł po tym zjeździe w dół. I niech mi ktoś udowodni, że te schody są częścią szlaku rowerowego, prooooszę!!! ;)
Co radzę? Prawy pas z BW1920r przejechać przez obie nitki Jerozolimskich, dojechać na przystanek i tu niestety na krawężnik za przystankiem autobusowym i na DDR (witajcie ciemności tunelu!). Ewentualnie jak ktoś się nie boi kieroFFFFcuFFF to może pojechać tunelem samochodowym ale nawet na poziomie bywa to stresujące, bo panoffffie kierofffcy mają wszystkich innych poza sobą głęboko w dupie... :]

Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 15 Kwi 2011, 21:29:05
Stormie  dzisiaj widziałem "kozaka" -miał w d... całą drogę dla rowerów i parł normalnie  ulicą i nie pi... się w jakieś krawężniki za przystankami i pojechał dalej śmiało w tunel , no i chyba przeżył . Miał szczęście -jakby trafił na mojego znajomego -zgreda (ja mam już 50 -tkę - on więcej) który widząc mnie jako fanatyka jazdy na rowerze powiedział że jakby miał  walec toby jeździł po rowerzystach ,którzy mając wydzielony -za ciężkie pieniądze zrobiony pas do jazdy plątają się pod kołami. Na moje apele że korzenie że dziury, że szkła, że krawężniki, odpowiada że oni też mają nie najlepsze drogi i nie pchają się rowerzystom pod koła na ścieżkach. Coś w tym jest ,oni mają korki, wyrwy i zawieszenia siadają a obok mają ładne PUSTE nawet w niektórych miejscach asfaltowe drogi i nawet płacą za te drogi i g...mają. Może już za stary jestem i już nowinki do głowy nie wchodzą i niestety nie rozumiem po co nam ścieżki jak każdy ma swoje sposoby na poruszanie się w DŻUNGLI.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: qwerJA w 15 Kwi 2011, 22:48:02
   Specjalysta z twego znajomego, walec drogowy świetnie nadaje się do rozjeżdżania rowerzystów. Ma mały promień skrętu i świetne przyspieszenie, no i oczywiście bardzo dobrze z niego widać rowerzystów których trzeba rozjechać.
 
    Ze spalaniem też jest dobrze bo niektóre duże radzieckie walce miały silniki takie jak w lokomotywach spalinowo-elektrycznych. Czyli podobne jak w Priusie - FULL HYBRID, tylko że bez komputera pokładowego  :D :D :D
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: storm w 15 Kwi 2011, 23:33:14
@jerzy1234 - niech ten twój znajomy zastanowi się, co by zorbił jakby mu wybudowali extra uliczkę z bruku i o szerokości 1.59cm (a on miałby samochód z szerokością1.65cm), z fałdowaniami obowiązkowymi co 5m tak aby nie mógł jechać wiecej jak 10 km/h i ktoś by to ochrzcił "autostrada". Niech to przemyśli dokładnie.
Dla mnie - jeśli droga rowerowa nie nadaje się pod moje koła, opony, jest wyboista - NIE JEST drogą dla rowerów. Równie dobrze można by nazywać pollną drogą trasą szybkiego ruchu dla samochodów. Tylko kto się na to nabierze z kierowców i kierofcufff? Nikt? To dlaczego rowerzystów się robi w jajo, oszukuje i jeszcze próbuje wobec nas wyciągać konsekwencje za to, że nie korzystamy z bubli, które do niczego się nie nadają?
Życzę szanownemu znajomemu pojeździć na rowerku*, w szczególności po śmieszkach, śmieszynkach, drogach dla rowerów. A na koniec po normalnej jezdni. I niech opisze, jak fajnie mu było. Zobaczymy czy dalej będzie taki z niego kozak.


* o ile jeszcze pamięta i w ogóle umie jeździć na rowerze, bo z tego co się orientuję tow ieku takich narzekaczy/kierofcuff już nie pamięta jak sami stawiali pierwsze kroczki na jezdni...
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: `L` w 16 Kwi 2011, 09:23:53
@jerzy1234 - niech ten twój znajomy zastanowi się, co by zorbił jakby mu wybudowali extra uliczkę z bruku i o

Bruk brukowi nierówny. Taki bruk, jaki jest stosowany na DDR, na drogach publicznych jest dopuszczony wyłącznie na parkingi i chyba najmniejsze "przyblokowe" uliczki. No i niestety również na DDR. Dlaczego? Czyżby samochody były tak niewygodne, że nierówności kostki się źle na zdrowiu odbijają? Jazdę rowerem po DDR z kostki porównałbym do jazdy samochodem po bruku. Tylko że bruk na drogach był stosowany 100 lat temu.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 16 Kwi 2011, 11:07:54
Stormie  dzisiaj widziałem "kozaka" -miał w d... całą drogę dla rowerów i parł normalnie  ulicą i nie pi... się w jakieś krawężniki za przystankami i pojechał dalej śmiało w tunel , no i chyba przeżył .

Nie wiem co w tym dziwnego. Bardzo często robię w tym miejscu dokładnie to samo.

Krawężnik wysokości 14cm uniemożliwia mi zjechanie z jezdni na drogę rowerową. Zjeżdżam na wjeździe na stację - to pierwsze miejsce, gdzie mogę to zrobić bezpiecznie i wygodnie, bez zatrzymywania się w poprzek pasa ruchu i blokowania pasa dla aut podczas wstawiania roweru na krawężnik.

Ale jak obniżą, pewnie zacznę jeździć. Przynajmniej w jedną stronę. W drugą stamtąd nie ma jak zjechać na jezdnię - nie będę przecież ciął pod prąd. A tym bardziej nosił roweru po schodach, niedoczekanie.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 16 Kwi 2011, 22:03:23
Stormie niestety ten mój "przyjemny znajomy " ma już ponad 65 lat i na rower najwyżej z wnuczkiem przejedzie się wokół bloku po obsranym chodniku,a stosunek do roweru wiadomo jaki ma i na nas mawia że gówniarze w obcisłych kalesonach z pampersami. Jednak nie zmienia to rzeczy że oni też nie mają łatwo i są też rąbani przez drogowców i więcej łożą na drogi ,a co mają . I też na ich miejscu będąc wygodny wybierałbym alternatywne drogi przemieszczania się -wedle własnego widzi misie. Niestety życie nie jest  takie jakie w bajkach kiedyś mawiano i cierpieć raczej wszyscy muszą albo  ryzykować i walczyć.Samo narzekanie nic nie pomoże  ,łamanie przepisów i biadolenie że mi ciężko ,bo wertepy , bo szkła,też nie jest argumentem. W ostateczności ktoś te ścieżki zaprojektował i wybudował . Nachapał się przy tym i co teraz??                    Raffi  ja też kiedyś skracałem sobie te rondo i nie nosiłem roweru po schodach ani nie pchałem po torze dla wózków ,ale albo wymiękłem jak kilka razy zostałem ob trąbiony przez zaspanego kierowcę autobusu który to na rondzie intensywnie wyprzedzał mnie i spychał na krawężnik,wolę nie być jak nie muszę intruzem na jezdni, i liczyć na czyjąś pobłażliwość. Stary jestem i może dlatego głupi i teraz dźwigam ten swój dobytek na 2 kołach wraz z sakwami i zakupami i nie płaczę.  Skakałem po krawężnikach na przystanku i nie było to zabawne , a jazda w tunelu też mi przypominała jazdę po wyboistym rynsztoku .  I dlatego z dwojga złego wolę trochę potu i czyste sumienie. Zresztą uważam że i tak dobrze że tyle razem z Czajnikem , Gromanikiem< Batorym , Trupkiem,i.t.d.  wywalczyliście ścieżek, a że po drodze ktoś nie dopełnił swoich obowiązków to inna sprawa . Trzeba trochę czasu jeszcze ,a może los się poprawi a na razie ćwiczyć ćwiczyć mięśnie i pokorę.                                                                                                 
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: storm w 16 Kwi 2011, 22:59:14
@jerzy1234 - ale wyjaśnij mi bo nie potrafię tego zrozumieć, a się staram - dlaczego ja mam ćwiczyć mięśnie, bo jakiemuś urzędaskowi w urzędzie nie chce się ćwiczyć głowy? Przecież to JA łożę na pensję tego urzędaska, który zatruwa mi życie swoimi gównianymi pomysłami, ja pracuję głową, aby i on mógł nią poruszać. A jak się temu urzędaskowi nie podoba/nie umie projektować to niech on zacznie ruszać mięśniami. Np przy budowie autostrady czy innej DDR. Pracy fizycznej u nas jest pod dostatkiem w Polsce!

Jeśli chodzi o poprawianie czegokolwiek po urzędnikach - nie rozumiem po co słać pisma do urzędów i wypisywać co jest źle? To tak jakby im przesyłać na nowo wytyczne, które oni MUSZĄ ZNAĆ. A jak ich nie znają to droga wolna, na ich miejsce znajdą się setki osób, które je znają i umieją się kontaktować z rowerzystami i zrobić to tak, aby było dobrze dla wszystkich zainteresowanych stron. A w pismach zamiast poprawek zgłaszać:
- niezgodność z ustawą/roporządzeniem/projektem/wytycznymi/dobrymi wzorcami projektowania DDR/etc (resztę urzędasek ma sam sobie sprawdzić co jest źle, od tego jest i sam zajmuje stanowisko, które czegoś wymaga więcej poza siedzeniem i grzaniem dupy)
- wniosek o wyp... z roboty osoby odpowiedzialnej za zaprojektowanie/zbudowanie/zatwierdzenie budowy BUBLA. Po to, aby taka osoba nie robiła więcej rzeczy, na które ida MILIONY naszych PLN, a które potem trzeba kosztem milionów poprawiać. Ma być od początku dobrze. A urzędas ma czuć nad sobą nie tylko rączkę polityka wybranego na prezydenta/burmiszcza, ale równiez - a może przede wszystkim - odpowiedzialność za pieniądze podatników wobec podatników. I tu przydałaby się również odpowiedzialność finansowa.
Co do trąbienia - nie wiem czy zauważyłeś Jerzy, ale i Raffi i ja poruszamy się na rowerach poziomych. Tak więc 9/10 kierofcufff którzy normalnie by użyli klaksonu zazwyczaj przylepia się do szyby i z otwartą buzią podziwia "to coś" ;) Zresztą rowerzysta pionowy również ma wiele możliwosci, aby zamienić się w "cudaka" i nie dostać klaksonem. Pomijając kwestię czegoś takiego jak asertywność. A jak się jakiemuś kieroffffcy nie podoba to proszę bardzo, niech pędzi biegusiem np do Doroty Safjan na skargę, czy innych odpowiedzialnych osób, a w ostateczności sam może podwinąć rękawki i  wybudować porządny zjazd dla rowerzystów :D ;)
Co do Pana Emeryta - skoro ma dużo czasu aby ględzić, to tym bardziej powinien coś zdziałać i trwale odgrodzić rowerzystów od dróg dla samochodów - np poprzez wspieranie budowy DDR - oczywiście budowanych dobrze i rozsądnie ;)
Jeszcze jedno - po to jest możliwość jazdy "środkiem pasa", aby nie było możliwości wyprzedzania "na gazetę" i spychania na krawężnik.

Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 17 Kwi 2011, 11:29:50
Raffi  ja też kiedyś skracałem sobie te rondo i nie nosiłem roweru po schodach ani nie pchałem po torze dla wózków ,ale albo wymiękłem jak kilka razy zostałem ob trąbiony przez zaspanego kierowcę autobusu...

To ja tam takich problemów nie mam. Może kwestia innego roweru, może tempa jazdy, może farta, albo godzin/dni w które tam bywam.

Ale pewnie by mnie to tak czy siak nie ruszyło za bardzo. Po całych latach jazdy Modlińską i Grota, generalnie niewiele mnie jeszcze zaskakuje na drodze ;)


wyprzedzał mnie i spychał na krawężnik

Dla mnie morał jest prosty - jechałeś zbyt blisko prawej strony. Na mnie czasem wrzeszczą taksiarze i inni, że jeżdżę środkiem. Ale to se powrzeszczą i pojadą, ale wiem, że jestem bezpieczny, widoczny i w razie próby spychania mam 1,5m przestrzeni po prawej na manewry.

Inna sprawa, że ostatnio próbowano mnie zepchnąć podczas wyprzedzania dobrze ponad rok temu (z Sebą jechałem, to w ogóle była fajna akcja). I nie sądzę by ten kierowca kiedykolwiek jeszcze próbował, albo choćby o tym pomyślał.


wolę nie być jak nie muszę intruzem na jezdni

Ja tam na jezdni nie jestem intruzem. Jestem w 100% u siebie. I zachowuję się jak u siebie w salonie - ulubiony fotel i pilota do TV (albo moją przestrzeń i pierwszeństwo) oddam tylko wtedy gdy ktoś ładnie poprosi. I sam o tym zadecyduję ;-)


i liczyć na czyjąś pobłażliwość.

Na to nigdy nie liczę. Jadę tak, jak gdyby na drodze wokoło byli sami idioci, i każdy miał chęć mnie zabić, wepchnąć w krawężnik, wyprzedzać na trzeciego, albo robić inne głupoty.

Jak muszę, zablokuję drogę. Uniemożliwiam wyprzedzanie, gdy mogłoby być dla mnie niebezpieczne. Jadę środkiem pasa, a bywa, ze i z lewej strony. Straszę kierowców udając pijanego lub tracącego równowagę, by wyprzedzali z większym odstępem (to działa!). Jak ktoś próbuje mnie spychać, ja zaczynam zjeżdżać rowerem w lewo - zwykle rezygnują mając mnie 10cm od cennego lakieru, a ja robię sobie większy odstęp z prawej na ewentualne hamowanie lub inne manewry.

Generalnie to wygodę kierowców traktuję jako mało istotną. Najważniejsze jest to, bym ja dojechał do celu. Jeżeli to jest zapewnione, mogę myśleć o ich wygodzie. Jeżeli to nie jest zapewnione, zajmuję się wyłącznie moim bezpieczeństwem.

To dobry styl jazdy, pozytywny. Jeżdżąc w ten sposób, nigdy się nie zawiedziesz tym, że kierowca zachowuje się gorzej niż myślałeś ;-). Regularnie natomiast zdarzają się miłe zaskoczenia, gdy zachowują się lepiej niż przewidziałem.


Stary jestem i może dlatego głupi

Nie sądzę byś był głupi. Jeżeli czegoś Ci brakuje, to odrobiny pewności siebie i asertywności na drodze.

Kierowcy (i rowerzyści też) chętnie wykorzystują sytuację niepewności u innych osób, wpychając się po chamsku. Po prostu nie wolno na to pozwalać i wtedy jeździ się znacznie przyjemniej i spokojniej.


Co do trąbienia - nie wiem czy zauważyłeś Jerzy, ale i Raffi i ja poruszamy się na rowerach poziomych. Tak więc 9/10 kierofcufff którzy normalnie by użyli klaksonu zazwyczaj przylepia się do szyby i z otwartą buzią podziwia "to coś" ;)

Czy ja wiem. Mnie się wydaje, że na poziomy kierowcy trąbią znacznie częściej. Na poziomie musiałem się oduczyć pewnych nawyków z roweru pionowego, np pokazywania "z automatu"  gestów uznawanych za obraźliwe w odpowiedzi na dźwięk klaksonu.

Na poziomie klakson może po prostu znaczyć, że ktoś chce Ci pomachać (czasem znajomy, który nie poznałby Cię na normalnym rowerze, ale na poziomym jest łatwiej). Często trąbią, bo chcą zrobić ładne zdjęcie, na którym obrócisz się z uśmiechem w Ich stronę. Albo po prostu boi się wyprzedzać "to coś" i woli ostrzec, że się zbliża. W takich sytuacjach jakiekolwiek obraźliwe gesty są bardzo nie na miejscu. Lepiej się uśmiechnąć i pomachać przyjaźnie ;)

Czasem też auta trąbią w mojej okolicy na siebie nawzajem, bo zajeżdżają sobie drogę byle tylko trzymać się od "tego" z daleka. Wtedy nie ma po co się mieszać, niech się zabijają między sobą :D
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 17 Kwi 2011, 16:59:37
UFF ale dostałem nauczkę za  mędrkowanie się , zacznę odpowiedz Stormowi   _ rzeczywiście masz w 100% rację ,ale wkroczyliśmy w politykę urzędasów na stołku którzy jak już zasiedli to wara od ich kompetencji, zresztą z nieba oni się nie wzięli. Są to ludzie z naszych rodzin (dlatego nie utrzymuję szerszych kontaktów).Ja też wolałbym nie płacić haraczu na bezradnych urzędasów ,prokuratorów, sędzi ,i.t.p. a przede wszystkim na prewencję która szkoli się za moje pieniądze na stadionach a później za własne pieniądze będę fachowo oklepany przez taki oddział gdy zacznę protestować choćby na politykę rowerową. Jest wiele niesprawiedliwości i przykro mi że moi ruwieśnicy pysznią się że walczyli w latach 80 -tych - o co ? o taką przyszłość gdzie cwaniak ,kombinator,i inna swołocz ustala warunki życia?Ten mój znajomy od walca miał "wspaniałą" przeszłość i niestety zmiana systemu nic go nie nauczyła i dalej uważa  że wszystko mu się należy -"PRAWA NABYTE"- Ohyda.       Natomiast Raffi masz rację że skoro decydujemy się na jazdę ulicą to najlepiej środkiem ,i rzeczywiście nie mam siły wysłuchiwać bluźnierstw pod swoim adresem na ulicy więc wybieram jazdę na luziku po równie trzęsących ścieżkach jak jezdnie i to swoją ustępliwość rekompensuję sobie słuchając (CICHO) muzyczkę na słuchawkach i od czasu do czasu jadąc bez trzymanki poklepuję sobie kolana w takt muzyki (wspaniałe odczucie ) .Czy na jezdni równie dobrze można się bawić? A to że z 10 minut później zajadę do pracy ,czy do domu to świat bez takiego jak ja zawali się?  Chciałbym żeby inni przestrzegali prawo ,ale i od siebie staram się wymagać.Jakie ono jest ,takie jest ,ale jak każdy będzie je naginał jak chce to będzie to co mamy.(B...... nie prawo)
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 17 Kwi 2011, 17:24:34
Natomiast Raffi masz rację że skoro decydujemy się na jazdę ulicą to najlepiej środkiem ,i rzeczywiście nie mam siły wysłuchiwać bluźnierstw pod swoim adresem na ulicy więc wybieram jazdę na luziku po równie trzęsących ścieżkach jak jezdnie

Po co wysłuchiwać? Pokazujesz kierowcy sugestywnie słuchawki na uszach i 80% sobie odpuszcza wrzaski. Kolejnych 10% i tak nie słuchać, bo próbują krzyczeć przez zamkniętą szybę. A ostatnim 10% można odkrzyknąć "pokrzycz sobie pokrzycz", albo "popłacz, będziesz mniej sikał" i też tracą sens życia ;)


to swoją ustępliwość rekompensuję sobie słuchając (CICHO) muzyczkę na słuchawkach i od czasu do czasu jadąc bez trzymanki poklepuję sobie kolana w takt muzyki (wspaniałe odczucie ) .Czy na jezdni równie dobrze można się bawić?

Wystukiwanie rytmu często robię (choć nie na kolanach). Przygrywam sobie na klamkach hamulcowych, nucę, mruczę... Bywa, że śpiewam podczas jazdy.

Także chyba się da ;-)


A to że z 10 minut później zajadę do pracy ,czy do domu to świat bez takiego jak ja zawali się?   

Ja wolę jezdnią, bo u mnie te dodatkowe 10 minut później znaczyłoby konieczność wstawania 10 minut wcześniej. A lubię pospać :D

Ale skoro Ci to nie przeszkadza i Twój świat się nie zawalił, to pewnie już się nie zawali i jest ok ;)


Chciałbym żeby inni przestrzegali prawo ,ale i od siebie staram się wymagać.Jakie ono jest ,takie jest ,ale jak każdy będzie je naginał jak chce to będzie to co mamy.(B...... nie prawo)

Kiedyś też się starałem.

Ale później zacząłem liczyć, to wyszło mi, że podczas 30 minut jazdy łamię nawet ponad sto przepisów i punktów mógłbym nazbierać tyle, że zebrałoby się ze dwa komplety. Większość moich wykroczeń popełniałem właśnie wtedy, gdy ułatwiałem kierowcom wyprzedzanie. Zjeżdżałem na pas tylko do skrętu w prawo, na obszar wyłączeń, do zatoki, zmieniałem pas na prawy przez ciągłą linię, blokowałem ruch by autobus mógł zmienić pas lub wyjechać z zatoki, zmieniałem pas na lewy (przez linię ciągłą) by auta mogły skręcić na zielonej strzałce, celowo nie hamowałem na żółtym mając za sobą ciężarówkę... długo by wymieniać wszystkie te wykroczenia.

Stwierdziłem, że przy tej ilości wykroczeń dla dobra innych, złamania prawo które poprawią mi bezpieczeństwo już niewiele zmienią. Poza tym, że mi będzie lepiej. I przestałem się przejmować ;)
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 18 Kwi 2011, 20:31:52
Oj Raffi  oj , właśnie dzisiaj dopiero czytałem Twój artykuł w  sobotniej Wyborczej i tam wiele nowości  dotarło do mnie  :) - kiedy spodziewane jest wdrożenie nowych przepisów?
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 18 Kwi 2011, 23:25:08
Oj Raffi  oj , właśnie dzisiaj dopiero czytałem Twój artykuł w  sobotniej Wyborczej i tam wiele nowości  dotarło do mnie  :) - kiedy spodziewane jest wdrożenie nowych przepisów?

Bronek musi podpisać do czwartku, taki mu narzuciła termin Konstytucja RP. A później dwa tygodnie vacatio legis. 6 maja przepisy będą już obowiązywały.

Może być dzień wcześniej jeżeli Bronek podpisze pojutrze, albo dwa dni wcześniej jeżeli podpisze jutro.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: jerzy1234 w 19 Kwi 2011, 17:48:16
Fajnie może trochę będzie bezpieczniej i kierowcy przypomną sobie  że nie są jedynymi "pępkami świata". Teraz tradycyjnie jak to ja przyczepię się do szczegółów . RAFFI jak Ty możesz na "naszego" jaśnie (albo ciemno) panującego mości prezydenta mówić  BRONEK -  :) -KONIEC POLITYKI.
Tytuł: Odp: brukowana DDR vs asfaltowa ulica
Wiadomość wysłana przez: Raffi w 19 Kwi 2011, 18:12:15
RAFFI jak Ty możesz na "naszego" jaśnie (albo ciemno) panującego mości prezydenta mówić  BRONEK -  :) -KONIEC POLITYKI.

Na jednego z byłych premierów wołam MIKROBI, jego brata czasem nazywałem FRODO. Jednego z posłów nazywam RAKIETA, innego PIERDZILIUSZ, innego AFERA, na byłego wicemarszałka Sejmu wołałem ENDRJU, na innego zwykłem mówić BRAKUJĄCE OGNIWO. To kwestia systemowa.

Nie żywię urazy do Prezydenta RP (wręcz przeciwnie, głosowałem na Niego), po protu mam zwyczaj nadawać osobom z życia publicznego ksywki. Tak się przyjemniej słucha wiadomości, a i cięta riposta "nie pier... Mikrobi" w kierunku telewizora brzmi jakoś tak dosadniej i weselej niż blade "Panie Jarosławie, myli się Pan"

Zresztą ksywki nadawałem w życiu nie tylko politykom.